Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Materiały nadesłane

Ks. prof. Jerzy Bajda-Zagubiony kierunek

W wielu ważnych dla ludzkiego życia dziedzinach obserwujemy tendencję do pomijania pytań o ostateczny kierunek tego ruchu, który odbywa się w świecie. W etyce znika kategoria celu ostatecznego, absolutnej normy, obiektywnej miary ludzkich czynów. Zamiast tego mówi się o "wartościach", których rozumienie jest mocno subiektywne, oderwane od fundamentu bytowego.

Pewien profesor w USA ośmielił się opublikować swoją książkę zatytułowaną "Moralność bez Boga". Profesor Walter Sinnott-Armstrong, bo o nim mowa, zapytany przez recenzenta pracy o ocenę pewnych aktualnie dyskutowanych kwestii, odpowiadał przeważnie zdaniem: "Nie wiem". Rzeczywiście, jeśli odcinamy się od fundamentu, nie potrafimy skonstruować czegoś, co byłoby logicznie konsekwentne. Ostatecznie okazuje się, że taka moralność, która gubi swoje pryncypia, gubi w końcu człowieka, gubi jego prawa, gubi jego życie, a cała budowla cywilizacji, ekonomii, państwa albo wisi w powietrzu, albo od razu leży w gruzach. Ten błąd staje się dziś powszechny, można powiedzieć, globalny.

