Wydarzenia

Prześladowanie chrześcijan. A Europa milczy...

Ksiądz Marek Rybiński, polski salezjanin, został bestialsko zamordowany w Manoubie niedaleko Tunisu. Jego ciało - z niemal całkowicie odciętą głową - znaleziono w piątek w komórce przy ośrodku prowadzonym przez salezjanów. A to tylko wierzchołek góry lodowej, gdy idzie o los chrześcijan na świecie. Każdego dnia napływają do nas informacje o prześladowaniu wyznających Chrystusa. W ich obronie po raz kolejny stanął Kościół. Pora, by odpowiednie decyzje zapadły na szczeblu politycznym.

Ksiądz Marek Rybiński od trzech lat pracował jako misjonarz w Tunezji, gdzie wraz z dwoma innymi salezjanami prowadził szkołę i parafię. Często dzielił się swoimi doświadczeniami misyjnymi. Z entuzjazmem wyrażał się o tunezyjskiej "jaśminowej rewolucji". "Jestem dumny, że tu jestem!" - pisał przed miesiącem w jednym z portali w kontekście wydarzeń, które ruszyły arabską lawinę.
Według relacji ks. abp. Marouna Eliasa Lahhama, arcybiskupa Tunisu, o bestialskim mordzie dowiedziano się dopiero nazajutrz. Kapłan nie przyszedł na wieczorną modlitwę, "rano więc pomyślano, że jest chory. (...) O godz. 10.00 do wspólnoty dotarł pracownik szkoły, w której ks. Marek był ekonomem, i powiedział, że w magazynie szkolnym znaleziono jego ciało i że poderżnięto mu gardło jak baranowi".
Odkąd wiadomość o zabójstwie dotarła do Polski, przed ambasadą Tunezji w Warszawie gromadzą się ludzie, by w geście solidarności pomodlić się za misjonarza, zapalić znicze i powierzyć Bogu chrześcijan, którzy masowo dziś doświadczają prześladowań. A sytuacja ich w wielu krajach świata staje się coraz dramatyczniejsza.
W Pakistanie śmiertelne żniwo zbiera ustawa o bluźnierstwie, a radykalne grupy islamskie oskarżają o nie nawet tych, którzy sprzeciwiają się kontrowersyjnemu "prawu". Ostatnią jego ofiarą padła muzułmańska deputowana Sherry Rehman, która wniosła projekt zmian do ustawy. W odpowiedzi zaczęto grozić jej śmiercią. Deputowana wycofała się z propozycji, ale wytknęła rządowi, że w coraz większym stopniu staje się zakładnikiem islamskich fundamentalistów. W konsekwencji oskarżono ją o... bluźnierstwo i sprawa trafiła do trybunału w Multan. Sąd jednak, z braku dowodów, pozew odrzucił.
Chrześcijanie przyjmują wiadomości o tego typu oskarżeniach ze smutkiem, gdyż są one dowodem na to, że w Pakistanie wszelkimi środkami dąży się do wyeliminowania każdego, kto choć w najmniejszym stopniu chciałby niesprawiedliwą ustawę zmodyfikować. A rząd przyzwala na łamanie podstawowych praw człowieka i tym samym daje wolną rękę islamskim podżegaczom. W kraju dochodzą do głosu coraz bardziej radykalne ugrupowania nawołujące do "świętej wojny", "obywatelskiego nieposłuszeństwa" i "zadania śmierci każdemu, kto nie broni honoru proroka Mahometa".
- Sytuacja w Pakistanie jest coraz gorsza. Radykałowie chcą skazywać na śmierć każdego, kto sprzeciwia się prawu o bluźnierstwie. Nikt nie jest w stanie ich zatrzymać - powiedział agencji Fides Joseph Nadeem, dyrektor szkoły dla dzieci chrześcijan i wyznawców innych mniejszościowych religii w Lahore. - Mamy nadzieję na pomoc od Pana Boga i Ojca Świętego, który jest blisko nas i wspiera nas w naszym cierpieniu - dodał.
W tej dramatycznej sytuacji to Kościół wraz z Ojcem Świętym Benedyktem XVI staje w obronie prześladowanych. Poprzez posługę misjonarzy i działanie różnych organizacji (Pomoc Kościołowi w Potrzebie, Caritas) wspiera ich i ku przebudzeniu świata przedstawia rzetelne raporty dotyczące prześladowań. Kwestia wolności religijnej była też głównym tematem piątkowych obrad w Belgradzie Wspólnego Komitetu Rady Konferencji Biskupich Europy i Konferencji Kościołów Europejskich. Podczas spotkania prof. Massimo Introvigne, delegat OBWE ds. walki z rasizmem, ksenofobią, dyskryminacją i nietolerancją względem chrześcijan i wyznawców innych religii, przypomniał liczne wypowiedzi Benedykta XVI na temat wolności religijnej. Omówił też wymieniane przez niego zagrożenia, jak: mylenie wolności religijnej z relatywizmem, próby usunięcia przez islamski fundamentalizm chrześcijan z Bliskiego Wschodu, ataki na chrześcijan ze strony fundamentalistycznego hinduizmu i buddyzmu, antyreligijne reżimy komunistyczne w Azji, a wreszcie szerząca się na Zachodzie "chrystianofobia".
Delegat OBWE zaprezentował także projekt ustanowienia Dnia Męczenników Chrześcijańskich, który miałby być obchodzony 7 maja nie tylko w świątyniach, ale przede wszystkim w szkołach i innych instytucjach publicznych.
Innym owocem belgradzkiego spotkania był list, który zebrani skierowali do Catherine Ashton, wysokiej przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Wyrazili w nim ubolewanie, że dotąd nie została przyjęta rezolucja przeciwko prześladowaniom właśnie chrześcijan na całym świecie. Zaapelowali, by podczas dzisiejszego posiedzenia ministrowie spraw zagranicznych państw UE podjęli konkretne decyzje i zatwierdzili dokument, w którym jasno byłoby zaznaczone, że chodzi o chrześcijan.
Ze swej strony prezydium Konferencji Episkopatu Polski skierowało apel do polskich delegatów, by podczas dzisiejszego spotkania przeciwstawili się atakom przemocy i dyskryminacji wobec chrześcijan. "Wyrażamy ufność, że delegacja polska, reprezentująca swoich obywateli na tym forum, będzie w dalszym ciągu wspierać starania zmierzające do wyraźnego potępienia prześladowania chrześcijan i podjęcia konkretnych środków mających na celu przeciwdziałanie tym bolesnym zjawiskom" - napisali członkowie prezydium KEP.
Małgorzata Pabis

