Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Boże Ciało to jest kwintesencja katolicyzmu

Terlikowski: W czasie procesji Bożego Ciała doświadczamy wspólnoty. Wybrać możemy sobie przyjaciół, wspólnota kościoła to ludzie, których pan Bóg nam daje.

 


– Boże Ciało to jest kwintesencja katolicyzmu - mówił w programie "Chłodnym Okiem" Tomasz Terlikowski. - Jest ono obchodzone wyłącznie w kościele katolickim w obrządku łacińskim. Co w tym dniu świętujemy? Podstawową prawdę dotyczącą eucharystii, czyli prawdę o tym, że chleb i wino przemienia się w ciało i krew. To jest trudna prawda dla wielu. Już w średniowieczu mieliśmy do czynienia z cudami eucharystycznymi. W Sokółce, czy w Legnicy całkiem niedawno na hostii pojawił się mięsień sercowy człowieka w stanie agonalnym - powiedział Terlikowski.

– W komunii świętej jest obecny Jezus Chrystus - w to wierzą prawosławni, jak i katolicy - mówił Tomasz Terlikowski. - Problem rozpoczął się z reformacją, która zaczęła tę prawdę kwestionować. W Kościele nie jest najistotniejszy ksiądz, ławki, najistotniejsze jest tabernakulum, w którym zawsze obecny jest Jezus Chrystus. Zawsze można do niego przyjść i się do Niego zwrócić - mówił publicysta.

"Tam, gdzie nie ma eucharystii, Kościół przestaje istnieć i przestaje mieć sens"

– Każdy katolik, który chodzi do katedry widzi, że nie ma w niej tabernakulum, czyli serca Kościoła. Tam, gdzie nie ma eucharystii Kościół przestaje istnieć i przestaje mieć sens - podkreślił Tomasz Terlikowski.

– W każdej parafii w Polsce mamy procesję Bożego Ciała - to jest polskie zjawisko - mówił publicysta. - W zeszłym roku do mojej córki szkoły przyjechali Hiszpanie i szkoła wymyśliła, by wziąć tych uczniów na procesję Bożego Ciała, która idzie przez całe Stare Miasto i jest niesamowitym przeżyciem. Ci Hiszpanie byli w absolutnym szoku, jak widzieli tak masową manifestację wiary. Widać było, że oni kompletnie nie wiedzieli, jak sobie z tym poradzić. Najwyraźniej oni w Madrycie tego nie doświadczyli - powiedział Terlikowski.
"Nie ma chrześcijaństwa bezobjawowego, nie ma katolicyzmu, który się nie pokazuje"

Ta wspólnota wiary jest kluczowa i kluczowo przypomina, że katolicyzm ma zawsze wymiar społeczny. Nie ma chrześcijaństwa bezobjawowego, nie ma katolicyzmu, który się nie pokazuje. Jezus mówi, że ci, którzy zaprą się go przed ludźmi, on zaprze się ich przed Ojcem. W czasie tej procesji można doświadczyć wspólnoty. Wybrać możemy sobie przyjaciół,  wspólnota kościoła to ludzie, których pan Bóg nam daje. To tak jak z rodziną, rodziny się nie wybiera. Z kościołem jest dokładnie tak samo - mówił Terlikowski.

za:telewizjarepublika.pl/terlikowski-w-czasie-procesji-bozego-ciala-doswiadczamy-wspolnoty-wybrac-mozemy-sobie-przyjaciol-wspolnota-kosciola-to-ludzie-ktorych-pan-bog-nam-daje,49933.html

***

Pieśni zbliżają nas do tajemnicy Eucharystii


 

Śpiew pojawia się tam, gdzie słowa już nie wystarczają, gdzie to, co dzieje się w duszy ludzkiej przekracza możliwość komunikowania mową – mówi PCh24.pl Jan Pospieszalski. Muzyk jest inicjatorem akcji zachęcania do adorowania Najświętszego Sakramentu śpiewem podczas procesji w uroczystość Bożego Ciała.


Jak co roku w Boże Ciało ulicami setek polskich miast i wsi przejdą uroczyste procesje. Pan oczywiście pójdzie w jednej z nich...

