Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska - Korowajczyk: Strzępki wspomnień świadka historii /2/ Bolszewickie braterstwo broni

Te dwa pierwsze tygodnie wojny w Wilnie specjalnie się nie odczuwało. Raz i drugi Niemcy dokonali nalotów, ale  bomby spadły gdzieś daleko od naszego domu. Na ulicach pojawiali się polscy żołnierze , ale nie było ich zbyt wiele. Radosna wiadomość wywołała euforię, kiedy Francja i Anglia wypowiedziały wojnę Niemcom. Tylko radio dudniło

  "Uwaga, uwaga nadchodzi ko - ma i jakieś tajemnicze liczby ", a następnie detonacje. łomoty, trzaski. To tam w dalekiej Warszawie wojna rozryczała się niemieckimi samolotami i bombami zamieniając miasto w gruzowisko...

Była pora obiadowa kiedy podniecony dziadek wpadł do domu. Słuchajcie, słuchajcie właśnie radio podało, że w Niemczech wybuchła rewolucja, Hitler zwariował. Koniec wojny!

Podniecenie , z pewnym niedowierzaniem, nie trwało długo. Hiobowa wiadomość dotarła do Wilna bolszewicy wkroczyli na teren Polski. Rozgorączkowani dorośli zawzięcie dyskutowali czy sowieci przychodzą z pomocą, czy wkraczają jako wrogowie.  Idiotyczny radiowy komunikat, wygłoszony przez jakiegoś pułkownika, miał zapobiec panice, a zrobił najgorsze z najgorszych zamieszanie. Było to chyba następnego dnia pod wieczór kiedy na rogatkach Wilna pojawiły się rosyjskie czołgi.

Bolszewicy wjeżdżali  do miasta od strony Antokolu i Lipówki prawdopodobnie Szlakiem Batorego, ulicami Kościuszki i Byliny - Prażmowskiego. Sam tego nie widziałem , mieszkaliśmy na drugim krańcu miasta, ale dziecięca pamięć odnotowała to co opowiadali dorośli, a z latami poszerzona była wiedzą historyczną.

Czołgi toczyły się ulicami  Otaczali je tłumy Żydów, obsypujące stalowe kolosy kwiatami. Na tankach siedzieli młodzi Izraelici i kierowali pojazdy do centrum Wilna.

Wbrew niektórym opiniom walk żołnierzy polskich z sowieckimi o Wilno , poza nielicznymi incydentami, nie było. Początkowa koncepcja stworzenia z tego miasta bastionu obronnego, ostatecznie upadła. Zostały wycofane wszystkie większe jednostki z miasta. Nieliczne oddziałki nie podejmowały walk z sowietami, choć tu i ówdzie bolszewicy ponieśli straty. Przy Zie. Organizowali jakąś formę oporu zastępy harcerskie. Jeszcze do niedawna przyZielonym Moście leżały gąsiennice czołgu. Mówiono, że został rozbity we wrześniu przez harcerzy. W  Wilnie i najbliższych okolicach, poza pojedyńczymii  mogiłami  nie było grobów żołnierzy polskich. Armię Czerwoną witali entuzjastycznie nie tylko Żydzi i lumperproletariat, ale również polscy renegaci.

 Środowisko studenckie Uniwersytetu Stefana Batorego,  z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych ,  środowisko moich rodziców, dosyć dobrze się znało. Spotykali się w  stowarzyszeniach i na licznych spotkaniach. Wiedziano, że jest grupa lewicująca, ale nikomu, poza kręgiem wtajemiczonych, nie przychodziło do głowy, że jest to jaczejka komunistyczna. Nawet Stanisław Cat - Mackiewicz udostępnił tej grupie łamy swojegokonserwatywnego  "Słowa ".

W ośmiu dodatkach "Zagarów "  pisywali m.in. Stefan Jędrychowski, Jerzy Putrament, Teodor Bunicki, Czesław Miłosz i wielu innych, a do tej lewackiej grupy zaliczali się jeszcze Eugenia Krassowska, Anna Jędrychowska, Sztachelski, a  przede wszystkim Henryk Dembiński charyzmatyczny lider lewaków  i wielu innych.

Natychmiast po wkroczeniu do Wilna Armii Czerwonej Stefan Jędrychowski zorganizował milicję robotniczą. Gross członków to byli młodzi Żydzi i różnego rodzaju menele.Ta milicja, znająca wilnian, okazała się nieocenionym sprzymierzeńcem agresorów rosyjskich. To oni pomagali NKWD w aresztowaniach wybitniejszych działaczy politycznych i samorządowych Wilna. słyszało się o snajperach, ukrytych na strychach niektórych domów,strzelających do elegancko ubranych ludzi.    Jednocześni sterroryzowali "burżujów " czyli polską inteligencję.  W krótkim czasie t.zw. okupacji  pierwszych bolszewików, trwającym  od    17  września do 27 października 1939, aresztowano 360 wybitniejszych polskich  mieszkańców tego miasta. Po wielu wszelki ślad zaginął, inni odnaleźli się po latach.
Armia Czerwona wkroczyła do Wilna wieczorem 18 września  1939. a  10 października  tego roku został zawarty układ z Republiką Litewską. Na mocy tej umowy Związek Sowiecki "darował Litwie Wilno i     7 tys.  km kwadratowych. W zamianLitwa  udostępniła Rosji dwie bazy wojskowe. Jak ta "darowizna " skończyła się okazało się w połowie czerwca 1940.

