Gdzie ulotnił się gaz łupkowy?

Kilka lat temu świat obiegła informacja, że Polska ma olbrzymie zasoby gazu łupkowego. Do dziś nie tylko go nie wydobywamy, ale nawet nie udało się wiarygodnie ustalić, ile tego surowca jest.

W 2011 r. rządowa amerykańska agencja Energy Information Administration ogłosiła raport, według którego w Polsce znajdują się największe w Europie zasoby gazu łupkowego, wynoszące nawet 5,3 biliona metrów sześciennych. Inne prognozy były mniej optymistyczne. Szacunkowo mówiono o 3 bilionach metrów sześciennych, a według analiz Państwowego Instytutu Geologicznego z 2012 r., w pasie ciągnącym się od Pomorza po Lubelszczyznę, miało to być maksymalnie ok. 1,9 biliona metrów sześciennych. Nawet najmniej optymistyczne szacunki wskazywały jednak, że mamy jedne z największych złóż gazu z łupków na świecie.

Istnienie w naszym kraju tego gazowego eldorado zostało przyjęte z wielką radością. Oznaczało to bowiem szansę na uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji. Niektórzy snuli plany, że dzięki sprzedaży tego surowca staniemy się gazowymi szejkami, a Polacy będą żyć w dobrobycie przez następne pokolenia. Rzeczywistość zweryfikowała te nadzieje. Co prawda gaz łupkowy z Polski się nie ulotnił, ale wielkie koncerny zagraniczne, które go poszukiwały, opuściły nasz kraj. Także polskie firmy zaprzestały prac i wciąż nie znamy rzeczywistej wielkości zasobów. Złożyły się na to czynniki obiektywne, jak trudności z wydobyciem czy brak koniunktury, ale także poważne zaniedbania polskiego państwa. Pokazuje je raport Najwyższej Izby Kontroli na temat udzielania koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż niektórych surowców, w tym gazu łupkowego.

Krótki boom

Kontrola dotyczyła lat 2008–2016, a więc obejmowała okres największego zainteresowania gazem łupkowym, czyli lata 2011–2013. Do sierpnia 2012 r. Ministerstwo Środowiska wydało 111 koncesji na poszukiwanie tego surowca w Polsce. Otrzymały je m.in. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, spółka Skarbu Państwa, ale także światowy potentat Marathon Oil Company z USA, irlandzka spółka San Leon czy brytyjski 3Legs Resources. Początkowo wszystko przebiegało pomyślnie. Przedsiębiorstwa zaczęły odkrywać surowiec. Pierwszy gaz łupkowy został wydobyty w lipcu 2013 r. z odwiertu Łebień LE-2H w pobliżu Lęborka. Wykonała go firma Lane Energy Poland, kontrolowana przez amerykański koncern ConocoPhillips. Jednak dość szybko firmy zaczęły wycofywać się z inwestycji. Do połowy lipca zeszłego roku obowiązywało już tylko 20 koncesji uwzględniających gaz łupkowy, ale prace poszukiwawcze, nie mówiąc już o wydobyciu tego surowca, nie są obecnie prowadzone.

Dlaczego przedsiębiorstwa wycofały się z poszukiwań i eksploatacji? Przyczyną była wysoka cena wydobycia, ale inwestorzy wskazywali także chaotyczne regulacje prawne i problemy z procedurami koncesyjnymi. Kontrola NIK nie tylko potwierdziła te zarzuty, ale pokazała też niebywałą skalę zaniedbań, a nawet naruszenia prawa.

Bez nadzoru państwa

Generalny wniosek z raportu jest taki, że Ministerstwo Środowiska za rządów koalicji PO i PSL nie prowadziło spójnej polityki koncesyjnej, nie opracowało długofalowej strategii działań państwa w poszukiwaniu i wydobyciu gazu łupkowego, a to powodowało wzrost ryzyka inwestycyjnego i zniechęcało firmy. Ministerstwo nie podjęło także wystarczających działań dla oszacowania krajowych zasobów gazu łupkowego. Do dziś wykonano jedynie 72 odwierty, a aby zlokalizować i wiarygodnie oszacować wielkość zasobów, potrzeba ich około 300.

Według NIK minister środowiska prowadził procedury koncesyjne z naruszeniem Kodeksu postępowania administracyjnego oraz ustawy Prawo geologiczne i górnicze. W wewnętrznych procedurach dotyczących udzielania koncesji nie były określone kryteria oceny wniosków ubiegających się o nie podmiotów. Co więcej, kryteria ustalane były w dowolny sposób w trakcie trwania procedury, co stwarzało ryzyko korupcji. W niedostateczny sposób zabezpieczono też interesy Skarbu Państwa w umowach o użytkowaniu górniczym. Na przykład przewidziano karę na wypadek odstąpienia od umowy, jednak bez zastrzeżenia, że Skarb Państwa może dochodzić odszkodowania do wysokości poniesionej szkody w sytuacji, jeśli kara ta nie będzie jej pokrywać.

