Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Jan Szałowski - Czy powinniśmy dziękować Lutrowi? (cz.1)

W natłoku różnych wydarzeń w początku XVI wieku, postać Lutra mogła być nic nieznaczącym epizodem. Stało się jednak inaczej. Ideologia Lutra uruchomiła efekt domina.

Nie zamknięto jeszcze bram nadzwyczajnego roku miłosierdzia a Europa wkroczyła już w rok poprzedzający pięćsetlecie zaproszenia katolickich teologów na debatę o Kościele katolickim. Wątpliwe by, mało znany augustianin, zdawał sobie sprawę z następstw tego zaproszenia. Jego 95 tez krytykowało Kościół i zapewne wiele z tych myśli wartych było rozważenia. Wszystko to wymagało jednakże spokojnej dysputy. I ustąpienia w wypadku poniesienia klęski w takiej wymianie myśli o fundamentach Kościoła. Marcin Luter okazał się jednakże człowiekiem pełnym pychy. W końcówce 1520 roku spalił papieską bullę wzywającą go do wyrzeczenia się błędów doktrynalnych. W tej sytuacji papież nie miał wyboru i usunął Lutra ze wspólnoty Kościoła katolickiego. A jednak Luter nie przegrał. Jak to mogło być możliwe?

Żył Luter niewątpliwie w latach przełomu. Zmieniało się wszystko od nowych technologii po nową wiedzę o świecie. Na Zachodzie co prawda wykopano starożytność z tysiącletniego grobu, ale nowy świat był konstruowany z dowolnych jej elementów. I tak w dziedzinie prawa i polityki pojawił się makiawelizm, zupełnie obcy chrześcijańskiej moralności. Od późnego średniowiecza nikt też już nie potrzebował akweduktów, gdyż to właśnie w średniowieczu zaczęto zakładać wodociągi, które oparte są o zasadę naczyń połączonych. Jan Gutenberg dokonał zaś wielkiego przełomu na wiele lat, nim narodził się Luter. Wydrukował wówczas zaledwie 180 egzemplarzy Pisma Świętego. Wszystkie identyczne i wszystkie po łacinie. I kilka razy tańsze, niż manuskrypty. Wysmakowana graficznie Biblia Gutenberga uchodzi nadal za najpiękniejszą książkę w dziejach światowego drukarstwa.

Wyklęty z Kościoła Luter, radykalizował swoje poglądy, a z drugiej strony stał się wygodnym narzędziem dla książąt, arystokracji oraz zamożnego mieszczaństwa na terenie Rzeszy i Skandynawii. Nie jest przypadkiem, że papież Franciszek w końcu października – w święto reformacji – udał się właśnie do Szwecji, chociaż odwiedził tylko dwa miasta w południowo-zachodniej części kraju, które zresztą w czasach reformacji były integralną częścią Królestwa Danii. Była bowiem Szwecja pierwszym na świecie państwem, które ogłosiło luteranizm religią państwową pod wpływem kazań jakie wygłaszał Olaus Petri w Storkyrkan w Sztokholmie. Był to rok 1527. Dania poszła tą samą drogą w 1530 roku. Jako że były to jedyne królestwa skandynawskie tej epoki, to luteranizm został rozciągnięty także na Finlandię i Norwegię oraz na wyspy należące do Danii. Wszystko to dokonało się na drodze administracyjnego przymusu i przy daleko idącym sprzeciwie prostych ludzi. Należy zadać zasadne pytanie, kto był beneficjentem tych przemian, najpierw w Skandynawii a później także w Niemczech, Anglii, czy też Szkocji. Byli także poszkodowani.

Reformacja miała bowiem drugie dno, niewiele mające wspólnego z samą religią. Były nim gigantyczne zawłaszczenia dóbr kościelnych a także dóbr należących do tych, którzy byli przeciwni samym przemianom religijnym. Weszła więc arystokracja, dynastie panujące a także najwyższe warstwy mieszczańskie w niczym niezasłużone bogactwo. Niszcząc Kościół katolicki, niszczono wszelkie struktury przez ten Kościół wytworzone i administrowane przez stulecia: oświatę i działalność charytatywną. Niemal z dnia na dzień okazało się, że ludzie w przytułkach w Norwegii – kraju ubogim, w którym luteranizm przyjęto w 1537 roku – przymierają  głodem, więc poszczególne gminy zmuszono do utrzymywania ubogich i kalek. Nigdy wcześniej nie istniały w Norwegii takie powinności.

W ojczyźnie Lutra sprawy były znacznie bardziej skomplikowane. Wielość księstw i władztw terytorialnych powodowały znaczną polaryzację dążeń i oczekiwań. Cesarstwo podzieliło się na zwolenników i przeciwników katolicyzmu. Cesarz, który trwał przy katolicyzmie, zażądał na Sejmie Rzeszy obradującym w 1529 roku w Spirze, aby w sprawach religijnych nie wprowadzać żadnych nowinek, ale część książąt oprotestowała to a w roku następnym – głównie za sprawą Melanchtona – ogłoszono zasady wyznania augsburskiego. Niemcy już od kilku lat targane były wewnętrznymi konfliktami. Przez trzy lata toczyła się wojna chłopska – w jej trakcie Luter, co bardzo znamienne, zachęcał niemiecką szlachtę i książąt do utopienia we krwi tego buntu. Trwało także szaleństwo anabaptystów, którzy siali terror w różnych częściach Niemiec. W Munster w latach 1534-1535 założyli nawet swoją sekciarską komunę, wypędzając wcześniej z miasta wszystkich katolików i luteran, oraz mordując licznych przeciwników religijnych. Nikt nie mógł być pewien swojego życia.

