Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wydarzenia

Nierozliczone zło powróci. Ludobójstwo wołyńskie.



Nacjonaliści ukraińscy chcieli mieć niepodległą Ukrainę „czystą jak szklanka wody”, czyli taką, w której nie będzie żadnej innej narodowości oprócz Ukraińców. Polaków mieszkających obok nich od wieków byli gotowi usunąć bez litości i bez wyjątku. Okazją do pozbycia się polskich sąsiadów stała się druga wojna światowa.Już we wrześniu 1939 roku nacjonaliści i komuniści ukraińscy mordowali żołnierzy polskich wracających z frontu oraz uciekinierów z Polski centralnej chroniących się na ziemiach kresowych.

Kolejna fala zbrodni rozpoczęła się po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Niemcy tolerowali antypolskie wystąpienia Ukraińców, które od początku 1943 roku stały się masowe. Rzezie objęły najpierw wschodnie powiaty Wołynia, a w kolejnych miesiącach przesuwały się do centrum i dalej na zachód. W lipcu i sierpniu osiągnęły swoje apogeum, którego symbolem jest Krwawa Niedziela 11 lipca, kiedy to zostało zaatakowanych około stu miejscowości, w których żyli Polacy. W tym dniu napadano nawet w czasie Mszy św. w kościołach.

W końcu 1943 roku na Wołyniu właściwie nie było już Polaków. W najokrutniejszy sposób wymordowano co najmniej 60 tysięcy ofiar, a ci, którym udało się przeżyć, musieli uciekać. Ukraińcy ponadto stosowali „taktykę spalonej ziemi”. Obrabowane gospodarstwa polskie po wymordowaniu mieszkańców były palone i unicestwiane.

Wycinano nawet drzewa wokół domostw, a teren zaorywano, by w przyszłości nie można było dokonać identyfikacji domów, studni z zamordowanymi i masowych grobów. Niszczono też budynki publiczne, szkoły, kościoły, kaplice.

W ten sposób przepadło na zawsze wiele budowli zabytkowych, w tym stare polskie dwory. W tym czasie rzezie przeniosły się do Małopolski Wschodniej, gdzie w 1944 roku pochłonęły co najmniej 70 tysięcy ofiar w trzech województwach: lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim. Mordy trwały aż do ekspatriacji w 1946 roku, a zdarzały się jeszcze i w roku następnym.

Wielokrotnie podróżowałam po Kresach wraz z rodziną, moimi dziećmi. Szukając polskich śladów, pytałam o drogę Ukraińców. Wskazywali ścieżki do zapomnianych miejsc, śladów po polskim dworze, kościele, cmentarzu, mogile. Niekiedy odrywali się od swych zajęć, nadkładali drogi. Nigdy z ich strony nie doznałam najmniejszej nawet niechęci, wręcz okazywali sympatię, gościnność. Wtedy wracały przeczytane wspomnienia, przypominały się fotografie i losy moich rodaków tak okrutnie wymordowanych, kobiet, dzieci… I pytanie: jak to było możliwe?

Wcześniej przecież wielu z nich żyło w zgodzie. A teraz pozostały – niepogrzebane w poświęconej ziemi – ich kości oraz nieme ślady cierpień: krzyż w szczerym polu w miejscu, gdzie kiedyś od pokoleń była gwarna wioska, osada. Ile jest takich miejsc? Tych samotnych krzyży…

Nie potrafimy do końca zrozumieć ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich. Nie potrafimy odpowiedzieć dlaczego. Biskup łucki Marcjan Trofimiak mówił, że nie ma odpowiedzi, „bo to jest mysterium iniquitatis – tajemnica zła, zła, które nie poddaje się żadnemu racjonalnemu wytłumaczeniu, zła, które wykracza poza wszelkie ludzkie pojęcia. Z tą tajemnicą zmierzyć się może jedynie tajemnica przeogromnej Bożej miłości, która zaprowadziła Jego jedynego Syna na szczyt Golgoty”.

