Katastrofa lotnicza 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem - zwana również nie bez racji ze względu na kontekst i rozmiar Drugą Tragedią Katyńska – wzbudzała i wzbudzać będzie naturalny ból ale i pytania o przyczyny tego nieszczęścia. I nie da się ich stłumić nakazem pokornego wysłuchiwania oficjalnych czy półoficjalnych komunikatów i doniesień, bądź przyjęcia wąskich, śpiesznie konstruowanych, ukierunkowań.
Jest naturalne, iż w każdym tego typu zdarzeniu, śledztwo musi niejako z urzędu badać wiele wersji, aby wykluczając starannie jedna po drugiej dojść możliwie najbliżej tej prawdziwej. Dlatego dziwne, a nawet podejrzane, stały się te pierwsze sygnały, wskazujące na winę pilotów.
Minął miesiąc, a pytania na które nadal brak wyjaśnień, żyją swoim życiem i budują at-mosferę – powiedzmy łagodnie – zdziwień i wątpliwości: Czy to tylko niekompetencja?...
Dlatego nadal, konsekwentnie, hołduje się hipokryzji, podwójnym standardom ocen: Innych dla „swoich” innych dla przeciwnika. Z pomiataniem standardów, będących fundamentem naszej łacińskiej cywilizacji: Ładu logiki, prawa, chrześcijańskiej wiary i determinacji w dążeniu do prawdy. Czy to nie kolejne potwierdzenie jej zdrady przez oszołomionych mirażami „postępu”? - Niezależnie od tego kto jest jego aktualnym animatorem i pod jakimi szyldami występuje ...
I czy to nie kolejny dowód na to, iż i ta tragedia nie oczyściła wielu umysłów, nie przywróciła samodzielności myślenia – zbierania wiadomości, weryfikacji, ustalania prawdopodobieństwa, układania logicznych ciągów i zbliżanie się możliwie blisko prawdziwej konkluzji?
Nie wykluczone, iż metody manipulacji, które miały być jedynie narzędziem, wżarły się tak głęboko w psychikę, iż narzędziem stał się .... sam manipulator.
Minął miesiąc, a pytania na które nadal brak wyjaśnień, żyją swoim życiem i budują at-mosferę – powiedzmy łagodnie – zdziwień i wątpliwości: Czy to tylko niekompetencja?...
*
Pytajmy zatem nadal:- Dlaczego na szczeblu rządowym zgodzono się na podzielenie katyńskich pielgrzymek na oficjalną z premierem i nieoficjalną z prezydentem, przenosząc walkę „wewnętrzną” na forum międzynarodowe (nie pierwszy zresztą raz)?
- Dlaczego lista udających się w lot do Katynia była znana wielu osobom –w tym dziennikarzom- kilka dni przed wylotem?
- Dlaczego na pokładzie jednego samolotu zgromadzono tyle osobistości, istotnych dla funkcjonowania państwa: Prezydenta i jego ważnych ministrów, wicemarszałków sejmu, głównych dowódców wojska polskiego, przywódców i prominentne osobistości ugrupowań parlamentarnych, szefów ważnych instytucji i stowarzyszeń?
- Dlaczego polska dyplomacja a następnie polskie służby specjalne nie zabezpieczyły odpowiednio lotu, w tym lotniska docelowego, ew. lotniska zapasowego i efektywnego transportu do Katynia?
- Dlaczego pierwsze komunikaty z katastrofy eksponowały niesubordynację pilota, rzekome kilkukrotne podchodzenie do lądowania oraz nieprawdziwie wskazywały na złą znajomość języka rosyjskiego przez załogę samolotu?
- Dlaczego dodatkowo kolportowano plotkę o naciskach prezydenta na pilota?
- Dlaczego - skoro uznano, iż warunki nie pozwalają na bezpieczne lądowanie - lotnisko nie zostało formalnie zamknięte? (Sugestie wieży kontrolnej nie mają mocy wiążącej.)
- Dlaczego bardzo długo podawano fałszywą godzinę uderzenia w ziemię, skoro wiedza o właściwej – wcześniejszej o ok. 20 minut - nie była nieznana (np. polski korespondent Witold Bater, internauci na smoleńskim portalu, ostatnia wypowiedź gubernatora)?
- Dlaczego nie wyjaśniono odgłosów (i ich kontekstu) zarejestrowanych na amatorskim filmie wideo nakręconym przez Andrieja Miendiereja, emitowanym na YouTube a przekazanym polskiej prokuraturze do zbadania?
- Dlaczego po zabezpieczeniu dostępu do miejsca katastrofy dosyć drastycznie (odbieranie kaset z nagraniami dziennikarzom – np. montażyście TVP Wojciechowi Wiśniewskiemu) w krótkiej, początkowej fazie, zaniechano staranności i ochrony tak dalece, iż w kilka tygodni po tragedii można nadal znajdować i zbierać szczątki samolotu, rzeczy, a również – to niesamowite - fragmenty ludzkie?