za: NDz Poniedziałek, 21 lutego 2011, Nr 42 (3973)

***

Śmierć za wiarę

W Mogadiszu, stolicy Somalii, członkowie radykalnej grupy islamskiej Al-Shabaab, której celem jest ścisłe egzekwowanie prawa szariatu, zamordowali byłego muzułmanina, który nawrócił się na chrześcijaństwo. Przypadków zabójstw osób nawracających się z islamu jest w kraju coraz więcej.

Abdirahman Hussein Roble, nawrócony z islamu chrześcijanin, zginął po tym, jak oskarżono go o szpiegostwo i "fitnę", czyli sianie zamętu przez głoszenie chrześcijaństwa. Osierocił dwoje dzieci.
Innemu nawróconemu z islamu chrześcijaninowi udało się uciec pod koniec stycznia z prowizorycznego aresztu, w którym był przetrzymywany przez członków Al-Shabaab. Został aresztowany 8 stycznia i wielokrotnie wypytywano go o jego wiarę. Groziła mu śmierć. Jest pierwszym chrześcijaninem, któremu udało się uwolnić z rąk członków tej radykalnej grupy islamskiej.

MMP

*

W Iraku chrześcijanin znaczy prześladowany

Przemoc wobec wyznawców Chrystusa w Iraku jest napędzana przez muzułmańskich ekstremistów, a co najgorsze, towarzyszy jej obojętność, a w zasadzie przyzwolenie ze strony rządu. Chrześcijanie padają ofiarą prześladowań tylko dlatego, że wyznają wiarę w Chrystusa. Według szacunków w ciągu niespełna 10 lat liczba chrześcijan w Iraku zmalała prawie o połowę.

