Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Sztandar niewyprowadzony

Dwadzieścia pięć lat minęło od czasu, gdy I sekretarz KC PZPR Mieczysław F. Rakowski oznajmił w Sali Kongresowej by „sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyprowadzić”.

Ta rocznica nie spotkała się z zainteresowaniem w mediach. Było o obchodach w Auschwitz, o „ustawie o bestiach” i wychodzących na wolność różnych mordercach-zboczeńcach seksualnych, którzy powinni już dawno wisieć, a nie na powrót stawać się postrachem rodziców drżących o to co spotkać może ich dzieci, ale o tym co nastąpiło 29 stycznia 1990 roku ani słowa.

W sumie nie dziwię się, gdyż rocznica to cokolwiek wstydliwa dla władców III RP ogłaszających, jaka to wspaniała ta nasza wolność, jacy jesteśmy niepodlegli, jak to ludziom dziś żyje się lepiej. No i jaka przeurocza ta nasza demokracja z orłem w koronie. Tylko czy brak rozliczenia winnych zbrodni na narodzie, czy nie przeprowadzenie ostatecznej lustracji i dekomunizacji można uznać za demokrację, a więc spełnienie woli ludzi rozprawienia się ze starym porządkiem? Na to głosowano 4 czerwca 1989 roku, mając nadzieję że nowi wybrańcy narodu wypowiedzą obowiązujący kontrakt okrągłostołowy. No i guzik został wypowiedziany. Dzięki lewicy solidarnościowej sejm ogłosił amnestię w wyniku której po latach niemożliwe stało się osądzanie funkcjonariuszy SB i MO, wybrał Jaruzelskiego na prezydenta gdy Adam Michnik wystąpił z hasłem „Wasz prezydent, nasz premier”, a pewien elektryk z Gdańska, który obiecywał „puszczenie w skarpetkach” zmienił zdanie i rozpoczął „wspieranie lewej nogi”. I tak dalej…

W rezultacie jesteśmy w byłym bloku wschodnim nie tylko jedynym krajem, który nie rozliczył komunizmu, ale co więcej - ekipy, rządzące po 1989 roku wkomponowały byłych towarzyszy w układ nowej gospodarczej i politycznej oligarchii, poprzez m.in. tzw. uwłaszczenie nomenklatury. W „Gazecie Wyborczej” z 31 lipca 1989 r. Ernest Skalski tak pisał: „To musi być oferta dla całego aparatu. (…). Trzeba tym ludziom otworzyć możliwość ubiegania się o przejmowanie na własność części majątku, którym zarządzają jeśli dają nie gorsze od innych gwarancje jego wykorzystania. Na pewno zaś należy im obiecać co najmniej roczne wypowiedzenie z zachowaniem realnej wartości zarobków, zachowanie przywilejów niechby drażniących, wszechstronną pomoc przy podejmowaniu nowego zajęcia czy samodzielnej działalności gospodarczej. Ewentualne wcześniejsze odpowiednio korzystne emerytury. Oraz – co ważne – żadnych osobistych rozliczeń z tytułu ich wcześniejszej działalności.”

No więc skoro „GW” ogłosiła, że rozliczać nie wolno, no to nie wolno. PZPR nie została zdelegalizowana a jej kierownictwo posadzone na ławie oskarżonych, majątek partii poza drobnymi wyjątkami nie został przez tzw. nową władzę przejęty, a postulat jego nacjonalizacji został przez Adama Michnika w sejmie uznany za jeden z elementów „antykomunizmu jaskiniowego”. Politycy którzy dopominali się odcięcia pępowiny PRL i utworzenia „Norymbergii II” dla komunistów zostali przez nowych władców demokratycznego państwa prawa nazwani nieomal szaleńcami. Ci „światli” z Unii Demokratycznej i z jej partii-córki czyli Kongresu Liberalno-Demokratycznego zaczęli gospodarcze geszefty z postkomuną, co trafnie scharakteryzował Adam Glapiński w książce „Lewy czerwcowy”.

Taka to nasza demokracja à rebours. I jak zwykle szkoda tylko ludzi, którzy w 1989 roku uwierzyli, że nadszedł czas prawdziwej wolności i którzy bez żenady zostali przez styropianowe elity zrobieni na szaro. O patologiach można by napisać całe tomy. Procesy za Grudzień’70, czy morderstwa stanu wojennego, to kpiny ze sprawiedliwości. Moskiewska pożyczka ze stycznia 1990 roku, czyli 1,2 miliona dolarów od KPZR dla PZPR pochodzących z puli KGB, na utworzenie dziennika „Trybuna” i rozkręcenie Socjaldemokracji RP, w której brali udział Rakowski i Miller też nie znalazła finału. Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone ze względu na niską szkodliwość czynu, gdy ministrem sprawiedliwości był Jerzy Jaskiernia, z SdRP zresztą.

Wtedy, gdy PZPR wyprowadzała sztandar i przekształcała się od razu w „Socjaldemokrację” z Kwaśniewskim i Millerem na czele, odbywały się rozpędzane przez milicję manifestacje organizowane m.in. przez KPN czy NZS. Na jednej z nich pojawił się dość malowniczy transparent: „Komuniści – sracze czyścić!”. Z perspektywy – brzmi to cokolwiek naiwnie.

Julia M. Jaskólska


za:www.stefczyk.info/blogi/jaskolczym-piorkiem/sztandar-niewyprowadzony,12887548589#ixzz3QagAAW9U

Copyright © 2017. All Rights Reserved.