Materiały nadesłane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Bitwa nad Wisłą



Oglądałem transmisję z uroczystości 15 Sierpnia w telewizji, siedząc w zacisznej niemieckiej wiosce. Piszę „zacisznej”, gdyż obecność 300 uchodźców w obozie daje komfort ciszy i bezpieczeństwa, w porównaniu ze wspomnieniami 3,5 tysiąca nachodźców z ubiegłego roku w tym samym miejscu.
Oczywiście, rodzą się pytania o przyczyny zmniejszenia liczny przybyszów. Nie znam stosownej odpowiedzi. Być może, w dobie merkelidiotyzmu, Niemcy doszli do wniosku, że uchodźców trzeba kwaterować w hotelach i pensjonatach, a nie w obozach? Nie wiem.

Wiem natomiast, jak bardzo niebezpiecznym staje się nie tylko dla Niemiec, ale i dla Europy szantaż stawiany przez Erdogana: albo zniesienie wiz dla Turków, albo otwarcie granic dla nachodźców. Ale zniesienie wiz dla Turków wywołuje bardzo podobny skutek do tego, jakim jest najazd ludności arabskiej z dalekich krajów. Polityka multi-kulti, poprawności politycznej, wskazuje na amputację rozumu. Może dlatego na plakatach przedwyborczych (w wyborach lokalnych, na najniższym poziomie) w mojej wiosce pojawiły się plakaty z karykaturą niemieckiej kanclerz, pozbawionej górnej części głowy.

Zastanawiam się nad tym wszystkim spoglądając na świętowanie wydarzeń z 1920 roku, które ocaliły Europę i świat.

Są w naszej historii wydarzenia, które miały charakter realnego ocalenia cywilizacyjnego. Takim była bez wątpienia Bitwa Warszawska, która zatrzymała inwazję bolszewicką na Europę. O tym, czym mogłaby być klęska Polski w 1920 roku możemy wnioskować z dużą pewnością. Wiemy bowiem, czym był zalew bolszewizmu po 1945 r., a przecież był to zalew tylko części Europy.
Takim wydarzeniem była wiktoria wiedeńska z 1683 r., której znaczenia dla Europy nie sposób przecenić. Dobrze jest wydobywać z pamięci narodowej te wydarzenia, które są wspomnieniem wielkich zwycięstw. Ale trzeba je wydobywać nie tylko dla dobrego samopoczucia. Wiadomo, historia jest nauczycielką życia.

Warto chyba zatem uświadamiać sobie złożoność – delikatnie mówiąc naszej sytuacji w Europie. Jest ona wciąż naruszana, a zarazem coraz bardziej bezbronna. Przeżywa kryzys autorytetów politycznych. Polityce Zachodu mają niewątpliwie władzę znaczącą, ale nie mają autorytetów. Nie waham się powiedzieć, że osobowościami w polityce są przywódcy tych państw, które były marginalizowane we współczesnej zbiurokratyzowanej Europie i są dzisiaj bardzo niepopularne w oczach zaopatrzonych w brukselskie soczewki. To Węgry i Polska. To ich przywódcy.

Warto zatem mieć poczucie i stanu zagrożenia, i potrzeby sprzeciwu. Nie chodzi tutaj absolutnie o tworzenia atmosfery podwyższonej gotowości, podgrzewanie nastrojów. Ale chodzi o świadomość realnego stanu rzeczy. I o to, że elementem współczesnych konfliktów, tak, jak przed wiekami była i jest wojna cywilizacyjna. A obrona cywilizacji dokonuje się także pozainstytucjonalnie. Dokonuje się w nas. Miarą cywilizacji jest szacunek dla życia poczętego, obrona rodziny, wolność sumienia, polityka uprawiana jako dobro wspólne. To właśnie tutaj przebiega współczesna linia bitwy nad Wisłą.