Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Z listów do przyjaciół. I znajomych. Zwichnięta wolność

I znowu ludzie wiadomego Jarosława przebrani za prominentnych działaczy opozycji robią nakazaną robotę - szczególnie w reżymowej tv. Wystarczy trafić na odpowiednie fora i dyskusje (np. w TVP Info), aby rósł podziw dla ich sprawności w matoleniu dla sprawy.

Pisałem Ci niedawno, że „wasi to de facto nasi. Pod przykryciem. Boć przy wszystkich serwowanych bleblaniach, wrzutkach bądź wykrętach np. smoleńskich, musieliby być - pardon - głuptakami. A wszak nie są, prawda?... Nie są przecie nimi „charyzmatyczni” mandatariusze parlamentarni, biegający do mediów, czy postępowi prawnicy buczący na „niesłusznych” gości na swoich zgromadzeniach. Oni to robią /…/ dla ośmieszania /…/ opozycyjnych partii, organizacji, swego niby sprzeciwu, siebie. I to jest poświecenie. Jedno z najwyższych!”  

Ta ciągłość w samozaparciu dla sprawy, ten czyniony zgiełk - czy nawet rejwach - wciąż robi wrażenie. Czy wy macie takich !?  Nie. I dlatego przegrywacie.

                                                                      ***
Trudno stale utrzymywać naszą korespondencję w kpiącym stylu, bowiem coraz bardziej wyraźnieją twarze - stare twarze- odczłowieczania. I to przed rejestrującymi kamerami tv. Co powoduje, że można tak zatracać instynkt samozachowawczy?       
- Nakaz? Czyj?...

Znany publicysta diagnozował to tak: „Polskość i katolicyzm działają na tych ludzi jak hostia na opętanych. Zaczynają wrzeszczeć, wyć zapluwać się” –„To przedstawienie złych ludzi dla innych złych ludzi. Bluźniące i zachęcające do przekraczania granic człowieczeństwa. Owoc kalkulacji, a jednak kojarzący się z opętaniem” (Piotr Zaręba –Amok, wSieci 9/2017)
                                                                       ***
Miałem już nie wracać (a przynajmniej nie czynić tego bez nowego impulsu) do tragedii smoleńskiej. Ale skoro przymawiasz się (dlaczego?) - niech będzie.

Napisałeś ostatnio: „Ciekaw jestem co wam teraz każą mówić gdy okazało się że maciaroski ordynarnie sfałszował ekspertyzę Wat w sprawie katastrofy ???” (pisownia oryginalna)

Wasz lęk przed postępami w konsekwentnym drążeniu przyczyn katastrofy Tupolewa pod Smoleńskiem, wyraża się w tak prymitywnych odruchach jak zmiana nazwiska osoby w tym uczestniczącej. To stara metoda niskich cywilizacji. Przykre. Ale idźmy dalej. Na moje nalegania, abyś rozwinął owe oskarżenie – zapewne wzięte z lewych mediów – nie odpowiedziałeś. Zatem musiałem sięgnąć po środki przymuszania.

Pisałem: Kolego, coraz więcej wiem o przyczynach Twojego zagubienia w operowaniu konkretami np. w sprawie smoleńskiej. Włączyłem na chwilę tokfm. I usłyszałem, że bezdyskusyjnie wiadomo, jaka była przyczyną upadku Tupolewa. Oczywiście ta pancerna brzoza.  

Ot, jak wbija się wytyczne do chodzenia w zaparte. Biedni ludzie, biedę siejący.

A co do „rewelacji” z WAT-em w tle. 24 maja w WAT zaprezentowano wyniki badań z których wynika oczywista oczywistość, że nie jest możliwe, aby brzoza ucięła skrzydło. A Ty nadal brniesz? Z wytycznymi, iż rosyjskie brzozy mocniejsze są od dźwigarów samolotu, rosyjskiego samolotu. Ale co zrobić z ogniem przy silnikach, widzianym przez rosyjskich świadków. No i dlaczego maszyna spadająca z kilku metrów rozpada się na tysiące części, w tym sporo PRZED brzozą? A wiele ciał zostało rozerwanych i zmasakrowanych. Jak przy wybuchu. … Ot, kłopot… Chyba, że to robota ukrytych w zagajniku wiadomych imperialistów.

Odciąłeś się – jak zwykle - ogólnikiem, pisząc do mnie: „Jesteś niestety przypadkiem beznadziejnym współczuję ale nie mam pomysłu jak ci pomóc ??”

Cóż Kolego, wciąż proszę: Daj chociaż jedno zdanie swojego opisu przyczyny. Wszak nie jesteś wyjałowiony intelektualnie, prawda? Konkret Kolego inżynierze! Proszę.

Cisza. Jak zwykle.

Zatem dopóki nie podasz jakiegokolwiek, sensownego technicznie, wariantu przyczyn wybuchu, nie ma sensu dalsza korespondencja w tej materii. Ale dlaczego powracasz?...Musisz?...
 
A myślałem, że jesteśmy ludźmi już bez krepujących zobowiązań.

Nie tylko w tej sprawie.
I nie tylko na tym poziomie rozeznawania i stanowienia.
Nie sądzisz, że gdzieś zostaje zwichnięta, zagubiona, wyprzedana wolność?  
I dobre imię.
Własne.