Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki-Cywilizacja bębnów

Mądrość - to umiejętność sięgania do najgłębszych przyczyn pojawiających się skutków oraz wykorzystania jej na  obszarze wolnej ludzkiej woli. Z tego daru przychodzi zdawać osobisty rachunek. Nieunikniony. Wcześniej czy później.
Czy jest więc mądrością uciekanie od

rzeczywistości w świat fantasmagorii przeróżnych idealizmów materialistycznych (dobre, nieprawdaż ? – idealizm materialistyczny!), opartych na nie zweryfikowanych empirycznie hipotezach, nazywanych w dodatku z pompą „światopoglądem naukowym”.

Czy rozsądne zda się roztrwanianie sił dla budowania zamków na piasku, które bezwzględny czas przewiewa bez respektu dla rangi konstruktorów?

Czyż można nazwać mądrością, oddawanie sprawnego intelektu na zmarnowanie za liche w końcu grosze, czy choćby srebrniki, dewaluujące się nawet tu i teraz?

Czy roztropnym może być ograniczenie się do czerpanie z jednego, choćby bajecznie kolorowego i modnie atrakcyjnego źródła informacji o rzeczywistości?

Czy nie nazbyt ryzykowną staje się akceptacja dla wymuszanych maczugą tolerancji przeróżnych dewiacji? Dla prymityzowania potrzeb ludzkich; sprowadzania człowieka do roli zagonionego konsumenta codziennej  strawy indoktrynacyjnej i posłusznego wykonawcy woli poplatońskich „elit” ?

Czy istnieje świadomość przyczyn przeraźliwie realnych skutków zanikania uczuć wyższych ?

Nie można już mieć alibi w braku dostępu do źródeł wiedzy. One są – trzeba jeno podjąć pewien wysiłek – również finansowy - sięgnięcia po nie: na półkach księgarń, niekoniecznie tych w hałaśliwych centrach; w kioskach z czasopismami, nie zawsze zagrzebanych pod zwałami ple-ple kolorowizny ( a jeżeli nawet, to co? – odgrzebujmy); na spotkaniach dobrych edukacji; czasami w „publicznej” Telewizji.

Radio Maryja, Nasz Dziennik, Niedziela, Fronda, Wychowawca, Głos dla Życia, W drodze, Nowe Państwo  – to tylko kilka tytułów uchylających drzwi do alternatywnych źródeł informacji dla dorosłych i młodzieży.

Edukując siebie, dzieląc wiedzę z otoczeniem, cierpliwie, wytrwale, z uśmiechem, uzyskuje się radość odkrywcy „ziem nieznanych”, przeżywa fascynacje, których nie zastąpi już codzienna medialna porcja seksownych panienek u boku supermanów i tajemnic alkowy jaśniejszych i ciemniejszych gwiazdorków płci obojga. Propaganda nowych miraży zaczyna obnażać swe braki jak fałszywy banknot poddany ekspertyzie.

Zaczynamy na przykład dostrzegać jak destrukcyjny wpływ na setki tysięcy, by nie rzec miliony, młodych ludzi miała i ma „ciężka” muzyka rockowa. Tu zresztą nie ma tajemnicy – „idole” mówią całkiem otwartym tekstem*:
- „Jedno, co mogę sobie wyobrazić, to porwanie waszych dzieci....Oczywiście nie mam na myśli prawdziwego porwania. Nie. Chodzi mi raczej o zmianę ich systemu wartości, o to, by oddalili się od swoich rodziców” (David Crosby dla Rolling Stone Magazine)

- „Hipnotyzujemy ludzi i wprowadzamy ich w pewien stan pierwotny, który zawsze jest pozytywny. Jak u dzieci które bujają w obłokach. A kiedy pozna się najsłabszy punkt człowieka, można wtłoczyć w jego podświadomość wszystko, co się chce....”  (Jimmy Hendrix dla Life Magazine)
Zapamiętajmy: „...można wtłoczyć w jego podświadomość wszystko, co się chce...”

-    „Piekło wydaje mi się o wiele bardziej fascynujące i interesujące niż niebo. Trzeba przebić się na drugą stronę, aby wszystko osiągnąć” (Ray Manzarek z The Doors)

-    „Myślenie to początek końca rock`n rolla” ( Ted Nugent dla Creen Magazine.)

I komentarz w Newsweek:  „The Doors opisują i przynależą do odmiennego niż nasz świata. Do świata chaosu, karnawału demonów, w którym do głosu dochodzą najciemniejsze ludzkie instynkty...”

