Publikacje członków OŁ KSD

prof. Tadeusz Gerstenkorn-Refleksje nad …

Nad tym co było i minęło, a co jest teraz obecnie. Czasem warto porównać i zastanowić się nad zmianami.

Refleksja pierwsza

Na przełomie roku 1963/64 byłem w Paryżu i mieszkałem jakiś czas w bursie szkoły języka francuskiego Alliance Française.

Było to wygodniejsze niż  codzienne dojeżdżanie z domu Polskiej Akademii Nauk przy ulicy Lauriston w XVI dzielnicy. Część żeńska bursy była szczelnie oddzielona przez wejście do kodowanej windy, także zresztą nadzorowanej przez portiera. Tak było wówczas w liberalnej Francji. Nie uważało się za stosowne, by bursa była  „dwupłciowa” , możliwa dla par heteroseksualnych, ale też nie zauważyłem, by komuś przyszło do głowy oceniać oddzielnie mieszkających mężczyzn i kobiet jako geje  i odpowiednio lesbijki.

Już inaczej przedstawiała się sprawa w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Niemczech. Przebywałem wówczas dość często w tym kraju, bowiem byłem zapraszany z wykładami do uniwersytetów i przyglądałem się przy okazji życiu akademickiemu. Zainteresowałem się mimo woli informacjami na tablicy ogłoszeń. Reklamowały się różne grupy lesbijek i gejów i zapraszały do współuczestnictwa. Ogłoszenia nie były zrywane, ani nie było też na nich żadnych kąśliwych uwag.
    
Pamiętam jeszcze jedną ciekawą sytuację. W okresie przedwojennym (tj. przed 1939 r.), jak i zaraz po tzw. wyzwoleniu w 1945r. widywałem nieraz u swych krewnych nieodłączną parę dwóch młodych kobiet, o których było wiadomo, że razem mieszkają i stanowią jakby jedność. Nigdy jednak nie padło słowo lesbijki lub coś w tym rodzaju. Uważało się, że tak im się lepiej żyje. Nie pamiętam, by ten stan rzeczy był jakoś specjalnie akcentowany przez te panie. Nie było żadnej demonstracji takiego zachowania czy sposobu życia.

A jak jest teraz ?  Na początku czerwca odbyły się w wielu miastach Polski (i trwają nadal) tak zwane parady równości organizowane przez organizację LGBT, tj. społeczność (?) lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów (ang.: lesbian, gay, bisexual, transgender). Do tej pory nie byłem zainteresowany  sposobem życia różnych grup o wyszukanych preferencjach  i upodobaniach płciowych, ale na ten problem z konieczności  trzeba było zwrócić uwagę powodowanym mocno akcentowaną akcją medialną. Podkreślano występowanie zamieszek, atakowania manifestantów, a nawet policji, która interweniowała. Zwykle dochodzi do takiej sytuacji, gdy jest jakieś prowokacyjne zachowanie, na przykład ekscentryczny strój manifestantów lub wymalowanie się  robiące dziwne wrażenie ze względu na odbiegające od przyjętych norm w danym społeczeństwie. Nie podoba się to wówczas jakimś obserwatorom i dochodzi do niepotrzebnych kolizji. Wystarczyło zajrzeć do Internetu, a można było znaleźć sporo na ten temat informacji.
    
Terminu lesbijka, rzadziej safonka lub trybada używa się w odniesieniu do kobiet, które uprawiają seks z kobietami. Słowo lesbijka pochodzi od wyspy Lesbos, na której żyła i tworzyła poetka starożytnej Grecji Safona (stąd nazwa: safonka), która podobno opiewała śródkobiece praktyki płciowe. Słowo trybada pochodzi od trybadyzmu, tj. praktyki seksualnej wśród kobiet, które uprawiają seks  z kobietami, naśladując stosunki heteroseksualne (różnopłciowe).
    
Męskich homoseksualistów nazywa się obecnie gejami, słowem wziętym z języka angielskiego. Słowo gay  znaczy właściwie wesoły (łatwo sprawdzić w każdym słowniku). Na reklamowanych zdjęciach par gejów pokazywane są wesołe, uśmiechnięte, zadowolone twarze. Czy rzeczywiście są tak szczęśliwi ? – można wątpić. W okresie, jeszcze stosunkowo niedawnym, nazywano gejów pederastami, co było pewnym rozszerzeniem tego pojęcia z  kręgu mężczyzn mających skłonność do młodych chłopców, co dzisiaj, na szczęście, jest prawnie zakazane.
    
