Sytuacja w sektorze chemicznym

Polski przemysł chemiczny to strategiczny sektor naszej gospodarki. Niestety na skutek działań Platformy Obywatelskiej coraz bardziej tracimy nad nim kontrolę, wyprzedając silne spółki z pogwałceniem zasad zarządzania i zdrowego rozsądku.

Na kilka dni przed wybuchem afery związanej z negocjacjami pomiędzy ministrem Sienkiewiczem a prezesem NBP Markiem Belką, opinię publiczną zelektryzowała inna wiadomość – rosyjski Akron przekroczył 20 proc. udziału w kapitale tarnowskich Azotów. Natomiast kilkanaście dni wcześniej – dokładnie 4 czerwca, w rocznicę budowania systemu polityczno-gospodarczego III RP – minister skarbu państwa sprzedał inną spółkę chemiczną – Ciech – na rzecz firm kontrolowanych przez Jana Kulczyka. Tak więc ekipa pana Tuska rozgrywa równolegle bardzo poważne interesy.

Komuna i „liberałowie” w akcji


Zacznę od spółki Ciech. W 2005 r. zastaliśmy w skarbie państwa kilka transakcji w toku prowadzonych przez SLD-owską ekipę. Zamierzano sprzedać cztery duże firmy chemiczne: tarnowskie Azoty, Kędzierzyn-Koźle, Organikę-Sarzynę i bydgoski Zachem. Wstrzymaliśmy sprzedaż Tarnowa i Kędzierzyna na rzecz niemieckiej firmy PCC – oferowana cena była za niska i uważaliśmy, że duże firmy przemysłowe powinny pozostać w polskich rękach. Natomiast doprowadziliśmy do sprzedaży Sarzyny i Zachemu na rzecz kontrolowanej przez skarb spółki Ciech.

Powstała duża grupa chemiczna solidnie oparta na kilku segmentach produktów – sodzie, żywicach oraz TDI. Firmy, które weszły w skład Ciechu, zyskały szanse na rozwój – szczególnie bydgoski Zachem był wtedy w bardzo kiepskiej kondycji. Kilka lat władzy nomenklatury SLD zrobiło swoje, w 2005 r. prasa pisała o bliskiej jego upadłości, w spółce brakowało gotówki, pracownicy i związki domagali się sprzedaży Ciechowi, który de facto wówczas uratował Zachem.
Po 2007 r. nowa ekipa rządzących wyrzuciła z Ciechu i Zachemu ludzi, którzy zaangażowali się w tworzenie polskiego silnego sektora chemicznego – do Zachemu przyszła nomenklatura Platformy z województwa kujawsko-pomorskiego.

Ludzie, którzy nie mieli pojęcia o zarządzaniu, w pierwszej kolejności anulowali strategię rozwoju spółki, która przewidywała wybudowanie w Bydgoszczy instalacji do wytwarzania aminy (podstawowego surowca do produkcji TDI), po to aby uniezależnić się od kapryśnego dostawcy zagranicznego. W zamian nowy zarząd podpisał długotrwałe umowy dostawy aminy według formuł cenowych, które nie pozwalały na zyskowność produktu końcowego – TDI. Wyjaśniam, TDI to surowiec do syntezy pianek poliuretanowych, mających gigantyczny rynek zbytu w budownictwie, robotach montażowych, maszynka do zarabiania pieniędzy, ale nie dla spółki w rękach platformersów.

Efekt – pierwsze dwa lata Zachemu w grupie Ciech to zyski, potem już tylko straty. Kurs Ciechu – spółki matki – odzwierciedlał te procesy. Na początku rządów Prawa i Sprawiedliwości oscylował wokół trzydziestu kilku złotych za akcję, przekroczył 100 i doszedł do 130 zł. Potem gwałtownie spadał. W Bydgoszczy zamknięto fabrykę TDI, a cały Ciech sprzedano Kulczykowi za 31 zł za akcję, razem ok. 600 mln zł. Po kilku latach zaniżonej wyceny spółkę sprzedano za przysłowiową czapkę gruszek. Transakcję prowadził wiceminister Tamborski, postać bardzo kontrowersyjna, który w nagrodę (!?) za sprzedaż Ciechu ma zostać prezesem warszawskiej giełdy. Gdy podczas komisji skarbu państwa pytaliśmy Tamborskiego o zarząd Ciechu i Zachemu, powiedział, że spółka nie miała szczęścia do zarządów. Niestety, nasz kraj też nie ma szczęścia do rządów.

