Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska – Korowajczyk: Kramarząc narodem przehandlują Polskę

Czy jednomandatowe okręgi wyborcze rozwiązałyby sprawę? Nie jest to pewne, ale taką szansę należy wykorzystać. W ostatnich miesiącach, a w szczególności tygodniach na polskiej scenie politycznej, dało się odczuć wewnątrzpartyjne poważne konflikty , wstrząsy i pęknięcia.   W zasadzie dotyczyły one wszystkich ugrupowań parlamentarnych. Z całą pewnością jedne to były rzeczywiste konflikty, ale niektóre z nich to były rozłamy i wstrząsy spektakularne przeznaczone dla gawiedzi. Niech się ludziska zabawiają się, a my za kulisami robimy swoją robotę, kramarząc Polską.

Premier dokonuje czystek w kraju, eliminując każdego kto nie ma mentalności ciury obozowego. Oczywiście ma poparcie kilku osób z t.zw. intelektualistów, których język przypomina gwarę furmanów, dworskich fornali i meneli. Ryjąc od dziesiątków lat w świadomości Polaków dokonali moralnych spustoszeń w narodowej tożsamości. Teraz tryumfują kiedy w programach szkolnych eliminuje się historię ojczystą i klasykę polskiej literatury. Tusk ma swoją klakę i to z nazwiskami, które tu w Polsce zawsze budziły podejrzenia, że ich patriotyzm nie ma żadnego związku z Polską. Macki Tuska sięgają również Parlamentu Europejskiego, gdzie został wyautowany Jacek Sariusz Wolski, liberalny  specjalista, ale mający odwagę mieć swoje zdanie.  Na jego miejscu wprowadzono Różę Thum, osobę o niejasnej proweniencji, sprzecznej z obowiązującymi zasadami swojej klasie.

Wiadomo, że w Platformie Obywatelskiej toczy się batalia o pozyskania dla Tuska stanowiska w strukturach Unii Europejskiej. Premier płaci każdą cenę, oczywiście kosztem narodowych interesów, aby wyniść się z tej Polski, którą, jako całością, specjalnie nie darzy sympatią. Pod dywanem buldogi już gryzą się o schedę po Premierze. Tragedią tych wewnątrzpartyjnych rozgrywek są koszty jakie płacą Polacy, emerytury , Lotos, tandetnie budowane autostrady, katastrofy kolejowe, czy stadiony piłkarskie, na których nie chce rosnąć trawa. Hasło zielonej wyspy dalej się podtrzymuje, tylko w sklepach coraz mniej kupujących, podobnie jak i w aptekach, w których ceny wielu leków znacznie wzrosły. Padają apteki, plajtują firmy, a Tusk, w diabolicznym uśmiechu, promienieje sukcesami swego Rządu. Wszystko na pokaz byleby zadowolić swego” anielskiego” protektora.  

Na ile prawdziwe są okładanie się przysłowiowymi kłonicami Palikota z byłym sekretarzem KC PZPR Leszkiem Milleremi wzajemne komplementowanie się, to się dopiero okaże... Palikot, wspierany Komorowskim, nabiera rozpędu w dążeniu do swoich, a może nie tylko swoich, celów. W tym duecie trudno jest rozszyfrować kto jest kim i kto za kim stoi? Podrygi taneczne PSL w sprawach emerytur, to spektakl dla ludu, a rzeczywistość już była ustalona od początku.  Partia Pawlaka nie może pozwolić sobie na najmniejsze utarczki z koalicjantem, bo ich ceną byłaby utrata dla „ludowych elit „ bardzo intratnych stanowisk i w tym mieszczą się podstawowe zasady ideowe tego Stronnictwa.

Niewątpliwie najtrudniejsza jest sytuacja po t.zw. prawej stronie. Wiodące Prawo i Sprawiedliwość dzieli się i dzieli. Najpierw odłączyła się frakcja Polska Jest Najważniejsza i praktycznie nie ma jej na scenie politycznej. Teraz odeszła Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Szczególnie ten drugi człon „Zbigniewa Ziobry” budzi wesołość swoistą infantylnością.
Programowo partia Zbigniewa Ziobry niewiele różni się od Prawa i Sprawiedliwości, podobnie zresztą było z PJN. Co więc stało za tymi podziałami? Czy tylko ambicje rozłamowców? Przykładem może tu służyć Kluzik – Rostkowska, przykład koniukturalizmu, ale elektorat na Śląsku okazał się na to odporny, skoro oddał na nią głosy.

