Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska - Korowajczyk: Totalna opozycja chwiejnie stoi

Trzy lata temu Platforma Obywatelska dostała obuchem. Tak było dobrze, tak się wiodło, a tu Polakom coś strzeliło do głowy i zagłosowali tak jak nie powinni.

My - to znaczy Platforma z różnymi przylepkami - mieliśmy rządzić do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. Jest rok 2018, a jakoś końca świata nie widać. Można natomiast dostrzec pana Grzegorza Schetynę przebierającego bezradnie nóżkami, to do Brukseli, to do Berlina.

Ta scenka schetynówka jakoś przypomina mi jeden fragment z "Dzienników” Gombrowicza. Autor "Ferdydurki " opisuje żuki na plaży, które wiejący wiatr poprzewracał na grzbiet. Zwierzątka bezradnie przebierały nóżkami bez żadnych szans na ratunek. Gombrowicz jednemu, drugiemu, piątemu uratował życie stawiając na nóżki. Po, którymś tam razie, wreszcie mu się znudziło i poszedł w swoją stronę, pozostawiając pozostałe żuki własnemu zgubnemu losowi. Ta scenka, jako żywo przypomina pana Grzegorza a Gombrowicz Angelę Merkel.  Kiedy pani kanclerz znudzą się płaczliwe pielgrzymki pana Grzegorza z PO i zajmie się własnymi niemieckimi sprawami, a problemów ma przynajmniej dwa miliony, tyle ilu tak serdecznie zaproszonych do siebie muzułmanów.

Tymczasem pan Schetyna i jego Platforma Obywatelska z doczepionymi ołowianymi skrzydełkami pań Lubnaer i Nowackiej biega truchtem, a to do Brukseli, a to do Berlina z płaczliwymi skargami, że mu zabrano zabawki. Te lotki zamiast unosić Grzesia do góry, ciągną dołu i to również z racji ociężałości umysłowej.  Leci płaczliwy Grzesio ze skargą, że z piaskownicy, którą uważał za swoją, Jareczek zabrał mu wiadereczko z łopatką.

Biedny ten Grześ, oj biedny! A komu ma się poskarżyć jak nie cioci Angeli. Biedna też ta ciocia, pielgrzymują do niej i pielgrzymują tacy co to w roku 2018 Polski nie uważają za swój kraj.  Gdzie te czasy kiedy nad Wisłą panował jej laufer traktujący nadwiślański land jako stragan. Ten sklepikarz za fenigi oddawał za Odrę dorobek wiekowy Polaków.  Oj wierny był i posłuszny jak przystało na pachołka, to i awansowała go na królika unijnego Z tym nadwiślańskim landem narobiły się kłopoty. Gdzie te czasy, kiedy ciocia coś tam pomyślała, a Donek już w piaskownicy, którą uważał za własność Platformy Obywatelskiej budował zamki z piasku . Tak było dobrze, ciocia taka była szczęśliwa, a tu przyszły wstrętne pisiory i wygoniły z piaskownicy. W głowach to się nie mogło pomieścić i dalej do tych mózgownic nie może dotrzeć ta lewacka katastrofa.

Myślami cofnijmy się do historii sprzed tysiąca lat. Było Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego teraz mamy Unię Brukselską Narodu Niemieckiego. Po drodze były piękne czasy kiedy kochający inaczej Frycek kochał się platonicznie w Kasi nad Newą.   Miłość była wielka, tylko ten ciemny lud nad Wisłą przeszkadzał okrutnie.   To i trzeba było rapierami i bagnetami ustawić go w szeregu, i wykreślić sprawiedliwą granice przyjaźni. W 1939 historia jakby się powtórzyła i Adolfek dogadał się z wujkiem Joe i mieli znowu wspólną granicę przyjaźni.  W XXI w. coś jakby oczekiwano nad Szprewą i Moskwą  powtórki z rozrywki. Co prawda Ciocia Angela coś tam pokrzykuje na wujka Wołodzię, ale pod stołem grają fałszywymi kartami.  Tylko na wymarzonej granicy przyjaźni znowu staje ta Polska, ze swoimi pomysłami o suwerenności, niepodległości, samostanowieniu i tym podobnych głupotach. A czy najlepiej by nie było załatwić ten przywislański kraj , a może nadwiślański land gazrurą!

W ostatnich dniach Grzesio znowu pofrunął do Berlina z płaczliwymi skargami na tych pisiorów. Gotów poprzeć niemiecko - rosyjską gazrurę, by tylko ciocia Angela wywojowała mu piaskownicę. Tylko Grzesio jakby się trochę pomylił z adresatem. Stołek pod ciocią mocno trzeszczy, zawali się i może być kuku. Królik europejski już wyczuł smrodek i z instynktem pachołka liżącego tu i tam każdego pana, bez którego czuje się jak zbity pies na środku Sahary, gwałtownie zmienia swoje menu na żaby.

Żałosny to widok kiedy przed naszymi oczami przewija się parada błaznów. Raz ubierają się w jedne szatki, innym razem zmieniają swój strój. Nic nie pomoże tym przebierańcom, lica powtarzają się za każdym razem te same. Natomiast ubogaca naszą wiedzę głębia intelektów. Na zadawane pytania czym może się pochwalić Platforma Obywatelska, Nowoczesna i pozostałe kanapowe partyjki, zawsze mają jedną odpowiedź "wykończyć tych wstrętnych pisiorów i doprowadzić do sytuacji, żeby było jak było ". I tu jest pies pogrzebany, ten z Sahary pewnie też. To jest płaczliwy kwik tęsknoty powrotu do koryta. W tej antypisowskim wrzaskom pełnych chamskich inwektyw i nienawiści skierowanych pod adresem Prawa i Sprawiedliwości grzmi współgłos postkomunistów, okrągłostołowców, bezrolnych chłopów z PSL, przefarbowanych ubeków. Raz występują jawnie, często pod szturmówkami "katolików”, "narodowców ", "patriotów ", "antykomunistów ".

Do czego to wszystko zmierza? Tutaj chodzi o rozczłonkowanie Państwa Polskiego, a może nawet do jego likwidacji. Ci, pożal się Boże, tzw. liderzy nawet nie zdają sobie sprawy, że są manipulowani przez obce służby. Czego jednak można się spodziewać od ludzi z takim IQ,  z aspiracjami do elit... menelskich.

Na zakończenie pragnę oświadczyć, że nie jestem i nigdy nie byłem członkiem Prawa i Sprawiedliwości i ani mi w głowie zamiary samobójcze.

Władysław Trzaska - Korowajczyk