Wydarzenia

Wandalizm rodem z palikociarni szerzy się w Krakowie.

Zniszczono skałę-pomnik poświęconą Janowi Pawłowi II
Okazuje się, że to nie jedyny przypadek niszczenia miejsc ważnych dla Polaków, którymi opiekuje się Towarzystwo Parku Jordana.

Wandale, którzy wzorują się na hasłach palikociarzy, zniszczyli pomnik-skałę poświęconą Janowi Pawłowi II na krakowskich Błoniach, gdzie święty JPII spotykał się z pielgrzymami.

Prezes Towarzystwa Parku Jordana Kazimierz Cholewa powiedział, że pomnik został pomalowany czarną cieczą, prawdopodobnie smarem. Na pomniku namalowano między innymi gwiazdę Dawida. Sprawę wykryto po południu i zgłoszono policji.

Okazuje się, że to nie jedyny przypadek niszczenia miejsc ważnych dla Polaków, którymi opiekuje się Towarzystwo Parku Jordana. Kilka miesięcy temu, ktoś pomalował czerwoną farbą pomnik "Inki", żołnierki podziemia niepodległościowego. Pięciokrotnie próbowano zniszczyć popiersie płk. Ryszarda Kuklińskiego. W ostatnim przypadku, w lutym, pomnik Kuklińskiego również został wysmarowany starym smarem. W każdym z tych przypadków policji nie udało się wykryć sprawców.

Wszystkie te akty wandalizmu, antypolskich i antyreligijnych zachowań ma swoje źródło. Jest nim antykatolicka retoryka, którą codziennie podają Polakom na tacy palikociarze, wszelkie środy, gazety wyborcze i inne media, ugrupowania, czy ideolodzy snujący wizją Polski bez Boga.

za:www.fronda.pl/a/wandalizm-rodem-z-palikociarni-szerzy-sie-w-krakowie-zniszczono-skale-pomnik-posw

***

Nie do obrony

Skała Papieska na krakowskich Błoniach, która w środę została sprofanowana, znajduje się o kilkaset metrów od pomników Danuty Siedzikówny „Inki” i Ryszarda Kuklińskiego, które wcześniej też próbowano zniszczyć. Widziałem w środę ślady tej ostatniej prowokacji i nie wierzyłem własnym oczom. Trudno bowiem uwierzyć w coś, co jest czystym złem. Zwykle wolimy więc sobie takie wypadki tłumaczyć jako wybryki szaleńców, rodzaj głupiej zabawy – jak ks. Boniecki tłumaczył Nergala – lub odwrócony idealizm kogoś, kto atakuje, bo w zaślepieniu myśli, że w ten sposób walczy z czymś lub o coś. Ale w wypadku aktów wandalizmu na Błoniach nie wchodzi w grę ani szaleństwo, bo wyraźnie wykalkulowano ich miejsce i czas, ani zabawa, ani ideologia. Atak na wszystkie te pomniki to po prostu bezpośredni przejaw zła, które jest tak wielkie, że nie potrafi przejść obojętnie obok znaków najwyższego poświęcenia, niewinności czy – jak w wypadku papieskiego ołtarza – dobra, które zwyciężyło. Zło ujawniające się w czystej postaci osłabia się jednak, bo jest nie do obrony. Nie możemy mu współczuć jako chorobie psychicznej, bagatelizować go jako zabawy ani usprawiedliwiać jako formy protestu.


Andrzej Waśko


za:niezalezna.pl/54480-nie-do-obrony