Przez biseksualizm( gr. bi – dwa) rozumie się popęd do obu płci.  Mam jednak wątpliwość, czy na skłonności się kończy, czy raczej zaczyna i idzie w kierunku korzystania „na obie strony”. Angielskie ałowo transgender nie ma chyba oficjalnego tłumaczenia. Można je – jak mniemam -  oddać jako transpłciowiec lub (choć niezbyt dokładnie) słowem transwestyta. Za transwestytę uważa się zwykle osobę, która zmieniła płeć biologiczną. Słowo to jest złożeniem słowa trans (łac.: za, z tamtej strony lub też transitio –przejście)  i pewnej deformacji łacińskiego słowa vestis – suknia lub vestitus – suknia, ubiór, odzienie.
Takie słownictwo jest o tyle trafne, że osoby te zwykle zmieniają strój normalnie noszony przez określoną płeć. Już   samo przebieranie się w odzież płci przeciwnej daje niektórym satysfakcję emocjonalną lub seksualną i bywa nazywane eonizmem lub metatropizmem. Według Wikipedii, do osób transpłciowych (transgender) wlicza się również osoby transseksualne i niebinarne. Kluczową cechą transseksualizmu  jest niezgodność pomiędzy płcią psychiczną a anatomicznymi cechami płciowymi, przy braku chorób psychicznych, nieprawidłowości hormonalnych lub genetycznych.

Przez niebinarność płciową rozumie się nieuznawanie podziału  dwupłciowego (mężczyzna, kobieta). W ogólnej definicji terminem transgender określa się ogół osób, które tworzą mniejszość populacyjną (społecznościową) o odmiennej od heteroseksualnej (różnopłciowej) orientacji seksualnej oraz osoby o tożsamości płciowej niezgodnej z płcią biologiczną. Termin powstał w latach 60.  XX wieku w USA. Do powszechnego obiegu wszedł w latach 90. Jest dość oczywiste, że zmiana płci może dotyczyć pewnej deformacji zewnętrznych cech płciowych, dokonanych chirurgicznie dzięki postępowi techniki operacyjnej, ale nie  zmienia to faktu, że każda komórka ciała jest nacechowana odpowiednimi znamionami płci biologicznej. A zatem formalna zmiana płci nie ma właściwie sensu i nie wiem dlaczego prawnie w niektórych przypadkach jest dokonywana. Bierze się widocznie pod uwagę tak zwaną orientację seksualną, czyli trwały emocjonalny i seksualny pociąg do osób określonej płci.

Skłonności jednopłciowe uważano jako przypadłość chorobową wymagającą leczenia. Obecnie ugrupowania te chcą uznania tej przypadłości jako odmiennej normalności, co napotyka na duży sprzeciw społeczny i religijny. Na przykład , bardzo ostro praktyki homoseksualne ocenia judaizm, czego dowodem jest książka o tytule 613 przykazań  judaizmu, wydana przez Austerię ze wstępem naczelnego  rabina Polski  Michaela Schudricha i jego stwierdzeniem, że przykazania judaizmu obowiązują po wsze czasy Na przykład przykazanie o numerze 209 głosi zakaz stosunków cielesnych między mężczyznami z dopiskiem człowiek, który popełnił ten grzech podlega karze ukamienowania. Nie jest mi znane, by w którejś religii chrześcijańskiej tak ostro traktowano praktyki homoseksualne, ale ocenia się je jako moralnie negatywne i społecznie szkodliwe, zwłaszcza te, które ukierunkowane są na pewne żądania prawne, np. adopcję dzieci, lub też roszczenia co do sposobu edukacji dzieci i młodzieży nasyconego dążeniem do uzyskania przedwczesnych doświadczeń płciowych i wyolbrzymianie  znaczenia przeżyć płciowych w życiu człowieka, co prowadzi do dysharmonii życia psychicznego i wielu tragedii osobistych często u zupełnie młodych ludzi.
    
Jak można zauważyć obecnie do skrótu LGBT dodają niektórzy znak  plus (+), mający wskazywać, że w tym ugrupowaniu znajdują się także inne ”odmieńce” płciowe niż wskazują na to litery skrótu.
    
