Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wydarzenia

Z nożami na zdjęcia zabitych dzieci

fot. B. Kosiński Poruszająca do żywego, znakomita, znana w wielu miastach Polski wystawa fotosów pokazujących ofiary aborcji zawędrowała w pobliże Przystanku Woodstock - do Kostrzyna nad Odrą. Nie na długo. W nocy z piątku na sobotę plansze zostały pocięte nożami przez kilkunastoosobową bandę zamaskowanych mężczyzn, którzy gazem łzawiącym i pałkami atakowali osoby próbujące ich powstrzymać. Kilka godzin później funkcjonariusze "pokojowego patrolu", czyli służb porządkowych powołanych przez Jerzego Owsiaka, zlikwidowali wystawę zupełnie, zabierając ze sobą wszystkie zdjęcia. Bo - jak twierdzili - przeszkadzały przechodzącym ludziom. Policja poszukuje sprawców obu tych zdarzeń. - Ilość agresji, nienawiści i przemocy, z jaką spotykają się organizatorzy wystawy "Wybierz życie", pokazuje tylko, jak skuteczna i ważna jest ta wystawa. I jak bardzo potrzebuje naszego wsparcia - mówi Joanna Najfeld, publicystka.

Organizatorzy wystawy "Wybierz życie" pod wpływem pozytywnych doświadczeń z koncertów rockowych na Słowacji chcieli dotrzeć ze swoim przesłaniem także do młodzieży bawiącej się na Przystanku Woodstock, który w miniony weekend odbywał się w Kostrzynie nad Odrą.
Wystawa od piątku znajdowała się w pobliżu wejścia na jego teren i budziła spore zainteresowanie wśród przechodniów. - Wielu ludzi ją oglądało. Zauważyliśmy, że sporo osób głęboko przeżywało to, co widzieli. Niektórzy nawet gratulowali nam, że to zrobiliśmy. Ale była też grupa ludzi wyraźnie niezadowolonych. Ci w ordynarnych słowach wyrażali się zarówno na temat tego, co widzieli, jak i pod adresem organizatorów wystawy - powiedział nam Mariusz Dzierżawski z Fundacji PRO, współorganizator zdemolowanej ekspozycji.
Wystawa nie była chroniona, ponieważ znajdowała się poza terenem miasteczka namiotowego. Pilnowali jej sami organizatorzy. - Atak nastąpił w sobotę nad ranem blisko godz. 3.45. Nagle pojawiła się grupa 10-15 dobrze zbudowanych, zamaskowanych mężczyzn. Byli jednakowo ubrani tzn. w buty glany, bojówki i ciemne bluzy oraz mieli twarze zakryte chustkami "arafatkami". To była bardzo dobrze zorganizowana akcja, ponieważ każdy dokładnie wiedział, co ma robić. Mieli ze sobą noże, którymi zaczęli ciąć plansze i w ten sposób zniszczyli całą naszą galerię. Całe zajście trwało maksymalnie dwie minuty - relacjonuje Wiktoria Jabłońska, wolontariuszka Fundacji PRO, która w chwili napadu razem z siostrą czuwała nad wystawą. Dodaje, że napastnicy byli agresywni wobec prób przeciwdziałania ich niszczycielskiej akcji. - Jakaś grupka mężczyzn podbiegła, żeby ich powstrzymać, jednak bardzo szybko się wycofali, bo jednego z nich ci ludzie po prostu pobili pałkami, użyli także gazu łzawiącego. Nic nie mówili, zrobili swoje, pobili tego człowieka i bardzo szybko uciekli z miejsca zdarzenia. Nie mogłyśmy powstrzymać tych napastników - nie kryje przerażenia Wiktoria. - Przypuszczam, że to nie publiczność zniszczyła wystawę. To nie był wybryk chuligański tylko zorganizowane działanie, skoro kilkunastu zamaskowanych zbirów, uzbrojonych w noże i pałki, błyskawicznie rzuciło się do zniszczenia wszystkich banerów. Moja główna hipoteza jest taka, że aborcjoniści po prostu nie są w stanie znieść pokazywania prawdy i dlatego za wszelką cenę usiłują nasze działania zniszczyć - komentuje Mariusz Dzierżawski.