I wskazywał na pociechę płynącą z Księgi Mądrości: „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka (…). Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. (…) Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę” (Mdr 3, 1.4.5b-6).

Ofiarom ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego jesteśmy winni naszą pamięć i modlitwę. W imię prawdy zbrodnia na niewinnych i bezbronnych ofiarach musi zostać potępiona, bo nie ma dla niej żadnego usprawiedliwienia. Pojednanie oparte na kłamstwie nie ma znaczenia, a nierozliczone zło może się powtórzyć w przyszłości.

Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa

Nasz Dziennik
za:http://www.naszdziennik.pl (kn)
***
Ukraińscy deputowani: na Wołyniu doszło do ludobójstwa

http://www.ksd.media.pl (kn)

***
Pamięciobójstwo wołyńskie


Najnowszy wpis mec. Janusza Wojciechowskiego opublikowany na blogAID

Zabijali tak strasznie, żeby nie tylko martwi milczeli, ale i żywi nie byli w stanie o tym zabijaniu opowiedzieć...



1. Opisów zbrodni wołyńskich normalny człowiek nie jest w stanie spokojnie czytać ani słuchać. To wszystko jest zbyt straszne, a zarazem zbyt współczesne, zbyt świeże...

Gdybym się urodził 15 lat wcześniej i 300 kilometrów dalej na wschód, też bym może, jako dziecko, umierał nadziany na tych sztachetach...

Gdy czytam te opisy, widzę moich rodziców, moje siostry, brata, widzę moją rodzinę, moje dzieci... nie... to jest zbyt potworne, żeby znieść samą myśl o tym, co tam się działo...

Straszny był Katyń i tysiące miejsc katyniopodobnych, gdzie i mój dziadek zginął, straszne były sowieckie wywózki, deportacje na Sybir, których i moja matka doznała, ale szczęśliwi, którzy jedynie Sybiru doświadczyli, uchodząc spod siekier i pił. Tam, na Wołyniu, ludzie się modlili, żeby od kuli, a nie od piły zginąć...

2. 70 lat temu oprawcy z UPA zaczęli to bodaj najokrutniejsze w dziejach świata zabijanie. Zabijali tak strasznie, żeby nie tylko martwi milczeli, ale i żywi nie byli w stanie o tym opowiedzieć. Kto przeżył, schowany gdzieś w końskim gnoju albo w zbożu, kogo siekierą nie dobili albo widłami nie zadźgali, kto widział porąbane ciała, rozprute brzuchy, wydłubane oczy swoich rodziców, sióstr czy braci – ten, żeby do reszty nie oszaleć, musiał wyprzeć, usunąć gdzieś w cień te straszne obrazy ze swojej żywej pamięci.

To było zbyt straszne, żeby opowiadać, zbyt straszne, żeby zachować zwyczajne ludzkie pamiętanie...

3. Można było nakręcić filmy o mordowanych pocztowcach gdańskich i o Westerplatte. Można było opisać w książkach i na filmach, pokazać rozstrzeliwania w Wawrze czy w Palmirach, można było ukazać hekatombę Powstania Warszawskiego. Można było przedstawić straszną egzekucję rotmistrza Pileckiego. Sięgając wstecz – można było znieść filmowe sceny zarzynania Nowowiejskiego i wbijanie na pal Azji Tuhajbejowicza. Ale nie da się w pełni opowiedzieć ani pokazać tego, co się działo na Wołyniu i Podolu. Nie da się pokazać nabijania dzieci na sztachety, przecinania ludzi piłą, odrąbywania rąk i nóg, miażdżenia ludzi w trybach kieratów, rozpruwania brzuchów ciężarnych kobiet. Nie da się, bo tego obrazu żaden widz, żaden normalny człowiek nie wytrzyma...

4. Oprawcy z UPA dobrze wiedzieli, jaki realizowali plan. Zabijali tak, by nie tylko zabić, ale i przerazić okrucieństwem. Zabijali tak, by wraz z ludźmi zabić też i pamięć o tym strasznym zabijaniu. W dużej części to im się udało. Jeszcze żyją świadkowie tamtych krwawych dni, a połowa Polaków nie wie dziś, co to były zbrodnie wołyńskie, kto kogo tam zabijał i dlaczego.