Ocieplać czy oziębiać

Na poziomie polityki światowej obserwuje się dziś niepokój i umysłowe podniecenie tematem "globalnego ocieplenia". Ukazują się sensacyjne artykuły na temat nieuchronnie zbliżającej się katastrofy klimatycznej, jeśli ludzie nie zahamują tych procesów, które rzekomo powodują ocieplenie ziemskiej atmosfery. Wytwarza się aurę strachu, w której ludzie tracą krytycyzm myślenia. Taka bądź co bądź poważna instytucja jak Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych (UNFPA) zaproponował masowe rozdawanie prezerwatyw jako lekarstwo na "ocieplenie klimatu". Chodzi o to, by mniej dzieci rodziło się w krajach biednych, bo podobno dzieci bardziej ocieplają klimat niż dorośli, choć nie da się naukowo wykazać ścisłego związku przyczynowego między przyrostem ludności a ociepleniem klimatu. Obserwacja świata pozwala raczej na wyciągnięcie wniosku przeciwnego: to nie dzieci trują atmosferę, lecz ci, którzy uruchomili wielki przemysł, absolutnie niekonieczny dla życia, lecz służący wojnie, kolonizacji, ekspansji ekonomicznej, pseudomedycynie i farmakologii niszczącej życie poczęte. To nie dzieci są winowajcami, lecz dorośli: niewolnicy nikotyny, narkotyków i innych używek.
W zgiełku publicystycznym związanym z tą sprawą wyróżnia się niekiedy jakiś głos rozsądku nadający nowy kierunek dyskusji. Na przykład Robert Emmett Tyrrel w artykule zamieszczonym na łamach "The American Spectator" z 25 listopada br. przenosi centrum sporu na teren kultury, która podlega niebezpiecznemu zatruciu. Tym, którzy wierzą w globalne ocieplenie, zadaje on pytanie: "Ilu z was zaznajomiło się z moją teorią 'kulturalnego smogu'? Zgodnie z nią nasza kultura jest zanieczyszczona politycznymi ideami, przesądami i fałszywymi kultami przywołanymi przez tych, którzy zowią się liberałami lub postępowcami albo 'ludem sumienia' lub czymkolwiek się sami nazywają". Wśród wielu zarzutów wysuwanych przeciwko sprawcom "kulturowego smogu" warto podkreślić zarzut biurokratycznej kontroli nad funkcjonowaniem mediów, która utrudnia rzeczową dyskusję nad żywotnymi problemami.
Interesujący jest również tekst "Global Warming Fraud: Somebody Needs to Go to Jail" z "MichNews" autorstwa pewnego publicysty, który w sprawie globalnego ocieplenia dopatruje się grubego oszustwa i już w samym tytule artykułu wnioskuje, że "ktoś powinien za to siedzieć". Alan Caruba opiera się na badaniach pewnego naukowca z Uniwersytetu Wschodniej Anglii, który na Wydziale Klimatologii (tak chyba można przetłumaczyć "Climate Research Unit") wykazał w swojej pracy doktorskiej, że wszystkie dane, na których oparto dotychczasową hipotezę "globalnego ocieplenia", są nieważne, zatem i protokół z Kyoto z 1997 roku i wszystkie dalsze wnioski, które usiłowano na nim oprzeć, są nieważne. Tenże Alan Caruba w innym artykule pt. "Saving the Earth by Hating Humanity" wytknął skrajnym ruchom ekologicznym, które żerują na powierzchownych hipotezach naukowych, że gotowe są poświęcić ludzkość dla ocalenia Ziemi. Autor potwierdza tezę, że "global warming" jest oszustwem, a zwolennicy tej teorii, zasłaniając ludziom oczy, chcą im wmówić, że potrafią "kontrolować" klimat planety.
Za całą tą propagandą stoi smutny fakt, że zieloni w gruncie rzeczy nienawidzą ludzkości. Przywódcy tego ruchu, ulegając obsesji na punkcie "przyrostu ludności", popierają w swoim programie wszystko, co może ten przyrost ograniczyć: zarazy, ubóstwo, głód, pozbawianie energii. Liczne "środowiskowe" organizacje nieustannie tworzą zapory przeciwko przyrostowi ludności w postaci kampanii strachu, bez jakichkolwiek podstaw naukowych. W taki sposób działa cały "środowiskowy" program ONZ, także panel poświęcony zmianom klimatycznym. Caruba zarzuca zielonym metodyczne stosowanie kłamstwa. Gazeta "WorldNetDaily" z 7 października 2009 r. przypomina postać Johna Holdrena, który w latach 70. ostrzegał przed nieuchronnie nadciągającą epoką lodową. Kiedy wbrew jego absolutnie pewnym zapowiedziom epoka lodowa nie nadeszła, Holdren pobudza obecnie amerykański rząd i prezydenta Obamę do energicznych działań w celu zapobieżenia katastrofie ocieplenia globu. Artykuł stwierdza, że stałym elementem nauki Holdrena jest "wykorzystanie histerii klimatycznej w celu naciskania na rząd, by wydał odpowiednie zarządzenia dla zapobieżenia nieuchronnej katastrofie klimatycznej". Holdren oraz Paul R. Ehrlich wydali w swoim czasie wspólne teksty inspirowane ideologią maltuzjańską, która główną przyczynę zła dla ludzkości upatruje w niekontrolowanym przyroście ludności świata.

