Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska - Korowajczyk: Konrada Tatarowskiego sprint przez życie

26 i  27 września 2018 w Katedrze Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego odbyła się Konferencja "Konrad Tatarowski - portret wielokrotny”. Inicjatorkami tego sympozjum były doktorantki prof. Konrada Tatarowskiego,  dr Agnieszka Barczyk i mgr Renata Nolbrzak , a moderatorem Kierownik Katedry prof. Barbara Bogołębska. Pretekstem Konferencji było przejście profesora na emeryturę. Emeryt, z taką werwą i żywotnością? Ot taka niesprawiedliwość ustawowa.

Kim jest prof. Konrad Tatarowski? To niespełniony sportowiec, naukowiec, publicysta,  poeta, redaktor i spiker Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Wielostronny obraz bohatera Konferencji został opisany w szeregu referatach, wystąpieniach, w dyskusji.

Konrad Tatarowski urodził się w Łodzi w 1948 i jest zagorzałym patriotą tego miasta. Dom na Malczewskiego, gdzie przyszedł na świat, stoi po dzień dzisiejszy i jego mury wywołują zawsze u niego wzruszenie i wspomnienia zabaw w chowanego w zakamarkach posesji i wyczyny futbolowe koło śmietnika. Jubilat dzieciństwo i młodość miał słodką i to bardzo. W ponurych czasach komunizmu, w szarzyźnie ogólnego ubóstwa, rodzinie powodziło się nienajgorzej. Ojciec bowiem był "prywaciarzem ", jak ówczesna propaganda nazywała prywatną inicjatywę - był cukiernikiem i właścicielem firmy. Tylko te nękające „domiarówy",, kontrole finansowe i nękanie stu innymi instytucjami peerelowskimi...!

Bohater Konferencji chodził do 6 Liceum Ogólnokształcącego na Podmiejskiej, gdzie w  1966 uzyskał Świadectwo Dojrzałości.

Jedną z pasji pana Konrada  i to od najmłodszych lat był sport. Uprawiał różne dziedziny, ale najbardziej kochaną była lekkoatletyka. Jako sprinter zapowiadał się na wybitnego zawodnika. Świadczyć może o tym czas 10, 6 sekund w biegu sprinterskim na sto metrów. Po maturze poszedł na studia polonistyczne biegi sprinterskie zostały zastąpione bieganiną na wykłady, seminaria, ćwiczenia.

Ucznia 6 Liceum i początkującego studenta polityka właściwie nie interesowała. Miał swoje pasje sportowe. Przyszedł rok 1968 i Konrad Tatarowski doznał wstrząsu.  Ujrzał świat komunistycznego reżymu, pełen kłamstwa terroru, w którym słowa nie miały żadnego znaczenia. To rzeczywistość , w której przyszło mu żyć. Z telewizora Gomułka pluł na warchołów i wrogów ludu. Ze Sceny zdjęto "Dziady " , a protestującą młodzież studencką , hordy milicyjne bez opamiętania pałowały. Bunt wewnętrzny narastał i powoli przybierał konkretne działania, określane jako protesty opozycjonistów.

Na wiosnę 1976 młodego pracownika naukowego UUŁ władza ludowa zagarnęła do wojsk rakietowych: ziemia - łopata - ziemia. Ot takie działanie profilaktyczne, bo na czerwiec tego roku planowano podwyżki artykułów żywnościowych K. Tatarowskiego nie było ani w Radomiu, ani w Ursusie , ale dzielnie machał łopatą na poligonie drawskim. Dopiero po sześciu tygodniach zrzucił wojskowe drelichy i jako cywil powrócił na Uczelnię.

Bunt przeciw komunistycznemu reżymowi narastał z każdym dniem. Niedoszłego sprintera ponosił polityczny temperament. Biernie nie mógł przypatrywać się sytuacji w kraju. Włączył się, za pośrednictwem Józka Śreniowskiego, w Komitet Obrony Robotników, czynnie uczestnicząc w jego działalności, ale brał udział również w innych poczynaniach opozycji.
Nic więc dziwnego, że władza ludowa odnotowała go jako" wroga ludu " i w mroźny poranek 13 grudnia 1981 wzięła go na państwowy wikt i opierunek do Łowicza, Łęczycy, Kwidzynia.  A z jaką troską dbała tam o obywatela PRL to się w głowie nie mieści.

