Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Materiały nadesłane

Wolontariusze pro-life zaatakowani przez policję

/.../ Dzięki pomocy policji, zwolennicy mordowania dzieci w łonach matek mogli swobodnie maszerować, wykrzykiwać swoje postulaty oraz atakować naszych wolontariuszy i zakłócać legalne zgromadzenie w obronie życia.

Mieliśmy ze sobą duże bannery oraz megafony, z których odtwarzaliśmy fakty na temat aborcji oraz cytaty z morderczego forum internetowego, o którym w ostatnim czasie Panu opowiadałam. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem.

Na widok prawdy o aborcji zwolennicy zabijania wpadli w szał. W kierunku naszych wolontariuszy poleciały wyzwiska. Agresywne osoby co chwilę podbiegały do nas i próbowały niszczyć nasz sprzęt oraz zasłaniać plakaty aby nikt ich nie zobaczył. Do aborcjonistów szybko przyłączyła się… policja.

Przeciwko naszym wolontariuszom wystąpili funkcjonariusze, którzy zamiast reagować na agresję wobec legalnego zgromadzenia, zaatakowali naszych działaczy! Policjanci starali się uniemożliwić pokazywanie zdjęć ofiar aborcji zwolennikom dzieciobójstwa, którzy właśnie przechodzili obok. To skandaliczne zajście udało się nam nagrać na video:

/.../

Dzięki pomocy policji, zwolennicy mordowania dzieci w łonach matek mogli swobodnie maszerować, wykrzykiwać swoje postulaty oraz atakować naszych wolontariuszy i zakłócać legalne zgromadzenie w obronie życia. Jak to możliwe, że w ogóle doszło do czegoś takiego?

Przykład płynie z góry. Policja podlega politykom, którzy są nieczuli na los dzieci i tematem aborcji nie chcą się zajmować. Już pół roku zwlekają z dalszymi pracami nad projektem ustawy, który zakazywałby zabijania chorych dzieci. Przez ten czas zamordowano kilkaset maluszków...

Co więcej, państwo ciągle płaci za każde morderstwo, do którego dochodzi w Polskich szpitalach. Czy wie Pan, że w 2016 roku z naszych podatków wydano na ten cel ponad półtora miliona złotych!? Ten stan rzeczy utrzymują politycy, którzy wszędzie chwalą się, że są „za życiem”…

Jeśli nic się nie zmieni, to sytuacja w Polsce może wyglądać tak jak na Zachodzie.

Opublikowany niedawno w USA rządowy raport donosi, że w latach 2013-2015 wydano z pieniędzy podatników miliard sześćset milionów dolarów (!!!!) na upowszechnianie aborcji. Ciężko mi sobie wyobrazić taką sumę pieniędzy…. Czy te krwawe dolary mają w ogóle jakiś związek z naszym krajem?

Tak! Polscy aborcjoniści są na zagranicznych listach płac. Nie kryją się z tym, że pieniądze na swoją propagandę muszą brać z zagranicy ze względu na brak poparcia społecznego w kraju. Powiem Panu w jaki sposób działa ten morderczy biznes na przykładzie feministycznego forum internetowego.

Aborcjonistki wymieniają się na nim informacjami o tym jak zabić swoje dziecko w domu za pomocą pigułek aborcyjnych i namawiają do tego inne kobiety. Pośredniczą jednocześnie w zamawianiu morderczej trucizny z zagranicy. Pigułka razem z przesyłką kosztuje 12 euro. Aborterzy za przesłanie tego środka kobiecie żądają „darowizny” 90 euro.

W ten sposób zarabia się na mordowaniu ludzi i zdobywa pieniądze na kolejne zabójstwa. Tragiczne w skutkach nie tylko dla maluszków.

Trafiłam ostatnio na dwie wypowiedzi kobiet, które skorzystały z feministycznych „porad” i zabiły swoje dzieci w domu za pomocą pigułek:

„Ciężko mi to pisać ale widziałam wykształcony płód główka, raczki złożone jakby do modlitwy nóżki i to wisiało z pępowiną bo musiałam złapać za ten sznureczek żeby poszło, boże to było okropne płakałam pół godz na kiblu.”

