Obrona i atak

Brazylijski Żyd broni Polaków przed oszczerczą kampanią nienawiści. A Weinbaum na łamach „The Washington Post” wręcz odwrotnie.


Poniżej jeden z ważniejszych tekstów z jakimi się spotkałem. Jest to wywiad przeprowadzony przez Juliusza Osuchowskiego z Josephem Nichthauserem Brazylijski Żyd broni Polaków przed oszczerczą kampanią nienawiści.

Juliusz Osuchowski: Skąd, proszę Pana bierze się opinia, ze Polacy są antysemitami. Kto te opinie rozgłasza. Czy inaczej: propaguje je na cały świat?

Joseph Nitchthauser: Proszę Pana! Polski antysemityzm to jest straszne głupstwo. Ja tu walczę z moimi żydami o to. Ja tu byłem przez osiem lat prezydentem Federacji Żydowskiej i zawsze z nimi walczyłem. Pokolenie które się tutaj urodziło, zostało nauczone przez swoich rodziców, którzy urodzili się w Polsce, ze Polak to antysemita.

Ja przeżyłem Oświęcim i inne obozy koncentracyjne, tylko dlatego, ze nauczyłem się spawać. Nauczyłem się od razu jak tylko mnie wzięli do obozu. Był to mały obóz na Górnym Śląsku niedaleko Katowic jakieś 50 kilometrów od nich i tam ja się nauczyłem spawać i acetylenem i elektrodami elektrycznymi. Ja lubiłem spawać, byłem dzieckiem, nie zdawałem sobie sprawy z tego, ze pracuje dla nazistów i to mnie chyba uratowało. Pracowałem do końca jako spawacz.

W Oświęcimiu było to komando 21, nazywało się „kraftwerke”, byli w nim tylko spawacze. Jakieś 300 ludzi, sami spawacze. Tego komanda nikt nie ruszał. Nigdy mnie nie bili, gdyby nie amerykańska bomba, która Amerykanie potraktowali fabrykę w której pracowało 98% więźniów, a podmuch wybuchu wyrzucił mnie na zewnątrz budynku i rozwalił mi uszy to i z wojny wyszedłem cało.

Chodzi o to, ze myśmy im (nazistom) pomagali. Ja to powiedziałem dla telewizji brazylijskiej. Ja się nie boje nikogo. Szczególnie nie boje się żydów. Jestem żydem, umrę żydem, mój ojciec był żydem; religii nie praktykuje żadnej, ale tez nie jestem ateista. Na drzwiach mam symbol żydowski, który maja na drzwiach wszyscy praktykujący żydzi, to na pamiątkę mojego ojca i matki, oni byli religijnymi, praktykującymi żydami.

Polska była jedynym z siedemnastu krajów, które naziści zajęli, republik, monarchii, który nie dostarczył ani jednego esesmana, ani dobrowolnie, choćby jednego żołnierza do Wehrmachtu.

Wszystkie inne kraje dostarczyły.

Ukraińcy – byli gorsi, jak esesmani niemieccy.
SS holenderskie – było jeszcze gorsze.
Dania – ten piękny kraj, który uratował prawie wszystkich swoich żydów, dostarczał kontyngenty SS.

Francja – była jedynym krajem z krajów okupowanych, w którym żydów francuskich, a było ich 400.000, nie wyaresztowali Niemcy. Zrobiła to policja francuska bez żadnego ponaglania i rozkazu niemieckiego. Znała ona wszystkie adresy i sami ich wyaresztowali. W Paryżu najpierw trzymano ich na welodromie De Wer skąd przewozili ich do Dani a z stamtąd, francuskie pociągi z francuska obsada zawoziły ich od Oświęcimia.

To, o czym się nie mówi, chyba jest ważniejsze, niz. to, o czym się mówi. A nie mówi się o tym jak myśmy, żydzi pomogli nazistom nas zniszczyć.

Jakieś dwa tygodnie temu zostałem zaproszony przez telewizje, aby właśnie mówić o tym. Zawiadomiłem kilka osób aby oglądali te moja pogadankę. W zasadzie bez żadnego specjalnego przygotowania opowiedziałem Brazylijczykom jak to było, co się naprawdę działo i co się stało. W Oświęcimiu nie było dość Niemców aby nas pilnować. Prawie wszyscy znajdujący się tam esesmani byli ranni i przysyłani z rożnych frontów.

