Publikacje członków OŁ KSD

prof. Tadeusz Gerstenkorn - Zadanie na Święta

Późna jesień, a zwłaszcza miesiąc grudzień, to okres bardzo sposobny do zatrzymania się w biegu życia, czas refleksji i zadumy. Skłania do tego uśpiona w swej aktywności przyroda, krótszy dzień oraz tradycją uświęcony czas Adwentu, a po nim następujące święta Bożego Narodzenia, uważane przez wielu za najpiękniejsze, najbardziej rodzinne święta w roku.

Słowo adwent znalazło się w języku polskim, jak i w wielu językach europejskich, z łaciny: rzeczownik adventus znaczy przyjście, a pochodzi od czasownika venio-venire (4.koniugacja)- przyjść, przybywać; przedrostek ad (przy – po polsku) nadaje akcent wzmocnienia temu słowu. Jest   Advent – po niemiecku, avent – po francusku, avvento – po włosku, адвент- po rosyjsku.  To czterotygodniowy okres oczekiwania na przyjście Zbawiciela.

Wydarzenie goni za wydarzeniem, a z natłoku tych spraw pragnę wydobyć pewien szczegół, który wydał mi się ważny, bo choć ukierunkowany na kształtowanie życia osobistego, to w efekcie ma duże znaczenie na życie społeczne. Chodzi mi o solidność wykonywanej pracy, pełnionej funkcji, rzetelność usługi. Ogólnie nie jest z tym u nas dobrze. Lekceważy się obowiązki, niedokładnie przeprowadza się zabiegi lecznicze, byle jak załatwia się interesanta, nierzadko wydaje się nieprzemyślane do końca wyroki sądowe. To wszystko bardzo źle wpływa na postawę całego społeczeństwa, obniża zaufanie społeczne i sprzyja korupcji lub innym patologiom. 28 listopada br. (2017) oglądałem w telewizji (program I) dramat Karola Wojtyły pt. Brat naszego Boga. W pierwszych kadrach tego spektaklu ukazano Adama Chmielowskiego, artystę-malarza, stojącego przy sztaludze i niszczącego namalowany przez siebie obraz. Zapewne chodziło o pokazanie, że artysta był niezadowolony ze swego dzieła, uważał, że nie należy go takim pokazać ludziom, a zatem należy go z oczu ludzkich usunąć. Nie jestem zwolennikiem takiego postępowania, bo może ono mieć źródło w nadmiernych wymaganiach, pewnej pysze i dążeniu do wydumanej doskonałości, nie do osiągnięcia. Owszem, było znane w społeczeństwie stwierdzenie, że prawdziwy rzemieślnik swe dzieło ceni i tak zwanej fuszerki z rąk nie wypuszcza. Można to nawet nazwać honorem zawodowym. Niestety gazety przepełnione są doniesieniami o niesolidności, na przykład lekarskiej, skutkującej ogromnymi ludzkimi tragediami, krzywdzącymi wyrokami sadowymi lub bezmyślnością kierowców lub – przeciwnie – pieszych.. Jeżeli stale policja zatrzymuje już nie setki, ale nawet tysiące nietrzeźwych prowadzących pojazdy, świadczy to o ogromnej skali nieodpowiedzialności dużej części społeczeństwa, ale także zupełnie niezrozumiałej bezradności prawa lub władzy. Tak nie powinno być.

Boże Narodzenie, rodzi się Dzieciątko i dlatego  mamy Świętą Noc. W języku niemieckim nadano temu faktowi właśnie  nazwę Świętej Nocy, a właściwie Uświęconej Nocy – Weihnacht, uświęconej przez fakt zjawienia się na tym padole Syna Człowieczego,   niestety w urągających prymitywnych warunkach.. Jest to symboliczne. Nie jest istotne w jakiej „oprawie” pojawia się nowe życie, ważne, że ono jest. Rzeczywiście, przyjście na świat nowej istoty ludzkiej jest powszechnie przyjmowane z radością. I tak też Święta  Bożego Narodzenia sa przyjmowane i obchodzone z radością na całym świecie. Nie zmieni tego nastawienia próba administracyjnego nakazu zmiany nazwy tego pięknego dnia w niektórych niby cywilizowanych państwach lub zakaz okazywania religijnych postaw nawet przez symboliczną, ozdobioną znakami religijnymi choinkę.

