Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Od pobożności naturalnej do wiary

Pandemia utrudniła życie katolikom w Polsce. Szczególnie tym przyzwyczajonym do ludowych form pobożności. Nie bez przyczyny najwięcej wiernych gromadzi się podczas święcenia pokarmów w Wielką Sobotę, na cmentarzu we Wszystkich Świętych czy w Środę Popielcową, gdy odbywa się posypywanie głów popiołem.
Oczywiście pobożność naturalna jest dobra, wyrasta z naszych najgłębszych przekonań. Swoje podstawy ma w tym, że

przez wieki do Kościoła przyjmowano całe masy, dawniej niepiśmienne, bez formacji religijnej. Stąd adaptowanie wielu zwyczajów pogańskich, a nawet przekształcanie świątyń pogańskich na cele kultu chrześcijańskiego. Tego typu budowle możemy oglądać we Włoszech, w Rzymie czy na Sycylii.

Czym jest chrześcijaństwo?

W Kościele pierwszych wieków nie było łatwo zostać chrześcijaninem, a przyjęcie do wspólnoty Kościoła było obwarowane wieloma warunkami. Kandydatów chrzczono przeważnie raz do roku, w czasie Wigilii Paschalnej. Sakrament, będący jednorazowym odpuszczeniem grzechów, poprzedzony był kilkuletnią katechezą. Gdy bracia uznali, że adept porzucił ciało i duszę starego człowieka i w jego sercu narodził się Duch Jezusa Chrystusa, przyjmowano go do wspólnoty. Równie poważnie był traktowany grzech. Grzesznik, który popełnił grzech ciężki, był wykluczany z Kościoła na czas pokuty. Jego grzech dotykał całą wspólnotę, która modliła się o jego nawrócenie. Gdy zmienił swoje życie, był przyjmowany z powrotem na łono Kościoła. Decyzja, by zostać chrześcijaninem, nie należała do łatwych. Niosła za sobą konsekwencje – otwarcie drogi do życia wiecznego, natomiast na ziemi – często degradację społeczną, konfiskatę majątku i śmierć męczeńską. Do dziś jest tak nadal np. na Bliskim Wschodzie czy w Chinach.  

Na religijności naturalnej bazuje większość religii świata. Jest to przekonanie, że istnieje miejsce święte, w które posyła się przedstawiciela wspólnoty – kapłana, aby przebłagał bóstwo i wyjednał łaski dla ludu. To prawda, Bóg wysłuchuje modlitw, jednak chrześcijaństwo to dużo więcej.

Chrześcijaństwo jest historią miłości Boga do stworzenia. Bóg znał nasze imię jeszcze przed założeniem świata. Celem stworzenia – w całej jego różnorodności, różnobarwności i pięknie – jest szczęście wieczne. Jednak na ziemię wdarł się grzech i ten dramat, opisany w 3 rozdziale Księgi Rodzaju rozgrywa się w naszym sercu każdego dnia. Przychodzi demon i wygłasza kłamstwo pierworodne. Kłamie, że Bóg nas ogranicza, nie kocha. Gdy zaczynamy dialogować z diabłem, wchodzimy w jego liturgię i grzech. Grzech niesie śmierć. Stajemy się nadzy, wzbudza to w nas złość i gniew.

Historia zbawienia

Dlatego Bóg miał dla nas plan awaryjny. Nie można poznać miłości Boga inaczej niż przez doświadczenie – odkrycie konkretnego działania w naszym życiu, tak jak opisuje to Biblia. Poczynając od historii Abrahama, starca, któremu Bóg obiecał syna. Abraham, wbrew wszelkiej logice i nadziei, uwierzył w Słowo, porzucił swe dotychczasowe życie i stał się ojcem wiary. Gdy jednak zaczął ubóstwiać swojego syna Izaaka, Bóg wystawił go na próbę. Abraham był skłonny poświęcić syna, bo wiedział, że Bóg ma moc wskrzesić go swoją mocą. Posłuszeństwo Abrahama i uległość Izaaka zwiastują nam nadejście Chrystusa.