Połowa Polaków nie wie, o Ukraińcach nie wspominam...

5. Zbrodnie UPA, a w tle najniewinniejsi z niewinnych – Niemcy. W lipcu 1943 roku Wołyń, Podole i cała Ukraina były pod niemiecką okupacją i kontrolą. Niemieccy agresorzy najpierw, wespół z Rosjanami, rozbili i zniszczyli państwo polskie, które gwarantowało pokój i bezpieczeństwo wszystkim swoim obywatelom i narodom, a potem zainspirowali tę rzeź, której życzliwie się przyglądali. Polacy i tak byli przewidziani do zabicia, a piły i siekiery to była oszczędność amunicji...

6. Nad ukraińskimi zbrodniami na Wołyniu i Podolu nie było sądu ani trybunału. Był trybunał nad Niemcami w Norymberdze, był sąd w Rwandzie, w byłej Jugosławii, były różne sądy i trybunały – a ta zagłada ponad 3 tysięcy wsi, ta straszna, nie dająca się opowiedzieć rzeź ponad 120 tysięcy Polaków nie została nawet symbolicznie osądzona.

I nawet nie zażądaliśmy tego sądu, ciągnąc do Unii Ukrainę. Chorwaci musieli się rozliczyć, wydać generała Gotowinę, Serbowie, choć daleka jeszcze droga, musieli wydać Mladicia i Miloszewicia – a na Ukrainie Banderze i Szuchewyczowi stawia się pomniki.

Co tam na Ukrainie, skoro w Polsce, na liście przebojów, bryluje grupa „Enej”, nazwana tak od imienia jednego z najkrwawszych oprawców UPA.

7. Kiedyś prawda o Wołyniu nie odpowiadała komunistom, potem znów nie pasowała do koncepcji europeizacji Ukrainy. Dziś Sejm Rzeczypospolitej spiera się, czy to było ludobójstwo.

Nie tylko ludobójstwo, ale pamięciobójstwo przede wszystkim. Zabijanie ludzi wraz z pamięcią o tym zabijaniu...


Aktualizacja 10 lipca 2013 (10:47)

NaszDziennik.pl

za: http://www.naszdziennik.pl (kn)

***
70. rocznica Krwawej Niedzieli. Posłuchaj wspomnień naocznego świadka zbrodni OUN-UPA

http://ksd.media.pl
(kn)
***

70. rocznica rzezi wołyńskiej. Uroczystości w hołdzie pomordowanym


http://www.radiomaryja.pl/informacje/70-rocznica-rzezi-wolynskiej-uroczystosci-w-holdzie-pomordowanym/


Gość: dr Ewa Siemaszko

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/polski-punkt-widzenia-10-07-2013-tv-trwam/


(kn)

***


Jak Dmytro Doncow teoretyk OUN wykuwał nową moralność


Jeszcze przed wojną główny teoretyk OUN Dmytro Doncow w swej pracy „Nacjonalizm” (1926) nawoływał do odrzucenia tradycyjnej moralności, i zastąpienie jej nową, ułatwiającą osiągnięcie politycznych celów.

„Moralność, o której tutaj mówię, odrzuca >>człowieczeństwo<<, które zabraniało szkodzić innym, które życie ceniło ponad wszystko, nienawidziło >>drapieżnych instynktów<<... Jej celem był >>silny człowiek<<, a nie człowiek w ogóle, który obejmuje swoją miłością swoje i obce, ideałem jest właśnie >>twardy człowiek<<”. Opracowany w 1929 r. „Dekalog Ukraińskiego Nacjonalisty” nakazywał: „[...] V. Nienawiścią i podstępem będziesz przyjmował wrogów swego narodu. VI. Nie zawahasz się popełnić największego przestępstwa, jeśli tego wymagać będzie dobro sprawy. [...]”

Więcej: http://www.fronda.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.