Publikacje członków OŁ KSD

Portretował Rubinsteina...

Wystawa w Muzeum Miasta Łodzi W sali wystaw czasowych Galerii Mistrzów Polskich Muzeum Miasta Łodzi otwarta została ekspozycja prac malarskich i rzeźby Zygmunta Schretera (Schrötera). Jest to pierwsza powojenna prezentacja dzieł tego postimpresjonisty, urodzonego w 1896 roku w Łodzi a zmarłego w 1977 roku w Paryżu.

„Łódzki paryżanin” (taki tytuł nadano wystawie) przyszedł na świat w rodzinie zasymilowanych żydowskich przemysłowców, pielęgnującej tradycje muzyczne. W dzieciństwie uczył się gry na skrzypcach. W 1914 roku wraz z ojcem wyjechał do Karlsbadu, po wybuchu wojny przeniósł się do Berlina. Tam grał w orkiestrze Teatru Reinhardta oraz w Filharmonii Berlińskiej. Jednak zapewne już wtedy czuł, że nie muzyka stanowi jego prawdziwe powołanie. Mając za sobą projekty wzorów na tkaniny dla fabryki ojca, doskonalił umiejętności plastyczne (m.in. pod kierunkiem Lovisa Corintha i Martina Branderburga). Zadebiutował wystawą rysunków i akwarel w Łodzi w 1927 roku. Następnie rozwijał talent podczas licznych podróży po Europie. Niebawem osiadł na stałe w stolicy Francji - zamieszkał w słynnej dzielnicy cyganerii artystycznej, Montparnasse. Związał się z kręgiem Ecole de Paris. W paryskich salonach wystawiał prace jako malarz francuski, miał też ekspozycje w Amsterdamie, Brukseli, Berlinie, Zurychu, Helsinkach, Jerozolimie, Tel Avivie, Nowym Jorku. Udokumentowane zostały jego łódzkie wystawy z lat 1933, 1935 i 1937. Nie zerwał więc kontaktów z rodzinnym miastem, przyjaźnił się z tutejszymi artystami, portretował niektórych z nich, m.in. Artura Rubinsteina.

W czasie II wojny światowej ukrywał się w Paryżu, wspierany finansowo przez kolekcjonera z Buenos Aires. Po wojnie również wiele podróżował. W 1960 roku przyjął obywatelstwo francuskie, nic natomiast nie wiadomo o jego wizytach w Polsce po 1945 roku.
Pierwszymi „autonomicznymi” pracami plastycznymi Schretera były ekspresyjne szkice postaci ludzkich. Z czasem jego twórczość zaczęła ewoluować w stronę syntezy doświadczeń impresjonizmu i ekspresjonizmu, będącej własną, oryginalną formą recepcji koloryzmu. Malował portrety i autoportrety, akty, martwe natury, wnętrza mieszkalne, pejzaże, sceny rodzajowe. Eksperymentował z kompozycją i rozwibrowaną plamą koloru. Stosował szeroką paletę nasyconych barw, posługując się nierzadko szpachlą. Bogata faktura cechuje także jego rzeźby – głowy i figury ludzkie (zachowało się ich niewiele). Prawdopodobnie sporo jego obrazów czeka jeszcze na odkrycie.

Ekspozycję w Galerii Mistrzów (a ścisłe w otwartym właśnie Aneksie Jednego Mistrza), obejmującą ponad ćwierć setki prac, traktować można jako symboliczny powrót Zygmunta Schretera do rodzinnego miasta – powrót mniej więcej taki, jaki nie tak w sumie dawno stal się udziałem młodszego od malarza o rok innego „łódzkiego paryżanina”, Aleksandra Tansmana. - To tylko mały wycinek twórczości Schretera – mówi kurator wystawy, Monika Nowakowska. - Część jego dorobku zaginęła, ale obrazy stopniowo zaczynają wypływać na rynku sztuki. Zbyt pobieżnie znamy na razie biografię artysty, by dało się te prace datować. Można jedynie domyślać się, z jakiego okresu pochodzą.
Całe przedsięwzięcie w pałacu Poznańskich udało się zrealizować dzięki współpracy trzech prywatnych kolekcjonerów: Andrzeja Króla, Marka Mielniczuka i Marka Roeflera. To dzięki nim łodzianie mogą obejrzeć m.in. Autoportret malarza, inny znakomity olej – Tancerkę egzotyczną i jedyną na wystawie rzeźbę, specjalnie przywiezioną z Paryża, gipsową Głowę młodej kobiety.

Janusz Janyst