Odłączą 17-letniego Kamila od respiratora? Protest przeciwko decyzji lekarzy

Rodzina oraz znajomi 17-letniego Kamila protestują przeciwko odłączeniu chłopaka od respiratora. W poniedziałek o godz. 14:25 lekarze ze szpitala im. Marciniaka we Wrocławiu mają podjąć taką właśnie decyzję.

17-latek trafił do wrocławskiej placówki kilka dni temu po wypadku samochodowym. Lekarze stwierdzili u niego śmierć mózgu oraz uzyskali zgodę na transplantację jego organów. Decyzję taką podjął ojciec nastolatka. Jednak matka i znajomi Kamila nie godzą się na to - informuje "Gazeta Wrocławska".

W wypowiedzi dla Telexpressu TVP matka chłopaka mówiła, że według niej zostały popełnione karygodne błędy przy ocenie wydania protokołu zgonu mózgu – dokonano tego, kiedy Kamil był pod wpływem leków w śpiączce farmakologicznej.

Na Facebooku pojawił się profil „Wybudzimy Kamila”. Najbliżsi apelują tam:

„DO WSZYSTKICH ŻYCZLIWYCH LUDZI.

Lekarze chcą jutro (w poniedziałek - red.) o godzinie 14:25 odłączyć od aparatury Kamila, na prawdę da się go z tego wyciągną ale potrzebujemy WASZEJ pomocy!!! Mianowicie każdy kto tylko może i chce pomóc niech przyjdzie do Dolnośląskiego szpitala specjalistycznego im. T. Marciniaka który znajduje się we Wrocławiu przy ulicy Traugutta 116 ! Im więcej nas tam się zjawi tym większa szansa, że uda się uratować Kamila”.

Dyrektor szpitala, dr Marek Nikiel, dopytywany przez media o całą sytuację, stwierdził, że wierzy w kompetencje swoich lekarzy. Dodawał też, że decyzja o śmierci mózgu została podjęta komisyjnie i w takim przypadku nie można mówić o błędzie. Z kolei wicemarszałek Jerzy Michalak, który odpowiada w Urzędzie Marszałkowskim za służbę zdrowia, nie chciał komentować sprawy, bo, jak tłumaczył, nie zna jej.


***
Jest częściowy sukces! 17-letni Kamil póki co nie został odłączony od respiratora
Dodano: 14.07.2014 [16:04]

17-letni Kamil nie został odłączony od respiratora. Jego ojciec, pod wpływem rodziny i przyjaciół, zmienił swoją wcześniejszą decyzję i wystosował pismo do dyrektora, w którym kategorycznie zabrania odłączania swojego syna od urządzeń medycznych.

- Dzięki tej decyzji mamy dodatkowy czas, żeby działać. W tej chwili do naszego przyjaciela jedzie prof. Jan Talar (najsłynniejszy w Polsce  bydgoski neurolog-rehabilitant znany z tego, że ratuje życie w sytuacjach często uznanych przez innych lekarzy za beznadziejne - przyp. red.) - mówi jeden z organizatorów protestu Marcin Broniszewski. - Pilnujemy go już od 80 godzin - mówią nastolatkowie, przyjaciele z klasy.


Pod szpitalem im. Marciniaka przy ul. Traugutta we Wrocławiu zgromadziło się kilkadziesiąt osób, głównie szkolnych przyjaciół 17-letniego Kamila. Zgromadzeni starają się nie przebywać w jednym miejscu, po to by nie zostać oskarżonym przez obecną na miejscu policję, o nielegalne zgromadzenie.

"Handel organami zamiast ratowania życia" - brzmiał jeden z transparentów, które protestujący przynieśli pod szpital. - Zostaniemy tam, dopóki nie będziemy pewni, że Kamil jest bezpieczny - mówi jeden z uczestników manifestacji. Nie udało się nam połączyć z dyrektorem szpitala. Dr Czerwiński upoważniony wg naszych informacji do kontaktu w tej sprawie z mediami rzucił słuchawką. W rozmowie z Niezależną jeden z lekarzy stwierdził, że nie ma jeszcze decyzji w sprawie Kamila. - Jeżeli zapadnie ostateczna decyzja, to nie będzie to decyzja administracyjna, będzie to decyzja grupy lekarzy - dodał. Organizatorzy protestu alarmowali w nocy, że policja próbowała usunąć matkę Kamila oraz jego przyjaciół sprzed szpitala.

za: http://niezalezna.pl/57299-jest-czesciowy-sukces-17-letni-kamil-poki-co-nie-zostal-odlaczony-od-respiratora