Zjawisko zwane targowicą Z dr. Krzysztofem Kawęckim, politologiem, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Parlament Europejski wczoraj po raz kolejny zajmował się kwestiami, które leżą w wyłącznej kompetencji państw narodowych. Tym razem, obok osławionej praworządności, biczem na Polskę miała być kwestia prawa do aborcji. O co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi?

 – To, z czym mieliśmy do czynienia wczoraj podczas posiedzenia połączonych komisji: Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE (LIBE) oraz Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM), to nic nowego. Ten scenariusz wymierzony w Polskę trwa już od kilku dobrych lat. I na tapetę brany jest albo brak tzw. praworządności, albo rzekome nierespektowanie przez Polskę praw człowieka – oczywiście w interpretacji Unii Europejskiej. Teraz mamy do czynienia z kolejnym odcinkiem akcji, którą podejmuje Unia Europejska. To wczorajsze wysłuchanie, dotyczące wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. zakazu aborcji, pokazuje wyraźnie, że europarlament ignoruje porządek prawny Unii Europejskiej. Chodzi o to, że jest to nic innego jak ingerencja w wewnętrzne rozwiązania państw członkowskich, do czego Unia nie ma prawa. Zatem taka debata w ogóle nie powinna mieć miejsca. Stąd konkluzje, że jakiekolwiek zalecenia Parlamentu Europejskiego, które mogłyby się pojawić, nie mają absolutnie żadnego umocowana prawnego – nawet w tzw. prawie unijnym.

Kiedyś Mateusz Kijowski, o którym nikt już nie pamięta, a dzisiaj Marta Lempart staje się autorytetem dla brukselskich elit, co więcej, uważa ona państwo polskie za represyjne i żąda zdecydowanych reakcji unijnych instytucji…

 – Zastanawiające jest, że w tej debacie wzięła udział m.in. właśnie Marta Lempart, zatem jest pytanie, kto ją tam zaprosił, jaka frakcja, kto konkretnie. Wydaje się, że powinniśmy oczekiwać odpowiedzi na to pytanie. No cóż, Marta Lempart w swoim przekazie była bardziej umiarkowana niż w przekazie ulicznym, który prezentowała podczas demonstracji w Polsce. Natomiast – jak pan redaktor zauważył – występując, zaapelowała do polityków europejskich o wsparcie dla protestów w Polsce, protestów dotyczących tzw. aborcji. Tyle że ten apel, czy w ogóle obecność Marty Lempart na tym posiedzeniu, świadczy jednak o bezsilności tych środowisk i braku możliwości zrealizowania wysuwanych przez nie postulatów w Polsce, stąd też odwołują się do Brukseli. W naszej historii mamy wiele tego typu przykładów odwoływania się do ośrodków zewnętrznych, próśb czy to do Berlina, czy do Moskwy, i to zjawisko nazywamy targowicą. To zjawisko to nic innego jak prośba do obcych mocarstw, aby uregulowały nasze wewnętrzne sprawy, i tak też w obecnej sytuacji można traktować tę całą debatę oraz aktywność podczas obrad Marty Lempart – szefowej tzw. Strajku kobiet. Zatem wpisuje się to w najgorszą tradycję polskiej historii i Marta Lempart swoim działaniem – nie tylko teraz, ale również wcześniej – można powiedzieć, że wypisała się z tradycji polskości.

Wygląda jednak na to, że sprawa nie będzie miała dalszego biegu, skoro nawet europejska komisarz ds. równości Helena Dalli stwierdziła, że Unia Europejska nie ma żadnych kompetencji, jeśli chodzi o prawo do tzw. aborcji w pastwach członkowskich?

 – Oczywiście, dlatego mamy do czynienia ze spektaklem, który nie będzie miał żadnych konsekwencji ze strony Unii Europejskiej, ponieważ to są działania, które absolutnie wykraczają poza unijne ustalenia. Marta Lempart mówi, że jest obywatelką Europy, i w tym kontekście domaga się od Unii Europejskiej działań w zakresie zastosowania w Polsce prawa aborcyjnego, ale to przekracza normy nie tylko patriotyzmu, polskości, człowieczeństwa, ale także jest niespójne czy wręcz wbrew unijnym ustaleniom prawnym. Zatem – tak jak wspomniałem – jest to przykład bezsilności środowisk opozycyjnych. Ale działanie Marty Lempart nie jest odosobnione, bo europoseł Andrzej Halicki – jeden z prominentnych działaczy Platformy – też oskarża rząd o nieprzestrzeganie tzw. praworządności, o nieprzestrzeganie praw człowieka, praw obywatelskich, i interweniuje w tej sprawie do instytucji Unii Europejskiej. Tylko że to też jest przykład bezsilności i działań, o których z góry wiadomo, że nie będą miały żadnych konkretnych skutków.