„To już koniec... boże dziewczyny siedzę i wyje.... ono miało główkę, raczki, nóżki... widziałam je dokładnie, czułam jak wychodziło... jestem przerażona (...) masakra jakaś to wszystko. nigdy więcej tego nie chce, nigdy. Mam poczucie winy.”

To wszystko napisały już po fakcie. Po tym, jak stały się matkami martwych dzieci. Aborcjoniści wmawiają im, że właśnie teraz wszystko będzie dobrze, że pozbyły się „ciężaru” i „problemu” i teraz będą szczęśliwe. A jak jest naprawdę i co dzieje się potem z dzieciobójczyniami?

Na jednym z portali znalazłam wywiad z kobietą, która zamordowała kilkoro swoich dzieci poprzez aborcję. Jej słowa nie pozostawiają wątpliwości:

„Ci, którzy mówią, że usunięcie dziecka to koniec problemu, że można wrócić do pracy, kariery, spokojnego życia, nie wiedzą, co mówią. Bo wtedy problem dopiero się zaczyna. Po pierwszej aborcji wiedziałam, że popełniłam błąd, że całe życie to będzie za mną chodzić... Przyznaję, że o tych dzieciach rzadko wspominam, bo to dla mnie bardzo bolesne. One nie dają o sobie zapomnieć. Nieraz słyszę, jak płaczą: „mamo”, „mamo”. Idę na zakupy, patrzę w telewizor, a to wraca.”

Aborcja może za sobą pociągać nie tylko śmierć dziecka. Ta kobieta mówiła jeszcze:

„Kazałam mężowi obudować balkon, kilka razy było tragicznie.”

/.../ aborcja to zbrodnia na dziecku powodująca tragedie całych rodzin. Musimy pokazywać prawdę o niej aby docierała do kobiet wcześniej niż feministyczna propaganda, opłacana tysiącami dolarów przez zagranicznych morderców.

Dzięki pomocy naszych Darczyńców udało nam się okleić antyaborcyjnymi plakatami i przygotować do działania kolejny samochód dostawczy – Mercedes Sprinter. W ostatnich dniach wyjechał na ulicę Warszawy:

/.../

Nasz wolontariusz, który objeżdża samochodem całą stolicę, opowiadał o reakcjach mieszkańców na widok auta. Zwolennicy aborcji wpadają w furię! Agresywni kierowcy zajeżdżają mu drogę, nerwowo trąbią i pokazują wulgarne gesty. Najbardziej agresywne są młode kobiety w drogich samochodach, na twarzach których rysuje się wściekłość i przerażenie.

Efekt tak dużego i dobrze oklejonego auta jeżdżącego po ulicach jest ogromny. Wiele osób robi zdjęcia, zatrzymuje się, patrzy. Musimy dotrzeć do kolejnych! Utrzymanie tej akcji samochodowej kosztuje nas jednak ok. 220 zł dziennie (strzeżony parking 60 zł, paliwo 70 zł, wyżywienie i nocleg dla kierowcy 90 zł). Chciałabym aby Sprinter mógł jeździć przez cały miesiąc, na co potrzebujemy 6600 zł.

Dlatego zwracam się /.../ z prośbą o przekazanie 30 zł, 60 zł, 120 zł lub dowolnej innej kwoty, aby antyaborcyjny samochód mógł dalej jeździć po ulicach i pokazywać prawdę o aborcji tysiącom nowych osób.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro - Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok. 32, 00-055 Warszawa
Dla przelewów zagranicznych - Kod BIC Swift: INGBPLPW
/.../
Jeśli uda nam się zebrać potrzebną kwotę, auto będzie jeździło nie tylko po Warszawie ale również po województwie mazowieckim – w ten sposób dotrze do wielu mniejszych miejscowości, w których nigdy nie było żadnej akcji przeciwko aborcji!

Reakcje zwolenników aborcji na widok auta tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że trzeba kontynuować tę akcję. Pokażmy prawdę Polakom zanim społeczeństwo zostanie zmanipulowane przez aborcjonistów!

Serdecznie /.../ pozdrawiam,

/.../
Kinga Małecka-Prybyło

Fundacja Pro - Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok.32, 00-055 Warszawa

Copyright © 2017. All Rights Reserved.