Bóg chce, abyśmy żyli w wolności. Tak, jak przygotował wolność dla Izraela. Mojżesz wyprowadził Izraela z niewoli Egiptu. Przez 40 lat ten naród bez wiary zdradzał Boga, narzekał i wspominał z rozrzewnieniem swoją niewolę. Miał dużo czasu, aby poznać, co miał w sercu. Dostał jeszcze jeden drogowskaz – przykazania. Jedyna lekcja, jaka płynie z posiadania przykazań, jest taka, że nie istnieje człowiek, który jest w stanie je w pełni zachowywać, nawet święty i papież. Jak pisze św. Paweł, rana grzechu pierworodnego jest tak głęboka, że skłonność do łamania Bożych przykazań należy do naszej natury. Chcemy dobrze, a robimy źle. Jest prawdą, że jesteśmy grzesznikami. Jest prawdą, że przez naszą wydumaną pobożność i prawość potępiamy innych. Analogicznie jak w scenie, która rozegrała się na dziedzińcu pałacu Piłata. Tam spotkały się dwie doskonałości, do których doszedł człowiek – prawo rzymskie i perfekcyjna religijność faryzejska. Właśnie te dwa osiągnięcia cywilizacji skazały Boga na śmierć.

Jeśli jest prawdą, że zgrzeszyliśmy – jesteśmy winni i należy się nam surowa kara. Bóg wydał na nas wyrok. Ten wyrok brzmi: miłosierdzie i przebaczenie. Ten straszny, surowy, wszechpotężny i wszechmocny Bóg, którego imię Żydzi bali się wymawiać, aby wybawić człowieka, posłał swojego Jedynego Syna. Wiemy, jak kochamy swoje dzieci. Bóg wydał na śmierć jedynaka, pierworodnego. Chrystus z miłości do nas był posłuszny Ojcu, dał się niesprawiedliwie osądzić, znieważyć i, milcząc, zamęczyć.

Być może w tym miejscu kończy się nasza religijność naturalna. Bo my postępujemy inaczej, walczymy pięściami o swoje życie i własne zdanie. Zatrzymujemy się na męce Chrystusa, na cierpieniu. Istotą paschy jest zmartwychwstanie.

Chrystus zmartwychwstał!

Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, cała religijność jest zbędnym teatrem. Ale faktem jest, że Budda, Mahomet czy wielcy rabini nie żyją, natomiast Jezus żyje. Jeśli Chrystus jako jedyny pokonał śmierć, wszystko się zmienia. Bo jeśli On żyje, to oznacza, że także my nie umrzemy i wszystko, co głosi Kościół, jest prawdą.

Badacze Całunu Turyńskiego, wybitni naukowcy w swoich dziedzinach, w większości ateiści, dowiedli, że wizerunek mężczyzny, nieuczyniony ludzką ręką, powstał w wyniku emanacji gigantycznej energii, rozbłysku, pojawienia się nowej materii, nowego ciała. Chrystus pokazał się po zmartwychwstaniu kilku tysiącom braci. Wielu ukazuje się do dziś. Jest w sercach milionów. Jak można to poznać? Po tym jak dokonują czynów heroicznych, wbrew ludzkiej logice, kierując się miłością.  

Jezus Chrystus zmartwychwstał! Pokonał śmierć na zawsze i od tego czasu my już nie umieramy. Nasza śmierć jest początkiem nowego życia. My, grzesznicy, nie mając żadnej zasługi, będziemy żyli na wieki, będziemy mieli udział w królowaniu Chrystusa, ponieważ On, stojąc dziś przed obliczem Ojca, oręduje za nami i przedstawia nas jako swoich braci.

Skoro jest nam dane życie wieczne, nasza perspektywa staje się inna. Możemy już na ziemi świętować paschę, przejście ze śmierci do życia, nieustannie radować się i żyć jak królowie od święta do święta. Tutaj możemy się zatrzymać i spytać: czy właśnie tak żyję? Czy każdego dnia wstaję ze świadomością człowieka zbawionego? Jeśli wierzę, że jestem odkupiony, Jezus zsyła Ducha Świętego, który zmienia życie. Powoduje, że mogę czynić to, co było niemożliwe do tej pory. Uzdrawia wszelkie rany, a w ich miejsce pojawia się przebaczenie, wypełnione miłością. Bo kochać oznacza przebaczać, nie sądzić, ale usprawiedliwiać. Gdy mamy jego Ducha, stajemy się chrześcijanami i możemy spełniać dobre uczynki. Wypełniać w naszym życiu słowa z kazania na górze, nie szukać rewanżu, nie opierać się złu.

Jeśli uwierzymy, że Zbawiciel wziął na siebie nasze grzechy, umarł i zmartwychwstał, nasze życie się zmieni. A kto wie, może już podczas tej Wielkanocy, gdy przyjmiemy Chrystusa do serca?


Tomasz Teluk
Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org)

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.