Co zatem powoduje, że opozycja totalna z uporem maniaka prze do przodu, nie wyciąga wniosków, skoro wiadomo, że scenariusz „ulica i zagranica” się nie sprawdza?

– To prawda, ale wydaje się, że poza tym scenariuszem opozycja w Polsce nie jest w stanie zaproponować żadnego innego, skutecznego – oczywiście dla niej – rozwiązania, dlatego jest niejako skazana na ten de facto antypolski scenariusz. Tego typu działania pokazują frustrację polityczną tej formacji. Świadczą też o zasadniczych odniesieniach do polskości, do suwerenności, tożsamości narodowej, tyle że te kwestie, jeśli chodzi o opozycję – Platformę, są w ogóle nieistotne. Dla nich ważniejsza jest tzw. tożsamość europejska niż polska tradycja, polska racja stanu, i to jest cały ich przekaz programowy.

Komu zależy, żeby do Brukseli docierał kłamliwy, wypaczony obraz Polski, i dlaczego Unia Europejska, mimo iż nie jest w stanie podjąć skutecznych działań wobec Polski, cały czas ten temat wałkuje?

 – Wydaje się, że jest wiele ośrodków zainteresowanych tym, żeby przedstawiać i naszą historię najnowszą, i całą aktualną sytuację wewnętrzną w Polsce, w sposób kłamliwy, nieprawdziwy, wypaczony. Na pewno jest to związane w dużym stopniu z polityką historyczną, którą realizują Niemcy. Jest to polityka, która jest także wymierzona w Polskę, w prawdę historyczną, na co mamy wiele przykładów. Generalnie chodzi o to, żeby Polska została zepchnięta na margines polityki europejskiej, żeby była przedstawiana jako państwo ksenofobiczne, zacofane, nietolerancyjne, nienowoczesne. Z tym że ta retoryka, cały ten przekaz, to nie jest nic nowego, bo pamiętamy przecież, że w przeszłości propaganda, zarówno niemiecka, jak również sowiecka po 1918 roku, przedstawiała Polskę jako kraj sezonowy, jako kraj, który nie ma przyszłości, który nie jest oparty na poważnych fundamentach państwowości. Dlatego myślę, że również dzisiaj mamy niestety do czynienia z kontynuacją tej antypolskiej retoryki – przede wszystkim ze strony Berlina.

W Europie nie ma poważniejszych, realnych problemów, a tylko szuka się wydumanych kwestii dotyczących Polski. Jest przecież kryzys pandemiczny, kryzys szczepionkowy, a dzisiaj, jak wiemy, odbywa się zdalny szczyt Rady Europejskiej właśnie w sprawie pandemii. A może chodzi właśnie o to, żeby odwrócić uwagę od niekompetencji Komisji Europejskiej?

 – Jeśli chodzi o kwestię skutecznego przeciwdziałania pandemii COVID-19, to można mieć poważne wątpliwości co to działań podejmowanych przez Unię Europejską. Unia – nie po raz pierwszy zresztą – okazała się bardzo nieudolna w swoich działaniach. Natomiast w przekazie Unii Europejskiej dominują przede wszystkim kwestie ideologiczne, i niezależnie od tego, czy to będzie COVID-19, czy wystąpią jakiekolwiek inne okoliczności, które mogą aktywizować opinię publiczną, to zawsze niestety Polska będzie krajem poddawanym pewnej ocenie, pewnym restrykcjom. Jest to oczywiście związane z naszą historią, a także z oceną naszej bieżącej polityki zewnętrznej. No cóż, z naszą historią, z naszym dziedzictwem narodowym, z naszym dorobkiem ustrojowym, także prawnym, z naszym postrzeganiem praw człowieka, praw obywatelskich, z naszym postrzeganiem wolności, chyba nie pasujemy do tego, co prezentuje dzisiaj Unia Europejska.

 Stoimy Niemcom na drodze do pełnej dominacji?

– Mimo pewnych zmian geopolitycznych Polska jednak nadal pozostaje między Niemcami a Rosją. I ta rywalizacja, cały ten konflikt, także relacje między Polską a Niemcami, trwa już od początków naszej państwowości. Oczywiście te konflikty, ta rywalizacja różnie przebiegała, natomiast w tej chwili mamy dalszy ciąg tego, co oznacza, że te spory wcale się nie zakończyły. Tak czy inaczej te relacje polsko- niemieckie mają absolutnie decydujące znaczenie i rzutują także na stosunki między Polską a Unią Europejską.

Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/233358,zjawisko-zwane-targowica.html