Przyglądając się rozwojowi ruchu LGBT można chyba łatwo dojść do wniosku, że nie chodzi tu o starania o społeczną akceptację wspólnego życia, zamieszkiwania osób tej samej płci, bo to już od dawien dawna było praktykowane i nawet często zalecane jako przeciwstawienie przedślubnej wspólnej koegzystencji, ale chodzi o uznanie społeczne i prawne praktyk homoseksualnych, to znaczy w obrębie tej samej płci.  Tak to już jest na tym świecie, że przekazywanie życia jest możliwe tylko przez współżycie osobników/osób odmiennej płci. I dotyczy to całego świata przyrody, W świecie ludzkim zdarzały się i zdarzają osoby o skłonnościach do praktyk cielesnych jednopłciowych, co skutkowało, ogólnie biorąc, traktowaniem takich jako niemoralne, a w niektórych kręgach były nawet obarczone sankcjami prawnymi. Bardzo kategorycznie traktowano homoseksualistów w Niemczech w okresie władzy nazistowskiej (narodowego socjalizmu), gdzie homoseksualistów umieszczano w obozach koncentracyjnych oznaczając ich dodatkowo specjalnymi wyróżniającymi niekorzystnie odznakami.
    
Środowisko LGBT wydaje się być dobrze zorganizowane i posiada nawet własne pismo społecznościowe Replika oraz portal internetowy Queer. Nazwa ta jest o tyle charakterystyczna, że w języku angielskim znaczy dziwny, dziwaczny, ekscentryczny, a nawet: fałszywy, podejrzany. Istotnie, przedstawiciele tego ugrupowania zachowują się  dość często na organizowanych paradach  ekscentrycznie  i dziwacznie, przynajmniej rozpatrując takie zachowania z punktu widzenia  przyjętych zasad życia i zachowania.
    
Jeżeli żądania środowiska LGBT zostałyby spełnione, to można oczekiwać, że i inne grupy mogą wystąpić o zaspokojenie ich potrzeb, na przykład o uznanie kradzieży jako zjawisko normalne, związane, jak niektórzy twierdzą, z wrodzoną kleptomanią, a więc cechą jakoby niepoddającą się leczeniu i ewentualnej zmianie w sposobie postępowania w życiu, bo wrodzoną. Oczywiście, na tym może nie być końca, bo mogą się znaleźć grupy o jeszcze bardziej trudnych do zaakceptowania cechach w społeczeństwie. Wypracowany przez wieki sposób życia nazywany normalnością  nikogo nie krzywdzi, a co najwyżej  zwraca uwagę na możliwość korekty odmiennego postępowania niż to jest przyjęte w zorganizowanym społeczeństwie. Wywołuje to często gwałtowną reakcję tych odmiennych środowisk twierdzących, że są dyskryminowane i pozbawiane należnych im praw obywatelskich.  Takie żądania można byłoby jeszcze zrozumieć (niekoniecznie zaakceptować), ale rzecz w tym, że środowiska te dążą do narzucenia swego sposobu życia całemu społeczeństwu (np. przez pewne formy edukacji seksualnej dzieci i młodzieży), na co nie można się zgodzić.
    
Zastanawiam się, czy homoseksualizm nie ma jakiejś korelacji (powiązania) ze spotykaną czasem u niektórych osób niechęcią czy uprzedzeniem do płci przeciwnej. Zdarza się tak zwana mizoginia (lub mizoginizm; greckie misos – nienawiść, gyne – kobieta) tj. silne uprzedzenie (czasem nawet nienawiść) do płci żeńskiej i podobnie mizoandria ( gr. aner – mężczyzna, andros- dopełniacz tego rzeczownika) tj. uprzedzenie do mężczyzn. Jak wyczytałem w Wikipedii, mizoandria, według teorii Freuda, jest reakcją kobiet, przebiegającą na poziomie emocjonalnym, na dyskryminację i uprzedzenia społeczeństwa patriarchalnego.  Zdarza się nawet mizantropia (gr. anthropos – człowiek) tj.  uprzedzenie do gatunku ludzkiego. Stąd pochodzi  spotykane słowo mizantrop, czyli odludek, człowiek stroniący od ludzi, samotnik. Takie przypadłości  zwykle są uwarunkowane, jak sądzę, jakimś bardzo przykrym doświadczeniem życiowym związanym  z kontaktem z osobą płci przeciwnej. Czasem ta niechęć przybiera nawet formę nienawiści albo –jak przypuszczam - może się zwracać do szczególnego zainteresowania płcią własną. Tak już jest, że akt cielesny jest związany z dużą dozą przyjemności  (doznań fizycznych; bywa, że i psychicznych) której  wiele osób  specjalnie poszukuje, nie bacząc na pewne ograniczenia  moralne powodowane dobrem drugiej osoby, co potwierdza doświadczenie życiowe. Chyba  lepiej jest znaleźć się w kręgu  cisseksualizmu – cis- płciowości (łac.: cis – po tej samej stronie), tzn. gdy osobiste doświadczenie tożsamości płciowej jest  zgodne z płcią biologiczną.