Zdaniem o. Benoka, analiza przedstawiona przez ambasadora jest zafałszowana. - Ekstremiści atakują wyznawców Chrystusa i napadają na ich kościoły. Chrześcijanie stali się ich celem z jednego tylko powodu - bo są chrześcijanami - twierdzi kapłan. Duchowny wspomina przypadki jedynie z ostatniego roku, m.in. atak bombowy na katolickich studentów uniwersytetu w Mosulu i masakrę w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Bagdadzie.
Okazuje się, że choć rząd potępił ataki i wyraził solidarność z chrześcijańskimi ofiarami, zamachy na nich stają się coraz bardziej okrutne. - Czy w związku z tym świat może milczeć? Czy tak tragiczne i poniżające położenie może być akceptowane? - pytał. W ocenie kapłana, wielu chrześcijan opuszcza kraj z powodu ciężkich warunków, w jakich przyszło im żyć, i prześladowań, na jakie są narażeni.
Szacunki różnią się tylko co do tego, jak wielu chrześcijan wyemigrowało. W ogłoszonym 21 lutego raporcie Human Rights Watch szacuje się, że w Iraku mieszka 675 tys. chrześcijan, czyli o blisko połowę mniej niż w 2003 roku.
Ksiądz Benoka krytycznie odniósł się także do obietnic ambasadora dotyczących odszkodowań, jakie mają otrzymać chrześcijanie na odbudowę zniszczonych świątyń i innych budynków.
Nie zgodził się także z opinią irackiego dyplomaty na temat nowej konstytucji, która rzekomo ma "gwarantować chrześcijanom całkowitą równość praw i obowiązków". - Konstytucja, która ustanawia islam jako religię państwową w Iraku, jest największą przeszkodą na drodze do wolności religijnej wszystkich religii innych niż muzułmańskie - wyjaśnia.

Małgorzata Pabis, CNA

*

Z buldożerami na koptyjskie klasztory

Egipska armia zaatakowała trzy koptyjskie klasztory, niszcząc chroniące je ogrodzenia wybudowane po kilku napadach dokonanych przez więźniów zbiegłych z zakładów karnych, kiedy kraj ogarnęła fala przemocy związana z żądaniem ustąpienia ze stanowiska prezydenta Hosniego Mubaraka. Ostrzelano także wzniesiony w V w. koptyjski klasztor św. Biszoi w Wadi el-Natroun, 110 km od Kairu. Rannych zostało dwóch mnichów i sześciu pracowników klasztoru.

Jak podała agencja Assyrian International News, informując o sytuacji koptyjskich klasztorów w Egipcie, armia zniszczyła ogrodzenia trzech starożytnych klasztorów koptyjskich. W ten sposób mnisi pozostali zupełnie bezbronni wobec ataków uzbrojonych Arabów, złodziei i więźniów, wśród których są fanatycy islamscy. - Trzy klasztory zostały w lutym zaatakowane przez bandytów. Mnisi poprosili o ochronę sił zbrojnych, ale odmówiono im i poradzono, by bronili się sami - powiedział w rozmowie z agencją Assyrian International News Mark Ebeid, koptyjski działacz. Przerażeni mnisi wybudowali więc ogrodzenia, by zapewnić sobie ochronę. - Te klasztory są jednymi z najstarszych w Egipcie, w swoich zasobach mają cenne ikony i koptyjskie rękopisy o ogromnej wartości - podkreśla Ebeid.
Według agencji, przy wyburzaniu ogrodzenia klasztoru św. Biszoi użyto ręcznych granatników przeciwpancernych. Tamtejszy mnich o. Hemanot powiedział, że w wyniku 30-minutowego ostrzału rannych zostało w sumie 8 osób przebywających na terenie klasztoru, 4 kolejne aresztowano - w tym 3 mnichów i prawnika pomagającego koptyjskim zakonnikom. - Żołnierze byli zaskoczeni, jak zobaczyli mnichów, którzy nie uciekali, ale stali przed klasztorem i modlili się: "Panie, zmiłuj się nad nami" - powiedział ojciec Hemanot. - To było to, co ich naprawdę zdenerwowało - zauważył, dodając, że żołnierze, niszcząc ogrodzenie, skandowali: "Allah jest wielki!" i "Zwycięstwo!". Nadto armia próbowała uniemożliwić wyjazd samochodu z rannymi z terenu klasztoru do szpitala w Kairze. Na jednym z portali społecznościowych przedstawiciele egipskiej armii zaprzeczyli, jakoby na klasztor dokonano ataku. Wyjaśnili, że celem działań armii było jedynie zniszczenie płotu ogradzającego budynki klasztorne. Jednak na zamieszczonym w internecie filmie z tego wydarzenia wyraźnie słychać strzały.

