Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska – Korowajczyk: Całe życie w cieniu Katynia. Strzępy wspomnień świadka historii

Od tego poranka, kiedy pięciolatek usłyszał nieznane słowo "mobilizacja minęło kilka dni. Jeszcze tamtego wieczora Tata przyjechał z Warszawy, gdzie pracował jako referent prasowy Premiera Sławoja - Składkowskiego, i w mundurze oficerskim z dwoma gwiazdkami  pojechał na podwileńskie Lotnisko Porubanek. Szlify oficerskie zdobył w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we  Włodzimierzu Wołyńskim w latach 1930/31.

 Przez kilka dni, wpadał na chwilę odwiedzić rodzinę, aż do tego pamiętnego wieczoru 2  września 1939. Tata był bardzo poważny, zasępiony, zdenerwowany,  przekazywał jedynakowi rady, które okazały się Testamentem.

- Jesteś jedynym mężczyzną w domu. Masz opiekować się mamą, dziadkiem i siostrzyczką, która niedługo przyjdzie na świat. Mów zawsze prawdę, tylko tchórze kłamią0. Pamiętaj, że jesteś Polakiem i musisz być wierny Ojczyźnie.

Może to dziwne, ale daję słowo honoru, że taki przekaz pięciolatek utrwalił w swojej pamięci i  ma je utrwalone po dzień dzisiejszy.

To było pożegnanie Taty, ale nikt nie wiedział, że było to pożegnanie ostateczne. Jeszcze tego samego wieczora eszelon z III Dywizjonem Artylerii Przeciwlotniczej ruszył z Wilna na południe. 0Nikomu do głowy nie przychodziło, że ten pociąg miał swoją stację końcową w Katyniu.

Wojna z Niemcami trwała. Słyszało się z radia komunikaty „Uwaga, uwaga nadchodzi Ko - Ma i jakieś niezrozumiałe liczby. Po słowach detonacje, łomoty, ryk silników samolotowych, wybuchy bomb. Warszawa walczyła.0W Wilnie był raczej spokój. Raz i drugi niemieckie lotnictwo dokonało nalotu na miasto. Zrzuciło kilka bomb, ale nie wywołały one większych szkód.

Co parę dni listonosz przynosił kartki od Taty, z adresami nadania: Wołkowysk, Brześć, Kostopol i te dwie ostatnie z datą 14 września z Dołgunowa.

Pora obiadowa. Do mieszkania wpadł dziadek nadzwyczaj podniecony. "Słuchajcie radio przed chwilą podało "Hitler zwariował! W Niemczech rewolucja! Koniec wojny!" Tego ranka Sowieci wtargnęli na obszar Polski, a jakiś durny pułkownik próbował uspokoić nastroje, a wywołał chaos.

Długie dni oczekiwania na jakąś wiadomość od Taty. Co tam mogło się wydarzyć między bolszewickimi agresorami, a eszelonem Ojca?

Wreszcie jest karteczka przyniesiona przez żołnierza "My tu ze Sławkiem jesteśmy cali i zdrowi. Obóz w Szepietuwce." Sławek  to ppor.r.  Mieczysław  Kuczyński brat mamy.

Któregoś dnia w mieszkaniu na Wiwulskiego w Wilnie pojawiła się ciocia Rena , żona wujka Sławka. Wujek  Mieczysław Kuczyński, absolwent Politechniki Warszawskiej jako inżynier budowlany podjął prace w budowie fortyfikacji w okolicy Sarn na Wołyniu Baza 12. W chwili sowieckiej agresji ich dowódca jakiś pułkownik wydał rozkaz niszczenia dokumentacji, a sam odjechał . Załoga niszczyła i niszczyła stosy cennych dokumentów, ale kiedy warkot sowieckich czołgów dał się słyszeć, wsiedli do ciężarówki i ruszyli na południe. W  niewielkiej odległości od Sar seri sowieckiego a karabinu maszynowego roztrzaskała samochód, zabijając w szeferce kierowcę i majora.Pozostałych pasażerów przewieziono do Szepietówki. Tam wypuszczono szeregowych żołnierzy, zatrzymując oficerów. Wszystkie panie, żony oficerskie, zwolniono i mogły się udać gdzie chciały. W ten sposób ciocia Rena znalazła się w naszym mieszkaniu w Wilnie.

Długo nie mieliśmy żadnych wiadomości od Taty. Dopiero na początku grudnia  przyszedł list z Obozu w Kozielsku, z datą 22 listopada 1939. Ojciec prosił o jakieś ciepłe rzeczy, bo wybierając się na wojnę nie wziął ciepłej odzieży, a narastające z każdym dniem mrozy, były bardzo dokuczliwe.

Mama zabrała się do organizowania dwóch paczek. Wagę ich określał jakiś przepis, musiały być zbite z dykty, obciągnięte lnianym płótnem, zaadresowany kopiowym ołówkiem. Zawartość to swetry, ciepła bielizna, suchary, cebula, słonina. Pudełka byłytrochę e większe niż te od butów.  Mama cieszyła się "że chłopcy otrzymają paczki na Boże Narodzenie ".