Aby zagazować, a potem spalić, czasem 10 tysięcy, czasem 20 tysięcy ludzi dziennie, potrzeba było paręset osób aby przy tym strasznym procederze pracowali. SS-mani prawie co dwa tygodnie wybierali spośród więźniów żydowskich mocnych, zdrowych mężczyzn, grupę trzystu do pięciuset ludzi, którzy byli przydzielani do pracy w krematoriach i komorach gazowych. Po trzech tygodniach taka grupa szła do komory gazowej, a esesmani wybierali nowa.

Nigdy według mojej wiedzy i badań, a ja do dnia dzisiejszego jeszcze badam problem Holokaustu, nie znalazłem żadnego przypadku, aby ktokolwiek, chociaż jeden żyd powiedział – nie – ja nie będę pracował przy tym! Co ryzykował? – tylko tyle, ze by go od razu zastrzelili. Umrzeć by musiał, albo zastrzelony, albo zagazowany, bo Niemcy oszczędzali kule.

Gdyby tak się stało, Niemcy nie mogli by tego zrobić, co zrobili. Po prostu nie mieli dosyć ludzi, by ta machina funkcjonowała, gdyby nie komanda żydowskie, które zaprzęgnięto do machiny śmierci.

Ci wszyscy, co pracowali w tych komandach, wiedzieli, ze umrą, ze nie będą do końca wojny pracować w krematorium, ładować trupy do pieców, czy wyrywać złote zęby z zagazowanych ludzkich zwłok i ładować je na wózki, aby dowieźć do krematorium.

Niemcy nie mieli ludzi, nie mieli mężczyzn. Na polach pracowali Polacy, w fabrykach więcej pracowało Ukraińców, bo Polacy nie chcieli pracować solidnie i Niemcy nigdy nie wiedzieli, co oni wymyślą i zrobią im na złość.

Jeńcy – ci wszyscy: Amerykanie, Anglicy, Nowozelandczycy, Australijczycy – pracowali przy torach kolejowych, i tak dalej. Niemców do pracy nie było, a do pilnowania tez mało. Żydów zmuszono oczywiście, aby pracowali w krematoriach i komorach gazowych! Ale można było nie chcieć! Chciało się uratować życie, tylko na jakieś dwa tygodnie?

Tak samo w gettach! Przecież Gettami administrowali żydzi. Byli tam żydowskie władze, żydowska policja wykonująca polecenia niemieckie. To nie Polacy pomagali Niemcom wyznaczać żydów do transportów – to robili żydzi. To nie Polacy pilnowali niemieckiego porządku w gettach, ale żydzi.

Nie znam przypadku, aby żydzi administrujący gettem, odmówili wykonania niemieckiego polecenia. Przecież za to groziło tylko zabicie i to tylko jednej osoby, a nie całej rodziny, jak groziło to Polakom za pomoc żydowi, a Polacy to robili.

Żydzi amerykańscy wiedzieli doskonale, co się dzieje z żydami europejskimi, zarówno przed 1939 rokiem jak i w czasie wojny. Ja jak coś robię, to robię aż do końca i nic nie mowie, na co nie mam 100% dowodów. Ja mam tutaj dokument, który został opublikowany w prasie żydowskiej, tutaj, w Brazylii.

W „Redzenia Judaika” – to czasopismo jest drukowane w Sao Paulo – w tym to właśnie piśmie został dość dyskretnie zresztą opublikowany artykuł głównego jej redaktora, w którym napisał on, że żydzi amerykańscy nie zrobili prawie nic, aby ratować żydów europejskich przed zagładą. Powód? Obawiali się konkurencji przy pracy. Ten, co to napisał, to nie był idiota – to był żyd, który doskonale wiedział co i dlaczego pisze. Nazywał się Oskar Minc. On jeszcze żyje, jest na emeryturze.

A co zrobiły inne rządy jeszcze przed 1939 rokiem?
Anglicy zamknęli bramy.
Delegacji żydowskiej, która udała się do Australii z prośbą o wpuszczenie tam żydow europejskich, powiedziano, ze nie maja tam żadnych problemów rasowych i nie chcą ich tez importować z Europy. Zamknęli drzwi dla żydów.

A wie pan, który kraj otworzył swoje granice wtedy dla żydow? Nie wie pan? POLSKA, proszę pana.

Ja jestem świadkiem, jak było w tym maleńkim miasteczku Andrychowie. Wie pan gdzie jest Andrychów?

Juliusz Osuchowski: Naturalnie, ze wiem.