Niewiele spacerowałem po ulicach mego miasta. Utrwalił się w mojej pamięci szary, ponury, obraz Wilna. Pogoda jesienna, a z chodników poznikali eleganckie panie i panowie. Przechodnie przemykali się tacy jacyś ubrani w zniszczone ubrania.  Tu i tam stał czołgz czerwoną gwiazdą. Po mieście szwendali się bolszewiccy żołnierze w brudno - brunatnych  szarych  długich, postrzępionych płaszczach Niektórzy nosili śmieszne czapki z wysokimi  czubem ze szpikulcem.  Każdy taszczył  na sznurku   bardzo długie karabiny z nasadzonym bagnetem. Zapamiętałem obrzydliwy smród jaki towarzyszył każdemu z nich.
Raptem zaczęło brakować chleba. Dziadek po śniadaniu wychodził i przed obiadem wracał niosąc bochenek chleba, albo osełkę masła. Opowiadał jak przed sklepami tworzą się długie kolejki ludzi w oczekiwaniu na pieczywo.

Raptem, zupełnie niespodziewanie zjawił się w naszym mieszkaniu wujek Władek Kuczyński  brat mamy. Na początku wojny, na rozkaz jakiegoś wojskowego wyszedł z Warszawy, razem z innymi mężczyznami i po wielu trudach dotarł do Wilna. Po drodze ledwie uszedł z życiem przed jakimiś bolszewickimi czujkami. W mieszkaniu zrobił się ruch. Wujek w porządkach i praniu zastąpił Andzię, którą mama odprawiła. Brakowało pieniędzy na służącą.
Po kilku dniach jeszcze większa niespodzianka. Na Wiwulskiego zjawiła się ciocia Rena, żona drugiego brata mamy wujka Sławka czyli Mieczysława Kuczyńskiego. Przyciszonym głosem opowiadała swoje przeżycia. Dorośli nie zwracali uwagi na przykucniętego w  kącie małolata,  strzygącego  uszami. Tamte opowieści, uzupełniane po latach faktami, układały się wy  tragiczny obraz rodzinny na tle dramatu całej Polski.

Wujek Sławek po ukończeniu Politechniki Warszawskiej rozpoczął pracę w Stolicy jako inżynier budowlany. Razem z żoną, ciocią Reną rozhulali się wraz z przyjacielem Maciejem Kalenkiewiczem  słynnym w  czasie wojny  cicho - ciemnym "Kotwiczem " ,w towarzystwie Wieniawy - Długoszowskiego.  Nadwerężyło to poważnie portfel wujka i dla poprawy materialnej zatrudniony został w Sarnach na Wołyniu przy budowlach fortyfikacyjnych.To była praca nadzwyczaj tajna, ale dobrze płatna. Budowano fortyfikacje chroniące Polskę przed ewentualną agresją od wschodu.

Jak grom z jasnego nieba doszła wiadomość do Sarn o napaści Rosji Sowieckiej na Polskę. Dowódca Bazy nr 12 nakazał palić dokumenty, a sam ulotnił się. Niszczono w pośpiechu dokumenty, ale kiedy do uszu zaczął docierać warkot sowieckich czołgów, cała ekipa wsiadła do ciężarówki i udała się na południe. Jechali szybko, gdy raptem z pagórka zaterkotał karabin maszynowy. Roztrzaskał przód samochodu zabijając szofera i siedzącego obok majora. Auto otoczyli bolszewicy i kazali wysiadać. Przesadzili na inną ciężarówkę i zawieźli do Szepietówki.

W obozie przejściowym rozdzielili kobiety od mężczyzn. Cioci Reni pozwolili jechać gdzie chce, w ten sposób znalazła się w Wilnie. W Szepietówce spotkali się wujek Sławek i mój tata Leonard , zostali przeniesieni do Obozu w Kozielsku. Z  tamtego  Obozu była jedna jedyna  droga do Katynia. Ale ta   tragiczna prawda dotarła do nas dopiero po kilku latach

W  mieszkaniu zapanował harmider. Raz po raz wpadali jacyś znajomi i przyjaciele rodziców.  szeptem przekazywano wiadomości o bolszewickim terrorze jaki zapanował w mieście. Każdym takim wiadomościom towarzyszyło słowo NKWD. Co to było to owe NKWD. Do pięciolatka docierało to pojęcie, wywołujące przerażenie wśród Polaków. Wujek Władek wciąż biegał do miasta i spotykał się z jakimiś znajomymi, , ale kto to był, tego nigdy nie dowiedziałem się.

Któregoś dnia wpadł do domu, zaśmiewając się do rozpuku. Za żadne skarby nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Wreszcie wydusił z siebie "Operetka przyjechała  do Wilna"

Ciąg dalszy nastąpi.


Władysław Trzaska - Korowajczyk

Copyright © 2017. All Rights Reserved.