Święta poprzedza jednak czterotygodniowy okres zwany adwentem. Jest to czas przygotowania się na przyjście tego ważnego wydarzenia. I nie chodzi tu o troskliwe sporządzanie listy prezentów lub zakupu wyszukanych produktów. Istotne jest, by wreszcie społeczeństwa zaczęły myśleć, zastanawiać się nad swoją moralną kondycją. Refleksja wymaga spokoju i okazania dobrej woli przeanalizowania swej drogi życia, stosunku do wszystkiego co się rodzi i powstaje, a zwłaszcza narodzenia człowieka.  Niestety odpowiedzialność za rodzicielstwo  jest niezwykle niska. Przykładów tego nie brakuje: niepłacone alimenty, idące nawet w olbrzymie kwoty i to nawet ze strony tak zwanych celebrytów, pozostawiane dzieci bez opieki, co powoduje powstawanie nawet tak zwanych „okien życia”, ogromna liczba rozwodów przynoszących ludzkie tragedie, a w tym tragedie głównie dzieci, przysposabianie dzieci przez wątpliwej wartości pary czy osoby, tworzenie nowej istoty na zamówienie, na przykład przez in vitro lub bardzo wymyślne żądania określonego rodzaju płci lub niektórych cech fizycznych noworodka.

Tymczasem życie jest wielką wartością, przynoszącą radość istnienia i kształtującą szczęście i piękno, które odnajdujemy w rodzinie. Tej nie zastąpią wymyślne nowe związki propagowane przez  obrzydliwe niejednokrotnie media. Z jak ogromnym trudem ujrzało wreszcie swoje uprawnienie żądanie pochylenia się z troską nad rodziną i przyszła radość  z zaistnienia realizacji tego prawego żądania.

Otrzymałem ze Stanów Zjednoczonych bardzo niepokojącą informację. Otóż 27 czerwca br. (2017) francuski Narodowy Doradczy Komitet Etyki (Comité Consultative National d’Ethique (w skrócie CCNE) opublikował opinię nr 126 o społecznych żądaniach uciekania się do medycznie wspomaganej prokreacji (Medically Assisted  Procreation (w skrócie MAP). Wyjaśnia się tam, że jest korzystne przystępowanie do MAP samotnych kobiet i par żeńskich, a mianowicie otwarcie MAP dla osób, które nie cierpią na patologiczną bezpłodność, może być przyjmowane jako kompensata (zastąpienie) niepłodności wynikającej z osobistej orientacji (reprezentowanych poglądów).

Opinia ta była rzekomo bardzo oczekiwana, a mianowicie w kwestii „MAP dla wszystkich” jako kampania obiecana przez Emanuela Macrona jeszcze jako kandydata na prezydenta Francji, który deklarował chęć pójścia za opinią CCNE mimo tylko doradczej roli tej instytucji.

W tej trosce o „równość” do prokreacji propagowaną zwłaszcza przez ruch LGBT (homo i lesbijki) zapomniano zupełnie o krzywdzie wyrządzanej dziecku.  Choć konsekwencje takiego postępowania dla dziecka są pewną przeszkodą, to mimo tego CCNE stale deklaruje, .że jest za MAP dla samotnych kobiet i lesbijek, powodując tym samym osąd niesprawiedliwego  postępowania takich kobiet. Tworząc takie stanowisko (niby etyczne) kreuje się właściwie nowe „prawo dla dziecka” i w dodatku „prawo dziecka bez ojca”. Sprawia się wielką krzywdę dziecku, które jest pozbawione znajomości ojca-sprawcy i opiekuna, a przecież świadomość posiadania ojca wpływa na osobowość dziecka. Postępowanie przeciwne temu daje tylko indywidualną satysfakcję dorosłemu. Pominięte są zupełnie fundamentalne prawa dziecka oraz ojca, a rola mężczyzny sprowadza się do zwykłego dawcy spermy.

Znane polskie przysłowie mówi: od rzemyczka do koniczka. Zaczęło się bodajże od małżeństwa dla wszystkich (był to slogan kampanii na rzecz małżeństw jednopłciowych-gejowskich we Francji w 2013 roku), potem przyszło żądanie dla surogacji (subrogacji, łacińskie subrogatio – zastąpienie), tj. dla prawa tworzenia i korzystania z tak zwanych matek zastępczych; teraz także czas na prawo do dziecka bez ojca, a nawet bez matki. Dąży się więc do zaakceptowania poglądu, że rodzina nie jest do prokreacji i wychowania konieczna. Zaczyna się tworzyć i forsować niehumanistyczną logikę, posługując się przy tym autorytetem CCNE. W zamiarze powstania tej francuskiej instytucji było utworzenie  niezależnego gremium zajmującego się etyką i wypowiadającego się w tych sprawach. Jednakże stopniowo rząd francuski w latach 2013 i 2016 wpływał  na skład tej organizacji tak, aby mieć większość odpowiadającą jego poglądom i aby wyrażane opinie schlebiały opiniom plebsu

Jako Polacy mamy zadanie na Święta: odrzucić od siebie wszelkie nieetyczne, niezgodne z prawym sumieniem poglądy i traktować z pogardą, a przynajmniej jako nierozumne, nam wrogie, narzucane niemal na siłę, poglądy niszczące nasze rodziny, tradycję i dorobek kulturalny.