Joseph Nitchthauser: Tak? Dzisiaj jest to duże miasto. Przed wojna było to małe miasteczko 5.000 mieszkańców. Tam proszę pana nic nie było. Była tylko taka fabryczka Bracia Czeczowiczka. Andrychów wówczas byl niedaleko granicy. Pewnego dnia zobaczyliśmy, jakieś trzy, cztery miesiące przed wybuchem wojny, furmanki, które jechały na Wadowice. Niektóre zatrzymały się w Andrychowie. Byli to żydzi niemieccy, którym jeszcze Hitler zezwolił opuścić teren niemiecki i udać się, gdzie tylko chcą. Wtedy Francja wpuściła nieliczna grupę uchodźców. Polska otworzyła zupełnie granice. Ja nie wiem, dlaczego dyplomacja Polska o tym zupełnie nie mówi. Jak nie wiedza – to mogą mnie zawołać jako świadka. Ja z tymi żydami niemieckimi rozmawiałem. Ja już wtedy mówiłem całkiem nieźle po niemiecku.

Mój ojciec urodził się w Niemczech pod Gliwicami i w domu z dziećmi mówił po polsku i po niemiecku, tak jak prawie wszędzie na Śląsku. Ludzie miedzy sobą mówili trochę po polsku, trochę po niemiecku.

Juliusz Osuchowski: Parę lat temu w Waszyngtonie zostało otwarte muzeum Holokaustu żydów w czasie drugiej wojny światowej w Europie. Jeden z moich znajomych nazwał je Muzeum Wstydu żydów amerykańskich.

Joseph Nitchthauser: Święte słowa, proszę Pana. To jest naprawdę muzeum wielkiego wstydu żydów z USA. Ludzie, którzy nic nie zrobili, aby pomoc innym ludziom, zwłaszcza, gdy trzeba było ratować życie ludzkie, najchętniej obwiniają innych o grzech zaniechania. Tak, innych! Bardzo łatwo jest pokazać na innych i ich obwinić, nie mówiąc nic o sobie, lub o swej rodzinie. Dziś w USA żydzi chcą zapomnieć, chce się wybielić środowisko tamtejszych żydów od grzechu zaniechania w stosunku do ich braci w ogarniętej straszna wojna Europie. Bardzo jest wygodna pozycja do obrony podnoszenie krzyku o antysemityzm.
Był Pan może w Izraelu?

Juliusz Osuchowski: Nie

Joseph Nitchthuser: A to szkoda. W Jerozolimie jest słynne muzeum zwane Jad Ba Sen. Obok tego muzeum jest taka aleja gdzie są drzewa. Na każdym drzewie jest tabliczka. Na tabliczkach są nazwiska rodzin i ludzi nie-żydów, którzy w czasie okupacji uratowali życie żydom. I wie Pan co? Tam są prawie tylko polskie nazwiska! Tam stoją te tabliczki. Do dzisiejszego dnia nikt ich nie wyciągnął. A żydów w Polsce było dużo, w niektórych miasteczkach było ich prawie 90%, a całym kraju w gruncie rzeczy to wynosiło w stosunku do całej ludności jakieś 15%.

Jak sobie można wyobrazić Francję która ma jakieś 60 milionów ludzi. Dzisiaj żydow we Francji jest niewielu, a jak wielki jest tam antysemityzm obecnie. Wystarczy tylko mały ogień z zapałki, aby wybuchła rasistowska awantura. A co by było jak by tam teraz było 15% żydów, tak jak w Polsce przed wojna. To znaczy ile? 9 milionów żydów we Francji.

Nikt ze środowiska żydów w USA słowem nie wspomina o tym, ze Polska była jedynym krajem na świecie, gdzie żyd mieszkający, urodzony w niej, nie był zmuszany do mówienia po polsku. Nie było nawet takiego prawa, które zobowiązywałoby żyda do znania oficjalnego języka, jakim był język polski.

Wiec gdzie ten antysemityzm polski? Proszę pomyśleć o wolnej republikańskiej Francji, w której około 15% ludzi nie mowiło by po francusku. Czy w kolebce wolności, USA gdzie 15% obywateli nie mowiło by po angielsku, czy o Brazylii. Ludzie mówią, ale nie wiedza o czym mówią, nie rozumieją słowa antysemityzm, swoje słabości przypisują innym: to nie my, to oni.