Należę do tych ludzi, dla których Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwu Chrystusa to ważne święto. To dzień szczególny. Sentymentalnie patrząc, jako dziecko, w Częstochowie, pamiętam kadziła, baldachim, orkiestry dęte, chór, dzwonki, budowanie ołtarzy, a to wszystko w zapachach piwoni, jaśminów, wpisane w piękną wiosenną przyrodę…

 

No właśnie, przyrodę… Boże Ciało to dla wielu zapewne szansa na zorganizowanie sobie długiego weekendu. Kościół pojawia się czasem „po drodze”, jako taki „obowiązkowy punkt dnia” do odhaczenia. Po co brać udział w procesji?

W latach osiemdziesiątych, kiedy zamieszkałem w Warszawie, obserwowałem procesje i to było doświadczenie dosyć przykre, w porównaniu z tym, które pamiętam z dziecięcych czy młodzieńczych lat. Oczywiście wiernych na procesjach w stolicy nie brakowało, ale ta obecność – miałem wrażenie – to właściwie wszystko, co można z siebie dać. Szuranie sandałów o asfalt oraz skrzeczący głośnik – to byłoby na tyle.

 

A tymczasem wszyscy jesteśmy powołani do głoszenia. Boże Ciało wypada kilka dni po Święcie Zesłania Ducha Świętego, w którym apostołowie byli przerażeni do tego stopnia, że zamknęli się w wieczerniku. I nagle przychodzi tchnienie Ducha i oni wychodzą na zewnątrz głosząc Chrystusa. Mamy więc głosić. Ale problem polega na tym, że nie można głosić po cichu. Głosić trzeba na głos!

 

I dlatego zebrał Pan i przygotował do publikacji najpiękniejsze pieśni Eucharystyczne…

Bo problem polega na tym, że sam miałem kłopot z zaśpiewaniem kolejnych zwrotek pieśni „Twoja cześć i chwała”, „Kłaniam się Tobie” czy „Pan zstąpił z nieba”. No to jeżeli ja, zawsze uczestniczący w procesjach Bożego Ciała, nie znam na pamięć całych tych pieśni, to cóż dopiero ci wszyscy, którzy chodzą do kościoła rzadziej lub nie przeżywają procesji zbyt głęboko.

 

Stąd pomysł, by przygotować takie śpiewnik i dołączyć go do największych tygodników katolickich w formie papierowej, ale też umożliwić jego pobranie na smartfon, w wersji mobilnej m.in. z portalu PCh24.pl.

 

Dlaczego warto śpiewać w procesji Bożego Ciała?

Śpiew to oczywiście forma oddawania czci Panu Bogu, modlitwa, ale ma on także wymiar wspólnotowy. A w procesji Bożego Ciała doniosłe jest zarówno oddawanie czci Najświętszemu Sakramentowi, ale również wspólnotowy wymiar naszego uczestnictwa. Wychodzimy na ulice, klękamy na asfalcie, którym na co dzień, chodzimy, po którym jeździ nasz miejski autobus. To jest moment naszego świadectwa.

 

Najbardziej w śpiewaniu na chwałę Boga porusza mnie to, że w ten sposób mogę łączyć się z całymi pokoleniami chrześcijan. Przecież już w Piśmie Świętym czytamy o procesjach i śpiewie wielbiącym Boga. To praktyka, która przetrwała wieki.

 

I kolejna rzecz – przecież pieśni, które śpiewamy w procesji, to są archaiczne, piękne staropolskie modlitwy. To tradycja, którą Kościół budował, chronił i zachował do dzisiejszych czasów. Ciary mnie przechodzą, kiedy o tym myślę! To niesamowita rzecz: uświadomić sobie, że śpiewamy te same pieśni, co obrońcy Jasnej Góry, żołnierze spod Chocimia czy Wiednia. To były ich modlitwy.

 

I teraz wyobraźmy sobie, że jeśli my tego wszystkiego nie zachowamy i nie przekażemy kolejnemu pokoleniu, to proces laicyzacji – o którym całkiem słusznie się mówi – będzie postępował. A przecież nie jest on ani zdeterminowany, ani przesądzony.

 

To jest nasza nadzieja.

