Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać - EFEZ

Efez to jedno z największych i najwspanialszych miast greckich, ojczyzna wielu starożytnych myślicieli i mędrców, po wcieleniu Grecji do Imperium - stolica rzymskiej prowincji Azji. Miasto ważne dla chrześcijaństwa, związane z pobytem Pawła Apostoła, Łukasza Ewangelisty, Jana Ewangelisty, a także Maryi, Matki Jezusa. W miejscach takich jak Efez, czyli rozdeptywanych przez tysięczne rzesze turystów, szukam zawsze odosobnienia, jakiegoś zakątka z dala od ludzi. Chodzi o to, ażeby w skupieniu, w ciszy, poza strefą hałasu i widokiem wszędobylskich aparatów fotograficznych, móc nawiązać kontakt z czasem minionym. Tak zatem i w Efezie znalazłem ustronie bezludne, gdzie mogłem zatopić się w przeszłość, ale nie tę wywołaną z oglądania pomników architektury, choćby najwspanialszych, ale tę odtworzoną treścią mowy wewnętrznej. A za taką uznałem list św. Pawła pisany do mieszkańców Efezu i innych wspólnot rzymskiej prowincji Azji, oraz komentarz Łukasza Ewangelisty do zdarzeń, których był on świadkiem w miejscowym teatrze.

W TEATRZE EFESKIM

Teatr ten zachował się w stosunkowo dobrym stanie. Może dlatego że antyczne rumowisko leży z dala od nowo budujących się miast, a zatem ludzie nie ograbiali go z ciężkiego, trudnego w transporcie budulca. Zresztą, komuż w nowych czasach, po upadku cywilizacji grecko-rzymskiej, potrzebny był tak wyszukany materiał, skoro cofnięto się do poziomu lepianek? Paweł Apostoł żył w epoce wysokiej kultury. Uczestniczył w niej i ją współtworzył. Teatr efeski mógł pomieścić 25 tysięcy widzów, czyli Efez liczył podówczas ze sto tysięcy mieszkańców. Miasto ogromne! I Paweł nie bał się wystąpić na obcym sobie terenie przed tak wyszukanym audytorium. Po złych doświadczeniach z Aten roztropnie zaczynał nie od agory, ale od przepowiadania w szczuplejszym już gronie,  wynajmując w tym celu pomieszczenie w szkole niejakiego Tyrannosa. Tym bardziej że próba przekonania Żydów w synagodze, że Jezus jest Mesjaszem, zakończyła się całkowitym fiaskiem. Aż dwa lata słuchali Pawła poganie, którego nauki poparte były cudami, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy (Dz 19,12). Moc przepowiadania Pawłowego była w Efezie tak potężna, iż doszło nawet do spontanicznego palenia magicznych ksiąg. Oczywiście, nie mogło obyć się bez oporu ze strony niektórych środowisk, nie tylko tradycyjnie już żydowskich, ale i greckich, szczególnie z kręgu rzemieślników żyjących z wyrobu srebrnych i złotych figurek Artemidy Efeskiej, głównej bogini greckiej. Widzicie też i słyszycie, że nie tylko w Efezie, ale prawie w całej Azji ten Paweł przekonał i uwiódł wielką liczbę ludzi gadaniem, że ci, którzy są ręką uczynieni, nie są bogami (Dz 19, 26). I zaczęło się ! Całe miasto było wzburzone. Łukasz Ewangelista, który był świadkiem zajść, opisał je w szczegółach.

W ten barwnie przedstawiony epizod z Dziejów Apostolskich próbowałem wczytać się w efeskim teatrze, zająwszy miejsce w najwyższym rzędzie z widokiem na Drogę Arkadyjską, tę samą, którą musiał podążać Apostoł, bo prowadziła do portu. Dziś tego portu nie ma, bo zmieniła się konfiguracja egejskiego wybrzeża. Maleńkie posążki Artemidy oglądałem w wielu muzeach, jedne wykonane w srebrze i w złocie, inne w kamieniu, ale są i takie, które odkuto w marmurze jako ogromne posągi. Ku jej czci wystawiono gigantyczną świątynię, Artemizjon, pierwszą w VI w. p.n.e., drugą w IV w. p.n.e., po tym jak szaleniec Herostratos spalił ją w 356 r. p.n.e., podobno w noc narodzin Aleksandra Wielkiego.

W RUINACH KOŚCIOŁA NMP


Posiłkując się planem archeologicznym, bez trudu odnalazłem miejsce, gdzie w Efezie stał kościół Matki Boskiej, być może pierwszy w ogóle kościół dedykowany Jej imieniu. Kościół ten wypełniał w duszach ówczesnych ludzi pustkę po zamkniętej z rozkazu cesarza w 381 roku wielkiej świątyni Artemidy. Pamięć o tej bogini, kochanej przez lud, potężnej i sławnej czynami, była ciągle jeszcze żywa, kiedy w 431 roku z woli cesarza Teodozjusza II do Efezu zjeżdżali się już biskupi z daleka, by obradować nad sprawą nie cierpiącą zwłoki. Skoro na wcześniejszych soborach udało się jako tako rozwiązać kwestie dotyczące natury Jezusa, przyszła kolej na opowiedzenie się w sprawie Maryi: była Ona matką Jezusa jako Boga, czy może tylko matką Chrystusa jako człowieka?  Był to sobór bardzo ważny, bo miał się zająć sprawą wysoce kontrowersyjną, sprawą, która dzieliła  nie tylko teologów, ale i zwykły lud, bo teologia na Wschodzie wyszła z pomieszczeń klasztornych i pałaców możnych na ulice miast. O ważnych kwestiach teologicznych rozprawiali na co dzień zarówno uczeni w wąskim gronie znawców przedmiotu,  szwędający się na agorze mędrkowie, rozgorączkowani widzowie na hipodromie kibicujący swym ulubionym drużynom, czy wreszcie przekupki na targu warzywnym.  Zajmie Maryja miejsce Artemidy, czy nie? Zajęła! Ku nieopisanej radości ludu, ojcowie soborowi – po uprzednim zamknięciu w więzieniu głównego oponenta, Nestoriusza – przypisali Maryi tytuł Theotokos, Matki Boga. Odtąd kult Maryi rozprzestrzeniał się po chrześcijańskim świecie. Podjęto budowę kościołów poświęconych Jej imieniu. Najpierw w Efezie, aż dwa w Rzymie, jeden na Zatybrzu, drugi na wzgórzu eskwilińskim, w Nazarecie, a niebawem w dziesiątkach i setkach innych miejsc.

Poszedłem i ja oglądać miejsce, gdzie stał Artemizjon. Miejsce to znajduje się poza  ogrodzeniem efeskiego zespołu archeologicznego. W okolicy bagiennej. Pojedyncza kolumna, którą wydobyto z ziemi i dźwignięto do pozycji stojącej, przypomina istnienie jednej z największych i najpiękniejszych świątyń greckich, opiewanej przez poetów jako ósmy cud świata.