Po dziesięciu miesiącach odsiadki wyszedł na wolność. Przed młodym naukowcem przyszłość nie rysowała się dobrze. O  doktoracie mógł tylko sobie pomarzyć. Co dalej robić? Długo zastanawiali się z żoną jaką podjąć decyzję. Była desperacka! Wzięli paszporty tylko w jedną stronę i wylądowali w Stanach Zjednoczonych. Był to rok 1983.

Przyszły profesor kręcił się i kręcił szukając swego miejsca na ziemi. Ktoś mu podsunął myśl i napisał do Zdzisława Najdera, który wówczas był dyrektorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Po stosunkowo krótkim czasie uzyskał propozycję pracy w RWE w Monachium. I tak rozpoczął się niezwykle ciekawy okres życia Konrada Tatarowskiego, trwający od 1984 do 1994, aż do zamknięcia ostatecznego Rozgłośni Polskiej. Temu okresowi, pracy w RWE poświęcono popołudnie pierwszego dnia Konferencji, była to sesja wyjazdowa w Parzęczewie w tamtejszym Forum Inicjatyw.

W  Parzęczewie swoje wrażenia z monachijskiej Rozgłośni dzielili się dwaj panowie redaktorzy RWE Konrad Tatarowski i Aleksander Świeykowski.

Dla niżej podpisanego był to wieczór niezwykły. W tamtych latach wszyscy siedzieliśmy po drugiej stronie "sitka " i śledzili wydarzenia, które czasami działy się na sąsiedniej ulicy w Łodzi. Słuchając tamtych audycji wyczuwało się, że po odejściu Jana Nowaka - Jeziorańskiego nie wszystko układało się dobrze. Prelegenci w Parzęczewie mówili o blaskach i cieniach pracy w Radiu. Nie wszystko układało się dobrze, ambicje "młodych " ścierały się ze "starymi". Dochodziło do niesnasek, a czasem konfliktów. Niewątpliwie agentura PRL, miała w tym swoje "zasługi ". Niejeden Czechowicz maczał w tym paluchy.

Nie byłby sobą niżej podpisany, żeby nie podzielić się osobistymi wspomnieniami.
Tutaj w Łodzi dziwił nas głos Aliny Grabowskiej płynący z Rozgłośni Polskiej. Pamiętaliśmy, że ta dobra dziennikarka, będąc bezpartyjną trzęsła łódzką kulturą i miejscowym światem dziennikarskim. O jej bezpartyjności najlepiej wiedział łódzki poeta Józef Henryk Wiśniewski. Przegrał proces z Grabowską. W jednym ze swoich felietonów wspomniał, że była członkiem PZPR, niestety popełnił błąd. Zastanawiające, że ktoś bez formalnego znaczenia, mógł mieć takie wpływy e w Łodzi i ingerować w wiele spraw. A może to rzeczywiście była Alina Grabowska na zdjęciu kursantów "Szkoły” na ulicy Buczka?

W  roku 1994 Konrad Tatarowski wraca do kraju i oczywiście do ukochanej Łodzi. Bez przeszkód podejmuje pracę naukową na Uniwersytecie Łódzkim. Zwykłe życie uczonego - praca ze studentami, doktorat, habilitacja, uczelniana profesura.  W chwilach natchnienia powstają wiersze. Publicystyka też mu nie jest obca. Chyba jednak największą pasja, to być kronikarzem Rozgłośni Polskiej RWE. Na te tematy powstaje wiele publikacji, artykułów, książek.

Dostojny Jubilat - i za tego "dostojnego " zapewnie nam się oberwie - Konrad Tatarowski dalej jest pełen życiowej werwy i pasji twórczej.  Gdzie tu można pisać o dostojeństwie, które zawsze kojarzy się z zaawansowanym wiekiem?  Jako fanowi Łodzi, aż chce się zacytować Tuwima również urodzonego nad Łódką , "Kiedy czołem dosięgnę gwiazd i przyjdzie chwały mej era ... i tu pada nazwa Łodzi, a nawet adres, nie Malczewskiego, a Andrzeja numer 40".

Władysław Trzaska - Korowajczyk