Nadzieja, którą dostrzegamy między innymi w procesjach Bożego Ciała. Ale trzeba powiedzieć o jeszcze jednej sprawie: o cudach Eucharystycznych, które wydarzyły się w Polsce w ostatnich latach. Mam na myśli oczywiście cuda w Sokółce i Legnicy. Świadomość tego, że Hostia staje się w swojej postaci fragmentem mięśnia serca człowieka w agonii przekracza nas, sprawia, że sam z wrażenia zatrzymuję się w miejscu i przyklękam. Jakie to jest wyzwanie? Jakie to dla nas Polaków rodzi zobowiązania? W jaki sposób mamy na to odpowiedzieć? To jest tajemnica. Ale to także skłoniło mnie, by mówić o tym, że warto Uroczystość Bożego Ciała przeżywać aktywnie. Świętować.

 

Ale gdyby spojrzeć na to z punktu widzenia „letniego katolika”, albo po prostu kogoś, kto niespecjalnie przepada za śpiewem w kościele, to w jaki sposób przekonać go, że warto? Jaki to może mieć wpływ na rozwój duchowy – manifestowanie śpiewem, zamiast modlitwy „w duchu”, szeptanej podczas procesji?

Śpiew pojawia się tam, gdzie słowa już nie wystarczają, gdzie to, co dzieje się w duszy ludzkiej przekracza możliwość komunikowania mową. Proszę spojrzeć na hymn „Chwała na wysokości Bogu”. Natchniony autor jednego z najpiękniejszych hymnów mnoży określenia: „Wielbimy Cię, wysławiamy Cię... dzięki Ci składamy…” „tylko Tyś Najwyższy”, „tylko Tyś jest Panem”, jakby szukał słów najwznioślejszych, a one w dalszym ciągu nie oddają tego, co chciałby powiedzieć. Dlatego śpiewamy. Ten śpiew wyrywa się z naszego wnętrza jakoś naturalnie, w sposób autentyczny.

 

Inny argument, bardziej socjologiczny: wybitny kompozytor węgierski, Zoltan Kodaly, który przez wiele lat pracował jako nauczyciel, przeprowadził ciekawe badania. Wynika z nich, że małe dzieci, zanim cokolwielk potrafią razem zrobić, pierwszą zorganizowaną wspólną czynnością jest śpiew. Śpiewanie zatem jest naturalnym darem. I spełnia ważną rolę w chrześcijańskiej tradycji. Nie byłoby przecież wielu pięknych modlitw, gdyby nie psalmy. Dlatego śpiewanie jest czymś niezwykłym i ważnym, w wymiarze duchowym ale też wspólnotowym człowieka.

 

A kiedy siadał Pan przy biurku, by zebrać pieśni eucharystyczne do śpiewnika, myślał również o tym, że współcześnie szacunek do Najświętszego Sakramentu – także wśród katolików – pozostawia wiele do życzenia? Jeśli tak, to w jaki sposób śpiew może pomóc w kontemplowaniu istoty tego daru?

W dawnych czasach pieśni nabożne miały ważną funkcję w formacji teologicznej, pozwalając lepiej wniknąć w tajemnice wiary. Były jak malarstwo, swoistą Biblia pauperum. Oddziaływały na wyobraźnię za pomocą metafor, rozmaitych odniesień, porównań.

 

We współczesnym Kościele obserwujemy schładzanie dawnych form pobożności, co szczególnie przyspieszyło w czasach posoborowych. Nie przez przypadek mówi się o „protestantyzacji” katolicyzmu. Z drugiej zaś strony pojawiają się tak zwani racjonaliści, kwestionujący istotę Eucharystii, czego przykładem pewna pani europoseł, która proponowała, by… na komunikantach obowiązkowo umieścić termin ważności spożycia.

 

Eucharystia tymczasem jawi się jako wielka tajemnica, której nie zdołamy nigdy w pełni pojąć. W pieśniach ku czci Chrystusa eucharystycznego słyszymy zresztą niejednokrotnie opis zmagania się materialnego racjonalizmu z wiarą, uczuć z tajemnicą. W ten sposób dawni natchnieni autorzy podsuwają nam pewne klucze pojęciowe, pozwalające zbliżyć się do misterium, adorować i kontemplować.

 

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

za:www.pch24.pl/piesni-zblizaja-nas-do-tajemnicy-eucharystii,52322,i.html#ixzz4k02vc1dq

Copyright © 2017. All Rights Reserved.