Homoaktywiści przekroczyli granice krytyki

Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok sądu niższej instancji nakazujący organizacji wspierającej osoby LGBT przeproszenie dr. Paula Camerona, który m.in. został nazwany „naukowym hochsztaplerem”. Sąd uznał, że zostało naruszone dobre imię naukowca.

– Dyskurs publiczny musi być taki, że nie możemy kogoś obrażać, poniżać, naruszać czyjejś godności. Jeśli doprowadzimy do takiego prowadzenia dyskursu, to będzie ze szkodą dla społeczeństwa – powiedział w uzasadnieniu tego wyroku sędzia Roman Kowalkowski. Zarazem sąd uznał, że „można komuś, kto prezentuje poglądy odosobnione, mające charakter braku tolerancji dla czyjejś odmienności, postawić zarzut, że jest pseudonaukowcem i że uprawia pseudonaukę” – i za określenie „pseudonaukowiec” pozwani przepraszać nie muszą.

Sąd przyznał, że wobec osoby publicznej, jaką jest dr Cameron, stosuje się „poluzowane kryteria oceny zachowania” takiej osoby. Zdaniem sądu, pozwani zmierzali do określonego celu, którym było wyeliminowanie dr. Camerona z możliwości prowadzenia przez niego wykładów na terenie polskich uczelni. W ocenie sądu, aktywiści przekroczyli granice krytyki wobec amerykańskiego naukowca.

– Zasłanianie się interesem społecznym nie jest usprawiedliwione, bo nie można w interesie społecznym stawiać takich zarzutów, które są nieprawdziwe, które poniżają kogoś, deprecjonują kogoś i naruszają w istotny i głęboki sposób czyjeś dobra osobiste – uznał sąd.

– Pozwani użyli wobec powoda takich stwierdzeń, jak hochsztapler, fałszerz czy osoba notorycznie fałszująca dane. Tego typu określenia nie mogą padać w dyskursie publicznym. Powód niewątpliwie naukowcem jest, prowadzi badania. Strona pozwana w dość instrumentalny sposób potraktowała dane na temat powoda, opierając się na informacjach sprzed prawie 30 lat i poprzestała na tym, nie dociekając, jaki jest jego obecny status w Stanach Zjednoczonych – uznał sąd.

Sąd Apelacyjny nie podzielił jednocześnie stanowiska sądu niższej instancji, że Cameron nie jest osobą publiczną. – Niewątpliwie pan powód w aktywny sposób przejawiał swój udział w życiu publicznym – podjął dyskurs w ważnej społecznie sprawie, istotnej dla publicznego życia, mianowicie w kwestii dotyczącej statusu osób homoseksualnych. Powód wyraźnie akcentował, że celem jego działania jest uświadomienie społeczeństwa, że te osoby mogą stanowić jakieś zagrożenie dla zdrowia społecznego – podkreślił sąd. Zdaniem sądu apelacyjnego, osoby publiczne muszą mieć świadomość tego, że podejmowane przez nie działania będą „oceniane społecznie, czasami nawet z użyciem zwrotów dosadnych, dotykających sfery dóbr osobistych”.

– Pozwani użyli wobec powoda takich sformułowań, że jest pseudonaukowcem, że uprawia pseudonaukę, że nie można mu przyznać statusu eksperta i badacza. Te sformułowania mają charakter ocenny i pozwani mieli prawo do formułowania takich ocen. Dlaczego? Dlatego, że powód podjął dyskurs publiczny na temat osób o skłonnościach homoseksualnych i formułował dosyć drastyczne poglądy w tej kwestii, skądinąd niepowszechne, a w zasadzie pozostające w mniejszości – mówił sędzia Kowalkowski.

– Jest zatem większa swoboda pozwanych w prowadzeniu dyskursu z powodem, ale w granicach akceptowanych społecznie, w sposób, który nie obraża i nie narusza dóbr osobistych adwersarza, nie dyskredytuje go w środowisku naukowym, bez uzasadnionych podstaw. Bo nie było żadnych podstaw do tego, aby twierdzić, że powód został wykluczony czy odrzucony przez środowisko akademickie w Stanach Zjednoczonych – powód jest zapraszany na uczelnie amerykańskie, publikuje w periodykach naukowych swoje prace, jest recenzentem, jest też zapraszany jako ekspert w sprawach osób homoseksualnych do sądów amerykańskich – podkreślił sąd.

W lipcu 2015 r. Sąd Okręgowy w Toruniu nakazał Stowarzyszeniu Na Rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych oraz Osób Queer „Pracownia Różnorodności” oraz trzem członkom tej organizacji przeproszenie dr. Paula Camerona za naruszenie jego dobrego imienia oraz renomy naukowej. Apelację od wyroku wniosły obie strony. Powód domagał się zasądzenia 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi, które to żądanie odrzucił sąd I instancji.

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/179179,homoaktywisci-przekroczyli-granice-krytyki.html