Materiały nadesłane

Tadeusz Gerstenkorn - SPRAWIEDLIWOŚĆ

Słowo „sprawiedliwość” pojawia się ostatnio w mediach niezwykle często i to nie tylko za sprawą tego, że jest jednym z haseł–nazw popularnej partii politycznej, ale również dlatego, że usłużni dziennikarze stale przypominają nam, Polakom, że mamy być sprawiedliwi wobec imigrantów z Azji i Afryki chętnych nas wspomóc demograficznie. Czymże jest ta nobliwa „sprawiedliwość” ?  Pojęcie to z domeny etyki wymaga oczywiście bardzo szerokiego omówienia, ale na nasz publicystyczny użytek przyjmiemy taką mniej więcej definicję: sprawiedliwość to ocenianie wszystkich według tych samych kryteriów, osądzanie każdego tak, jak na to zasługuje; a zatem także uczciwość i bezstronność osądu. Pomijam tu przypadek, że termin ten jest często używany równoznacznie z pojęciem sądu, sądownictwa lub organów sadowych przy założeniu, również spotykanym i przyjmowanym, że organy sprawiedliwości powinny być poza podejrzeniami o jakiekolwiek niecne praktyki.

A kim jest człowiek sprawiedliwy ? To taki, który postępuje zgodnie z zasadami etycznymi, który jest obiektywny, bezstronny w sądach, zgodny ze słusznymi, uzasadnionymi prawami, ma dobre intencje i szanuje prawa innych. Ujmując rzecz jeszcze innymi słowami – człowiek sprawiedliwy to człowiek kierujący się w życiu zasadami moralnymi i uczciwością.  Nie na próżno użyto przecież pięknego określenia „sprawiedliwy wśród narodów świata”.

W Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK-Pallotinum 1994) termin „sprawiedliwość” występuje w indeksie tematycznym aż 34 razy, z przydawką  „Boga” dodatkowo 16 razy, a jako „cnota” 22 razy. Oprócz tego jest także termin „sprawiedliwy” – omówiony w 25 artykułach (punktach). Nie sposób w krótkim artykule omówić tak obszerny zestaw treści nagromadzonej w kilkudziesięciu paragrafach, ale wykorzystam niektóre ważne myśli dalej i polecam zapoznanie się z całością rozważań KKK tym tematem czytelnikom bardziej zainteresowanym.

Tak się składa, że jako obywatele-właściciele własnego kraju mamy wobec niego obowiązki społeczne, a do tych należy zatroszczenie się o wybór odpowiednich przedstawicieli zwanych posłami  do gremium zwanego parlamentem. Nie jest to prosta sprawa ani decyzja. Sprawiedliwość domaga się spełnienia przynajmniej dwóch podstawowych rzeczy: 1. bezstronnego osądu dotychczasowej władzy oraz  2. Rozpoznania komitetów startujących w wyborach i ich programów, a przy tym – rzecz niebagatelna – rozpoznania kandydatów na posłów lub senatorów.

Sprawa nie jest prosta, bo oceny w społeczeństwie są podzielone, niewykluczone że brak ugrupowania o takich poglądach, które by wyborcy odpowiadały może wpłynąć na absencję, a znajomość kandydatów jako osobowości jest prawie żadna. Chętnych do sprawowania urzędu lub władzy jest bardzo wielu. Są jednostki, które widzą siebie na szczycie władzy lub prawa; dobrze jeśli są znani z obowiązku obywatelskiego, dobrego przygotowania fachowego i solidnej (bardzo ważne) postawy moralnej, ale duża część kandydatów kieruje się celem łatwego zarobku i – co bardzo charakterystyczne – perspektywą żadnej odpowiedzialności. Nasz ustrój polityczny jest tak sprytnie zbudowany, że za złe zarządzanie państwem, czasem nawet niszczenie go, pogrążanie obywateli w kłopotach materialnych, zdrowotnych i duchowych nie ponosi się żadnej kary. Przeczy to oczywiście zasadzie sprawiedliwości: jeśli uczyniłeś zło, to należy się zadośćuczynienie  i odpowiednio surowa kara. Na przykład KKK formułuje ten problem w artykule 2487 następująco: „ Wszelkie wykroczenie przeciw sprawiedliwości i prawdzie nakłada obowiązek naprawienia krzywd, nawet jeśli jego sprawca otrzymał przebaczenie. Obowiązek naprawienia krzywd dotyczy również przewinień popełnionych wobec dobrego imienia drugiego człowieka. Naprawienie krzywd – moralne, a niekiedy materialne – powinno być ocenione na miarę wyrządzonej szkody, jest ono obowiązkiem sumienia.”  Podobnie traktuje ten problem artykuł 1459.