Chodzi o życie

Cała ta ideologia, której główny nerw logiczny polega na kontroli, a raczej eliminowaniu życia, które jakoby "zagraża klimatowi", prowadzi (doprowadziła) do powstania czegoś, co nazwano "cywilizacją śmierci". W tym horrendalnym systemie życie jest uważane za zło, które należy tępić, natomiast "dobrem" jest zdobycz cywilizacyjna polegająca na dobrodziejstwie "praw reprodukcyjnych", w których obrębie figuruje prawo do aborcji, do sterylizacji, prawo do antykoncepcji i prawo do "satysfakcji seksualnej" niezależnie od wszelkich okoliczności. Bezpośrednią ofiarą tego przewrotu myślowego jest życie poczęte, czyli człowiek dopiero co poczęty, czyli człowiek istniejący w łonie matki. Carlo Casini, prezes "Movimento per la Vita", miał okazję ostatnio wystąpić z propozycją modyfikacji art. 1 kodeksu cywilnego w taki sposób, by artykuł ten potwierdzał osobowe prawa człowieka od momentu poczęcia. W przeciwieństwie do tego, co głosi ideologia zielonych, centrum świata nie leży na poziomie biologii środowiska, lecz na poziomie godności człowieka jako podmiotu nieśmiertelnego powołania Bożego. Ta godność aktualizuje się już w momencie poczęcia, czyli zaistnienia podmiotu ludzkiego mocą aktu stwórczego. W dwudziestolecie zatwierdzenia powszechnej Konwencji Praw Dziecka Casini przypomniał, że Konwencja nazywa "dzieckiem" także tego, który dopiero się ma urodzić (nasciturusa), i domaga się dla niego specjalnej opieki i ochrony, zarówno przed, jak i po urodzeniu. Casini naciskał także na konieczność stworzenia takich warunków i zabezpieczeń, które uchroniłyby kobietę przed pokusą aborcji.
W przeciwnym kierunku niż postulat Casiniego zmierza kampania osławionych organizacji PP i ACLU, które usiłują przez proces sądowy zatrzymać akcję polegającą na takiej modyfikacji prawa, w którym człowiek poczęty od początku mógłby być nazwany "osobą". W tym celu w ramach inicjatywy społecznej zbierane są podpisy pod odpowiednią petycją do władz stanowych.
Ostatnio, 17 listopada br., Episkopat Stanów Zjednoczonych wydał obszerny dokument przypominający katolikom amerykańskim całą naukę katolicką o powołaniu małżeństwa i rodziny. Dokument nosi tytuł: "Marriage: Love and Life in the Divine Plan" (Małżeństwo: miłość i życie w Planie Bożym). Należy podkreślić, że dokument Episkopatu przypomina i potwierdza (tak często podważaną w Ameryce) naukę Kościoła katolickiego sformułowaną zwłaszcza w nauczaniu Papieży Pawła VI i Jana Pawła II. Dokument odnosi się też do aktualnych dewiacji moralnych obserwowanych w społeczeństwie amerykańskim. W osobnym komentarzu znajdujemy omówienie stosunku księży biskupów do zagadnienia technologicznych metod "produkowania" życia (Kathleen Gilbert LifeSieNews.com, 19.11.2009 r.).

