Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych. Dorastanie do zrozumienia


Od razu - żeby nie było, iż sobie coś przywłaszczam – wyjaśniam, że tytuł kojarzy mi się ze św. Janem Pawłem II, jeno nie potrafię odnieść go do konkretnego wystąpienia, nauki. Niech wiek będzie moim usprawiedliwieniem.

A teraz bierzmy się za wątki, którymi wciąż mnie obarczasz – bezpośrednio ale i pośrednio - jakby z pewną nieśmiałością, czy nawet lękiem.  

Właśnie – zacznijmy od owych lęków. Od jakby panicznych ucieczek od oczywistej oczywistości – jak mawiasz – czyli bilansu życia, który musimy złożyć przed…no niech będzie – przed Wiecznością ( Bo jakoś trudno Ci nazwać ją – ową Wieczność - Bogiem. Jego sądem. I Jego wyrokiem. Ostatecznym.)

Prosiłem Cię niedawno, abyś zaczął - spokojnie ale konsekwentnie - od zmierzenia się z tzw. teorią ewolucji, która ma swój dogmat „założycielski”: >Materia jest wieczna. Wzięła się sama z siebie, trwa i ewoluuje.<
Zamilkłeś. Jak mniemam nie chciałeś potwierdzić, iż bardziej powabne jest pójście dalej i przyznanie wtórności materii wobec ponad materialnej Siły Sprawczej.  Wobec Boga.


Da liegt der Hund begraben - tu leży pies pogrzebany. To początek i rozwój lęku, który faktyczni bądź ukryci antyteiści chcą nieraz zagłuszać histerią słów, okrucieństwem czynów - czyli uleganiem podszeptom Zła. Od początku mającym zadanie zwodzenia i prowadzenia na zatracenie nas – nasze dusze. Na złą, piekielną Wieczność. Brr… Przemyśl to między jednym a drugim turniejem bridżowym.
Myśli o przemijaniu mogą budować, mobilizować do stawania się bardziej ludzkim w naszym odwiecznym powołaniu do odkrywania Prawdy i wierności, mogą też zarażać lękiem świadomość i podświadomość, czynić bezwolnymi w sugerowanym ( a i narzucanym) kierunku destrukcji przez decybele „słusznych” narracji, wskazówek, swoistych kodeksów ruchu drogowego na autostradach postępu. Stąd do...

                                                                              ***

No, dobrze. A teraz bieżączka w której się lubujesz. (Zwróć uwagę, że mój patent na „bieżączkę” jest w użyciu. Zatem i Ty masz w nim udział – wszak po raz pierwszy został użyty chyba w naszej korespondencji ?  )


                                                                               *

Drang nach Westen! Lewizna zawsze lubiła słuszne kierunki. Był czas na Wschód, jest na Zachód. Ta maskirowka, i antyrosyjska werbalna radykalizacja po prostu śmieszy. Tym bardziej, że zlewaczeni cywilizacyjnie niektórzy ludzie tzw. Zachodu – w tym robiący w mediach – robią co mogą (bądź co mają w wytycznych), aby Polska nie urosła ponad wyznaczoną jej rolę w postępowym spektaklu (anty)cywilizacyjnym.

                                                                              *


Czyżbym się mylił, że miłość i absolutna otwartość na tzw. uchodźców islamskich jakby się wyczerpywała w lewych sercach i mediach?...
Z czego to wynika?
- To efekt sondaży opinii publicznej?
- Nowe scenariusze strategii, taktyki?...
- Połapano się w końcu, że islam nie jest kompatybilny z dzikim laicyzmem?...

                                                                               *

Wobec powyższego przychodzi czas na odsłonę intensywnych oskarżeń o nazizm, rasizm, faszyzm – zarzutów wobec narodu, który poniósł największe ofiary właśnie z rąk nosicieli owych obłędnych ideologii. To jakiś kwik szatana wyrażany poprzez jego ambasadorów. Ale i jego ofiary.  Diabeł nigdy nie daje dobra, nawet jeżeli chwilowo ma się uzyski z powielania podsuwanych tekstów.
                                                                               *

Właśnie – coś ostatnio nie wychodzi lewiźnie na froncie zwanym: „Antysemityzm polaków”, ze szczególnym zwróceniem uwagi na „wsteczne, obskuranckie” media „tego Rydzyka”.
Jak nie idzie to nie idzie - akurat transmisja radiowa i telewizyjna z dzisiaj odbywającego się sympozjum w Toruniu – z „Imperium Ojców Redemporystów” z udziałem również osobistości z Izraela - dokumentuje fałsz takich nieświeżych „standardów” antypolskiej lewizny.
                                                                                *

Nadal nie mogę się połapać czy ludzie tzw. opozycji w Polsce, są ukrytymi ludźmi Jarosława K. ośmieszającymi nieprzyjaciół „tego kraju”, czy poziom kontestacji jest po prostu tak nieporadnie niemerytoryczny z racji układających go mózgów?  Co mi podpowiesz?...
(Tu konieczny smaczek z p. Rysiem Petru. Geniusz. Zrobił co było do zrobienia. Dla pisiorów. I to jak sprytnie!)

                                                                                 *

Nurtuje mnie pytanie - czy wasi ludzie robiący na froncie tzw. sztuki – to wyrobnicy na zawołanie („ja wam wszystko wyśpiewam”), uzależnieni od niespełnień i obciążeń genitalnych, ludzie bez krytycyzmu cywilizacyjnego, bez autentycznej wrażliwości artystycznej na piękno i dobro?... Bez lupy trudno rozstrzygnąć…

                                                                                 ***
Ponieważ list nam się wydłuża, a percepcja kurczy :-)  pozostałe wątki następnym razem, dobrze?

Pozdrawiam serdecznie!