Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Prof. Tadeusz Gerstenkorn - SZKOŁA

W ostatnim czasie zawzięcie jest dyskutowana sprawa kondycji polskiej szkoły, a zwłaszcza problem istnienia gimnazjum. Warto się zastanowić czemu ma służyć ustrój szkolny, to jest podział na szkołę podstawową, gimnazjum i liceum.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu (po I wojnie  światowej) mieliśmy w ustroju szkolnym cztery klasy szkoły podstawowej  i osiem klas gimnazjum z kończącą naukę maturą. Po reformie szkoły w latach trzydziestych ubiegłego wieku (tak zwanej jędrzejewiczowskiej) był podział następujący: 7 klas szkoły tak zwanej powszechnej (podstawowej), 4 klasy gimnazjum (ukończenie gimnazjum dawało tak zwaną małą maturę) i dwie klasy profilowanego liceum (z maturą). Ci uczniowie, którzy mieli chęć i możliwość (często finansową) uczenia się w gimnazjum, mogli nie uczęszczać do siódmej klasy  szkoły powszechnej i zakończyć naukę kształcenia podstawowego na sześciu klasach. Taki system przewidywały na przykład szkoły prywatne łączące kształcenie podstawowe ze średnim. Szkoła publiczna ma dawać zasób wiedzy młodzieży, która ma wkroczyć w życie społeczne. W dawnych czasach, gdy ogólne wykształcenie było elitarne, uważano, że uzyskanie wiedzy już na poziomie czterech klas szkoły podstawowej jest pewnym ogólnym sukcesem społecznym w sytuacji, gdy i tak pewna część społeczeństwa nie umiała ani pisać, ani czytać. Wówczas wstąpienie do gimnazjum po czterech klasach było dużym awansem społecznym, nie mówiąc już o etapie studiów wyższych, które były marzeniem stosunkowo niewielu szczęśliwców. Trzeba pamiętać o czasach, gdy w wielu szkołach czteroklasowych było nauczanie w klasach łączonych ze względu na brak pomieszczeń lub nauczycieli. Zatem stworzenie obowiązkowego wykształcenia na poziomie siedmiu klas szkoły powszechnej (podstawowej) było ogromnym sukcesem międzywojennej edukacji szkolnej.  Nie znaczy to, że faktycznie wszystkie dzieci skorzystały z tej prawnej możliwości, a tym bardziej ludzie starsi dotknięci losem różnych sytuacji życiowych i pozostałości polityki zaborców. Po II wojnie światowej (1945) jeszcze przez kilka lat były kursy dla analfabetów (skutki okupacji) i osób z minimalnym wykształceniem.

Obecnie jest proponowana i zatwierdzona do wprowadzenia ośmioletnia szkoła podstawowa i czteroletnie liceum lub kształcenie zawodowe w technikum lub szkole branżowej. W przedwojennym systemie szkolnym zakładało się, że państwo daje społeczeństwu     podstawowe wykształcenie  na poziomie siedmiu klas szkoły powszechnej. Pewna część młodzieży mogła  zdobyć trochę wyższe wykształcenie na poziomie gimnazjum (poziom był zgoła wysoki, była nawet łacina od pierwszej klasy gimnazjum oraz języki obce; ukończenie gimnazjum było równoznaczne z tak zwaną małą maturą. .Jeszcze mniejsza część młodzieży zdobywała dalsze wykształcenie w liceum (humanistycznym, klasycznym, matematyczno-fizycznym, przyrodniczym), uzyskując po egzaminach maturę (też nie wszyscy). I wreszcie dość elitarna część młodzieży wstępowała na uczelnie wyższe.

Realizowany obecnie przez Ministerstwo Edukacji oraz przez rząd system ośmioklasowej szkoły podstawowej wskazuje, że państwo  dąży do zapewnienia całej polskiej młodzieży wykształcenia ogólnego na poziomie ośmiu klas. Przeciwnicy tak obszernej szkoły podstawowej, a zwolennicy gimnazjum mogą oczywiście twierdzić, że ten sam efekt lub nawet lepszy uzyska się przez kształcenie gimnazjalne. Problem, jak widać, sprowadza się do realizacji odpowiednio wysokiego programu nauczania jednego lub drugiego typu szkoły.  Obecnie, niezależnie od tego, czy chodzi o szkoły podstawowe (6 klas), gimnazjum (3 klasy), liceum (3 klasy) poziom nauczania i uzyskiwanej wiedzy jest przerażająco niski. Dokonano zniszczeń w nauczaniu w każdej dziedzinie i dokonuje się tego niestety nadal teraz, propagując głównie literaturę obcą, zwłaszcza anglosaską (w tłumaczeniu) lub jeśli już polską, to dość wyszukaną tematycznie. Jako przykład podam dwustronicową recenzję książek w czasopiśmie MIASTO  Łódzka gazeta społeczna, styczeń, nr 1 (32) 2017, pt. „Najpiękniejsza zabawa” (pod redakcją p. Anny Jurek, absolwentki filozofii UŁ, zastępcy redaktor naczelnej gazety, autorki programów edukacyjnych dla dzieci i młodzieży. Tytuł zachęca do czytania. To dobrze i szlachetnie ze strony redakcji. Zapewne nie jest winą redakcji, że zbyt mało ukazuje się książek wartościowych zwłaszcza autorów polskich, w szczególności dla młodzieży. Ze łzą w oku wspomina się dawne pozycje książkowe zalecane niegdyś dla młodego pokolenia, kształtujące charaktery i patriotyzm, napisane  lub przetłumaczone piękną polszczyzną. Jeszcze w 1990 roku udało się postpeerelowskiej „Naszej Księgarni” wydać cudowną książkę Edmunda de Amicisa pt. „Serce” w tłumaczeniu Marii Konopnickiej. Dlaczego jej teraz nie ma w wyborze  książek zalecanych dla młodzieży ?  A gdzie książki historyczne np. Walerego  Przyborowskiego ?