Przeciw dyskryminacji

Należy odnotować interesujący fakt międzynarodowy: katolickie organizacje kobiet z 25 krajów wystosowały protest do ONZ przeciwko działalności pewnej jej agendy, która pod pozorem obrony kobiet stała się instrumentem popierania przemocy wobec kobiet, dziewcząt, matek i dzieci. Chodzi o osławioną agencję CEDAW, która rzekomo walczy z dyskryminacją kobiet, a naprawdę szkodzi kobietom przez naciskanie na legalizację aborcji we wszystkich krajach, przez promowanie antykoncepcji, przez popieranie techniki sztucznego zapłodnienia dla par homoseksualnych i innego typu czynów nieetycznych, obrażających prawo Boże. Przewodnicząca Organizacji Kobiet Katolickich Karen Hurley wezwała władze ONZ do podjęcia konkretnych decyzji mających na celu zlikwidowanie wszelkich przejawów przemocy wobec kobiet w każdym wieku, do zajęcia postawy prawdziwego szacunku dla godności kobiety. Należy się większy szacunek dla tej godności, w jaką kobiety zostały wyposażone przez Stwórcę. Wreszcie pojawił się dokument, w którym kobiety pouczają ONZ, gdzie znajduje się źródło ich godności, wobec której także ONZ jest zobowiązana zająć postawę czci.
Wartościowe wystąpienie na temat praw człowieka miał na kongresie poświęconym tematowi "Katolicy i życie publiczne" profesor Rafael Navarro-Valls, specjalista nauk prawnych. Jego wykład dotyczył tematu: "Prawa ludzkie a prawo niesprawiedliwe" (Diritti umani e legge ingiusta). W wykładzie położył nacisk na postulat pierwszeństwa praw ludzkich w stosunku do polityki. W zakresie praw ludzkich priorytetem cieszy się prawo do wolności religijnej. W wykładzie powołał się on na zdanie Papieża Benedykta XVI, który stwierdził, że jest czymś nie do pojęcia, aby wierzący wyrzekali się jakiejś części siebie samych, to jest swojej wiary, aby być dopuszczonymi do aktywności politycznej. "Ażeby korzystać z własnych praw, nie powinna nigdy zachodzić konieczność wypierania się Boga". Jest to upomnienie dla rządów i państw, które chciałyby zepchnąć chrześcijan czy konkretnie katolików do społecznych katakumb.
Profesor Rafael Navarro-Valls stwierdził, że prawa człowieka nie zostały wymyślone przez rewolucję francuską, ponieważ korzeniami tkwią w samej istocie chrześcijaństwa i na nich opierał się ekonomiczny i społeczny ustrój Europy. Jak stwierdził prof. Norberto Bobbio, odkrycie prawdy, że człowiek jest osobą, nastąpiło na Zachodzie, a tkwi ono w samej chrześcijańskiej koncepcji życia, według której wszyscy ludzie są braćmi jako dzieci Boga. Profesor stwierdził również, że prawa fundamentalne "powinny zostać uwolnione od presji różnych mniejszości, jak też od nacisków politycznej większości". Przypomnę, że godność człowieka nie ma swego źródła w świecie, lecz pochodzi od Boga i stąd prawa osoby wynikające z tego fundamentu musimy uważać za pochodzące od Stwórcy. To pozwala nam lepiej rozumieć rozwijający się groźny kryzys Europy.

