Aresztowanie chrześcijanina w Korei Północnej

75-letni John Short, australijski misjonarz mieszkający od 50 lat w Hongkongu, pojechał do Korei Północnej w ramach oficjalnie organizowanej wycieczki. Grupa dotarła do stolicy kraju, do Pjongjangu, w sobotę rano 15 lutego. W niedzielę wieczorem, 16 lutego, policja przyszła do hotelu, w którym przebywał John Short. Został on przesłuchany i aresztowany.

We wtorek, 18 lutego, innemu członkowi tej samej grupy pozwolono powrócić do Chin. Stamtąd zadzwonił on do żony Johna Shorta w Hongkongu z informacją, że jej mąż został aresztowany. Dotychczas pozostaje on właściwie jedynym źródłem informacji. Biuro turystyczne organizujące wycieczkę twierdzi, że urzędnicy północnokoreańscy nie odbierają od nich telefonów. John Short miał przy sobie broszury ewangelizacyjne w języku koreańskim, co zapewne stanowi główną przyczynę jego zatrzymania. Znając rzeczywistość dyktatury, jest brutalnie przesłuchiwany, zgodnie z doświadczeniami aktywistów z organizacji chrześcijańskiej Głos Prześladowanych Chrześcijan, zadawane mu są pytania typu: „Kto cię przysłał?”, „Do jakiej organizacji należysz?”, „Kto przetłumaczył te materiały na koreański?”.

Rząd australijski dąży do uwolnienia Johna Shorta przez ambasadę szwedzką. Jego działania są utrudnione z racji tego, że Australia nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Koreą Północną. Żona misjonarza Karen Short powiedziała dziennikarzom, że jej mąż zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie grozi w tym kraju za działalność ewangelizacyjną, jednak podjął, nie pierwszy raz, Boże wezwanie i zaryzykował. John Short był już raz w Korei Północnej, ponadto od 1976 roku podróżuje do komunistycznych Chin, gdzie był już wielokrotnie aresztowany, ponieważ spotykał się z żyjącymi w katakumbach chrześcijanami.

Przypadek Johna Shorta jest kolejnym przypadkiem aresztowania misjonarza z Zachodu. W północnokoreańskim obozie pracy od 15 miesięcy przebywa inny chrześcijanin, obywatel amerykański Kenneth Bae, skazany na 15 lat pobytu w obozie koncentracyjnym. Jest poważnie chory i istnieje obawa, że reżimowi byłoby na rękę, gdyby w wyniku pogarszającego się stanu zdrowia zmarł.

Aresztowanie misjonarza, chociaż jest dramatycznym doświadczeniem, jednak daje okazję do zwrócenia uwagi mediów zachodnich na los uciskanych chrześcijan.

Spośród 24 milionów mieszkańców kraju najbrutalniejsze i najkrwawsze prześladowania dotykają chrześcijan. Nie chcą czcić dynastii Kimów niczym bogów, nie oddają im bałwochwalczego hołdu, są traktowani jak wrogowie ludu. Według danych międzynarodowego dzieła chrześcijańskiego Open Doors, nawet 50 tys. chrześcijan może przebywać w obozach zagłady. Pomimo ucisku i karania śmiercią za przyznawanie się do Chrystusa, Kościół w Korei Północnej żyje i rozwija się dynamicznie. Szacuje się, że w tym totalitarnym kraju, gdzie za krzyż, różaniec, posiadanie Pisma Świętego grozi kara śmierci (albo poprzez natychmiastowe rozstrzelanie, albo przez wyniszczającą pracę w obozach koncentracyjnych), liczba wiernych Chrystusowi wynosi nawet 200 tysięcy.

Według meldunków i raportów ONZ z połowy lutego br., obywatele Korei Północnej są systematycznie mordowani, torturowani, wykorzystywani seksualnie, traktowani jak niewolnicy. Reżim prowadzi handel ludźmi, w którym partycypuje Chińska Republika Ludowa.

Reżim jest bezpośrednio odpowiedzialny za łamanie praw człowieka i zbrodnie przeciwko ludzkości, a Kim Dzong Un jest głównym reżyserem tego krwawego spektaklu. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze zamierza rozpocząć śledztwo, które uwzględnia wysłanie listu gończego za północnokoreańskimi mordercami w rządzie Kima, z nim samym w roli głównej. Lepiej późno niż wcale, chciałoby się dodać.

Dr Tomasz M. Korczyński

za:www.naszdziennik.pl/wiara-przesladowania/69246,aresztowanie-chrzescijanina-w-korei-polnocnej.html