Refleksja  druga

W pewnym okresie życia chętnie wraca się  wspomnieniami do przeszłości i nawet pewne fakty się idealizuje. W tym przypadku sięgam pamięcią do mych czasów akademickich i przypominam sobie swych dawnych profesorów, którzy odznaczali się  (czasy powojenne) dużą fachowością i dydaktycznością z dobrą dykcją i prezentacją prowadzonych wykładów, a ponadto przeważnie   życzliwym sposobem odnoszenia się do studentów i współpracowników. Niestety ich okres trwania w uczelni był zazwyczaj dość krótki, bo władza ludowa szybko się ich pozbywała.

Ten idealny obraz ówczesnej profesury zakłóca mi niestety fakt ich życia prywatnego, które nieraz odbiegało od idealnego standardu, a było spowodowane poddaniu się urokowi i wpływowi erosa. Można by to było przyjąć jako zjawisko normalne, gdyby nie to, że skutki były często moralnie nie do zaakceptowania. Osoby te były obdarowane wysokim intelektem, a więc powinny wiedzieć, że pewne nieobyczajne posunięcia mają także skutki krzywdzące drogie im kiedyś osoby, a tak czynić nie należy.
    
I tak sobie myślę, że ten brak współpracy między intelektem a wolą źle się odbija na obliczu naszej elity, także współcześnie. Przy nominacjach na stanowiska (różnego typu) bierze się pod uwagę wyłącznie zasługi fachowe kandydata, a zupełnie pomija obraz etyczny, ideowy (chętnie uwzględnia się tylko postawę ideologiczną, polityczną), co ma skutki  społeczne, ponieważ sposób życia i postępowania  danego człowieka są nieraz bardzo przykre w  kontaktach  z wieloma petentami.

Ten jeden uboczny fakt – życie płciowe – ma ogromne reperkusje społeczne, trudne do zlekceważenia. A zatem nie może nam być obojętne, jakie żądania jakaś  grupa wysuwa wobec  społeczeństwa lub prawa i chce je wprowadzić w życie. Jeśli zlekceważy się ten aspekt i nie będzie od razu reagować,  to po jakimś czasie może być już za późno.
    
Od czasu do czasu nawet popularne media biją na alarm z powodu rozlewającej się fali rozwodów. To jest bardzo poważna sprawa. Z wielkim bólem nieraz czytam w jakiejś gazecie, że ten czy ów po kilkukrotnym małżeństwie (państwo dało mu taką możliwość) zostawił po tych wyczynach trzódkę dzieci, którą teraz niewiadomo kto się opiekuje. Czy tak może być w dobrze funkcjonującym społeczeństwie i państwie ? Proszę się zastanowić.
    
Zdaję sobie sprawę, że jako żyjące stworzenia jesteśmy pod przemożnym wpływem praw przyrody i działających w nas hormonów, ale na szczęście nie musimy bezwzględnie ulegać potrzebom dolnej części ciała, bo mamy także taki organ jak mózg i działający w nim rozum, który pomaga nam zachowywać się szlachetnie, tak by w pamięci istniejących po nas pozostawać tylko jako  dobrzy ludzie bez skazy pewnych słabości. Życie ma wiele pięknych aspektów  i to przynoszących dużo radości (np. służenie lub pomoc  drugiemu człowiekowi) i przyjemności. Kierowanie się w życiu głównie pożądliwością (także niecielesną) prowadzi do wielu nieszczęść osobistych, rodzinnych i społecznych, a tego należy bezwzględnie unikać.

    
Od wartości moralnej ludzi i ich postępków zależy bieg dziejów.  Publiusz Korneliusz Tacyt (ok.55-120) – historyk rzymski

P.S. Poruszone wyżej sprawy nie wyczerpują listy refleksji, ale te wymagają też pewnego uporządkowania i odpowiedniego przedstawienia.