Paradoksy współczesnego człowieka

Do pierwszych dekad XX w. poza specjalistami nikt nawet nie zauważyłby takiej epidemii jak obecna. Z prostej przyczyny – na świecie szalały dużo gorsze choroby – ospa prawdziwa, dżuma, gruźlica, cholera, dur brzuszny, grypa hiszpanka. Nasi przodkowie byli obeznani ze śmiercią i mieli do niej szorstko pragmatyczny stosunek.

Współczesny człowiek, nawet ten z biedniejszego kraju, żyje w medycznie dużo bezpieczniejszym środowisku niż ludzie nawet w najbogatszych krajach 100 lat temu. Gwałtowna utrata poczucia bezpieczeństwa medycznego przeraża. Jednak nie chodzi o to, by współczesnego człowieka deprecjonować czy bagatelizować zagrożenie. To, że jesteśmy delikatniejsi niż przodkowie, jest oczywiste i wynika z postępu cywilizacyjnego. Miarą postępu jest również to, że chcemy troszczyć się o każde życie i wprowadzamy obostrzenia. Tylko skąd w takim razie poparcie dla eutanazji i aborcji? To właśnie paradoks współczesnego człowieka. Miejmy więc nadzieję, że po ustaniu pandemii na nowo rozgorzeje światowa uczciwa dyskusja o sensie i wartości ludzkiego życia.

 Marcin Herman

za:niezalezna.pl