Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki-Sztuka wypełniania pustki

Oderwanie od korzeni kulturowych, cywilizacyjnych, od tradycji, może rodzić zagubienie, frustrację, a w konsekwencji lęk przeradzający się w agresję. Ta zaś musi być rozładowana w akcie destrukcji, którego formy, kierunek i czas nie zawsze da się konkretnie ustalić. Stara to, wielokrotnie sprawdzona, powtarzana do znudzenia prawda.

Zbyt wyraźnie doznajemy tych efektów - wytworów następnego etapu globalnych eksperymentów - aby nie starać się je rejestrować, aby nie próbować wiązać w określony związek przyczynowo-skutkowy i przeciwdziałać negatywnym implikacjom rozdarcia. Doświadczamy tu polityki rozumianej, jako możliwość realizowania mrzonek o władzy absolutnej, dla dobra ludu, oczywiście, zdobywanej; rwania solo i grupowo korzyści materialnych – tu i zaraz lokalizowanych; rozpaczliwych próby zaistnienia społecznego poprzez emitowanie najprostszych znaków mających to trwanie sygnalizować. To ostatnie, bardzo ludzkie - jesteśmy wszak istotami społecznymi - może czasami wzruszać bezradnością i wyzierającą krzywdą „człowieka prostego”. Często jednak boleśnie - nietolerancyjnie - używając modnego słowa stosowanego w przeróżnych konfiguracjach, narusza obszar wolności bliźnich.

Do takich przypadków zapewne można zakwalifikować przeróżne „instalacje” quasi artystyczne, które w istocie są smutnym zapisem pustki i niemocy twórczej. A czasami – niewykluczone – odpowiedzią na określone zamówienie. I tak powstają obrazy, rzeźby, filmy i filmiki, przedstawienia teatralne, kabarety, piosneczki, próby literackie – dokumenty dekadencji, schyłku człowieczeństwa.

Niewątpliwie trudniej stworzyć budujący dobro scenariusz, fabułę, narysować konia w dynamicznym cwale, niźli wyprodukować „demaskatorską” tandetną farsę, epatującą drastycznymi „momentami” nowelkę, czy scenkę z wypchanym kogutem, głazem, lub napełnionym wodą pęcherzem, licząc na rozgłos spowodowany prowokacyjnym niechlujstwem estetycznym, płycizną intelektualną czy amoralnością (zob. Piotr Jaroszyński – Etyka, dramat życia moralnego, Warszawa 1996). Pokaz mody w Londynie, wystawa „Irreligia” – wymieniając tylko te ostatnie zagubienia – są przykładem jak daleko wżera się w opustoszałe wnętrze człowieka zło.

Można ironizować, że to też sztuka – sztuka ukazywania degeneracji, ale trudno uciec od świadomości, że na naszych oczach rozwija się choroba. Zabójcza choroba cywilizacji. Śmiertelna choroba człowieka. W ostatnich stuleciach szczególnie wdarł się w nasze życie potwór zamętu. Nie jest to nowe doświadczenie ludzkości. Ale rozmiar uświadamia – powinien uświadamiać – o konsekwentnym działaniu demonicznej niewolącej, depersonifikującej potęgi. „To, co się dzieje na świecie – powiedział Bierdiajew – nie jest kryzysem humanizmu, czyli wiary w człowieka, lecz kryzysem człowieka. /.../ Jesteśmy świadkami procesu dehumanizacji we wszystkich sferach życia. Człowiek nie zechciał być obrazem i podobieństwem Boga, i stał się obrazem i podobieństwem maszyny.” (Sud`ba czełowieka w sowremiennom mirie, Paris 1934; za: Marian Zdziechowski – W obliczu końca, Warszawa-Ząbki 1999) Może trzeba w końcu odważyć się na dopowiedzenie: człowiek godzi się przyjmować obraz i podobieństwo bestii?...

I jeszcze jedno. Można ze smutkiem zrozumieć ludzi o nikłych lub żadnych predyspozycjach twórczych atakujących Parnas, ale gdzie są prawdziwi, utalentowani, mający autentyczne osiągnięcia w budowaniu piękna i dobra wspólnego mistrzowie, elity dobrze pojmowanego postępu? Gdzie można spotkać ich zdecydowaną, upublicznioną dezaprobatę dla zła, kiczu; może zachętę: pójdź dziecię, ja cię uczyć każę?

***
Tekst ten miał pierwszą publikację w 2001r. ("Niedziela").
- Czy coś się zmieniło w naszej rzeczywistości przez te niemal dwie dekady?...

- Myślę, że wytrwałość katolickich mediów- ze szczególnie ważną-rzec można wiodącą rolą Radia Maryja a następnie Telewizji Trwam i Naszego Dziennika, również Niedzieli i Gościa Niedzielnego -przeorywuje naszą postrzeganie i buduje „nowych ludzi plemię”, które nie da się zwieść owymi piekielnymi mamieniami - np. o "małżeństwach homoseksualnych" - bazującyh na swoistej cywilizacyjnej amnezji (chociaż tego nawet tzw. komuna nie wymyśliła w swoich rozmachach postępowych kombinacji) co do wskazówek - dla dobra człowieka i ludzkości przekazanych. I nakazanych.

Zatem: „Alleluja i do przodu”! Mimo lokalnych diabelskich wzmożeń i prób…
Również-a może szczególnie-dotykających podstaw: Wiary i wynikającej z niej drogowskazów; płci; rodziny; relacji międzyludzkich…

Tego sobie życzmy na Nowy Rok AD 2022 i dalej i dalej i dalej...

kn




Copyright © 2017. All Rights Reserved.