Jak dodaje, wystawa przeszkadzała nie tylko "nieznanym sprawcom". - Tego samego dnia około godz. 15.00 miało miejsce przywłaszczenie wystawy przez funkcjonariuszy "pokojowego patrolu" Przystanku Woodstock, pod dowództwem Radosława Mysłka, który wydawał rozkazy. Nawet te resztki wystawy im przeszkadzały, widocznie nie mogli ich znieść. W związku z tym wszystko rozebrali i mimo braku zgody z naszej strony, nie podając żadnych podstaw prawnych do takiej decyzji, zdemontowali wystawę i zabrali ją gdzieś do siebie - opowiada zbulwersowany Dzierżawski.
Zapytaliśmy, jaki powód podały osoby, które dokonały demontażu wystawy. - Mówili, że wystawa przeszkadza w ruchu, bo w pobliżu jest droga, ale rzucało się w oczy, że po prostu na poczekaniu wymyślają jakieś historyjki - zauważa przedstawiciel Fundacji PRO.
- Rano wystawa była jeszcze bardziej zniszczona niż bezpośrednio po napadzie, dlatego starałyśmy się jakoś to zabezpieczyć, żeby jednak te zdjęcia były pokazane, mimo że wystawa była naprawdę w opłakanym stanie. A tu po południu przyjechał "pokojowy patrol" z Woodstocku i powiedzieli, że demontują całą naszą wystawę, i to zrobili - dodaje Wiktoria Jabłońska.
Zdaniem Joanny Najfeld, publicystki, krążąca po Polsce wystawa przeszkadza aborcjonistom, bo mówi prawdę. - Zdemolować, spałować, zagazować i zakneblować - to jest język współczesnych "zwolenników wyboru", rodem z komuny. Ilość agresji, nienawiści i przemocy, z jaką spotykają się organizatorzy "Wybierz życie", pokazuje tylko, jak skuteczna i ważna jest ta wystawa. I jak bardzo potrzebuje naszego wsparcia - zaznacza.
- Przed zdjęciami ciał ofiar aborcji nie da się przejść obojętnie. Jeśli jesteś przeciw aborcji, to utwierdzasz się w tym na dobre. Jeśli się wahasz, masz szansę przyjrzeć się czystym faktom i wyrobić sobie zdanie. A jeśli jesteś za aborcją, miej odwagę stanąć oko w oko z jej ofiarami - komentuje Joanna Najfeld.
Organizatorzy wystawy natychmiast po zdarzeniu złożyli zeznania miejscowej policji, która przyjęła zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw: w sprawie nocnego zniszczenia wystawy oraz zawłaszczenia jej mienia przez "pokojowy patrol". - Zażądaliśmy ścigania sprawców. W pierwszym przypadku sprawcy byli nieznani, więc nie wiem, czy się uda. Na szczęście ci popołudniowi nie są równie anonimowi, więc raczej nie będzie kłopotu z ich ujęciem - wyraża nadzieję Dzierżawski.
Równocześnie dementuje doniesienia, które pojawiły się w niektórych mediach, jakoby wystawa w Kostrzynie działała nielegalnie, bo nie było na nią zgody urzędu miasta. - W miastach potrzebujemy pozwolenia, bo dzierżawimy pas drogowy na dwa tygodnie i ustawiamy tam wystawę, sami przy niej nie stoimy. Tutaj zrobiliśmy manifestację: cały czas byliśmy przy ekspozycji i rozdawaliśmy ulotki, dlatego zgoda miasta nie była w tym przypadku potrzebna. Zawiadomiliśmy jedynie, że zamierzamy taką manifestację przeprowadzić. Zresztą gdyby to był rzeczywisty powód likwidacji, to miasto mogło wystąpić do policji czy straży miejskiej, które doprowadziłyby do przywrócenia porządku. A nic takiego nie miało miejsca - konkluduje Mariusz Dzierżawski.
Mimo tego, co się stało, twórcy "Wybierz życie" nie żałują, iż wystawa trafiła na Przystanek Woodstock. Obejrzały ją tysiące ludzi.
Maria S. Jasita

 

Za: NASZ DZIENNIK Poniedziałek, 3 sierpnia 2009, Nr 180 (3501)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.