Tuż po wojnie w 1945 r. i po wieloletniej przerwie w nauce uzyskałem maturę po rocznym studium przy znanej szkole im. Kopernika w Łodzi. Materiał matematyki był tak obszerny i trudny (m.in. analiza matematyczna, geometria analityczna i wykreślna), że przypuszczalnie żaden obecny licealista nie byłby w stanie zdać egzaminu maturalnego.

A jaki jest poziom tego przedmiotu obecnie w szkole ?  Przytaczam tekst (z dużymi skrótami, ale zalecam zapoznanie się z pełnym tekstem) nauczycielki p. Izabeli Brodackiej zamieszczony w Internecie w www.wyszukane.info/2017/01/15  pt. „Jak to się stało, że w ciągu ostatnich 20 lat przeciętny maturzysta  osiągnął poziom niższy od ucznia V klasy szkoły podstawowej w PRL ?, oraz w Warszawskiej Gazecie  (numeru nie znam). Pani Brodacka posłużyła się jako testem wiedzy matematycznej bardzo prostym zadaniem z rachunku prawdopodobieństwa. „Daję zadanie ze zbioru zadań do matematyki dla klasy V-VI  szkoły podstawowej tegorocznym maturzystom...

Autorzy: Tadeusz Korczyc i  Jerzy Nowakowski. Doświadczenie polega na trzykrotnym rzucie monetą. Czy zdarzenie: wypadnie przynajmniej  jeden orzeł jest tak samo prawdopodobne jak zdarzenie : wypadną dwie reszki?  Kiedy dziesiąta z kolei osoba deklaruje, że nie ma pojęcia jak to rozwiązać pokazuję okładkę książki. Ogólne niedowierzanie”.  Rzecz w tym, że wiedzę z tej dziedziny matematyki usunięto z programu nauczania po 1990 r. Niegdyś byliśmy w czołówce światowej nauczania tego przedmiotu, a znajomość tego działu matematyki nawet na niskim poziomie przydaje się w życiu do oceny różnych sytuacji, nie mówiąc o ułatwieniu studiów np. ekonomicznych. Wprowadzenie elementarnych pojęć i wiadomości z dziedziny prawdopodobieństwa do szkoły podstawowej było swego czasu dużym osiągnięciem dydaktycznym. I nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo znani dydaktycy belgijscy próbowali już dawno wprowadzać zrozumienie zjawisk losowości nawet do przedszkola w formie zabawowej lub pomocy dla rodziców, ewentualnie nauczyciela, danej w opowiastkach drukowanych w gazetkach dla dzieci typu „Miś”.

Ważnym aspektem edukacji szkolnej jest wyrównanie poziomu i skuteczności nauczania poszczególnych szkół. Obecnie jest duża rozpiętość poziomu szkół wszystkich szczebli. W prasie i w Internecie można znaleźć klasyfikację szkół, co wskazuje, że jest wiele do zrobienia, aby poziom wielu szkół podnieść i zapewnić tym samym całej polskiej młodzieży odpowiednio wysokie wykształcenie niezależnie od środowiska i miejsca zamieszkania. Problem ten wiąże się  z uzyskaniem dla szkół odpowiednio wykwalifikowanych i doświadczonych nauczycieli. W szkołach jest niezwykle mało nauczycieli z doktoratem (są tylko wyjątkowi entuzjaści nauczania mający taki dyplom), bowiem wynagrodzenia dla wysoko kwalifikowanych nauczycieli są oburzająco niskie. Ja miałem wyjątkowe szczęście być nauczanym przez wybitnych nauczycieli różnych dziedzin, a zwłaszcza matematyki. Wielu z nich (nie tylko z mej szkoły) było wkrótce lub nawet równolegle znakomitymi wykładowcami wyższych uczelni.. Ale o takich nauczycieli-profesorów należy zadbać, stworzyć im odpowiednie warunki pracy oraz zatroszczyć się o prawdziwe wynagrodzenie. Państwo na tym nie straci, ani nie zbiednieje, dając to, co się rzeczywiście należy, a społeczeństwo zyska naprawdę wykształconą młodzież i budowniczych, a nie destruktorów ojczyzny. 

Bardzo cieszy fakt, że położono obecnie nacisk na rozbudowę szkolnictwa zawodowego. Niestety w poprzednim okresie zniszczono wiele dobrych szkół zawodowych posiadających nawet świetne wyposażenie, np. laboratoria i księgozbiory oraz odpowiednio przygotowaną kadrę. To była niepowetowana szkoda. Wielu absolwentów tych szkół kończyło jeszcze studia wyższe, odnosząc później duże sukcesy zawodowe, co było z pożytkiem osobistym i społecznym.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.