Dialog z Europą

W krótkim odstępie czasu ukazały się dwa komunikaty na temat obrad Komisji Episkopatów Europy (COMECE) - 20 i 23 listopada. Warto prześledzić główne myśli tych dokumentów. W pierwszym komunikacie zaakcentowano jako główną myśl zdanie przewodniczącego COMECE Adriana van Luyna, biskupa Rotterdamu. Odniósł się on do aktualnego zjawiska kryzysu, podkreślając, że "najgłębszą przyczyną kryzysu ekonomicznego jest fałszywy obraz człowieka". Przewodniczący COMECE odniósł się także do wydarzeń na szczycie Unii Europejskiej, to jest do obsadzenia czołowych stanowisk w Unii. W drugiej części swojego wystąpienia zajął się "głównymi wyzwaniami najbliższej przyszłości". Podkreślił, że Unia utrzymuje ze wspólnotami kościelnymi "otwarty i regularny dialog", co pogłębia wzajemne zaufanie między Kościołami i instytucjami europejskimi. Nie ma potrzeby prowadzić dialogu na temat naszych uprawnień, lecz nad usiłowaniem, aby Dobra Nowina owocowała także w samym procesie politycznym, ponieważ jest ona ważna dla wszystkich ludzi". Należy opierać się na społecznej nauce Kościoła w całej jej zawartości, a szczególnie na jej głównych filarach, którymi są: godność ludzka i dobro wspólne. Przewodniczący COMECE odniósł się też do bliskiego szczytu klimatycznego i podkreślił potrzebę traktatu o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej. Krytykując jednostronne ujęcie człowieka jako "homo oeconomicus", dostrzegł niebezpieczeństwo zaatakowania "naturalnej podstawy życia". W drugim komunikacie czytamy, że księża biskupi uczestniczący w plenarnym zebraniu COMECE pogratulowali nowo wybranemu prezydentowi Rady Europy oraz pani odpowiedzialnej za stosunki zewnętrzne Unii. Składając gratulacje, księża biskupi wyrazili życzenie, aby osoby obejmujące owe urzędy "opierały swoją działalność polityczną na trosce o dobro wspólne i na szacunku dla godności ludzkiej". Podkreślono także, że "COMECE pragnie bardziej niż kiedyś towarzyszyć Unii Europejskiej w jej zadaniach - w oparciu o dialog otwarty, przejrzysty i regularny, w którym instytucje europejskie trwają wspólnie z Kościołami - na podstawie artykułu 17 traktatu lizbońskiego". Mocą tego artykułu UE uznaje tożsamość i specyficzną relację z Kościołami Europy. "COMECE czuje się umocniona praktyką dialogu z instytucjami UE, który już jest owocny i może jeszcze zostać bardziej ożywiony".
I tu pojawia się bardzo ważny punkt. Komunikat głosi: "Wolność religijna jest prawem fundamentalnym, które COMECE popiera od lat. Rada Europy przyjęła w dniu 16 listopada rezolucję, która potwierdza zamiar Unii 'przyznawać nadal pierwszeństwo takim zagadnieniom (jak wolność religii i wyznania), pojmując je jako integralny składnik polityki praw człowieka w Unii Europejskiej', zarówno na poziomie relacji dwustronnych, jak i wielostronnych". Czytamy dalej w komunikacie: "Biskupi COMECE cieszą się z tego pierwszeństwa przyznanego zasadzie wolności religijnej. Aby w pełni stało się jasne zarówno samo pojęcie, jak i jego implikacje, Sekretariat COMECE opublikuje w najbliższych miesiącach raport na temat popierania wolności religijnej w polityce UE". Czy to będzie raport obiektywny i merytoryczny, czy też będzie się opierał na ogólnikach i pochlebstwach - życie pokaże.
Na razie budzą się pod adresem dostojników kościelnych należących do COMECE pewne pytania. Dlaczego w przemówieniu przewodniczącego COMECE nie było ani słowa na temat skandalicznego wyroku strasburskiego Trybunału na temat niestosowności znaku krzyża w szkolnej sali we Włoszech? Dlaczego COMECE zgadza się na ten status, jaki przypadł wszystkim wyznaniom i grupom religijnym, i księża biskupi nie bronią tego miejsca, jakie należy się Kościołowi katolickiemu na podstawie teologicznych i kanonicznych przesłanek decydujących o jego tożsamości, jego jedyności, jego uniwersalności i transcendencji w stosunku do wszystkich wspólnot i ugrupowań religijnych, tworzonych dowolnie przez ludzi? Zgoda na to, aby zaliczyć Kościół katolicki do grona "kościołów" łaskawie uznanych przez Unię Europejską, jest totalnym fałszem, który krzywdzi sumienia wszystkich katolików, a nadto jest antyświadectwem wobec Europy i świata.
