Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Materialistyczni rwacze i seksiści przewodnikami Nowej Ery

>>Herbert Marcuse stworzył filozofię, która cały czas ma degradujący wpływ na naszą rzeczywistość. Ogłoszony „ojcem nowej lewicy” i jej prorokiem Herbert Marcuse jest postacią zagadkową i poniekąd przerażającą, gdyż wywarł ideowo destrukcyjny wpływ na studentów w Niemczech Zachodnich, Francji i Ameryce w latach 60. XX w. Ich reprezentanci są dziś wpływowymi politykami Zachodu.<<  pisze dr Aldona Ciborowska w Naszym Dzienniku. (Pełna treść artykułu dostępna na stronie: https://wp.naszdziennik.pl)

                                                                               ***

Jeżeli człowiek „upriorytowany” na doznania seksualne – w tym zboczone - ( jakaś skaza genetyczna?... kompleks?... defekt woli wobec demonicznych natężeń?...) zostaje uznany za swoistego proroka i przewodnika normalnych ludzi, bądź „odkrywczego” artystę, to… to zwichnięte zostają normy i proporcje sensownego życia homo sapiens – uwstecznieniem go, sprowadzenie do odruchowca „homo sexus”. (Sądziłem, że wymyśliłem nowe określenie, ale ono już funkcjonuje.  Zob.: http://idziemy.pl/spoleczenstwo/moda-na-czystosc/56892)
                                                                                *
Priorytety,uwikłania,zwiedzenia, zmącenia…
Zmącenie sensu istnienia i porządkujących preferencji, które zaczyna się od oderwania od Początku, od Zaistnienia w materialnym świecie i właśnie od rozumienia Sensu bytu. I ta walka o człowieka, o nasze dusze, nigdy i nigdzie się nie skończy. Po krańce świata i czasu. A my mamy wciąż rosnąć i dojrzewać do wyboru właściwych dróg do Domu Ojca.

I w tym kontekście wyjaśnia prezentowany nieraz - szczególnie publicznie, "bezpruderyjnie" na forach telewizyjnych - intelektualny bełkot, mogący rodzić nawet podejrzenie o jakieś demoniczne wpływy...

To oczywista oczywistość, której powtarzanie okazuje się niezbędne w zgiełku, czy nawet jazgocie panującym na poligonach światopoglądów i z gorliwością emitowanym w przestrzeń medialną przez funków postępu. Wabiących odbiorcę, aby stał się małomyślnym nabywcą i konsumentem reklamowanych aktualnie idei. Słabowolnym trwaniaczem pożyczek, hojnie udzielanych przez swoiste banki.      
                                                               
Tyle, że trzeba je spłacać. Bez możliwości umorzenia. Wcześniej czy później. Ale póki co niechaj trwa karnawał naszych uniesień. Sezonowych, tutejszych uniesień.
                                                                              ***
W wyobraźni wielu wielbicieli przeróżnych odmian materializmu wiara w naturalny porządek rzeczy, w transcendentną Praprzyczynę, w Boga, a już szczególnie w wydaniu chrześcijańskiego katolicyzmu, to ciemności niewiedzy, ponurość doktryn i odmęty straszliwych nakazów i zakazów, z których należy ratować wszelkimi sposobami - nawet pod przymusem - ogarniany nimi lud.
Antyteistyczna medycyna dysponuje żelaznym, rzec można, zestawem swoistego rozweselania. (zob. np. https://www.cda.pl/video/1265133a0)

I rzeczywiście pacjenci, jeżeli przeżyją zaaplikowaną kurację - statystyki nie sieją optymizmu - i potrafią dostrzec skutki wdrażanych idei, nie mogą powstrzymać śmiechu. Gorzkiego śmiechu. Bo jaki może być, jeżeli efekty podejmowanych zapalczywych starań „naukowego, materialistycznego postępu” bywają raczej upadkami niż wzlotami?

Z idei wyzwolenia od transcendentnego Boga - demaskowanego, jako przytłaczający mit - wyrosły jak grzyby po deszczu przeraźliwie materialne i zupełnie realnie niewolące bożki.

Z zamysłu oswobodzenia od „nieznośnego ciężaru” prawa naturalnego, ustawionego przez obiektywnego Prawodawcę i będącego nakazem wierności sumieniu, wyszedł przymus nakazom zewnętrznym - stanowionym subiektywnie partykularyzmom. Z uwalniania od „doktryn” transcendentnych ( akceptowanych dobrowolnie) - zakucie w doktryny materialistyczne (narzucane arbitralnie).

Świadomość niezwykłej i wyjątkowej pozycji człowieka, jako dziecka Stwórcy wszelkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych i podmiotu Jego Miłości, na którą odpowiada rozumnie, korzystając z wolnej woli, zredukowano do przypadkowego elementu ewoluującej materii wkomponowanego w przyrodę. Celowość przekształciła się w nadętą hipotezę nieprawdopodobnego przypadku
    
Umiłowanie człowieka poprzez nieakceptowanie grożącego mu zła (grzechu), zastępuje lubość zła (grzechu) niszczącego człowieka. Idea szczęścia nie uwarunkowanego materialnie, przepoczwarza się w wizję szczęścia, definiowanego jedynie w aspektach zaspokojeń fizjologicznych, materialnych. Redukowanie lęków egzystencji, przez uświadamianie niezniszczalnych wartości i celów, przekuwa się w gorączkę zdobywania nietrwałych świecidełek ograniczonych karlejącą wyobraźnią.