W Brazylii jest dyskryminacja w stosunku do czarnych, bo widzi się ich inną skórę. Nie wolno tu jednak nikomu powiedzieć np. „ty jesteś żydem parszywym”. Jest prawo, ja książkę z nim mam tutaj na biurku, kto je łamie idzie od razu do wiezienia – mówi Joseph Nitchthauser w obszernym wywiadzie udzielonym panu Juliuszowi Osuchowskiemu. – Nie ma w takim wypadku „habeas corpus”, czyli wypuszczenia za kaucja. Ryzykuje się od dwóch do pięciu lat wiezienia, ale w wielu wypadkach to tylko teoria.

Naturalnie prawnie dyskryminacja i rasizm jest tu zabroniony, ale faktycznie on jest, na szczęście, nie wszędzie. Dyskryminacja w stosunku do żydów jest słaba, bo oni tu już nie są handlarzami. Jednak są przypadki nietolerancji w stosunku do żydów.
A dlaczego o to pytałem w telewizji? Ja się zapytałem w telewizji, kim jest Dawid Wilbernstain, który jest mężem córki naszego prezydenta F. H. Cardozo. Czy byle jaki żyd w Polsce nazywał się Dawid Wilbernstain? Ten zięć naszego prezydenta ma ładną gębę, wygląda jak aktor filmowy, jemu nikt nie odważy się powiedzieć, że jest żydem.

Ja rzadko mówię po polsku, bo obecnie tu w Belo Horizonte jest bardzo mało Polaków. Mówię tak jak mówię do dzisiejszego dnia, to między innymi dlatego, ze przez długi czas tłumaczyłem dla wojska. Jak Ojciec Święty Jan Paweł II objął pontyfikat w Watykanie, to wtedy II sekcja wojska, ta anty-szpiegowska zaczęła mu posyłać wiadomości o sytuacji kościoła w Brazylii. Ale Ojciec Święty nie odpowiadał. Pewnego dnia zwrócili się do mnie.

Ja publikowałem tutaj w gazecie, że dostałem błogosławieństwo od Ojca Świętego. To jest inna historia, bo moja siostra nieboszczka była jego koleżanką. Tylko ja się urodziłem w Bielsku, a cała moja rodzina jest z Wadowic. Moja siostra, która zmarła cztery lata temu, była koleżanką Ojca Świętego. Ona urodzona była w 1920 roku w grudniu, a Ojciec Święty w 1920 roku w maju. A w Wadowicach wtedy była tylko jedna szkoła podstawowa więc oni chodzili do niej razem do jednej klasy. Pewnego dnia ja napisałem do Ojca Świętego, bo siostra nie chciała, wstydziła się. Napisałem, że moja siostra Fela była koleżanką Waszej Świątobliwości. W miesiąc potem otrzymałem odpowiedz. W jakiej postaci? Fotografii w kolorach, mam ją tam na ścianie nad biurkiem w pokoju gdzie daje lekcje. Jest to podobizna Ojca Świętego, a z tyłu własną ręką napisane błogosławieństwo – „Niech was Bóg Wszechmogący błogosławi w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen” – Jan Paweł II.

Ja mam przyjaciela do dnia dzisiejszego tu w naszej gazecie, patrz – powiedziałem – dostałem błogosławieństwo od Ojca Świętego. No to ja to opublikuję. No i opublikował. Wojsko to przeczytało. Pewnego dnia dostałem zaproszenie, żeby do nich przyjść do czwartego pułku piechoty. Tam poprosili mnie o tłumaczenie jednej stronicy. Oni dali takie krótkie wiadomości o kościele w całej Brazylii. To było dla mnie zupełnie łatwe. Przetłumaczyłem, a oni posłali. Otrzymali odpowiedz po raz pierwszy, ale po polsku, podpisaną przez księdza Dziwisza. Czy go Pan zna?

Juliusz Osuchowski: Tak, wiem kto to jest, ale nie znam go osobiście.

Joseph Nitchthauser: A ja go znam osobiście. On mnie zaprowadził później, jak się ożeniłem, moja pierwsza żona zmarła, to się ożeniłem z Martą. I zrobiłem jej niespodziankę. Pojedziemy do Europy – powiedziałem – i zostaniemy przyjęci przez Ojca Świętego. Jest tu fotografia. Tak, widziałem ją. Była to dla nas tylko audiencja, ale tak się tam coś podziało. Ksiądz Dziwisz powiedział: no, dzisiaj jeszcze muszę przyjąć więcej ludzi, przyjdą jeszcze trzy parki i one będą razem z wami. I przyszli, ale Ojciec Święty mówił tylko ze mną. Po polsku! A później ksiądz Dziwisz nas odprowadził z biblioteki Ojca Świętego aż na sam dół. Tam pocałowałem go w rękę. Było bardzo ładnie.