Bywa tak, że krzywda jest wyrządzona na skutek złego prawa i jego zastosowania w stosunku do licznej rzeszy obywateli, ale  spowodowana przez władzę reprezentowaną z ramienia jakiejś partii lub koalicji partii. Wówczas odpowiedzialność karna  powinna dotyczyć głównie grupy osób formalnie sprawującej władzę wykonawczą lub ustawodawczą, ale materialnie powinna być rozszerzona na wszystkich członków danej partii lub ugrupowania. Gdyby tak rzeczywiście to było zastosowane, sądzę, że bardzie przewidująco, rozsądkowo i ostrożnie sprawowane byłyby czynności samorządowe lub rządowe. Obecnie korzysta się z tego, że można obiecywać, przyrzekać, a nawet podpisywać zupełnie niefrasobliwie bardzo poważne zobowiązania, wiedząc, że w systemie makropolityki uniknie się nawet najmniejszej odpowiedzialności i kary wbrew ogólnemu poczuciu sprawiedliwości.

O obowiązkach obywatela, zwłaszcza osoby wierzącej, katolika, względem swego kraju mówi wyraźnie artykuł 2239 KKK: „Obywatele mają obowiązek przyczyniać się wraz z władzami cywilnymi do dobra społeczeństwa w duchu prawdy, sprawiedliwości, solidarności i wolności. Miłość ojczyzny i służba dla niej wynikają z obowiązku wdzięczności i porządku miłości.” Jednym z takich podstawowych obowiązków jest właściwy, zgodny z sumieniem i dobrym rozeznaniem przez niezaburzony rozum wybór swych przedstawicieli do najwyższych urzędów w państwie. Niestety ludzie są zmęczeni trudnymi warunkami życia, nachalną, destrukcyjną propagandą oraz szkodliwymi aktami prawnymi, które odstraszają od udziału w życiu publicznym. Sądzę, że nie byłoby sprawy JOW-ów (jednomandatowych okręgów wyborczych), gdyby próg wyborczy, obecnie pięcioprocentowy, był znacznie niższy i przepisy o rejestracji komitetów były łagodniejsze. Nie widzę powodów, by mniejsze grupy społeczne nie miały mieć swych reprezentantów w parlamencie, gdzie ich głos byłby w jakiś sposób słyszany bez potrzeby odzwierciedlania tego w Internecie lub na ulicy. Odrzucanie głosów wielu tysięcy obywateli jest dużą niesprawiedliwością. Innym skutkiem obecnych przepisów prawnych jest duża obojętność na sprawy  życia społecznego i państwowego wyrażana choćby w wieloprocentowej absencji wyborczej. Krótko i precyzyjnie sformułował to redaktor  Andrzej Turek w artykule pt. „ Czy to był wybór rzeczywisty, czy tylko pozorny?”  w czasopiśmie  Nowy Przegląd Wszechpolski (nr 1, 2015), pisząc lapidarnie (s.7): „Główna masa polskiego społeczeństwa nadal śpi bądź daje się wprost dziecinnie wodzić za nos”. Istotnie, przerażający jest fakt, że wielu polskich obywateli (nie chcę tu użyć słowa Polaków) jawnie i świadomie popiera ugrupowania nie tylko wrogie religii, tradycji chrześcijańskiej, ale po prostu przeczy podstawowym wartościom ludzkim i normom moralnym.. Przykre to jest i bardzo bolesne, i wymaga ogromnych zmian w układzie medialnym tak, by pozytywne treści edukacyjne zmieniły obraz polskiego społeczeństwa na bardziej ludzki i naprawdę szlachetny. Wymaga to odpowiednich posunięć i zmian prawnych, bo dotychczasowy styl życia zupełnie nie daje możliwości pracy nad urobieniem wzorowej osobowości.

Niepokoi bardzo fakt zgłoszenia kandydatów do parlamentu w bardzo młodym wieku, osób bez większego przygotowania nie tylko zawodowego, ale także administracyjno-państwowego. A zupełnym kuriozum jest to, że poza niewielką barierą wieku do senatu może kandydować nawet osoba bez żadnego wykształcenia. W ten sposób senat staje się praktycznie niepotrzebnie (jak twierdza niektórzy) rozszerzoną pierwszą izbą i nic więcej. Jest tak i będzie tak dalej, jeśli nie wprowadzi się sumiennych kryteriów takich, jak na przykład co najmniej wyższe wykształcenie, długoletnie doświadczenie w samorządzie lub administracji państwowej (z dobrym skutkiem)  lub sprawowana ważna funkcja urzędnicza wysokiego szczebla. Wiem, że społeczeństwo zostało przyzwyczajone do tego, że nawet najwyższe urzędy w państwie można pełnić nie mając  prawie żadnego wykształcenia albo –co już dobrze – mając za sobą kiepski stopień uniwersytecki niższego szczebla. To wszystko napawa smutkiem i mocno niepokoi.   Smutno mi Boże !

Artykuł 1888 KKK widzi potrzebę pracy nad sobą jako główny element przyczyniający się do zmian społecznych. Czytamy tam: „Trzeba odwoływać się do duchowych i moralnych zdolności osoby oraz do stałego wymagania jej wewnętrznego nawrócenia, by  doprowadzić do zmian społecznych, które rzeczywiście służyłyby osobie”. Istotnie, bez ukierunkowania się całego społeczeństwa na utrzymanie się w kręgu podstawowych wartości etycznych nie może być mowy o naszym bycie narodowym.  Rozpłyniemy się wówczas w nurcie łatwego bezideowego życia w międzynarodowej masie bez przyszłości z zanikiem pamięci o przeszłości i tego co dały swą pracą i walką uprzednie pokolenia.