Jak prawica przechwyciła lewicę

Niemal wszystkie triumfujące w ostatnim czasie ugrupowania i środowiska prawicowe odwołują się do tradycyjnych tematów i postulatów lewicy. PiS nie jest tu żadnym wyjątkiem, a tworzące włoski rząd Liga Północna i Ruch Pięciu Gwiazd są tego kolejnym przykładem.

Nowy rząd we Włoszech to kolejny przykład tego, że w ostatnich czasach na zachodniej scenie politycznej prawica zbiera niemal wszystko. Co więcej, z całej plejady włoskich organizacji politycznych rząd nad Tybrem stworzą akurat dwa ugrupowania uważane za szczególnie populistyczne i eurosceptyczne: prawicowa Liga Północna oraz trudny do zaszufladkowania Ruch Pięciu Gwiazd. A w rządzie kierowanym przez prof. Giuseppego Contego ministrem ds. europejskich zostanie Paolo Savona, który – mówiąc bardzo delikatnie – nie przepada za strefą euro. I najchętniej wyprowadziłby z niej Włochy.

Lewicę zajęły rozkosze ziemskie

Dla liberalnych komentatorów to spełnienie koszmarów sennych i dowód na to, że społeczeństwa zachodnie stają się coraz bardziej ksenofobiczne i radykalne. „Młodzi brunatnieją” – jak napisała kilka tygodni temu „Polityka”, analizując wybory młodych Polaków. To oczywiście nic dziwnego, dla liberałów zwycięstwo strony wobec nich opozycyjnej oznacza triumf sił zła, skręcanie świata i historii w stronę piekielnych czeluści oraz dojście do głosu drzemiących w człowieku mrocznych zwierzęcych instynktów.

Jednak wbrew fobiom liberałów wspólny mianownik zwyciężających na Zachodzie ugrupowań prawicowych jest zupełnie inny. Te czasem niezwykle różniące się od siebie środowiska łączy wcale nie pakt z diabłem albo wydobywanie na światło dzienne morderczych instynktów, lecz... wejście w buty starej lewicy. Każde z triumfujących prawicowych ugrupowań w świecie Zachodu w ostatnim czasie sprawnie wykorzystuje przynajmniej część haseł, idei i metod, które do tej pory były zarezerwowane dla tradycyjnej lewicy. A mogły je zacząć wykorzystywać dlatego, że lewica głównego nurtu je zwyczajnie porzuciła. Bo zajęła się przyjemniejszymi i bliższymi dla jej współczesnych działaczy kwestiami. Tajemnicą sukcesu prawicy jest więc zgarnięcie pozostawionych przez lewicę tematów, które są szczególnie istotne dla szerokich mas elektoratu.

Antyglobalizm dosięgł prezydenta USA

Sprzeciw wobec globalizacji i wskazywanie zagrożeń z niej płynących były do niedawna domeną lewicy. Antyglobalista to przecież niemal synonim lewaka. Oczywiście prawicowy sprzeciw wobec procesu globalizacji oraz ideologii globalizmu jest nieco inny. Przede wszystkim jest bardziej podszyty narracją suwerennościową, podkreśla wagę państwa narodowego i wspólnej tożsamości.

Jednak, podobnie jak niegdyś na lewicy, obecny prawicowy sprzeciw wobec globalizmu argumentowany jest przede wszystkim kwestiami ekonomicznymi. W krajach zamożnych podkreśla się zjawisko wyprowadzania miejsc pracy za granicę. W krajach doganiających zaś – przewagi kapitałowe koncernów zagranicznych, które przejmują krajowe rynki. Argumenty w różnych krajach mogą być różne, lecz wszędzie antyglobalistyczna prawica wskazuje, że globalizacja prowadzi do maksymalizacji zysków korporacji kosztem dobrobytu społeczeństw.

Światowym liderem prawicowych antyglobalistów jest Donald Trump. Wycofał Stany Zjednoczone z transpacyficznej umowy handlowej oraz nałożył cła na stal i aluminium. Jego niechętna postawa była też gwoździem do trumny dla TTIP, czyli umowy handlowej USA–UE, którą ostro krytykowała również alternatywna lewica. Na Węgrzech Viktor Orbán zamknął węgierskie biuro Międzynarodowego Funduszu Walutowego, cofnął reformę prywatyzacji systemu emerytalnego oraz znacjonalizował część sektora bankowego pozostającego w rękach kapitału zagranicznego.

Nowa prawicowa koalicja rządowa we Włoszech jest zaś szczególnie niechętna wspólnej walucie, której istnienie jest także elementem postępującej integracji gospodarczej na świecie. A kształt strefy euro najcelniej przecież punktowali lewicowi ekonomiści, tacy jak Janis Warufakis czy Joseph Stiglitz. Teraz prawicowcy z Ligi Północnej postulują porzucenie przez Włochy euro, a Ruch Pięciu Gwiazd jeszcze jakiś czas temu proponował referendum w tej sprawie.