Ostatnio publikowali tutaj dokument, ze Watykan prosi o przebaczenie i tak dalej, ze katolicyzm nie zrobił dosyć dla żydów. Ja uważam, że nawet nie potrzebowali iść tak daleko. Nikt nie mógł nic zrobić dla żydów. Nikt! To była ta tragedia. Nikt, ani Ojciec Święty, ani księża, ani nikt. Pomimo wszystko jednak robili. Ja nie rozumiem, dlaczego Watykan musiał prosić o przebaczenie? Przede wszystkim Papież Pius XII zrobił co mógł. Jeśli by zrobił więcej, to by posłano tam dwóch esessmanów i by go tam zastrzelili w Watykanie i nikt by nawet nie gwizdnął. Nikt by nic nie mógł zrobić.

Tu, w Belo Horizonte, jest jedna rodzina, zresztą bardzo starych ludzi, żydów niemieckich, którzy uciekli z Niemiec, przeszli do Włoch i w 1942 roku, w pełnej wojnie, otrzymali paszporty Watykanu i przyjechali do Brazylii. W pełnej wojnie, proszę Pana! Tutaj mieszkają, a w Sao Paulo jest wiele takich rodzin. Słyszał Pan na pewno o świętym Maksymilianie Kolbe? Ja zostałem przywieziony do Oświęcimia w cztery miesiące po jego śmierci. Jeszcze się dużo mówiło o nim. Ja już trzy razy bylem w telewizji i trzy razy opowiadałem o świętym Maksymilianie Kolbe. Zawsze bylem przejęty tym. Nie mogłem zrozumieć, jak można się poświęcić tak dalece za drugiego człowieka, którego nawet nie znał. On tylko słyszał, że ten porucznik powiedział „o, moja żona, moje dzieci”, bo został wyznaczony żeby poszedł do tej celi głodowej. A ksiądz Kolbe wyszedł z szeregu, nie? I powiedział: „Ja chce iść”. I poszedł.

Ja otrzymałem dokumenty – z Polski dokumenty, z Niepokalanowa – gdzie się przypuszcza, dlaczego on został zaaresztowany. Bo został zaaresztowany całkiem zwyczajnie przez gestapo. Przyjechali do klasztoru i zabrali go. Najpierw posłali go do Pawiaka w Warszawie, a potem do Oświęcimia. Więc miedzy innymi przypuszcza się, że ofiarowali mu obywatelstwo niemieckie, przypuszczając że Kolbe jest pochodzenia niemieckiego. Oni nie przyjął. W swoich kazaniach on zawsze dawał do zrozumienia, bo był człowiekiem bardzo inteligentnym, że to nie jest w porządku to co robią z Polakami, żydami i innymi narodami naziści. On dal osobiście rozkaz, polecenie – o czym dużo Polaków nie wie do dnia dzisiejszego, ja to mowie nie od siebie, ja mam dokumenty – aby otworzyć drzwi wszystkich klasztorów reguły franciszkańskiej, on był franciszkaninem, aby przyjąć Polaków i żydów, którzy zostali przez nazistów wyrzuceni z Pomorza. Jak on dal ten rozkaz, to w miesiąc potem przyjechało po niego auto i tak się skończyło.

No to jak można mówić, że nie pomagali. Nawet Francuzi, którzy sami wydali Niemcom wszystkich swoich żydow, pomagali. Nie na tyle co Polacy, ale pomagali. Dzisiejszy arcybiskup Paryża, od którego tutaj mam list, zaraz go pokaże, Jan Maria Lustinger urodzony jest we Francji, ale jego rodzice byli żydami z Bielska, z mojego miasteczka. Miasteczka, w którym ja się urodziłem. Oni pojechali do Francji już w 1925 roku. Dzisiejszy Kardynał Lustiger urodził się w 1926 roku i cała jego rodzina i on też byli normalnymi żydami. Nie wszyscy we Francji byli i są radzi z tej Papieskiej decyzji.

Po wkroczeniu Niemców do Francji, Francuzi złapali jego rodziców.

Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/271/brazylijski-zyd-broni-polakow

za: http://wirtualnapolonia.com/2015/04/23/brazylijski-zyd-broni-polakow-przed-oszczercza-kampania-nienawisci/

***

Weinbaum stanął w obronie dyrektora FBI, oficjalnie nazywając Polaków mordercami, gwałcicielami i złodziejami.


