Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Kryptoeutanazja?

Belgijscy politycy zechcieli ostatnio zalegalizować eutanazję dzieci z pewnością nie na życzenie salowych i pielęgniarek albo stolarzy i kucharzy, ale na wniosek tamtejszych profesorów medycyny. Powinno to skłonić nas do przejrzenia własnego podwórka. Może się okazać, że i u nas wielu wpływowych profesorów akceptuje jakieś formy eutanazji, a może już to praktykują, bez niepotrzebnego rozgłosu. „Dobro się udziela”, nie szukając poklasku, a zło się sączy czy rozlewa, chociaż w ukryciu, to jako mieszanka wstydu z bezwstydem wylewa się na powierzchnię i powinna być widoczna.

Głośne są u nas ostatnio „animal studies” na UW. Zauważmy jednak, że za ich prekursora uważa się Petera Singera, australijskiego profesora uznającego zdrowego szympansa za lepszą istotę niż chore dziecko. Z tego powodu Singer zachwala zabijanie chorych dzieci, a jego samego zachwalają postmarksistowscy „etycy” w naszym kraju. Nawet uczy się studentów z jego podręczników. Może zatem nie wiemy, co myślą i co planują niektórzy profesorowie w sprawie eutanazji?

Jan Paweł II ostrzegał w „Evangelium vitae” także przed „kryptoeutanazją”, czyli eutanazją, która ukrywa swoje oblicze. Czy nie spotykamy się z nią w Polsce? Czyżby nas omijały światowe plagi? Mamy niestety w tym względzie gorzkie doświadczenia. Na przykład mojemu ponadosiemdziesięcioletniemu ojcu w arcyciężkiej chorobie „służba zdrowia” zorganizowała dwa razy w tygodniu przez kilka miesięcy stukilometrową ścieżkę zdrowia do Lublina po jakieś tabletki. Żachnął się pewien profesor na moje uwagi, bo nawet szybko zapomniał o swoim „ostatecznym rozwiązaniu” wysłania mojego ojca w ostatnią ziemską podróż…

Dysponujemy rzetelnymi informacjami, co się dzieje w zakładach opiekuńczo-leczniczych u naszych zachodnich sąsiadów. Z racji ekonomicznych prowadzi się tam prawdziwą „chemiczną przemoc” i „przymusową pacyfikację pacjentów”. Tak twierdzą badania przeprowadzone przez Centrum Polityki Socjalnej Uniwersytetu w Bremie (relacjonuje te badania o. Jacek Norkowski OP w specjalistycznej prasie, za co bardzo mu dziękuję!). Badania te szacują, że co roku ponad ćwierć miliona osób chorych na demencję jest zatruwanych niepotrzebnie podawanymi lekami psychotropowymi. Oszczędza się w ten sposób wydatki na personel – aż kilkaset euro rocznie na jednym pacjencie. Zadowolone są także firmy farmaceutyczne, ze zrozumiałych powodów. Zadowoleni są także grabarze, bo podawanie psychotropów (haloperidolu i resperidonu) prowadzi do zwiększenia wskaźnika umieralności pacjentów, również z powodu zaburzeń motorycznych. Jak jest u nas?

W prasie regionalnej możemy doczytać między wierszami, że i u nas prowadzi się kryptoeutanazję. Jedna z prokuratur okręgowych aktualnie bada sposób „opieki” w największym w Polsce zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Kontrolerzy NFZ twierdzą, że ów zakład wyłudził od Funduszu pieniądze na „leczenie” pacjentów „niezgodnie z obowiązującymi przepisami”. Chodzi zwłaszcza o nadużywanie tzw. diety przemysłowej, do stosowania tylko w ostateczności, drogą pozaustną. Szeroko się tą „dietą” jednak posługiwano, ponieważ Fundusz „płaci za nią znacznie więcej niż za żywienie tradycyjne”. Poczekajmy z ostatecznymi wnioskami na zakończenie pracy prokuratury, także w sprawie eutanazji. Karmienie „sztuczne” ma swoje techniczne trudności, ale kiedy pacjent śpi, to nie tylko nie grzeszy, ale także nie grzeszy personel brakiem cnoty cierpliwości przy karmieniu chorego. Czyżby z tego powodu nie niepokoili się niektórzy kapelani tajemniczą sennością „podopiecznych”? Zaraz po przybyciu do zakładu wszyscy pięknie i nieustannie śpią, a zwłaszcza nie przeszkadzają przy stosowaniu „diety przemysłowej”. Ale życie człowieka, zwłaszcza starszego, nie powinno być nieustanną drzemką, bo to czas przygotowania do jeszcze poważniejszego etapu naszego życia. A może i my drzemiemy, jeśli lekceważymy sobie fakty kryptoeutanazji?

Marek Czachorowski

za:www.naszdziennik.pl/wp/69286,kryptoeutanazja.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.