Zapytajmy więc, czy w tym samym czasie działo się coś zupełnie odmiennego poza Europą i to za sprawa katolików? Otóż działo się i to bardzo wiele. Gdy w 1531 roku protestanccy książęta Rzeszy w obawie przed cesarzem zawiązywali Związek Szmalkaldzki, z drugiej strony Atlantyku, w podbitym dziesięć lat wcześniej Meksyku, dochodzi do pierwszych objawień maryjnych. Był grudzień 1531 roku. Od 9 do 12 grudnia Juan Diego – nawrócony kilka lat wcześniej Indianin – w miejscu zwanym od tamtego czasu Guadalupe, otrzymuje ważny przekaz a następnie świadectwo prawdziwości tego przekazu. Słynna tilma z włókien agawy z wizerunkiem Matki Bożej i podwójnym przekazem dla Indian i Hiszpanów – zmienia świat. A przynajmniej ten świat, w którym rządzą katoliccy Hiszpanie. Indianie masowo nawracają się na chrześcijaństwo. Wspólna wiara a także język kastylijski, którego nie odrzucają Indianie, pozwala na wytworzenie się nowego społeczeństwa. Jest więc Meksyk klasycznym przykładem metysażu kulturowego.

Jak do tego doszło? Hiszpanie byli przybyszami, zdobywcami, wielu z nich marzyło, aby zdobyć bogactwo lub znaleźć nowe miejsce dla siebie na Ziemi. Podbój jest zawsze przelaniem krwi, ale ten podbój – paradoksalnie – opłacił się obu stronom. Hiszpanie dali ludom Ameryki Środkowej wolność od religijnego terroru związanego ze składaniem ofiar z ludzi. Indian nie obrócili w niewolników, gdyż nie było to w planie Korony Hiszpańskiej. Hiszpańscy duchowni Bartolome de Las Casas (późniejszy biskup) i Francisco Vitoria (znakomity prawnik) bronili praw Indian. Ich postawa spowodowała, że królowie Hiszpanii zdecydowanie zakazali obracania Indian w niewolników, zaś już wcześniejsza – stosowana w Ameryce od 1503 roku – zasada encomienda polegała na indywidualnie nadawanym przywileju do opieki nad określoną grupą Indian w celu doprowadzenia ich do chrześcijaństwa. Zasada encomienda pozwalała nakładać na Indian tylko niewielkie powinności w stosunku do opiekuna. W rzeczywistości pod panowaniem hiszpańskim Indianie posiadali znacznie więcej wolności, niż w okresie poprzednim. Hiszpanie dali więc Indianom – przy Bożej Opatrzności – nie tylko nową dla nich religię, ale także koło, którego nie znali, żelazo, konie i bydło hodowlane.

Byli Hiszpanie także niezwykle tolerancyjni dla resztek pogańskich zwyczajów, które z czasem same zanikały. Pochodzący z Hiszpanii katoliccy duchowni stworzyli także w Ameryce instytucje typowo europejskie, ze szkołami i uniwersytetami włącznie. Nie będzie żadnym błędem stwierdzenie, że poziom alfabetyzacji w Ameryce hiszpańskiej w połowie XVII wieku był wyższy, niż w Rosji w tym samym okresie. Niestety załamanie nastąpi w drugiej połowie XVIII wieku, gdy w Ameryce zlikwidowano wszystkie instytucje prowadzone przez jezuitów a samych jezuitów deportowano do Europy. To już było niestety ‘zasługą’ masonerii hiszpańskiej i portugalskiej doby Oświecenia. Kilkadziesiąt lat później jedynymi szkołami wyższymi w Ameryce hiszpańskiej były  akademie wojskowe, i tylko one mogły dać kadry dla państw powstałych na początku XIX wieku. A to w znacznej mierze tłumaczy, dlaczego tak popularne przez długi okres czasu były w Ameryce Łacińskiej junty wojskowe.

Jeżeli katoliccy Hiszpanie mieszali się z Indianami i żyli pokojowo obok siebie, to kalwińscy Holendrzy – głoszący doktrynę predestynacji – przyjmowali zasadę oddzielania się od ludności tubylczej, co ostatecznie w 1948 roku doprowadziło do wprowadzenia na południu Afryki na kilkadziesiąt lat teorii Apartheidu, czyli odrębnego rozwoju ras, także w rozumieniu kulturowym. Ten fakt wart jest głębszego zastanowienia, albowiem wywodzi się od religijnej doktryny Jana Kalwina. Są więc ‘wybrani’ i ‘odrzuceni’. Polityka Apartheidu – o korzeniach kalwińskich – jest zupełnym przeciwstawieniem zjawiska kulturowego a także rasowego metysażu w wydaniu meksykańskim a opartego o katolicyzm.

W kolejnych tekstach pochylimy się nad dziedzictwem reformacji od XVII wieku aż po współczesność, wrócimy do pominiętych wątków i ostatecznie postaramy się odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule.

Jan Szałowski

Copyright © 2017. All Rights Reserved.