Rozmywanie własności

Wracam do sprawy Tarnowa. Pozostawiliśmy Tarnów w rękach skarbu państwa z pakietem (po uwzględnieniu akcji pracowniczych) 85 proc., czyli dającym pełne bezpieczeństwo.

W spółce tarnowskiej pierwszym krokiem ministra Grada (posła PO z Tarnowa) było obsadzenie spółki swoimi współpracownikami. Następnie w 2008 r. nastąpił debiut giełdowy spółki. Nie był to debiut udany – podczas pierwszego notowania cena spadła o 18 proc. Kolejny krok Aleksandra Grada to konsolidacja sektora chemicznego wokół tarnowskiej spółki. Do grupy włączono zakłady chemiczne z podszczecińskich Polic, wspomniane już zakłady z Kędzierzyna-Koźla i puławskie Azoty.

Tu uwaga terminologiczna: wiele firm z sektora nosiło nazwę „Zakłady Azotowe” (popularnie Azoty) z dodatkiem miasta siedziby, podobna konwencja panowała w innych sektorach (zob. Polifarby, Cefarmy i Polfy). Aleksander Grad być może zadbał o interes swojego miasta, ale nie zadbał o interes skarbu państwa, aczkolwiek tu dzieli się odpowiedzialnością ze swoim następcą Mikołajem Budzanowskim.

Konsolidacja chemii wokół Tarnowa zbiegła się w czasie z zamiarem jej przejęcia przez kapitał rosyjski grupy Akron. To nie są żadne dywagacje lub interpretacje intencji, po prostu w maju 2012 r. Akron jawnie wezwał do sprzedaży 66 proc. akcji spółki. Skarb państwa nie odpowiedział na wezwanie, wysyłając negatywny komunikat do Akronu. Następnie zaangażował się w kosztowną operację odpierania ataku, polegającą w skrócie na podwyższeniu kapitału Tarnowa, aby rozmyć udział strony rosyjskiej. Jednak po podwyższeniu kapitału, posiadając 45 proc. akcji, minister znowu sprzedał 12-proc. pakiet akcji m.in. na rzecz EBOiR, obniżając swój udział do obecnych 33 proc. Pozycję skarbu państwa chronią także zapisy statutu spółki, ograniczające siłę głosu innych akcjonariuszy do maksymalnie 20 proc., nawet jeśli posiadają więcej akcji.

Kluczowy sektor


Jednak Akron przeczekał „niedobre czasy” i w 2014 r. zwiększył zaangażowanie, przekraczając 20 proc., dokupując kolejne akcje, tym razem w już skonsolidowanej chemii. Jak to interpretować? Akron nie traktuje poważnie zapewnień obecnej ekipy w skarbie państwa o tym, że jest niepożądanym akcjonariuszem. Uważa przeciwnika za grupę ludzi niekompetentnych lub pozbawionych determinacji. Gra długofalowo – będzie rozmiękczał opinię publiczną, organizując imprezy charytatywne i koncerty, a równolegle wprowadzi swojego przedstawiciela do rady nadzorczej oraz przetestuje zapisy statutu ograniczające siłę głosu na drodze sądowej – może w Luksemburgu trybunał unijny je uchyli? Inna interpretacja, która budzi poważniejsze obawy, to przypuszczenie, że wysiłki np. pana Kwaśniewskiego odniosły skutek, tzn. że kształtuje się porozumienie co do roli Akronu w Tarnowie, a negatywne stanowisko skarbu państwa to teatr na użytek opinii publicznej.

Dlaczego sektor chemiczny jest tak ważny? Jest kilka powodów. Po pierwsze to największy konsument gazu ziemnego, który w chemii jest surowcem, a nie nośnikiem energetycznym. Przejęcie chemii daje szansę na rozbicie pozycji PGNiG, które zostanie z długoletnim kontraktem Waldemara Pawlaka na gaz, ale bez szans jego sprzedaży. Po drugie Polska odnotowuje co roku ujemny bilans handlowy w obrocie chemikaliami, przykładowo w 2012 r. wyniósł on według danych GUS‑u 36 mld zł. Wiele z tych chemikaliów można produkować w kraju, jeżeli powstaną u nas odpowiednie instalacje produkcyjne, czyli po prostu fabryki chemiczne. Jeśli poważnie myślimy o odbudowie nowoczesnego przemysłu, to chemia jest takim oczywistym sektorem wartym rozwoju. Jest więc o co zabiegać.


Paweł Szałamacha



Autor jest posłem na Sejm RP, należy do Klubu Prawa i Sprawiedliwości, w latach 2006–2007 był wiceministrem skarbu państwa.


za:niezalezna.pl/56698-sytuacja-w-sektorze-chemicznym