Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać-Przez Anatolię (odc. VIII)

W granicach dzisiejszej Turcji, stanowiącej przed wiekami obszar najważniejszej obok Grecji prowincji Cesarstwa Bizantyńskiego,  znajduje się przeogromna liczba ważnych dla chrześcijaństwa obiektów.

Od niepamiętnych czasów jeden z głównych szlaków komunikacyjnych z Anatolii nad Morze Śródziemne biegł z Iconium do Seleucji nad Calicadnosem. W dzisiejszej Turcji miasta te zwą się Konya i Silifke, zaś rzeka – Göksü. Wiele armii maszerowało tym szlakiem. Podczas drugiej podróży misyjnej najprawdopodobniej tędy - a nie przez Wrota Cylicyjskie położone na północ od Tarsu - wędrował Paweł Apostoł. Do takiego wniosku doszedłem na podstawie kolejności wyliczania przez Łukasza Ewangelistę odwiedzanych przez Apostoła miast. Kiedyś sprawdziłem w terenie ich położenie oraz bieg obu dróg rzymskich, tej poprowadzonej przez Wrota Cylicyjskie i tej biegnącej wzdłuż rzeki Calicadnos. Rzecz tę zasugerowałem w książce "Z Jerozolimy do Rzymu. Śladami Pawła Apostoła".

Szlakiem wzdłuż Calicadnosu postępowały drużyny krzyżowców z krain niemieckich III krucjaty, dążące do odbicia Jerozolimy z rąk muzułmanów utraconej po klęsce chrześcijan pod Rogami Hattim w Galilei w lipcu 1187 roku. Wiodący swych rycerzy cesarz Fryderyk Barbarosa utonął podczas kąpieli w nurtach Calicadnosu w pewien przedwieczorny dzień czerwcowy 1190 roku. Ogromna strata. Inaczej potoczyłyby się losy tej nieszczęsnej wyprawy, gdyby na jej czele stał do końca cesarz, po papieżu najwyższy dostojnik chrześcijańskiej Europy, tak bardzo wewnętrznie skłóconej, a przez to nieudolnej. Kilka kilometrów w górę rzeki od Silifke stoi na wysokim brzegu Göksü kamień upamiętniający to tragiczne zdarzenie. Spędziłem przy tym kamieniu dłuższą chwilę na rozpamiętywaniu klęsk krzyżowców, do czego w wielu przypadkach doprowadziła ich niezgoda, niezdrowa ambicja, nieprzemyślana brawura, miejscami zwyczajna głupota.

Bardzo sobie cenię, że podczas podróży nad Morze Śródziemne wybrałem właśnie tę, a nie inną trasę. Jest urozmaicona i malownicza, a przy tym wolna od ruchu ciężarówek, tej zmory w pokonywaniu szosy przez Wrota Cylicyjskie. Najpierw biegnie ta droga przez rozległy płaskowyż na południe od Konyi, przez nieogarnione stepy Anatolii, prawie bezludne, mając w oprawie odległe góry Kara Dag (2288 m), u stóp których znajduje się zbiorowisko Tysiąca i Jeden kościołów – Binbirkilise. Od strony zachodniej horyzont zamyka rozległy łańcuch Erenler Daglari (2319 m) z Pawłową Listrą u stóp masywu. Derbe, gdzie Paweł Apostoł zatrzymał się na jakiś czas, znajduje się we wnętrzu Kerti Huyuk, w warstwach tellu leżącego 20 kilometrów na północ od miasta Karaman, starożytnej Larandy. Dobrze pamiętam moje w tych stronach podróżowanie wynajętym autem w pierwszych dniach grudnia. Zbierałem materiał do książki o podróżach Apostoła Narodów. Derbe pokrywała już wtedy powłoka śniegu, słońce prażyło mocno, ale w nocy temperatura spadała do 10 stopni poniżej zera.

Za Karamanem, ruchliwym miastem pasterzy z anatolijskich stepów, rozpoczyna się przeprawa przez potężny masyw Taurusu. Góry są tu przecudne, urozmaicone, zaskakujące, zbudowane z różnorodnych skał. Ich budowa geologiczna ulega ciągłym metamorfozom. Widoki są spektakularne. Ze względu na szczupłość miejsca droga zbliża się do koryta rzeki, by w ciasnym wąwozie razem już schodzić ku morzu. Góry przybierają groźną postać. Skały wychodzą na powierzchnię, tworzą się rozległe pola rumowisk. Sosnowe lasy tracą swą gęstość. Tu i tam pojawiają się cedry, im wyżej tym dorodniejsze, może nie tak rozrosłe jak w Libanie, niemniej czarują swym dostojnym kształtem potężnych  konarów, opierając się wichrom na stromiznach.

Na tym odcinku drogi Rzymianie założyli Claudiopolis - dziś Mut - miasto etapowe, zabezpieczone garnizonem. Tuż za nim góry zbliżają się coraz bardziej do siebie, tworząc głęboki kanion.  Z czeluści ziemi dochodzi głębokie dudnienie i łoskot przewalającej się po głazach wody. Pokonawszy ostatnie przeszkody, rzeka wychodzi na równinę i już leniwym nurtem wpływa do morza. W miejscu tym starożytni Grecy założyli miasto Seleucję, która w czasach bizantyńskich stała się ważnym ośrodkiem chrześcijaństwa.