Mama często wysyłała listy do Kozielska, ale z Obozu nie było odpowiedzi w kolejnej korespondenci pisała o urodzeniu się Wojtka 19 stycznia 1940, miała być siostrzyczka, urodził się braciszek. Ta wiadomość dotarła do Kozielska i Tata pocieszał mamę, że nic nie szkodzi, że jest synek, będzie i córeczka. To była kartka z  14 lutego, pisana po rosyjsku. Ojciec urodzony na Syberii, jako syn zesłańców, znał doskonale ten język.
Gdzieś na przełomie zimy i wiosny dzwonek do drzwi. Listonosz zwrócił dwie paczki wysłane do Kozielska, z adnotacją , że adresaci są nieznani, a może coś w tym rodzaju.

Kwiecień 1943  w "Gońcu Codziennym "  wileńskiej niemieckiej gadzinówce ukazują się długie listy polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. Wśród nich znajdowało się nazwisko por. Leonarda Korowajczyka.

Losy ludzi prowadzą często po najdziwniejszych bezdrożach. W Kozielsku znalazł się również prof. Stanisław Świaniewicz, specjalista od gospodarek niemieckiej i sowieckiej. Z  Tatą znali się jeszcze z Wilna.  Profesor , wycofany z transportu w  na stacji Gniezdowo, był jedynym świadkiem rozładunku wagonów z oficerami, na trzy kilometry przed Katyniem.  Po torturach w Łubiance  i sowieckich łagrach, znalazł się w Armii Andersa i swoje przeżycia z "nieludzkiej ziemi "  zawarł w książce "W  cieniu Katynia ". Z tych kartek wyłonił się obraz mego Ojca i jego rola w Obozie w Kozielsku.

Będąc publicystą znającym doskonale język rosyjski, wraz z innym oficerem, zorganizowali t.zw. gazetę mówioną. Korzystali z nasłuchu oficjalnych "kołchoźników "  i dostępnej prasy, wyłuskiwali między wierszami, prawdę o  rzeczywistości sowieckiej i światowej. Co kilka dni, wieczorem po apelu, z głębi kozielskiej cerkwi, rozchodził się głos z aktualnymi komunikatami. Prf. Świaniewicz wspomina o wzruszającej "wieczornicy " poświęconej Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, którego współorganizatorem był por. Leonard Korowajczyk


W ostatnich dniach kwietnia 1940, pod ścisłymi strażami, załadowano wagony jeńcami Kozielska. W jednym z nich znaleźli się prof. S. Świaniewicz i mój Tata. Po całonocnej jeździe pociąg zatrzymał się na stacyjce Gniezdowo. Oficer NKWD z grona oficerów wywołał Świaniewicza i umieszczono go w opróżnionym wagonie, skąd obserwował, co działo się na peronie, szczelnie obstawionym przez wojsko.
Pod same wyjście z wagonu, podjeżdżał  tyłem "zwyczajny” autobus,  Do wnętrza wprowadzono pojedynczego oficera, a kiedy wszystkie miejsca były zajęte, autobus odjeżdżał, by po dwudziestu  minutach powrócić po następną partię jeńców. Z innej relacji wiemy, że w autobusie były "ciasne celki, dla jednego jeńca. Straszne ."Rozładunek następował przed budynkiem przypominającym willę." po rewizji odbierano zegarki, pieniądze, pasy główne, cenne przedmioty...
W kwietniu -  czerwcu 1943 Niemcy zorganizowali ekspedycję anatomo -patologów Międzynarodowego  Czerwonego Krzyża. Na podstawie ekshumacji można sobie wyobrazić jak na wiosnę "1940 NKWD mordowała polskich oficerów. Pojedyńczo doprowadzano ofiary na skraj Dołu Śmierci. Młodzi ludzie stawiali opór i bronili się ze wszystkich sił. Ofiary kłuto bagnetami. Krzyczącym zatykano usta trocinami. Zaciskająca się pętla ze sznurka dławiła. To tylko kilka przykładów. Strzał w potylicę i ciało osuwało się do dołu, gdzie ekipa układała je warstwami. Instrukcja dla morderców mówiła o oszczędzaniu amunicji i nie powtarzaniu strzału. "Sam towarzysz Stalin powiedział, że każdy pocisk kosztuje 15 kopiejek i trzeba je oszczędzać i nie powtarzać strzału".

Po wielu latach odkryłem tragedię naszej rodziny. W Katyniu zamordowano: mego Ojca por. r. Leonarda Korowajczyka, brata mojej mamy ppor. r. Mieczysława Kuczynskiego, brata mojej babci ppor. r. Tadeusza Tyszkę, jego zięcia ppor. r. Władysława Solankę i dalszego naszego kuzyna ppor. r. Witolda Eysmuntta.

