Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Stare sztuczki w postępowym repertuarze

Kiedy ma się jakie takie obycie w spektaklach różnych reżyserów i wykonawców, można dosyć łatwo ocenić jakość prezentowanego widowiska. No tak, ale na to trzeba pewnej ilości lat i doświadczeń. A skąd mają ma zbierać doświadczenia owa młódź (intelektualna), która ma bryki (ściągi) jako łatwy, tani, a nawet darmowy dodatek do vademecum postępaka.

Spory ideolo były jak świat światem, ale ten poziom… Oczywiście, iż zawszeć to lepiej niż, kiedy „przemawia towarzysz mauzer” - jak ostrzegał czy zachęcał dziarski poeta rewolucji tow. Władimir Majakowski. (Kto tam szagajet prawoj!? Lewa! Lewa! Lewa!) Zresztą nie tylko on.

Ale ten poziom, poziom współczesnych hasełek…

A i pion ideolo jakiś chwiejny. Co wiaterek postępu zawieje, to kurek na dachu wytrzepocze. W zależności od aktualnego tryndu. Chociaż, w sumie, we właściwym kierunku.  Ot - praktyka! No i… geny!

Szczególnie trendy jest trend wytrząsanie się nad własną ( ?) rodziną. Polską rodziną. „Gdy Polak się nie bije, zaczyna gnić” przyznaje się twórca spektaklu „Bem! Musical o patriotach i renegatach”

I inny przykład genetycznego uwarunkowania.
Reżymowa TVP. Rozmowa znawców tzw. polityki. W tym młody z SLD, który prawi całkiem, całkiem przytomnie.
Już, już zbiera punkty i nagle bęc!
Puentuje, że byłoby nawet nieźle, gdyby nie… Kościół!
Tak to stare opium dla ludu wciąż paruje z lewych główek. Bądź z nakazów i biuletynów dla kadry. Jak ongiś. Jak zawsze?...

Na marginesie można zapytać: A Meczet może być? Na tym etapie (niedo)rozwoju ?...
                                                                                          *
Niedorastanie psychiczne i intelektualne do wieku nie zawsze musi być komiczne, czy nawet tragiczne - klucz leży w woli uzupełniania wiedzy i braków. Ale przede wszystkim w uświadomieniu owego dysonansu. I to najtrudniejsze. Bo wynika z odwiecznej bitwy o umysły i wolę – w efekcie walki o dusze!

Przy okazji. Nauka religii – czyli zażywanie „opium dla ludu” - jak hałasowali dewastatorzy cywilizacji, była dopuszczona w pewnym okresie budowy socjalizmu  zgodnie z „mądrością etapu” ( czy cwaniactwem taktycznym) w szkołach. Sam tego doświadczyłem w podstawówce czy pierwszych dwu latach liceum, a i towarzysze, bywało, nosili baldachimy w procesjach eucharystycznych. Do czasu. Do kolejnej dyrektywy z moskiewskiej centrali. Pan każe sługa musi...

Teraz słowa „polityka’, „polityczny” stają się kolejnymi kłonnicami do okładania adwersarzy – w miejsce merytorycznych argumentów - w sporach międzypartyjnych, przez prostaczków różnej maści, niedouczonych co do podstawowych pojęć i definicji.
 
A wszak polityka” – powtarzam to z uporem staruszka – to „roztropne działanie dla dobra wspólnego”. Nie sitwy, grupki, klanu, partii - a narodu i państwa przez ten naród ustanowionego, zbudowanego, budowanego i modernizowanego według potrzeb.

Modernizowanego, ale ze świadomością, że bez fundamentów, dachu, ścian, okien i drzwi i paleniska nie będzie on właściwe funkcjonował a nawet niekoniecznie mógł być definiowany jako nasze wspólne mieszkanie. A tymi elementami jest Wiara, wiedza, historia, tradycja, no i wola mieszkańców. Uczciwych, mądrych i życzliwych Gospodarzy.

- Truizmy ?...
Zapewne dla starszych tak, ale mimo wszystko to niezbędne powtórki dla ćwiczenia pamięci, gromadzenia czy utrwalania wiedzy o pryncypiach, dla kształcenia charakterów, hartowania wierności i determinacji w czasach niesłychanej bieżączki informacyjnej.
Żeby nie wrócić do pierwotniactwa kulturowego.  
Żeby nie znaleźć się w innej cywilizacji.
Czy anty-cywilizacji.
Amen