Publikacje polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewcz TChr - W przeddzień rocznicy

Rocznica agresji sowieckiej na Polskę przez całe dziesięciolecia była zabetonowana ustrojem, który głosił przecież jedynie słuszną wizję odwiecznej przyjaźni polsko-radzieckiej. Wciąż chyba nie dociera do naszej świadomości narodowej skala martyrologii narodu polskiego na Kresach, powiększona właśnie o niepamięć.

To, co uderza w opisach, wspomnieniach ludzi z tamtych czasów i zdarzeń to z jednej strony natychmiastowe podziały i antagonizmy. Małe społeczności szybko się dzieliły, tym bardziej, że Kresy były przecież zaludnione bardzo dużą mozaiką narodowościową. Rzadko mówi się o tym, jak bardzo aktywna była społeczność żydowska we współpracy z NKWD, jak często dramaty sąsiadów były tragicznie realne.

System sowiecki był bardzo szczególny. Mam na myśli system więzień, łagrów, system sądownictwa i system penitencjarny. W „Innym świecie” Herling-Grudziński opisywał m.in., scenę z więzienia przesyłkowego, w którym w jednej celi siedział Autor wspomnień, jakiś Polak i trzech komunistów niemieckich, którzy uciekli z racji swoich poglądów do bolszewickiego raju. Sowieci uznali, że Niemców trzeba zabić, ale wszystko musiało dokonać się w majestacie prawa. Szantażem, grożąc dotarciem do jeszcze wolnej żony i dzieci osadzonego Polaka, zmusili go do zeznania, że Niemcy są zadeklarowanymi szpiegami. Niemców rozstrzelano. Polak pozostał do końca życia ze świadomością popełnionego zła, zbrodni.

Dlaczego domagano się zeznania bądź przyznania do niepopełnionej winy? Całe procesy były i tak wielką fikcją. Nie było wyroków uniewinniających. Nie było żadnego realnego systemu prawa. A jednak stosowano długie i wyrafinowane metody by na przykład malarz przyznał się do tego, że mając plan Paryża, był tam jako szpieg. Wiele miesięcy przesłuchiwano kogoś, kogo aresztowano w mundurze polskiego pocztowca na polskiej ziemi we wrześniu 1939. Był w mundurze obcego, nie sowieckiego państwa. Był wrogiem. Fikcja, groteska, szaleństwo. Ale w każdym szaleństwie zazwyczaj jest metoda. Ludzie, którzy przyznawali się do winy, którzy zakłamywali prawdę o sobie, stawali po tej samej stronie anty-świata, po której znajdowali się kaci. Już nie było ofiary i kata, byli zakłamani i kłamiący. Dlatego wielu uwięzionych przez całe miesiące wymawiało się od złożenia zakłamanych zeznań. Wiedzieli, że prawda ma najgłębszą moc ocalającą. Bronili się zatem przed zakłamaniem, przed przyzwoleniem na przejście na stronę systemu kłamstwa i podłości. Dla nich to była walka nie o uniewinnienie, bo na to nie mogli liczyć, To nie była walka o zmianę wyroku, bo orzeczeniem o wyrokiem nie rządziły tak naprawdę żadne normy prawne. To była walka o godność, o pozostanie człowiekiem na nieludzkiej ziemi, w innym, odczłowieczonym świecie.

Czas na puentę, która może wydać się zaskakująca. Sprawa ustalenia prawdy o katastrofie smoleńskiej jest dla naszego narodu fundamentalnie ważna. Nie chodzi w niej nawet o konsekwencje prawne czy polityczne. Chodzi o to, by zachować prawdziwy obraz świata.

***

Tytuł nie jest adekwatny do daty, ponieważ publikacja mogła zostać umieszczona dopiero 17 września - czyli w dzień rocznicy.
kn