Na tej drodze przemarszu niezliczonych armii, karawan, kupców, krzyżowców i misjonarzy wielkie wrażenie robią ruiny monasteru Alahan. Położony 20 kilometrów na północ od Claudiopolis, dzisiejszego Mut, niewidoczny z poziomu biegnącej poniżej drogi, zajmuje  naturalną półkę w scenerii  bajecznie kolorowej kotliny obrzeżonej pierścieniem wysokich gór. O samym zespole niewiele wiadomo. Dawne kroniki milczą, chociaż niektórzy badacze są skłonni utożsamić go z najsławniejszym w kraju Izaurii monasterem Apadnos, ufundowanym przez Justyniana Wielkiego. To, co z całą pewnością da się ustalić, pochodzi z analizy zachowanych zabudowań, pozostających niestety w stanie mocno zaawansowanego rozpadu. W skład zespołu wchodzą dwa kościoły, jeden datowany na V stulecie, drugi nawet nieco starszy, widać baptysterium, cele mnichów wykuwano w twardych skałach, da się rozpoznać relikty większych pomieszczeń, zapewne refektarza, kuchni, spichrzy, niezabezpieczone kratą cysterny apelują o rozwagę przy zwiedzaniu. Przy zewnętrznym murze kościoła stoją jeszcze sarkofagi, zapewne dawno już puste, bo ciężkie pokrywy są lekko przesunięte. Same zaś  kościoły wzniesiono na planie bazyliki, ambitnie, bez skąpstwa w dekoracjach.

Komu mogły służyć te ogromne świątynie na pustkowiu, przecież nawet dziś nie widać w okolicy żadnych wiosek? I czy był to wyłącznie zespół monastyczny? Przecież występuje tu baptysterium, miejsce przeznaczone do chrztu dorosłych, obiekt zbędny we wspólnotach zakonnych. Jednemu z kościołów przydano nazwę Ewangelistów w nawiązaniu do wyobrażenia czterech autorów nowotestamentowych. Towarzyszą im podobizny dwóch archaniołów, Gabriela i Michała, starannie wykute na belce nadproża w portalu. Ich tu obecność jest symptomatyczna, wszak pokonują w walce Mitrę i Cybelę, owe dwa bóstwa  przez długi jeszcze czas zajmujące poczesne miejsce w świadomości ludzi przenicowanej pogańskimi wierzeniami. Przecież mamy do czynienia z V stuleciem, kiedy ówczesny świat nie był jeszcze w pełni chrześcijański. Szczególnie w głębokich dolinach, daleko od miast, pogaństwo twardo się jeszcze trzymało.

U ujścia do morza Calicadnosu, tureckiego Göksü, w sąsiedztwie Silifke, czyli starożytnej Seleucji, natrafiłem na rozległe rumowisko jednego z najważniejszych w okresie bizantyńskim monasterów Wschodu. Nazywa się Ayatekla, z turecka  Meryemlik. I nawiązuje tradycją do świętej Tekli. Ta towarzyszka Pawła Apostoła, nigdy przez niego nie wymieniona w listach z imienia, została zapamiętana w apokryfie zatytułowanym "Dzieje Pawła". Zauroczona słodyczą i treścią mów Apostoła, głoszonych w domu niejakiego Onezyfora w Iconium, pozostała mu wierną uczennicą do końca swych dni. Próbowała postępować za Pawłem wszędzie, dokąd się tylko udał, miała mu nawet towarzyszyć w więzieniu. Apostoł miał tam trafić z oskarżenia niedoszłego narzeczonego Tekli pod zarzutem zwodzenia młodzieży nowatorską i niebezpieczną nauką, rzekomo propagującą wyższość stanu bezżennego nad małżeńskim, a to przecież mogło mieć negatywny wpływ na przyrost  populacji. A Rzym potrzebował przecież młodzieńców do służby w legionach. Męczona i poddawana torturom Tekla, wychodziła z zadawanych jej udręk obronną ręką. W końcu, wypuszczona na wolność, w przebraniu męskim, ruszyła w drogę na poszukiwanie Pawła. Odnalazła go w Mystrze głoszącego Ewangelię. Nie pozostała jednak przy Apostole. Pożegnawszy się z nim, powędrowała w swoją stronę, by na obrzeżach Seleucji zamieszkać w jednej z grot. Przechodzącym tamtędy podróżnym świadczyła dzieła miłosierdzia, posiadła dar uzdrawiania chorych, przez co gromadziły się przy niej tłumy, wszystkim  przepowiadała Dobrą Nowinę.

Na Wschodzie postać św. Tekli głęboko wpisała się w duchowość i świadomość  chrześcijan. W IV wieku wystawiono na jej grobie martyrium. W 476 roku konsekrowano na tym miejscu bazylikę o trzech nawach, z narteksem, ozdobioną przepięknymi mozaikami. Założono ogromny klasztor, w następnych wiekach rozbudowywany o kolejne kaplice i kościoły w liczbie czterech. Powracająca z Jerozolimy do Europy Egeria zatrzymała się na dłużej u grobu św. Tekli w roku 384. Spotkała tam nieprzebrane rzesze mężczyzn i kobiet zamieszkujących rzędy cel przy martyrium i ćwiczących się w cnocie czystości i dziewictwa. Pamięć o tym miejscu była tak żywa przez wieki, iż została uszanowana nawet przez Turków, którzy w XV stuleciu już na stałe opanowali wybrzeże Cylicji.  

Copyright © 2017. All Rights Reserved.