Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki-Dwa bratanki?...

„Niemcy przyjęli rosyjską wersję” - konkretne doniesienie prasowe wskazuje na bezkrytyczne, akceptujące, a nawet rozszerzające potraktowanie przez media zachodnich sąsiadów meldunku z moskiewskiej konferencji, o pierwszych wynikach dochodzenia z rozbicia TU-154 pod Smoleńskiem. Jakże to spolegliwie harmonizuje z wiejącymi ze wschodu, tuż po tragedii, pospiesznymi doniesieniami o hardości i niekompetencji wojskowych pilotów prezydenckiego samolotu nie reagujących na sugestie o trudnych warunkach. Wprzódy Tupolew miał, jakoby, krążyć długo i uparcie, aby lądować w gęstej mgle (sugestie: ktoś wywierał nacisk z nakazu prezydenta?), potem podchodził tak nieumiejętnie, iż mimo doskonałych urządzeń pokładowych i lotniskowych zszedł na poziom ziemi dwa kilometry przed pasem lotniska i to z włączonym autopilotem (sugestie: załoga nie znała rosyjskiego, a przed najtrudniejszym manewrem była rozproszona pogawędkami z dwoma intruzami w kokpicie?) Wreszcie okazało się, iż rozbił się około dwudziestu minut później niż uderzył w ziemię (sugestie: to nie takie istotne) a szczątki zebrano niesłychanie starannie, przeorując teren do metra w głąb, mimo odnajdywania fragmentów (również ciał!), jeszcze kilka tygodni po tragedii.
Żadnej przyczyny zewnętrznej, żadnej awarii w mechanizmach, żadnego zakłócenia w podawaniu namiarów z wieży kontroli, żadnej ingerencji elektronicznej? Proste. Teraz wystarczy, aby najemnicy z tub medialnych które chcą mieć władzę nad umysłem i decyzjami ludu, uporczywie lansowali wersję, iż oczywistym i ostatecznym wyjaśnieniem przyczyny katastrofy było rozbicie maszyny o ziemie przez niedoszkolonych pilotów i sprawa będzie zakończona. Będzie?...
- Mimo wiedzy o faktach i odczytywaniu danych również przez Polaków i Amerykanów? Będzie?... Mimo rozbudzonej nadziei na przełom w nieufnym z oczywistych względów stosunku Polaków do  w ł a d z  Rosji – podkreślam– władz, a nie narodu, który cierpiał od nieludzkiego systemu i doświadczał jego okrucieństwa na ciele i – rzec można – duszy, znacznie dłużej.
To właśnie moment - czas ofiary krwi - aby pokazać w czynie a nie w gestach, kim chcemy być dla siebie  - chrześcijańskimi braćmi czy nadal materiałem do „politycznego” zagospodarowania na ziemi - nie tyle niczyjej ile dzielonej na strefy wpływów obcych „inwestorów” ? Zatem nie może być strasburskiej schizofrenii w rosyjskiej odpowiedzi na pozew Rodzin Katyńskich. Nie można zbywać Polaków starymi dokumentami ze śledztwa w sprawie mordów na polskich jeńcach z wiosny 1940 roku, zakrywając pozostałe. Nie może być regresu w kwalifikacji masowego mordu w Katyniu (i innych miejsc zagłady) nazywanego od czasu Procesu Norymberskiego zbrodnią przeciw ludzkości a zmienionej przez rosyjską prokuraturę dopiero podczas drugiej prezydenckiej kadencji Putina* Nie można zamiatać pod dywan kolaboracji stalinowskiego ZSRR z Niemcami Hitlera aż do czerwca 1942 roku i zbrodni na narodzie polskim przed i po najeździe 1939 roku. Nie może śledztwo w sprawie tragedii z 10 kwietnia 2010 roku być powtórzeniem fałszywek Gibraltaru 1943 czy raportu komisji Burdenki z 1943 roku.
I najważniejsze - nie można dopuszczać do dalszego dyrygowania prawdą, państwem i narodami, ludzi wyspecjalizowanych w fałszowaniu partytur. Wtedy dopiero będzie szansa na p r a w d z i w y  przełom i zbliżenie znękanych przez totalitaryzmy dwu słowiańskich ludów.
Ale czy to możliwe w świecie gier, równie potężnych jak oszołomionych tą potęgą ideologów z „ciemnej strony mocy”...

* Tadeusz A. Kisielewski – Katyń. Zbrodnia i kłamstwo, wyd. „Rebis”, Poznań 2008 

22.5.2010r.