Laurence Weinbaum, dyrektor Izraelskiej Rady ds. Stosunków Międzynarodowych, działającej pod auspicjami Światowego Kongresu Żydów, występując jako historyk specjalizujący się w nowoczesnej historii relacji polsko-żydowskich, na łamach „The Washington Post” stwierdził, że gdyby nie Polacy, o wiele więcej żydów przeżyłoby II wojnę światową, zarzucając im mordy, gwałty i kradzież mienia. „Nie jest łatwo zaakceptować bolesną prawdę” napisał. MSZ w Warszawie dotychczas nie zareagowało.

Artykuł, który ukazał się w poczytnym amerykańskim dzienniku 21 kwietnia stanowi zbiór serwowanych Polakom dotychczas w niewielkich dawkach antypolonizmów. Obliczony zaś został na obronę Jamesa Comeya, który w skandalicznych słowach obraził Polaków, imputując im, iż wspierali Niemców w mordowaniu żydów. Weinbaum wyraźnie stwierdza w nim, że dyrektor FBI miał „przypuszczalnie dobre intencje”, powołując się jednocześnie na „autorytety”, w tym Barbarę Engelking, Jana Grabowskiego i Alinę Skibińską.


Podkreślał, iż nikt nie może zanegować, że Polska jako pierwsza stawiła opór hitlerowskiemu najeźdźcy i wiele polskiej krwi zostało przelanej, niemniej jednak „wściekła reakcja co najmniej niektórych obrońców Polski na słowa Comeya może sugerować brak wiedzy i szczegółów, lub coś o wiele bardziej niepokojącego – niechęć do skonfrontowania pewnych mrożących krew w żyłach prawd dotyczących okresu wojny, które ostatnio zostały odkryte przez polskich badaczy z postkomunistycznego pokolenia”.


„Dzięki ich wysiłkom, tych polskich [?] badaczy, wiemy teraz, że więcej Polaków uczestniczyło w destrukcji i szabrowaniu swoich żydowskich sąsiadów, niż wcześniej sądzono – pisze Weinbaum – wielu Polaków postrzegało usunięcie żydów z Polski jako jeden jedyny pozytywny skutek uboczny tak okrutnej okupacji”. „Dla co najmniej skrupulatnych lokalnych społeczności Holokaust stanowił istne Eldorado szans na wzbogacenie się i zysk. Dla niektórych pokusa ta była nie do odparcia i nie wahali się popełnić aktów mordu, gwałtów i przywłaszczania mienia, nie zawsze skłaniani do tego przez Niemców” oświadczył, nawiązując do informacji o braku odpowiedzialności Polaków za Jedwabne i usiłując wmówić czytelnikom, że Polacy to naród morderców, chociaż żadnego przykładu podać nie potrafił.


Nawiązując do dzienników Aleksandra Smolara oraz polskiego jezuity Stanisława Musiała, stwierdził, że nie było jakiegoś wyraźnego rozróżnienia między polskim patriotyzmem a uczestniczeniem w planie oczyszczenia Polski z żydów. „Comey podnosi, że „dobrzy ludzie pomagali mordować miliony”. Otóż ludzie, którzy mordują, gwałcą i kradną z pewnością nie mogą zostać nazwani „dobrymi”, nawet w przenośni.” – snuł dalej swoje wizje Weinbaum i co ciekawe, dotychczas wypowiedź ta nie spotkała się z żadnym odzewem ze strony władz Polski.


Powołał się również na zapiski Jana Karskiego, który miał stwierdzić, iż „antysemityzm stanowił coś w rodzaju wąskiego pomostu, łączącego Niemców i znaczną część polskiego społeczeństwa”. Co więcej, oświadczył, że w okresie II wojny światowej, po wkroczeniu do Polski naziści pozostawiali lokalne władze nietknięte, te natomiast używały swojej pozycji, aby szkodzić żydom.


„Nie jest łatwo zaakceptować tę bolesną prawdę” kończy swój wywód Weinbaum. Ów polakożerczy artykuł pod tytułem „Konfrontując mrożące krew w żyłach prawdy o historii Polski w okresie II wojny światowej” („Confronting chilling truths about Poland’s wartime history”) ukazał się wkrótce po tym, jak Amerykańska Polonia złożyła wniosek o sprostowanie na łamach wspomnianego „The Washington Post”, w którym wszelkie kłamstwa o udziale Polaków w zbrodniach na żydach zostałyby odwołane.

Anna Wiejak, Prawy.pl