Tak, to nie są żarty: „...wpływ tekstów rockowych na podświadomość dzieci i młodzieży jest tak silny, że można mówić o >praniu mózgów<”, są to: „potężne nakazy kierowane do podświadomości”. „Już sama tematyka tych tekstów budzi niesmak. Zbyt często mówią o anarchii, wykorzystaniu seksualnym, narkotykach, przemocy i  śmierci.” (John Rockwell - diabelskie bębny;Vocatio, Warszawa 1997).

Można dodać: Szatańskim językiem i przemyślnymi metodami psycho i socjotechnik...  

W tą samą „technologię” prania mózgów można zapewne wpisać technozgiełk, narkotyzujące „love parady” i zupełnie prywatnie, powszechnie eksploatowane „basy” hi-fi odtwarzaczy – w domu, na ulicy, w samochodowym szpanie.

Rytmiczne, monotonne dźwięki, o określonej częstotliwości i mocy, powtarzane uporczywie, ogarniają słuchacza, zniewalają i tworzą pewien stan świadomości. Na tym zasadza się rytualny taniec plemienny. Tam źródłem hipnotyzowania są bębny- ważny element misteriów, wprowadzających w trans  ludy prostych cywilizacji, tu - łomot technodecybeli....

Skoro padło słowo „cywilizacja” nie sposób nie dotknąć tego kluczowego pojęcia.

Jest to „stan rozwoju społeczeństwa ludzkiego w danym okresie historycznym, ze szczególnym uwzględnieniem kultury materialnej, przeciwstawiany stanowi dzikości i barbarzyństwa”  - podano w Małym Słowniku Języka Polskiego (PWN ,Warszawa1997).

Ponieważ mamy prawo do odczuwania pewnego niedosytu, zobaczmy do jakich wniosków doszedł Feliks Koneczny - wybitny historyk i teoretyk kultury, poważany w Polsce i Europie okresu międzywojennego, spychany w niebyt przez animatorów „jedynie słusznych światopoglądów”: „Cywilizacja – to suma wszystkiego, co pewnemu  odłamowi ludzkości jest wspólnego; a zarazem suma tego wszystkiego czem się taki odłam różni od innych „ .

  „Cywilizacya jest to metoda ustroju życia zbiorowego” (Feliks Koneczny - O wielości cywilizacyj; Wydawnictwo Antyk Marcin Dybowski reprint z wydania Gebethnera i Wolfa, Kraków 1935).

Powtórzmy: „Cywilizacja jest to metoda ustroju życia zbiorowego”

I jeszcze jedna konkluzja Autora: „Każda cywilizacya, póki jest żywotna, dąży do ekspanzyi; toteż gdziekolwiek zetkną się ze sobą dwie cywilizacye żywotne, walczyć ze sobą muszą. Wszelka cywilyzacya żywotna, nie obumierająca, jest zaczepną. Walka trwa, dopóki jedna z walczących cywilizacyj nie zostanie unicestwiona; samo zdobycie stanowiska cywilizacyi panującej walki bynajmniej nie kończy."

Czyżbyśmy w przestrzeni „Nowej Ery” - byli świadkami narodzin i dynamicznej ekspanzyi nowej, niezdefiniowanej nawet przez profesora Konecznego, cywilizacji – ustroju migotliwych, kolorowych obrazków, ideologii marzeń o wiecznej, zainfantylnionej młodości, seksu, szmalu i decybeli?

A może raczej jesteśmy uczestnikami – w obronie, w zaniechaniu, lub ataku - natarcia cywilizacyi  piekielnych bębnów różnego asortymentu?...

***
Ostatnio jakiegoś cynizmu "politycznego",poprzez wystawienie na ośmieszanie biednej zakręconej czymś niewiasty jako niszczyciela... Szkoda kobiety, szkoda nas...

Krzysztof  Nagrodzki

*/PS. Z równą prostotą i bez zakłamania przekazywali cele Marks, Lenin, Łunaczarski. Ten ostatni mówił wprost, np.: ” Wszystkie religie są trucizną, przede wszystkim zaś chrześcijaństwo, bo chrześcijaństwo naucza miłości bliźniego i miłosierdzia, my natomiast potrzebujemy nienawiści, musimy umieć nienawidzić. Tylko za tę cenę zdobędziemy świat. Zadaniem naszym nie jest reformowanie, lecz niszczenie wszelkiej moralności...” ( za: Michał Klizma - W obliczu końca; Fronda 15/16 Warszawa 1999r.)


Pierwsza (skrócona)publikacja:  Nasz Dziennik nr 268 z 17.11.1999r ( z zapowiedzią na stronie tytułowej)

Publ. również: http://krzysztofnagrodzki.pl