Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

966. Mieszko, książę Polski, został ochrzczony

Jeden z odpisów najstarszego rocznika polskiego, tzw. Świętokrzyskiego Dawnego, zanotował bardzo krótko i sucho fundamentalne dla Polski wydarzenie historyczne i religijne, zarazem w urzędowym wówczas języku łacińskim: „DCCCCLXVI Mysko dux Polonie baptizatur” , co się wykłada na język polski, w tamtych czasach jeszcze niepisany: „966. Mieszko, książę Polski, został ochrzczony”. Ten lakoniczny zapis kronikarski miał oznaczać całe Mysterium Poloniae.
Narodzenie się Polski

Ta krótka notatka oznacza narodzenie się Polski w sensie historycznym, państwowym, chrześcijańskim i etnicznym, feudalnym. Dla nas, Polaków, oznacza to, że na scenie publicznej Europy i Kościoła katolickiego w średniowieczu pojawiła się nasza Matka i nasza Ojczyzna, której jednak imię dopiero się kształtowało po łacinie, zapewne od plemienia Polan: „Polonia”, „Polenia” czy też „Polania”. Był to już największy kraj Słowian Zachodnich skupiający bardzo pokrewne sobie plemiona o wspólnym pniu językowym: Polan w dolinie Warty, Kujawian, Mazowszan, Pomorzan, Lubuszan po obu stronach Odry, pięć plemion śląskich (Dziadoszanie, Bobrzanie, Ślężanie, Opolanie, Gołęszyce), Lędzian na południowym wschodzie i Wiślan nad górną i środkową Wisłą, tworzących też związek kilkuplemienny. Toteż nasza dziś „jubileuszowa” anamneza biegnie z miłością ku tym wszystkim naszym protoplastom. W wieku IX ukształtowały się dwa główne ośrodki: Polan, zwany później Wielkopolską, i Wiślan, zwany Małopolską. Od połowy IX wieku rządziła Polonią dynastia legendarnego Piasta, „oracza”, „rolnika” (arator) czy „kołodzieja”. Ciekawe, że w legendach prawie wszystkich znaczących państw i królestw na samym początku występuje walka między dobrem a złem, czyli między władcą dobrym a władcą złym.

Władcą złym miał być Popiel czy dynastia Popielidów. Zostali oni usunięci, a na ich miejsce Bóg wskazał Piasta jako człowieka dobrego, prostego, pokornego i oddanego Bogu. Mieli to sprawić dwaj posłańcy Boscy, o imionach Jan i Paweł, jakby wieszczący nam św. Jana Pawła II. Za historycznych już władców dynastii piastowskiej przyjmuje się dziś kolejno książąt: Siemowita, Leszka (Lestka), Siemomysła i właśnie Mieszka (księcia w latach ok. 960-992), nazywanego już przez niektórych królem. Ostatnio przyjmuje się, że pierwszym gniazdem Piastowiczów nie było Gniezno, lecz silny gród w Gieczu k. Poznania z IX w., a Gniezno dopiero od roku 940. Przy czym Mieszko, syn Siemomysła, został księciem Gniezna w roku 960, zapewne jako najstarszy z trzech braci. Jest takie ciężkie prawo dziejowe, że prawie każde większe państwo rodzi się w wielkich bólach i we krwi. Toteż żeby państwo mogło się ukształtować, rozwinąć i trwać, potrzebowało silnego przywódcy, odpowiednich środków materialnych i ludzkich i odpowiedniej dyplomacji.

Na historyczną sytuację Mieszka składały się ciężkie uwarunkowania: potrzeba utrzymania i rozwoju władzy, konieczność umacniania jedności i spójności międzyplemiennej, a także pozyskiwania nowych plemion, obrona państwa przed potężnymi i okrutnymi Lutykami (Lucicami, Wilkami), bitną grupą plemion połabskich, odpieranie ataków Czechów i Morawian i wreszcie zabezpieczanie księstwa przed margrabiami niemieckimi, czyli takimi „wodzami misyjnymi”, którzy mieli za zadanie szerzyć chrześcijaństwo i ducha europejskiego wśród pogańskich Słowian, nie tylko przez kontakty życiowe, ale też często ogniem i mieczem. Przy tym Niemcy uważali, że ziemie i kultury materialne nie są własnością pogan, lecz są własnością nadaną przez Boga zdobywcom kraju pogańskiego. Było to ogromne nadużycie dokonywane w imię chrześcijaństwa.

Zakwestionuje je dopiero Polak, ks. prof. Paweł Włodkowic, na Soborze w Konstancji. O skali zagrożenia ze strony niemieckiej świadczy choćby fakt, że margrabia Marchii Wschodniej Gero (zm. 965) około roku 960 zaprosił 30 plemiennych książąt słowiańskich na ucztę „przyjaźni” i wszystkich ich wymordował (Kronika Widukinda). Mieszko musiał się z nim liczyć. I tak okazał się wytrawnym dyplomatą, człowiekiem opatrznościowym, wybitną osobowością, władcą mądrym, a przede wszystkim obdarzonym wizją Polski jemu „zadanej”.

Fakt chrztu

Bardzo doniosła była sama idea przyjęcia chrztu i chrześcijaństwa przez Mieszka. Zapewne do państwa Piastów docierali już wcześniej różni przygodni misjonarze, zwłaszcza do kraju Wiślan, ale nie mogłaby być ona zrealizowana przynajmniej bez zgody księcia jako monarchy. I dokonała się w obmyślanym momencie politycznym. Była jednak samodzielna, na co wskazuje wdrażanie jej przez księcia powolne i roztropne, i – jak widać po skutkach – była z inspiracji Ducha Świętego.

Książę Mieszko zawarł w pewnym momencie sojusz z chrześcijańskim już księciem czeskim Bolesławem I Srogim i w roku 965 pojął za żonę jego córkę Dobrawę („Dobra”) (zm. 977), bardzo gorącą chrześcijankę – christianissima (Gall Anonim), która stała się apostołką Polski. Wymogła ona na mężu oddalenie siedmiu dotychczasowych żon pogańskich (liczba żon świadczyła o bogactwie Mieszka, bo dar ślubny męża za żonę był bardzo wysoki). W XIX wieku podnoszono nawet sprawę beatyfikacji Dobrawy. Chrzest odbył się w roku 966 – zapewne w Wielką Sobotę, zgodnie z prawem kościelnym, i wypadało to kalendarzowo 14 kwietnia.

Ceremonia chrztu odbyła się albo na Ostrowie Lednickim, albo w Poznaniu. Przybyła na nią grupa duchownych z Pragi, a wśród nich kapelan Dobrawy, Iroszkot, benedyktyn, Jordan, który w roku 968 został biskupem w Poznaniu i podlegał bezpośrednio Papieżowi, a nie metropolii magdeburskiej (erygowanej w roku 967), czego chcieli Niemcy. Ale Mieszko zabezpieczał się przed potężnymi i ekspansyjnymi Niemcami jeszcze w inny sposób. Oto gdy jego syn z Dobrawy, Bolesław, ukończył siedem lat, odbyły się postrzyżyny, oznaczające, że chłopiec oddaje się swemu rodowi, ojciec wysłał w roku 973 pukiel włosów Bolesława z Poznania do Rzymu Papieżowi Benedyktowi VI na znak, że książę Polski oddaje swego syna i państwo pod opiekę Stolicy Apostolskiej.

Z kolei ok. roku 991, żeby uregulować sytuację prawną państwa, złożył je „w dziedzictwo św. Piotrowi” (Papieżowi Janowi XV), co dawało opiekę papiestwa nad krajem i gwarantowało nienaruszalność granic. Krótkie i niejasne streszczenie tego aktu zachowało się w regestach papieskich z końca XI w. i zaczyna się od słów „Dagome iudex”. Odtąd Polska weszła w orbitę polityczną: papiestwo – cesarstwo i pozostała już na zawsze wierna Rzymowi.

Pierwsze owoce polityczne chrztu

Chrzest władcy w owych czasach oznaczał cały obszerny i głęboki proces obejmujący życie codzienne, rodzinę, dwór, otoczenie, władców grodów, wojsko, administrację, lud, stosunki międzyplemienne, międzynarodowe i inne. Powoli powstawało nowe państwo, jego duszą stawał się Kościół katolicki. Wieloplemienne i grodowe państwo przechodziło w terytorialne i wkraczało na wielką scenę europejską, wchodziło do rodziny chrześcijańskich państw Europy pozostających pod autorytetem Papieża i w dużej części cesarstwa niemieckiego, które wówczas chciało kontynuować cesarstwo rzymskie.

Idee polityczne i państwowotwórcze Mieszka kontynuował z większą jeszcze dynamiką jego syn z Dobrawy, Bolesław Wielki (992-1025), już z formalnym tytułem króla. Bardzo doniosłym wydarzeniem historycznym dla młodego państwa polskiego stał się po męczeńskiej śmierci i kanonizacji św. Wojciecha zjazd gnieźnieński w roku 1000. Uczestniczyli w nim: cesarz Otton III, Bolesław Chrobry, legaci papiescy i delegacja polska, bawiąca na kanonizacji św. Wojciecha w Rzymie, z bratem św. Wojciecha Radzimem Gaudentym, prekonizowanym na arcybiskupa. Legaci odczytali bulle papieskie, uzgodnione z cesarzem, ustanawiające Gniezno jako arcybiskupstwo i metropolię Polski oraz trzy biskupstwa: krakowskie, wrocławskie i kołobrzeskie.

Kościół polski stał się niezależny od niemieckiego. Ponadto cesarz wyraził zgodę na koronację Bolesława Chrobrego i w tym celu wręczył Bolesławowi gwóźdź z krzyża Chrystusa i włócznię św. Maurycego jako symbole króla chrześcijańskiego. Bolesława miał przy tym nazwać „bratem i współpracownikiem cesarstwa oraz przyjacielem i towarzyszem ludu rzymskiego”. Jednak z powodu sprzeciwu następnych cesarzy Bolesław mógł koronować się dopiero w roku 1025, natomiast metropolia gnieźnieńska przetrwała jako właściwie prymasowska do czasów Prymasa Józefa Glempa (właściwe stanowiska prymasa o różnych uprawnieniach zniósł Jan Paweł II, idąc za duchem Soboru Watykańskiego II, pozostało tylko prymasostwo honorowe związane z niektórymi metropoliami). Jest też poważna supozycja, że w spotkaniu idealisty Ottona III i Bolesława Chrobrego Wielkiego zabłysła wielka idea polityczna całej Europy. Bardzo wiele mówi iluminowany ewangeliarz bamberski sprzed roku 1015 przedstawiający cztery kobiece alegorie oddające hołd Ottonowi III jako chrześcijańskiemu cesarzowi rzymskiemu zakładającemu królestwo chrześcijańskie.

Alegorie te to cztery sukcesywne wielkie państwa chrześcijańskie: Roma, Galia, Germania i Sclavinia (Polonia). Królestwo Polskie zatem miało obejmować i zwierać cały środkowo-wschodni świat europejski, wyrażać niejako bardziej mistyczny świat ewangeliczny, może św. Jana Apostoła, zamykać chrześcijański świat zachodni, dołączając do niego Kościół Słowian i służyć jako pomost do Kościoła Bizantyjskiego. Taką wizję Królestwa Chrześcijańskiego w Polsce próbował realizować Chrobry. Do takiej religijno-politycznej wizji roli Polski nawiązywali faktycznie potem nieraz filozofowie historii Polski. Wizja taka mieści się niewątpliwie w pojęciu chrztu narodu czy królestwa lub państwa. Dlatego indywidualiści chrzcielni dziś zaciekle ją zwalczają.

Owoce duchowe

Chrzest ma istotne znaczenie dla indywidualnej osoby ludzkiej: gładzi wszystkie grzechy, rodzi do nowego życia, przez które człowiek staje się mistycznie, ale realnie dzieckiem Bożym dzięki więzi z Chrystusem, Synem Bożym, czyni człowieka Świątynią Bożą i daje najwyższą komunię osobową z Trójcą Świętą. Ale chrzest przez to samo ma też z istoty swej strukturę społeczną i społecznorodną.

Właśnie wiąże najgłębiej z Trójcą Świętą, z Chrystusem, czyni cząstką Ciała Chrystusa społecznego, tworzy Kościół niewidzialny i zarazem widzialny, a daje kapłaństwo wspólne, chrzcielne, polegające na prowadzeniu na sposób ofiarniczy życia według Ducha i wreszcie umożliwia głębszą jedność i solidarność między wierzącymi i ochrzczonymi wraz z nadzieją na zbudowanie Królestwa Chrystusowego i Królestwa Bożego. Trzeba pamiętać, że choć sama istota chrztu, zarówno w zakresie indywidualnym, jak i społecznym, ma charakter zbawczy i nadprzyrodzony, to jednak wtórnie rzutuje także bardzo znacząco na życie doczesne.

Toteż w zakresie społecznym mówi się nie tylko o chrzcie Mieszka jako jednostki, lecz dlatego, iż jako monarcha był kategoryczną formą społeczną, słusznie mówi się także o „narodzie ochrzczonych”, o „chrzcie Narodu Polskiego” czy też po prostu o „chrzcie Polski”. W rezultacie zatem chrzest księcia Mieszka niejako nadał Narodowi w ogóle „imię własne” i tworzy wyższą tożsamość narodową, nadaje mu duchowość chrześcijańską, zwraca oczy także ku transcendencji, doskonali życie moralne, społeczne i kulturowe, a wreszcie nadaje najwyższy sens historii Narodu.

Doniosłość chrztu

Kształtowanie profilu religijnego, moralnego, społecznego i kulturowego

a) Chrzest jako sakrament i związana z nim nauka przyniósł Polsce przede wszystkim rzeczywistość jednego, prawdziwego Boga jako Stwórcy, Zbawcy, Pana historii i Miłości do człowieka. W ślad za tym chrześcijaństwo przynosiło naukę o najwyższej godności człowieka, o sensie życia i historii, o życiu wiecznym, o najwyższych ideach. I od razu umacniało młode państwo, dając mu jedność, zwartość, komunię, umocnienie władzy, ład w rodzinie, monogamię, wiarę w Opatrzność i dobry los, w nieśmiertelność duszy i zmysł wspólnoty.

Wydaje się, że religijność Polaków ma do dziś charakter przede wszystkim chrystyczny i ściśle związany z maryjnym, który podkreśla wysoki akcent emocjonalny. Bardzo wczesne było zawołanie: „Jezus, Maryja” – nie tylko jako bojowe, lecz przede wszystkim jako codzienne. Maryja już od XIV w. była uważana za Królową Polski, jak i za Matkę Polski. Przejawiał się w tym miłosny mistycyzm religijności polskiej.

b) Doniosłe znaczenie miało przyjmowanie zasad chrześcijańskiej moralności, jakkolwiek jest to zawsze proces długotrwały. Dosyć wcześnie zaczęto odrzucać pogański despotyzm ojca rodziny, wielożeństwo, uśmiercanie przy pogrzebie dostojnika jego żon (lub i niektórych innych bliskich), składanie ofiar z ludzi, prawo pomsty, sprzedawanie ludzi i inne. Chrześcijaństwo natomiast szerzyło idee wielkiej godności człowieka, życie traktowało jako dar Boży i rozwijało na szeroką skalę wszelkie akcje charytatywne.

c) Dzięki przyjęciu chrześcijaństwa z Zachodu społeczeństwo polskie wkroczyło w wielowieczny, najdoskonalszy nurt najwyższych kultur świata, przez starożytną Grecję, Rzym, do łacińskiej kultury średniowiecza. Wzięliśmy wynalazki, technikę, naukę, sztukę, wielkie idee, pismo, prawo, filozofię, teologię, systemy edukacyjne, na długo język łaciński, niektóre obyczaje i inne. Między innymi przyjęliśmy cykl tygodniowy ze świętowaniem niedzieli. Nie sposób tu wyliczać całego wkładu Polaków do kultury Europy i świata. Ale warto wymienić kilka zapomnianych niesłusznie naszych postępowych w swoim czasie wielkich idei społecznych i państwowych, które niewątpliwie wynikały z naszego wkroczenia w życie publiczne w duchu chrztu Chrystusowego.

Są to: rozwaga, unikanie umysłowych i społecznych ekstremizmów, bez absolutyzmu, bez ateizmu państwowego, „państwo bez stosów” (J. Tazbir), bez wojen religijnych, azyl dla wszystkich prześladowanych w całej Europie średniowiecznej, pełna „demokracja szlachecka”, „Polska otchłanią dla królów, niebem dla szlachty, czyśćcem dla duchowieństwa, piekłem dla chłopów, rajem dla Żydów, kopalnią złota dla kupców” (epitet z XVII w., A. Brückner), gościnność dla wszystkich, pierwszy pełny parlamentaryzm w Europie, zakaz stosowania kary śmierci (dla szlachcica) (1347), zakaz konfiskaty majątku bez wyroku (1422), zakaz łączenia władzy wykonawczej z sądowniczą (1422), zakaz karania bez wyroku (1425), zakaz stanowienia ogólnych praw przez króla bez sejmu (1505), odrzucenie niemieckiej zasady: „czyja władza w regionie, tego religia” (1556), nietykalność ogniska domowego (bez zgody gospodarza) (1588), zrównanie w prawie prawosławnych z katolikami (1341, 1430, 1444), pierwsza w Europie wolność wyznania dla wszystkich wspólnot religijnych (1573), pierwsza w Europie konstytucja (1791).

Także zastosowanie ewangelicznej formuły wzajemnego przebaczenia po krwawych wojnach między narodami, jak między Niemcami i Polską: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” (1965), co bywa już stosowane w szerokim świecie i pozareligijnym, np. między Chinami a Japonią, a św. Jan Paweł II zradykalizował tę regułę w postać przeproszenia w 2000 roku wszystkich ludzi i wszystkie ludy i narody, które ucierpiały niesprawiedliwie od chrześcijan na przestrzeni owych dwóch tysięcy lat. I wreszcie mocna obrona przez Kościół praw człowieka i praw narodu (S. Wyszyński, św. Jan Paweł II) i inne. Wszystko to było wyprowadzane z Ducha chrztu świętego rzutującego na całość życia ludzkiego.

d) I wreszcie Polska potraktowała swój Chrystusowy chrzest w wymiarze uniwersalnym jako zobowiązujący do altruistycznego służenia innym ludom i narodom, nie tylko chrześcijańskim, co w roku 1831 wyraziło się w formule: „Za wolność waszą i naszą” (warszawskie wsparcie rosyjskich dekabrystów przeciw despotyzmowi cara). Na przestrzeni historycznej były to m.in.: obrona Litwy przed Krzyżakami i Moskwą, osłona dalszej Europy przed Tatarami (poczynając od wieku XIII), obrona przed Turkami (częste, zwłaszcza odsiecz wiedeńska 1683), przed bolszewikami (1920), przed Sowietami (1944-1956), przed hitleryzmem (1939-1945), przed totalitaryzmem komunistycznym („Solidarność”) i inne.

Także nieustanna natchniona działalność polskiej hierarchii i całego Kościoła, w tym i św. Jana Pawła II, broni Naród Polski i inne narody przed tragiczną cywilizacją śmierci. Również w obecnej sytuacji nowej śmiercionośnej ideologii liberalistycznej, relatywistycznej, ateistycznej społecznie i państwowo Duch Święty dany w chrzcie Polski rozpala i rozświeca na cały świat zbawczą prawdę i łaskę Miłosierdzia Bożego, która będzie dziś nową Arką Noego dla ludzkości tonącej w złu (św. Faustyna, św. Jan Paweł II). A nawet Duch chrzcielny, tchniony na Polskę w roku 2015, na proroczych wyborców, na polityków i na nasze władze, czyni Polskę obecną duchową odtrutką społeczno-polityczną dla całego organizmu UE w dziedzinie moralnej i duchowej.

Sprawdza się też u nas nauka, że chrzest ma również wymiar misyjny. Duch łagodności polskiej sprawił, że nie nawracaliśmy nikogo ogniem i mieczem. A dziś mamy ponad dwa tysiące naszych misjonarzy, kapłanów, zakonników, sióstr i z daru Bożego świeckich, którzy są posłańcami Chrystusa na cały świat. Ponadto ponad tysiąc kapłanów polskich duszpasterzuje w krajach europejskich do niedawna katolickich, a dziś bardzo religijnie słabnących. Z wielkim rozrzewnieniem patrzyliśmy, jak Duch chrztu działał przepotężnie na całym świecie w osobie św. Jana Pawła II, którego – jak on sam mówił – przygotował i wyposażył Kościół polski i uniwersalistyczna i personalistyczna kultura polska (dotychczasowa). I pewien „bilans” życia Polski ochrzczonej widać także w tym, że mamy od początku do dziś 268 kanonizowanych i beatyfikowanych, nie licząc już ogromnych rzesz najwspanialszych ludzi ze wszystkich stanów, formalnie świętymi nieogłoszonych.

Ku przełamaniu kryzysu

Trzeba wszakże pamiętać, że już według apostolskich formuł liturgicznych w chrzest uderzały najmocniej siły Złego, co wymagało otwartego odrzekania się diabła. Tak i dziś narzuca się myśl, że chyba nadchodzi moment, kiedy musi nastąpić jakiś chrzest świata, który jest wstrząsany potężnym kryzysem religijnym, moralnym, ideowym i kulturowym. A za tym kryzysem zdaje się kryć zły duch, któremu coraz więcej ludzie dają posłuch. Nie sposób całej problematyki kryzysu streścić, ale – biorąc biblijnie – działania Złego i dziś można sprowadzić do trzech wielkich pokus, jakie stosował diabeł nawet i do Jezusa jako człowieka (Mt 4,1-11; Łk 4,1-13).

Są to:

1. Pokusa „przemieniania kamieni w chleb” – jest to pokusa materializmu, w której jest tylko głód materii, przyjemności, pokusa uznania siebie za boga i pokusa wyszydzania Chrystusa i wiary, gdyż u jej podstaw była niewiara w Jezusa jako Boga, co miałoby się pokazać w Jego niemocy przemieniania kamienia w chleb.

2. Druga pokusa to pokusa pychy, pokazywania światu rzekomej swej przeogromnej wielkości, rzekomej niezależności od nikogo i wszechmocy: „aniołowie nosić cię będą” (Mt 4,6), a jednocześnie jest to kuszenie Jezusa w formie przywoływania Go pod sąd: jeśli rzeczywiście jesteś Bogiem, to udowodnij to, pokaż się światu, bo bez ukazania swojej przygniatającej mocy nikt Ci nie uwierzy. 3. I pokusa chciwości, zdobycia „wszystkich królestw świata” (Łk 4,5) za cenę hołdu złożonego diabłu jako bogu, czyli za poddanie się złu moralnemu; „Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie twoje” (Łk 4,7). Jest to sugerowanie, że Bóg odbiera człowiekowi sens świata, radość posiadania i wolność moralną, że człowiek otrzyma „wszystkie królestwa świata oraz ich przepych” (Mt 4,8), jeśli odrzuci istnienie Boga, Jego władzę, przykazania moralne i uzna prymat zła.

Dzięki Bogu ogół ochrzczonych Polaków przezwycięża te pokusy i traktuje je tylko jako próby naszej wiary, wartości i wierności łasce chrztu w jej przede wszystkim wymiarze indywidualnym, ale też i społecznym. Okazuje się to szczególnie mocno w kontekście 1050. rocznicy chrztu Mieszka i Polski. Nie mniej przerażająca jawi się nam brzydota Złego w pewnych kręgach ludzi, którzy wprost szaleją, gdy się wiąże duchowo Chrystusa i Jego Kościół z publicznym życiem kraju. Widzimy w tym niestety zwycięstwo Złego. Nie można tej potworności zrozumieć inaczej. Toteż zwycięstwo godne Polaka widzimy tylko w ożywieniu łaski chrztu i w serdecznym powierzeniu całej Ojczyzny miłości i miłosierdziu Chrystusa, Pana historii i naszego Króla, oraz macierzyńskiemu Sercu Maryi, naszej także ponadtysiącletniej Królowej.

I tak cała historia Polski staje się najwspanialszym teatrem Bosko-ludzkim, teatrem walki o prawdę, o dobro, o rzeczywistość istnienia, a nie teatrem zła, fałszu i gry w nicość, teatrem zbawienia, a nie gry w ciemność bezsensów. Bóg w historii Oczywiście dzieje Narodu ochrzczonego nie były i nie będą idylliczne. Wręcz przeciwnie, są one zawsze jakieś tajemnicze, zaskakujące, głębokie, a przede wszystkim przemienne: dobre i złe, podniosłe i haniebne, ciche i burzliwe, kojące i torturujące, niosące nadzieję lub desperację, prawdziwe albo fałszywe. Ale mają one mimo wszystko jedno absolutnie pewne odniesienie, którym jest Bóg i nasza relacja do Niego.

Toteż nie chcę niczego i nikogo spłycić i zbanalizować w jego historii, w jego egzystencji będącej cudem pokonywania nicości. Jednakże jeżeli chodzi o obecny dar czasu dla Polski, to jedno jest tragiczne i nie do przebaczenia, a mianowicie te wszystkie demoniczne próby tak wielu zbłąkanych Polaków czy obywateli polskich oddania naszego życia, naszej Ojczyzny, cudu naszej osobowości społecznemu Złemu, czyli społecznemu diabłu, którego osadza się jako pana tego świata na miejsce Boga i Chrystusa, „których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii” (2 Kor 4,4).

Można wytrzymać, że tak bardzo i złośliwie się różnimy, bo jeszcze Ibrahim ibn Jakub w roku 965 zauważył, że jesteśmy ludem bardzo niezgodnym, a gdyby nie to, to ze względu na inne walory bylibyśmy niepokonani. Można ścierpieć, gdy ktoś pluje na Ojczyznę, na Polskę, gdy ktoś ciągle rzuca potwarze na Matkę Kościół, gdy prześladuje naszego współczesnego ewangelizatora krajowego, twórcę wielkich mediów katolickich i polskich, gdy ktoś zieje nienawiścią do wierzących, a mających władzę w kraju…

Ale są granice: nie pozwolimy, żeby otwarte siły demoniczne wyrzucały Boga z naszej historii, z naszego życia, z naszej Rodziny Polskiej i żeby zamiast Civitas Poloniae narzucili nam jakąś Civitas diaboli. Co do obecności Boga, Chrystusa, Matki Bożej w całym życiu społecznym i publicznym w Polsce, jeśli nie będziemy w niewoli, to nie będzie żadnego „kompromisu”, nasz kompromis byłby zbrodnią na Chrystusie. Nasza Ojczyzna została ochrzczona, jest ochrzczona i pozostanie ochrzczona w Zmartwychwstałym Jezusie Chrystusie.

Ks. prof. Czesław S. Bartnik



za:www.naszdziennik.pl/mysl/156091,966-mieszko-ksiaze-polski-zostal-ochrzczony.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.