Armia pojawiła się pod klasztornymi zabudowaniami z buldożerami, którymi zniszczono ogrodzenia, tłumacząc swoje działania m.in. tym, że ogrodzenia monastyrów znajdują się na terenach państwowych, będących także częścią rezerwatu przyrody, która "wymaga ochrony". W minioną niedzielę egipskie siły zbrojne zniszczyły ogrodzenie klasztoru z IV wieku położonego w rejonie Morza Czerwonego. Mnichom skonfiskowano telefony komórkowe, by nie mogli fotografować niszczenia chroniącego ich płotu. - Pomysł budowy ogrodzenia zrodził się po tym, jak zostaliśmy zaatakowani 13 lutego przez 5 więźniów uzbrojonych w pałki i broń. Część mnichów uciekła w pobliskie góry, jednemu to się nie udało, został złapany i po 3 dniach przyprowadzony przez policję - relacjonuje ojciec Botros Anba, jeden z tamtejszych mnichów. Wojsko pozostawiło przy klasztorze 4 żołnierzy, by rzekomo pilnowali klasztorów. Jednak jak twierdzą mnisi, wojskowi zostali pozostawieni po to, by nikt nie odbudował zniszczonego ogrodzenia. W poniedziałek zburzono także mur okalający klasztor w Wady el-Rayan.
W środę wieczorem prawie 7 tys. Koptów wzięło udział w pokojowym marszu, który rozpoczął się przed koptyjską katedrą w Kairze. Po przemówieniu patriarchy Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego Szenudy III zebrani przeszli na plac Tahrir, by protestować przeciwko atakom sił zbrojnych na koptyjskie klasztory.

Maria Popielewicz

*

W Bangladeszu rugują chrześcijan


Ponad 300-osobowa grupa osadników muzułmańskich podpaliła banglijskie miasto Rangamati w diecezji Chattagonag. Celem ataku było wyrugowanie mieszkających tam chrześcijan, hinduistów i buddystów. Do podobnych incydentów doszło w regionie Gulishakhali. Ich naoczny świadek w rozmowie z agencją Fides powiedział, że muzułmanie atakują niemuzułmańskie grupy etniczne w celu przejęcia ich ziemi, a dzieje się to za zgodą lokalnych władz, które w takich przypadkach nie interweniują i nie robią nic, by zagwarantować mniejszościom etnicznym i religijnym podstawowe prawa.

MP, KAI

*

Kolejne mordy na kapłanach


W nocy z 21 na 22 bm. w miejscowości Mecapala na terenie parafii odnaleziono ciało zamordowanego ks. Santosa S?ncheza Hern?ndeza, dziekana meksykańskiej diecezji Tihuatl?n. Najprawdopodobniej ktoś włamał się do domu 43-letniego kapłana w celach rabunkowych, a ponieważ natknął się na księdza, chwycił za maczetę i zabił go. Z kolei w minioną sobotę, 19 bm., do zabójstwa kapłana doszło w Brazylii. Spalone ciało 56-letniego ks. Romeu Drago znaleziono w niedzielę rano 25 km od miasta. Zdaniem policji, do mordu doszło na tle rabunkowym.
MP, KAI

za: NDz z 25.02.2011