I jeszcze pytanie: czy COMECE zamierza ostro zaprotestować - a nie tylko prowadzić ugrzeczniony dialog - wobec faktu, że Komisja Europejska wystosowała do rządu brytyjskiego pismo orzekające, iż likwiduje się wszelkie wyjątki i przywileje oparte na prawie do wolności religijnej, w celu radykalnego zastosowania prawa o niedyskryminacji? To zarządzenie ma na celu ochronę praw homoseksualistów, dlatego że ludzie wierzący nie chcieli tych "praw" respektować, powołując się na wolność sumienia. UE wprowadza więc zdecydowaną obronę "praw" homoseksualistów na gruzach wolności religijnej pod pretekstem bardzo wieloznacznego pojęcia "niedyskryminacji". Czy COMECE zamierza również wystąpić w obronie chrześcijan, którzy w następstwie tego zarządzenia UE staną się obiektem dyskryminacji, jako pozbawieni prawa wolności religijnej, bo pozbawieni prawa posługiwania się sumieniem oświeconym wiarą? Czy COMECE zamierza również uświadamiać polityków Unii Europejskiej, że ochrona praw homoseksualistów jako takich jest absurdem, ponieważ nikt nie ma prawa do postępowania, które zwraca się przeciw samemu człowieczeństwu, obraża Boga i krzywdzi ludzkość, odbierając jej poczucie sakralności ludzkiego ciała istniejącego w niepodzielnej jedności osoby ludzkiej? Czy COMECE zdobędzie się na odwagę, by powiedzieć politykom Unii, że homoseksualizm jest ciężkim grzechem, bluźnierstwem i w pewnym sensie świętokradztwem, za który Bóg karze niekiedy na tej ziemi, jak to było z Sodomą?
Pojawia się także pytanie, dlaczego w dokumencie pt. "Proposal for a Strategy of the European Union for the Suport of Couples and Marriage" (Propozycje dla strategii Unii Europejskiej dotyczącej wspierania związków i małżeństw) z roku 2007 brakuje zupełnie spojrzenia pastoralnego, opartego na wierze i na świadomości sakramentalnego powołania małżeństwa i rodziny, wskutek czego całość "propozycji" pozostaje na płaszczyźnie świeckiej, na której dochodzą do głosu jedynie obserwacje psychologiczne, socjologiczne i ekonomiczne, a nawet nie odróżnia się w sposób istotny małżeństwa od związków pseudomałżeńskich? I dalej: czy COMECE wie, że przepisy wydane przez Radę Europy na temat adopcji ignorują rolę małżeństwa i jego właściwą naturę, przyznając "prawo do adopcji" także luźnym jednostkom (tzw. singlom) i związkom pseudomałżeńskim (np. homoseksualnym) [1]? Czy COMECE wie, że Unia Europejska od roku 1994 r. bardzo wydatnie przyczynia się do niszczenia rodziny w świecie, przeznaczając znaczne fundusze na cel ograniczenia przyrostu ludności przez aborcję, sterylizację i antykoncepcję, pod szyldem tzw. planowania rodziny, zdrowia reprodukcyjnego i bezpiecznego macierzyństwa i pod pozorem walki z HIV/AIDS [2]? Czy COMECE wie, że Parlament Europejski mocą rezolucji nr 1607 uchwalonej 16 kwietnia 2008 r. usiłuje zmusić kraje europejskie do zmodyfikowania swego prawodawstwa w kierunku zagwarantowania wszystkim kobietom "dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji"? [3]. Czy COMECE zdaje sobie sprawę z tego, że lansowanie "prawa do aborcji" jest absurdem i mistyfikacją kulturalną, polityczną, jurydyczną i że ten absurd przyjmują do swojej ideologii i praktyki takie instytucje, jak Amnesty International, a zwłaszcza Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, który powołując się na "prawa do aborcji", karze tych, którzy w imię etyki lekarskiej czy w ogóle etyki, nie zgodzili się na dokonanie zamachu na życie dziecka poczętego [4] (kazus Alicji Tysiąc)?
Czy COMECE jeszcze pamięta, że w roku 2003 została ogłoszona adhortacja apostolska "Ecclesia in Europa", dokument, który powinien stać się przedmiotem codziennej lektury i kontemplacji wszystkich, którzy stykają się bezpośrednio z polityką Unii Europejskiej. Aby nie zatracić kierunku i aby pozostać w jedności z Kościołem katolickim, członkowie COMECE powinni codziennie rozmyślać nad każdym paragrafem tego pięknego dokumentu. W przeciwnym razie spadną do roli biernych obserwatorów i klakierów europejskiego cyrku politycznego.


Przypisy:
1. La cisi Della Famiglia In Europa, Agenzia Fides (prima parte), s. 10.
2. Tamże, parte secunda, s. 6.
3. Tamże, parte terza, s. 2.
4. Tamże, s. 3.

za: Nasz Dziennik z 9 grudnia 2009, Nr 288 Dział: Myśl jest bronią (xwk)
www.naszdziennik.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.