O Katyniu wiedziałem od 1943, ale trzeba było mocno trzymać język za zębami. Szczególnie mocno musiałem zaciskać zęby w PRL! Nie opacznie wypowiedziane słowo Katyń mogło skończyć się życiową katastrofą. Konsekwentnie pisałem w ankietach, że Ojciec zginął na wojnie, a  gdzie tego nie wiem.

Pierwszy raz przyjechałem do Katynia w lipcu 1989. Z inicjatywy Andrzeja Wajdy reżyser Marcel Łoziński kręcił dokumentalny film "Las Katyński „ z operatorem Jackiem Petryckim. Skompletowana ekipa ruszyła na szerokie tory, takie po których przewożono tysiące polskich oficerów w  1939 i  1940. Nasz pociąg to dwa wagony, w jednym ekipa filmowców, w drugim rodziny oficerów Ofiar Mordu oraz paru dziennikarzy i innych osób powiązanych w różny sposób z Katyniem, min. z śp Bożeną Łojek. Do tego filmu doproszono mnie i mego wujka Władysława Kuczyńskiego, brata zamordowanego Mieczysława Kuczyńskiego.

Nasze wagony w Terespolu przekroczyły granicę jeszcze PRL i wjechały na teren ZSrR. Niedługo odczuliśmy "uroki „ komunizmu, kiedy zaopiekowała się naszą ekipą śliczna dziewczyna, na odległość pachnąca perfumami KGB.

Smoleńsk , a z niego do Gniezdowa, ostatniej stacji przed Katyniem. Jeden z uczestników, podobno jeniec Kozielska, przekłamał fakty. Był on z protekcji , zdrajcy i agenta KGB Rosse - Zawadzkiego  na którym ciążył wyrok śmierci w Armii Andersa. W tej sprawie doszło do mego konfliktu, o podłożu historycznym, z Andrzejem Wajdą. Nikt nie ma prawa przekłamywać historii!

Groby Katyńskie, przypominające trawniki z tablicami głoszącymi zbrodnię hitlerowców na polskich oficerach w 1941. Całonocna jazda do Kozielska. W murach cerkwi i sąsiadujących budynkach, szukamy śladów po jeńcach. Nie ma ani jednego słowa. Rozmawiamy z wolontariuszami remontującymi cerkiew. Czy słyszeli co tu się działo na przełomie 1939/40? Czy słyszeli o obozie polskich oficerach ?  Ni, niw e mieli o  tym pojęcia! Te pogawędki nie uszły uwadze  naszej opiekunki i skrócono nam pobyt w ZSRS prawie dwa dni.

Po raz drugi byłem w Katyniu z bratem Wojtkiem  w  roku 2001, krótko po otwarciu Cmentarza Wojennego. Ten Memoriał to niewątpliwa zasługa śp. Andrzeja Przewoźnika. Zginął na pobliskim Lotnisku Sewierne. Upamiętniał Tamtyhc, sam stał się ofiarą Smoleńska  w 2010.  Wspólna Mogiła ponad 4  tysięcy oficerów.   Dzwon Pamięci. Tysiące tabliczek z alfabetycznie ułożonymi nazwiskami i krótką charakterystyką każdej ofiary.

 Trzeci raz z pielgrzymką w Katyniu byłem 10 kwietnia 2010.Niewiele brakowało, abym zamiast luksusowym prezydenckim pociągiem, poleciał do Smoleńska samolotem. Było tylko jedno miejsce dla mnie, brakowało dla mego brata, a bez jego pomocy nie mogłem jechać.

Cmentarz Wojenny w Katyniu. W oczekiwaniu na przylot Prezydenta, kilkuset Polaków kręci się po Cmentarzu, a wśród nas rechocący śmiechem rosyjskie "byczki " na wiele metrów cuchnące służbami specjalnymi .Czekamy na Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Minuty przedłużają się w kwadranse. Megafony milczą. Raptem głos "Dostałem telefon z Warszawy. Samolot z Prezydentem rozbił się. Zginął Lech Kaczyński i najważniejsze osoby w państwie ".Zamach! W  bardzo przyśpieszonym tempie zostajemy ewakuowani z Federacji Rosyjskiej.

  Ziemia smoleńska, ziemia przeklęta. Już zasępiony Stańczyk dumał nad  jej losami.  To włości księcia Puzyny. Tutaj w walce z Rosją krwawili żołnierze Batorego, Żółkiewskiego, Józefa księcia Poniatowskiego. Stalin, w zemście za klęskę w Bitwie Warszawskiej, strzałem w potylicę, wymordował przeszło cztery tysiące dwieście polskich oficerów. W  1943 , w niedalekim Lenino, Berling rzucił do bezsensownego boju, tych którym nie udało się dotrzeć do Andersa. Połowa Dywizji im. Kościuszki poległa. I  ten ostatni dramat 10 kwietnia 2010 , kiedy kolejna Elita polska zginęła! Czy kolejna polska tragedia na Ziemi Smoleńskiej była ostatnim rozdziałem...?

Władysław Trzaska - Korowajczyk

Copyright © 2017. All Rights Reserved.