Według NIK Ministerstwo Środowiska nie monitorowało i nie kontrolowało wykonywania zobowiązań koncesyjnych przez przedsiębiorstwa, mimo że kompetencje takie mają aż trzy jednostki resortu. Ministerstwo nie było też przygotowane pod względem organizacyjno-kadrowym do rozpatrywania zwiększonej liczby wniosków o udzielenie koncesji. W latach 2010–2012 zajmowało się tym średnio 5 osób. W efekcie czas obsługiwania wnioskodawców wynosił od 17 do 719 dni. Dla porównania w USA przeprowadzenie wszystkich formalności dla jednego odwiertu zajmuje 21 dni. Co ciekawe, liczba pracowników w tym dziale wzrosła o 50 proc. w 2015 r., gdy liczba spraw była już znacznie mniejsza.

Nieprzyjazne prawo

Prawo dotyczące gazu łupkowego w Polsce jest niezwykle zagmatwane. Przepisy odnoszące się do tego surowca znajdują się w aż 15 ustawach, a do większości z nich są jeszcze szczegółowe rozporządzenia. Do tego w 2014 r. uchwalone zostało prawo podatkowe (weszło w życie 1 stycznia 2016 r.), które przewiduje obciążenie inwestorów podatkiem, który do 2020 r. ma wynieść 40 proc. zysków. Wobec wyższych kosztów wydobycia gazu łupkowego niż np. w USA takie obciążanie fiskusa nie jest zachęcające dla inwestorów.

NIK w swoim raporcie podkreśla, że po objęciu rządów przez PiS w 2015 r. minister środowiska w celu uporządkowania kwestii łupków rozpoczął prace nad projektem ustawy o Polskiej Służbie Geologicznej oraz nad zmianą przepisów ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Jednak na razie nie są znane ich efekty.

Droższe łupki

Zaniedbania państwa mogły przyczynić się do zaprzestania poszukiwania oraz wydobycia gazu łupkowego i firmy na ten powód wskazywały. Jednak decydujące były kwestie ekonomiczne. Okazało się, że warunki geologiczne w Polsce są trudniejsze niż np. w USA, gdzie opracowano metodę i zapoczątkowano wydobycie gazu łupkowego. Nasze złoża zalegają głęboko, od kilometra do ponad czterech. W USA są nawet na 400 m. U nas łupki mają inną strukturę niż w USA, dlatego dopracowania wymaga technologia pozyskiwania z nich gazu. Metoda amerykańska nie jest wystarczająca. Trudna jest dostępność terenu, dlatego z jednego odwiertu trzeba prowadzić kilka poziomych. Wszystko to sprawia, że w Polsce koszt wydobycia tego surowca jest nawet o połowę wyższy niż w Ameryce, gdzie w 2015 r. tysiąc metrów sześciennych gazu łupkowego kosztowało 75 dolarów. Pierwszy transport skroplonego gazu z USA, który został dostarczony w ubiegłym roku do gazoportu w Świnoujściu, pochodził z łupków. Rachunek ekonomiczny jest więc taki, że bardziej opłaca się nam kupować gaz łupkowy od Amerykanów niż wydobywać własny.

Niektórzy analitycy zwracają uwagę, że sukces w wydobyciu łupków w Polsce godzi w interesy Rosji, stąd lobby reprezentujące Moskwę intensywnie działało przeciwko powodzeniu tego przedsięwzięcia. Wskazywano, że nawet jeśli nasz gaz łupkowy będzie o połowę droższy niż z USA, czyli jego koszt wyniesie ok. 112,5 dolara za tysiąc metrów sześciennych, to i tak będzie to dużo mniejsza kwota niż ta, którą obecnie płacimy Rosji, czyli 500 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu.

Polisa dla Polski

Kolejnym problemem jest kwestia koniunktury gospodarczej. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski tłumaczył GN, że początek prac nad wydobyciem gazu z naszych łupków zbiegł się z załamaniem cen ropy naftowej na świecie. W efekcie duże zagraniczne koncerny zrezygnowały z inwestycji długoterminowych i ryzykownych. To dotknęło także nasze łupki. – Teraz czekamy na lepszą koniunkturę. Gdy ona powróci, wrócą również firmy – zapewnia. Do tego obecnie Polska skupiła się na budowie gazociągu Baltic Pipe, którym ma płynąć do Polski gaz z Norwegii, a także na rozbudowie gazoportu w Świnoujściu. Powodzenie tych projektów zapewni nam niezależność energetyczną od Rosji.

Wydaje się, że temat gazu łupkowego nie został w Polsce zamknięty, jednak proces jego poszukiwań i wydobycia trzeba będzie zacząć niemalże od nowa. Bogatsi o wcześniejsze doświadczenia, powinniśmy zadbać o klarowne przepisy, wprowadzić mechanizmy ich egzekwowania, a także stworzyć zachęcający system podatkowy, z którego dochody można przeznaczyć na poszukiwanie i eksploatowanie nowych złóż tego surowca, a przede wszystkim wiarygodnie ustalić wielkość zasobów. Nawet jeśli jest ona przeszacowana, a koszt wydobycia większy niż w USA, gaz łupkowy jest polisą energetyczną dla Polski.•

Bogumił Łoziński

za: http://gosc.pl