Piotr Lisiewicz-Wieszanie Tuska

To wydarzenie obrosło w moim liceum legendą. Grupa uczniów włamała się w nocy do szkoły, ponoć wykorzystując niedomknięte okno w bibliotece. Oprócz czerwonych gwiazd na szubienicy, które namalowali przy klasach, w których gospodarzami byli nauczyciele z PZPR, nad każdą z sal lekcyjnych wymalowali farbą (sprayów nie było) krzyże.

W tym sensie powrót krzyży był dziełem mojego i o kilka lat starszego pokolenia, dla znacznej części którego naturalne było, że skoro upada komuna i zaczyna się niepodległość, to wraca wyrzucony przez komunę krzyż. O dzieciach z pobliskiej Wrześni też słyszeliśmy coś niecoś. Czytam właśnie, że Donald Tusk postanowił zostać teraz sojusznikiem dawnych nauczycieli z PZPR i chce krzyże zdejmować, by szkoły były „wolne od symboliki religijnej”.

Nie mam wątpliwości, że wraz z postępującym rewolucyjnym procesem Tusk zachwalać będzie wieszanie w szkołach tęczy oraz różowych jednorożców.

No więc ja mam odwrotny pomysł: jednorożca i tęczę niech Tusk wiesza w domu, a w szkołach niech zostaną krzyże, bo taka jest polska historia, pełna tolerancji dla innowierców, ale jednak zapoczątkowana oficjalnie ostrym pogwałceniem rozdziału Kościoła od państwa w roku 966.

Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl