Rodziny smoleńskie chcą pozostawienia tablic upamiętniających ofiary katastrofy

Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej liczą, że tablice upamiętniające ich bliskich nie zostaną usunięte sprzed Pałacu Prezydenckiego. Tego chce warszawski ratusz.

Kancelaria Prezydenta oświadczyła, że tymczasowa instalacja upamiętniająca ofiary z 10 kwietnia 2010 roku została umieszczona na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego.

Podkreślono, że umieszczenie instalacji zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa  budowlanego nie wymaga uzyskania żadnych zgód czy pozwoleń.

Europoseł Beata Gosiewska, wdowa po śp. wicepremierze Przemysławie Gosiewskim, mówi, że osoby, które doprowadziły do katastrofy, w dalszym ciągu nią “grają”.

– To jest kolejny rok gry Platformy Obywatelskiej wokół katastrofy smoleńskiej. Najpierw była walka pod krzyżem i kłócenie Polaków, potem było zawieszanie przez pana prezydenta Komorowskiego jakieś dziwnej tablicy zamiast pomnika. Natomiast od pewnego czasu, zresztą na ostatnim marszu można było zauważyć, że znowu pod Pałacem Prezydenckim zgromadzili się jacyś dziwni ludzie z obraźliwymi hasłami w stosunku do ofiar katastrofy smoleńskiej i myślę, że ta gra dziwnych sił jest kontynuowana bądź rozpoczynana na nowo –  ocenia Beata Gosiewska.

Tablice zostały umieszczone w 6. rocznicę katastrofy smoleńskiej na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego. Jedna z nich upamiętnia parę prezydencką, druga -pozostałe ofiary.

Tymczasem w połowie tygodnia przed kościołem seminaryjnym przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie ruszyła publiczna zbiórka pieniędzy na budowę dwóch pomników ofiar tragedii smoleńskiej oraz prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

za:www.radiomaryja.pl/informacje/rodziny-smolenskie-chca-pozostawienia-tablic-upamietniajacych-ofiary-katastrofy/

***

Tablica ku pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostaje na dziedzińcu Ratusza


Pamiątkowy głaz z tablicą ku pamięci Lecha Kaczyńskiego na razie nie będzie usunięty ze stołecznego ratusza przy Placu Bankowym.

Pomnik, który został umieszczony w 6 rocznicę katastrofy smoleńskiej, na razie nie będzie usunięty. Taką decyzję podjął wiceprezydent miasta Jarosław Jóźwiak, wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera oraz konserwatorzy zabytków Piotr Brabander i Barbara Jezierska. Decyzja nie jest jeszcze ostateczna. Sporną kwestią jest dziedziniec ratusza, ponieważ nie ma jednolitego stanowiska czy jest on objęty ochrona konserwatorską czy też nie.

Ponieważ nie mamy jednolitego stanowiska, jeżeli chodzi o wpisy do rejestrów zabytków z lat 60., które nie zawierały załączników graficznych, stąd jest wątpliwość, czy wpisany jest do rejestru sam budynek po obrysie, bez otoczenia i bez dziedzińca. W związku z tym wystąpimy, wspólnie ze stołecznym konserwatorem zabytków do najwyższego autorytetu, jakim jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, o wyjaśnienie wpisów z lat 60. - Poinformowała Barbara Jezierska

za:telewizjarepublika.pl/tablica-ku-pamieci-prezydenta-lecha-kaczynskiego-zostaje-na-dziedzincu-ratusza,36858.html


***

Tusk i Sikorski zostaną przesłuchani ws. Smoleńska? Sąd rozpatruje wniosek


Szef kancelarii w rządzie premiera Donalda Tuska Tomasz Arabski po wcześniejszych unikach wreszcie pojawił się w sądzie. Jest oskarżony o zaniedbania przy organizacji tragicznego lotu Tu-154M do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Adwokat części rodzin ofiar katastrofy, mec. Stefan Hambura, zgłosił wniosek, aby nie odstępować również od przesłuchania Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego.

Arabski, który stanął na ławie oskarżonych przed Sądem Okręgowym w Warszawie, nie przyznał się do winy. Proces urzędnika – prawej ręki premiera Donalda Tuska – i czterech innych pracowników kancelarii premiera i Ambasady RP w Moskwie jest wynikiem prywatnego aktu oskarżenia złożonego w imieniu części rodzin smoleńskich. Arabski wczoraj odmówił odpowiedzi na wszelkie pytania i po złożeniu krótkich wyjaśnień opuścił salę sądu.

Szef kancelarii Tuska zaprzeczył, by uczestniczył w organizacji lotu delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele, która udawała się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Utrzymywał, że odpowiadał jedynie za przygotowanie wizyty w Katyniu premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r. Według oskarżonego nigdy nie było wspólnej organizacji wizyt prezydenta i premiera. – Tak zwane „rozdzielenie wizyt” nie miało miejsca. To termin funkcjonujący w publicystyce politycznej, często agresywnej i niemającej związku z rzeczywistością – zarzucał w sądzie Arabski. Powiedział też, że nie do niego należało ustalanie statusu lotniska w Smoleńsku.

Po opuszczeniu sali sądu spadł na niego grad pytań dziennikarzy, na które nie chciał odpowiadać. Nie odpowiedział m.in. na pytanie Ewy Stankiewicz, na jakiej pod-stawie prawnej i na czyje polecenie informował rodziny ofiar w Moskwie, że w Polsce nie będzie można otwierać trumien. Stwierdził jedynie, że stał się obiektem nagonki i fałszywych oskarżeń.

Sąd zwrócił się do stron postępowania o możliwe zmniejszenie listy zgłoszonych w procesie świadków. Adwokat części rodzin ofiar katastrofy, mec. Stefan Hambura zgłosił wniosek, aby nie odstępować od przesłuchania Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego. Potrzebę wezwania byłego premiera uzasadniał m.in., przywołując cytat z książki byłego polityka PO Janusza Palikota. Ten stwierdził w publikacji „Kulisy Platformy”, że:

Uniemożliwienie lotu Kaczyńskiemu gdziekolwiek – to były konkretne zadania, jakie przed swoimi ludźmi Tusk stawiał każdorazowo. Przeważnie niewykonane, bo tamci okazywali się sprytniejsi i na przykład naprędce czarterowali prezydentowi samolot. Donald miał zresztą wielkie pretensje, że jego ludzie nie są w stanie zablokować lotu. Najczęściej dostawało się za to szefowi MON-u Bogdanowi Klichowi.

Sąd nie rozpatrzył jeszcze tego wniosku.

za:niezalezna.pl/84776-tusk-i-sikorski-zostana-przesluchani-ws-smolenska-sad-rozpatruje-wniosek