Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewcz TChr - Wspomnienia wakacyjne

Wracam myślą do niedawno zakończonego pobytu w niemieckiej wiosce Friedland. W znajdującym się tam obozie dla przesiedleńców była w tym roku bardzo niewielka liczba ludzi. O ile w ubiegłym roku obóz pękał w szwach i mieścił w porywach do 3 800 osób, o tyle w tym roku było ich zaledwie około trzystu. W minionym roku byli to w zdecydowanej większości młodzi, sprawni, silni i zdrowi mężczyźni, jakby cała armia nachodźców, gotowych na podbój Europy. W tym roku były to wielodzietne rodziny, niekiedy też wielopokoleniowe.

W tej atmosferze mogłem zaobserwować elementy małej kampanii wyborczej – do wyborów w lokalnym samorządzie getyńskim. W wiosce pojawiły się plakaty poszczególnych kandydatów. Kandydat CDU oferował więcej przyszłości z nowymi ideami – ten bełkot przypomniał mi od razu różnego rodzaju wybieranie przyszłości w polskich realiach przez te formacje, które teraz deklarują „razem obrobimy Polskę”. Kandydat SPD oferował właściwie siebie i swoje uśmiechnięte zdjęcie. Partia zielonych promowała „wspólne życie” i edukację z przybyszami – na plakacie grupa ludzi odnawiała, malowała jakiś pokój. Roboty było tam dla jednego malarza, ale ważne było to, że wśród ubranych w fartuchy malarskie była kobieta w specyficznym nakryciu głowy i nie białym kolorze skóry. Jakież to piękne – pomyślałem. Powiedzmy: kobieta, muzułmanka, Afrykanka. Jakiż potrójny poziom integracji, tolerancji i walki z wykluczeniem!

Moją szczególną uwagę zwróciły jednak plakaty partii nacjonalistycznej z wymowną karykaturą pani kanclerz (z odjętą górną częścią czaszki, w której jest mózg) i z dosłownym napisem „Stopp die Schlepper-Merkel”. Zatrzymać holującą, wlokącą Merkel. Te plakaty były systematycznie niszczone – zamalowywane farbą, zrywane, rozrywane na paski. Dwa plakaty wylądowały w moim ogródku. Po kilku dniach praktycznie nie było już żadnego plakatu wzywającego do zatrzymania pani kanclerz. Inny plakat o bardzo wymownej grafice, która przedstawiała: eksport – trzy czołgi i import – grupkę biegnących w przeciwnym kierunku uchodźców/nachodźców – został także zdewastowany.

Pozostały natomiast plakaty Partii Piratów proponujące w tej wiosce podgetyńskiej szybszy internet. Moi parafianie, zwłaszcza ci, przychodzący codziennie do kościoła to grupka ludzi o średniej wieku może 75 lat. Nie zauważyłem, by hasło „internet” budziło ich ożywienie i dawało im nowe perspektywy. Niemniej, reagowali negatywnie na karykatury pani kanclerz, głownie dlatego, że ich autorami byli nacjonaliści. W rozmowach, które dotykały wspomnień sprzed roku, sprzed lat, a i bieżących, byli jednak zgodni, co do tego, że cała sytuacja, że szantaż Erdogana, że hojne zaproszenia pani Merkel – wszystko to jest „schrecklich”, okropne.

Niemcy to jednak bardzo zdyscyplinowana nacja. Dlatego, jak trzeba przyjmować, to przyjmują. A jak rząd w tych dniach ostatnich zobowiązał na wypadek kryzysu spowodowanego na przykład tajfunem zaopatrzyć się w wodę i żywność na 10 dni, a apteki w antybiotyki i tabletki jodowe, to się zaopatrują.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.