Zamiast sadowienia fundamentu domu na pewnych zasadach moralnych, próbuje się budowy na piasku zmiennych reguły, włączając w to akceptację dewiacji i patologii.

Odebranie etyce laickiej uzasadnienia w Najwyższym Sprawcy pozbawia ją sensu.
Zamiast utrwalania pojęć i definicji dla coraz lepszego komunikowania się, jesteśmy świadkami ciągłych zmian, dezorientujących i przeszkadzających w efektywnym konstruowania ludzkiej wspólnoty.

Zamiast konsekwentnego, zdyscyplinowanego, ścierania się intelektów na obszarze wiedzy, następuje ucieczka w konkluzje bez dowodu, błyskotki werbalne, okrzyki, połajania, aż po fizyczne unicestwianie oponentów.
Powszechna indoktrynacja wypiera powszechną edukację.

Otwartość wolnego w wyrażaniu swoich pragnień członka rodziny ludzkiej, więźnie w mikroświatku „ego" coraz bardziej wyobcowanej jednostki, a poszerzanie i ugruntowanie obszaru ludzkiej wolności przez panowanie nad instynktami - w zniewolenie porywami animalistycznych uwarunkowań.

Średniowieczną lekkość wiary wzlatującej kolorami i radością życia ku niebu z bogatych pól cywilizacji łacińskiej, obciąża coraz większy ciężar pychy, rozpełzającej się po szczelinach ziemi w poszukiwaniu stymulatorów niemrawych podskoków. Harmonię i dostojeństwo gotyckich świątyń, oraz pełną sensu i prostoty organizację życia, mają wymieniać przeróżne pokraczne „instalacje w procesie”, będące sztuką odwracania uwagi od pustki treści.

Racjonalność szalonego działania ducha, zamieniono na szaleństwo nierealizowalnych w materialnych wymiarach pomysłów: od „wolności, równości, braterstwa” po skarykaturyzowaną wizję platońskiego trójpodziału.

I najbardziej paradoksalny efekt: Wolnomyślicielstwo mające uwolnić człowieka, zamknęło jego myśli w więzieniu materialistycznych dogmatów.

„Tolerancja”, „pluralizm” i „dialog”, objawiają codziennie grymaśne oblicza cynicznej ( w najlepszym razie - groteskowej) laickiej cenzury. A stwierdzenie pewnego postkomunisty, zmutowanego taśmowo w liberała: „Najważniejsza jest gospodarka ( wszak „byt kształtuje świadomość”). W gospodarce nie ma miejsca na pytania pracobiorców.” ( można domyślić się - na razie „w gospodarce”, bowiem: „kierownictwo wie lepiej!” i „Arbeit macht frei!”... ), uzmysławia obecność widma starego marzenia o likwidacji jednego z podstawowych uprawnień, ba! - obowiązków człowieka: prawa do wiedzy, obowiązku rozwoju świadomości, obowiązku współtworzenia i współodpowiadania za kształtowanie, jakości życia, dla dobra wspólnego.

Regres człowieczeństwa, to zupełnie logiczna konsekwencja ogłupienia i zniewolenia jednostki mirażem pseudowolności.

Przedstawiony szkic zawiera skróty i pewne uproszczenia - być może kosztem czytelności. Chętnym poznania obszerniejszego wykazu i opisu pogubień oraz dowodów, można zaproponować prace mistrzów myśli i słowa - chociażby Pascala, Chestertona, Frossarda, Messoriego /zob. np. B. Pascal – Myśli; G. K. Chesterton – Ortodoksja; A. Frossard – 36 dowodów na istnienie diabła; V. Messori – Wyzwanie Wiary, Przemyśleć historię, Wyzwanie wobec śmierci, Opinie o Jezusie, Pod Ponckim Piłatem / Materiałów weryfikujących metrykę ludzkości i świadectwa dojrzewania jest już tak dużo, że niewiedza nie może stanowić alibi. A potrzeby poszukiwania i odkrywania również transcendentnej Prawdy nie zastąpi synkretyczna zabawka – Idol Nowej Ery. Ery nieustającego karnawału i uciech modernizowanych laboratoryjnie (lub fabrycznie) osobników, wabionych odmalowywanymi czerwonymi latarniami do bezkresnych przestrzeni możliwości, które w efekcie okazują się być całkiem starymi zaułkami niespełnialnych mrzonek o wolności i potędze.

Czyż nie więcej istoty wolności można odkryć w tym jednym zdaniu francuskiego uczonego (A. Charles`a): „Chrystus nie uwolnił nas od cierpienia. Uwolnił nas tylko od cierpienia nieużytecznego”

I czy efekty hedonistycznych starań „naukowego postępu cywilizacyjnego” nie zweryfikowały dostatecznie ostrzeżenia znanego niemieckiego fizyka i filozofa Carla Friedricha von Waizsaeckera: „Nie zdoła przetrwać żadne społeczeństwo zorientowane na szczęście, lecz tylko społeczeństwo zorientowane na prawdę”...


Copyright © 2017. All Rights Reserved.