Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki-Nie wódź czy nie daj?...

Od bardzo dawna zastanawia mnie i wywołuje jakiś wewnętrzny dysonans sformułowanie „ i nie wódź nas na pokuszenie” w modlitwie „Ojcze nasz”.
Jakże dobry Ojciec miałby WODZIĆ?... Wszak to domena zupełnie innego „ojca” – ojca kłamstwa i wszelkiej nieprawości – Szatana.

Dlatego zastępuje ten fragment z przekonaniem, iż nie popełniam wykroczenia, sformułowaniem: „ i nie daj nas pokuszeniu”, bądź „chroń nas przed pokuszeniem”.
Mając nadzieje, że to nie jest niezgodne z ortodoksją...

Natomiast zupełnie nie przejmują się tymi problemami - ba! - wieloma innymi, o wiele ważniejszymi w skutkach ludzie „wolni”. Wolni od nie tylko religijnych, ale i cywilizacyjnie*, zdrowych standardów. Standardów cywilizacji łacińskiej, ale przecie nie tylko.  Wolni od myślenia o przyczynach i skutkach. Wolni od myślenia o sensie istnienia. Tym fundamentalnym sensie, któremu nauka religii daje szansę … Religii również w szkołach. Tutaj i teraz – w polskich szkołach. Chrześcijańskich, katolickich polskich szkołach. Dewastatorzy świadomi, czy jakby w pewnej „pomroczności jasnej”?...  

„Strajkujący” wobec Sensu, wobec używania intelektu oraz wolnej woli. Wolnej woli wolnego, rozumnego, świadomego swej ludzkiej misji człowieka. Bez pajacownia.

*

Zastanawia np. lansowanie „wolnej woli” w uleganiu popędom.

Popędy – w tym seksualny – to naturalny element naszego życia. Tak jak rozum, wola – oczywiście wolna, nie schorowana wola i nie zdewastowany rozum – kierują naszym pielgrzymką przez ten padół. Sensowną pielgrzymką.

Właśnie rozum, wiedza, wola, strzegą nas przed wieloma złymi uczynkami, które odruchowo moglibyśmy czynić ( a i nieraz, bywa, wszak jesteśmy grzeszni - czynimy).

Seks jest – jak wspomniałem – może być wspaniałą nagrodą w trudzie wydania i pielęgnowania życia. Może być jednym z pięknych kształtów miłości. Ale może być strasznym, wręcz demonicznym zwodzeniem, w kierunkach ciemnych „stron mocy”, które wiodą wciąż w dół, w dół, w dół… Byle jak, byle gdzie z byle kim…

Znane są i opisane przypadki, kiedy wola wolnego człowieka potrafi uwolnić go z tej drogi, ale są coraz natarczywiej lansowane obrazki znane, jako „inna opcja”.  Bezpieczna, radosna jakoby, alternatywna.

Chyba pisałem już o doświadczeniach z warszawskich czasów, kiedy na parkietach  „Stodoły” i „Hybryd” imponował maestrią całkiem sympatyczny facet, a którego prywatne homosexualne życie, mimo środowiskowych błyskotek i wydawało się sukcesów, poprowadziły do głębokiej depresji.

Zatem pamiętajmy. Sodomici to wciąż nasi bracia w człowieczeństwie. Osłabieni. Zwiedzeni. Zagubieni. Bywa - opętani. Ludzie jakby niepomni skutków swych czynów. Nie tylko tych historycznych, nie tylko tych wiecznych, ale i tych „tutejszych”, o których świadczą ci, którzy potrafili uwolnić się od tej zgubnej skłonności.

Zatem módlmy się w tej i każdej intencji dobrej drogi przez Życie: „Nie daj nas na pokuszenie”. „Nie daj nas pokusie”. Amen.

-----
* „Nasza cywilizacja, dążąc do bezkresowości w pożądania, zabiła kulturę, rozbudziła instynkty zoologiczne i zamiast skupić się i połączyć ludzkość, podzieliła je na sekcje wrogich obozów, hołdujących zasadom imperializmu, hedonizmu /…/  cywilizacja ilościowa, nie powodując nic poza konkurencją, doprowadzi do rozluźnienia i zbłąkania woli /…/ (ponieważ –kn) … cywilizacja wyraża się sumą postępu narodu lub ludzkości dla wspólnego wysiłku.

(Antoni Ferdynand Ossendowski – podróże przez życie, napisane przez Witolda Michałowskiego, Wydawnictwo Zyski i S-ka)