- Jak brak staranności w zebraniu, złożeniu i przechowywaniu w stosownym miejscu szczątków samolotu, może wpływać na możliwość jego rekonstrukcji, oraz na techniczne elementy śledztwa? I dlaczego do takiej niechlujstwa dopuszczono?
- Czy strona rosyjska samodzielnie odczytywała zapisy z osobistych notatek, telefonów komórkowych i innych nośników elektronicznych zabitych? Jaki jest dalszy los tych rzeczy? I w konsekwencji czy pilnie zabezpieczono dostęp do państwowych urządzeń elektronicznych mogących podlegać nieuprawnionej penetracji?
- Dlaczego strona polska pozostawiła śledztwo w sprawie katastrofy polskiego samolotu wojskowego w rękach rosyjskich (MAK- Międzypaństwowy Komitet Lotniczy to zespół do badania z niektórych państw byłych republik ZSRR) i czy uczestniczyła stale, bezpośrednio w śledztwie, w tym w odczytywaniu zapisów „czarnych skrzynek” przejętych przez stronę rosyjską? Dlaczego jest swoistym petentem, ubiegającym się o dane? Czy tylko dlatego, że tak jest wygodniej dla aktualnych władz polskich?...
- Dlaczego samolot wyposażony w nowoczesne urządzenia do nawigacji i lądowania w trudnych warunkach (m.in. TAWS), prowadzony przez wieżę, podchodził do pasa nie na jego osi, gwałtownie tracąc wysokość?
- Jakie były dane przekazywane z wieży do prezydenckiego Tu-154?
- W nawiązaniu do pkt. 15: Czy i kiedy udostępniono Polakom zapis rozmów wieży kontrolnej lotniska tudzież czy polska strona przesłuchiwała (uczestniczyła) również pracowników kontroli smoleńskiego lotniska?
Jeżeli tak – jaki jest wynik przesłuchania?
A jeżeli nie - to dlaczego? - Dlaczego lotnisko nie dysponowało urządzeniem naprowadzającym ILS, które (podobno) zdemontowano po wizycie premierów Tuska i Putina 7 kwietnia?
- Dlaczego wymieniano (po katastrofie) elementy naprowadzania na pas startowy smoleńskiego lotniska północnego?
- Dlaczego nie przyjęto oferty pomocy ze strony NATO, które – jako strona „trzecia” mogłaby uwiarygodnić ustalenia?
- Dlaczego identyfikacja zwłok była tak utrudniona – szczególnie generalicji i pilotów - a protokoły z autopsji niezbyt staranne i niepełne? Czy możliwe jest wznowienie badań szczątków na inne okoliczność zejścia ?
- Dlaczego atakuje się stawiających uprawnione wszak pytania oraz podnoszących wątpliwości co do jakości rekonstrukcji wydarzeń oraz śledztwa? A czynią to ci sami politycy, dziennikarze oraz inne „autorytety”, którzy byli wcześniej – delikatnie mówiąc – niechętnie nastawieni do śp. Prezydenta i do wielu innych ofiar tragedii?
*
Pytać, w miarę bezpiecznie, jeszcze można, chociaż i tu tzw. nowa lewica (szeroko rozumiana) zaczyna coraz bardziej nerwowo zerkać w kierunku wypróbowanych metod „demokracji” kontrolowanej, odczuwając, że z ilościowej strawy indoktrynacji, nie musi wyrosnąć nowa postępowa jakość. Dlatego nadal, konsekwentnie, hołduje się hipokryzji, podwójnym standardom ocen: Innych dla „swoich” innych dla przeciwnika. Z pomiataniem standardów, będących fundamentem naszej łacińskiej cywilizacji: Ładu logiki, prawa, chrześcijańskiej wiary i determinacji w dążeniu do prawdy. Czy to nie kolejne potwierdzenie jej zdrady przez oszołomionych mirażami „postępu”? - Niezależnie od tego kto jest jego aktualnym animatorem i pod jakimi szyldami występuje ...
I czy to nie kolejny dowód na to, iż i ta tragedia nie oczyściła wielu umysłów, nie przywróciła samodzielności myślenia – zbierania wiadomości, weryfikacji, ustalania prawdopodobieństwa, układania logicznych ciągów i zbliżanie się możliwie blisko prawdziwej konkluzji?
Nie wykluczone, iż metody manipulacji, które miały być jedynie narzędziem, wżarły się tak głęboko w psychikę, iż narzędziem stał się .... sam manipulator.
*
Pytanie czy prawdziwe odpowiedzi zostaną sformułowane i podane oficjalnie do wiadomości ludu, pozostaje otwarte. Do czasu. A tymczasem lud swoje wie. Bowiem ma wolny dostęp do Internetu i mediów niezależnych. Jeszcze ma.