Państwo opiekuńcze

Kwestie socjalne czy dbanie o interesy klasy pracującej to także tradycyjne pole zainteresowań lewicy. Ostatnimi czasy jednak ten obszar stał się polem coraz bardziej odważnego działania prawicy na całym świecie. Najbardziej oczywistym przykładem jest Prawo i Sprawiedliwość, które rozwija państwo opiekuńcze oraz wspiera postulaty związków zawodowych, a wolnorynkowi komentatorzy uznają je nawet za partię sensu stricte lewicową. Jednak PiS wcale nie jest wyjątkiem w tym względzie. We Francji równie socjalne i propracownicze poglądy prezentuje Front Narodowy Ma­rine Le Pen, zdobywając w ten sposób głosy regularnych lewicowców. Jednym z sztandarowych postulatów FN jest chociażby dobrze znane z Polski obniżenie wieku emerytalnego. Zjawisko popierania FN przez lewicowców opisał zresztą w książce „Lewicowa Francja, która głosuje na Front Narodowy” Pascal Perrineau.

Z tej perspektywy szczególnie ciekawa jest właśnie nowa koalicja rządowa we Włoszech. Jednym z głównych postulatów Ruchu Pięciu Gwiazd było wprowadzenie dochodu podstawowego, czyli jednego z najszerzej dyskutowanych obecnie pomysłów na lewicy. Polega on na zapewnieniu każdemu obywatelowi comiesięcznych środków potrzebnych do spełnienia podstawowych potrzeb. Według włoskiej umowy koalicyjnej pomysł ten zostanie wprowadzony nad Tybrem, choć w okrojonej i zmodyfikowanej wersji. Dochód podstawowy w wysokości 780 euro będzie przysługiwał tylko najbiedniejszym (a nie wszystkim, jak pierwotnie postulowano) 9 mln Włochów. Nie zmienia to faktu, że włoski eksperyment, jeśli się powiedzie, może przetrzeć szlak pozostałym krajom, w których rozważane jest wprowadzenie tego rozwiązania. A więc sztandarowy postulat młodej lewicy zostanie po raz pierwszym wprowadzony w skali całego kraju właśnie przez koalicję nowej prawicy.

Zdrowy rozsądek populistyczny

Populizm stał się wśród liberalnych komentatorów niemalże synonimem prawicy. A wśród zdecydowanej większości lewicowców określenie to funkcjonuje jako obelga. Tymczasem narracja populistyczna, czyli odwołująca się do interesów oraz mądrości mas ludowych, jest starym sposobem artykulacji lewicy. Narrację populistyczną postulowało wielu czołowych myślicieli lewicowych, na czele z Ernestem Laclau, autorem „Rozumu populistycznego”. W Ameryce Południowej nadal to partie lewicowe mają charakter stricte populistyczny. W Ameryce Łacińskiej to lewica wyraża interesy mas ludowych i odwołuje się do ich intuicji.


W Europie robi to prawica, a za populistów uważa się głównie przeróżne ugrupowania prawicowe – w tym obie partie tworzące koalicję rządową we Włoszech. Właśnie dlatego nad Tybrem głosy klasy robotniczej, bezrobotnych oraz mieszkańców biednego południa zgarnął Ruch Pięciu Gwiazd, a nie nominalnie lewicowa Partia Demokratyczna. Zamiast stosować wobec setek tysięcy bezrobotnych młodych Włochów pedagogikę wstydu, którą od czasu wybuchu kryzysu w strefie euro posługują się liberałowie mówiący o „leniwych południowcach”, populiści z Ruchu woleli wyrażać ich interesy i wskazywać mechanizmy ekonomiczne, które spowodowały ich sytuację. Podobną strategię stosuje francuski Front Narodowy, którego działacze jeżdżą do zdezindustrializowanych rejonów Francji oraz odwołują się do poczucia krzywdy i interesów tamtejszej zubożałej klasy robotniczej.

Jest też prawica prorosyjska

Oczywiście zachodnia nowa prawica nie jest jednorodna. Z jednej strony mamy chociażby wolnorynkowego Trumpa, a z drugiej – etatystyczną Le Pen. Trzeba też pamiętać, że poza PiS zdecydowana większość europejskiej prawicy nowej fali jest prorosyjska – mowa tu szczególnie o Froncie Narodowym, Fideszu czy prawicy we Włoszech. Tak więc triumfy nowej prawicy wcale nie muszą być dla Polski korzystne. Jednak mimo tych różnic widać jedną wspólną cechę – wszystkie te środowiska wykorzystują z sukcesem przynajmniej niektóre idee i postulaty tradycyjnej lewicy.

Lewica była przekonana, że po umasowieniu demokracji polityka będzie pasmem jej zwycięstw. W końcu reprezentanci interesów większości muszą wygrywać w systemie, w którym decyduje większość. Problem w tym, że nastąpiła niespodziewana zamiana miejsc – gdy zajęci sobą lewicowcy zwolnili miejsce reprezentanta szerokich mas, szybko z sukcesem zajęła je prawica. A lewica? Wciąż chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, co się właściwie stało.

Piotr Wójcik

za:niezalezna.pl