Zamieszanie w łódzkim Prawie i Sprawiedliwością jest pochodną tego co dzieje się w całym PiS, gdzie Jarosław Kaczyński nie zawsze panuje nad swoimi partyjnymi strukturami.
Kilka miesięcy temu w Łodzi, anonimowa grupa, jak się trochę później okazało wywodząca się z Platformy Obywatelskiej, podjęła akcję zbierania podpisów pod referendum odwołujące Hannę Zdanowską z funkcji Prezydenta Miasta. Zbieranie podpisów podjęły również miejskie struktury PiS kierowane przez Marcina Mastalerka. Tej decyzji gwałtownie sprzeciwił się Jarosław Jagiełło poseł do Sejmu. Na Wiejskiej zorganizował kilkunastu innych posłów PiS i wydali oświadczenie potępiające łódzką strukturę.

Jarosław Jagiełło to dziwna postać. W polityce działa już kilkanaście lat. W ostatnich wyborach parlamentarnych dostał się do Sejmu psim swędem. Na liście PiS został umieszczony na 13 miejscu. W pierwszej wersji do Sejmu został wybrany b. prokurator, ale ze względów formalnych, ten wybór był nieprawidłowy, a na to miejsce wskoczył właśnie Jagiełło.
Zachowanie Jarosława Jagiełły w Sejmie było bulwersujące. Wybrany z listy PiS, nie wstąpił do Klubu Prawa i Sprawiedliwości, ale został posłem niezawisłym /sic!/. Kolejny przykład obrzydliwego koniunkturalizmu.   Na pytania dziennikarzy czy jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości odpowiadał „ Ja się nie wypisałem z PiS ale nikt mnie nie zawiadomił, że jestem wykluczony z partii”. Sytuacja ta ostatecznie została rozwiązana kilka dni temu, kiedy Walny Zjazd PiS w Łodzi usunął Jagiełłę z partii.

To nie koniec PiS – owskich zawirowań w Łodzi. Kilka dni temu, paru członków PiS, związanych z pracą w Urzędzie Miasta Łodzi lub miejskimi spółkami, wycofało swoje poparcie dla referendum odwołujące Hannę Zdanowską, choć wcześniej optowało za tym rozwiązaniem. Bezmyślność granicząca z głupotą. Czy są szanse by w tym towarzystwie znaleźli się ludzie mający twardy kręgosłup politycznych zasad.  

W Łodzi dzieją się sprawy godne kabaretu. Kilka dni temu paru inicjatorów Referendum, zdaje się, że byli to członkowie Platformy, zmieniło zdanie i wycofało się z pierwotnych decyzji. Żeby było śmieszniej, zabrali ze sobą wiele tysięcy podpisów łodzian, popierających Referendum i nie mają zamiaru nikomu ich przekazać. No i oczywiście wywołali awanturę. Ci co w dalszym ciągu są za Referendum, domagają się oddania list, ale chyba nie ma na to szans. W nagrodę Pani Prezydent powołała ich do Rady Miasta jakiegoś dziwnego, niekonstytucyjnego ciała, które w założeniu miało być konkurencją do wybieralnej Rady Miejskiej. Absurd goni absurd. Takich mamy polityków. Jednych powinno się rozgonić na cztery strony świata, innym dać podstawową szkołę dobrego wychowania, a jeszcze innych skierować na leczenie psychiatryczne.  

Z tego skrótowego przeglądu sytuacji na polskiej scenie politycznej dosyć wyraźnie widać, że we wszystkich ugrupowaniach partyjnych toczą się wewnętrzne rozgrywki, we wszystkich poza PSL. PSL, jak zawsze, znajdzie się sytuacji , w której będzie nieodzownym języczkiem uwagi w politycznych rozgrywkach i koniecznym partnerem koalicyjnym. Dla tych obrotowców nie ma to żadnego znaczenia czy to będzie Platforma, SLD, Prawo i Sprawiedliwość czy ruch Palikota, zawsze na miejscu, zawsze gotowi do współpracy. Gdyby reaktywowano PZPR i partia ta zaproponowałaby ludowcom koalicje, zapewne nie spotkałaby się z odmową.
Obserwując z boku sytuację w Polsce, nasuwa się jedna, ale dramatyczna myśl. Tej całej partyjnej ferajnie zupełnie nie zależy na Polsce, na Polakach, ale jedynie na partyjnych apanażach. Kto jaki wyrwie dla siebie stołek, do jakiej spółki państwowej lub prywatnej zostanie oddelegowany i będzie ciągnął milionowe zyski.

Polska obecna na partyjniactwie stoi. Wstrząsy wewnątrz prawie wszystkich ugrupowań, wstrząsy prowadzące do anarchii i rozpadu państwa, budzą nie tylko niepokój, ale i stawiają pytanie: Czy to jest sytuacja „normalna”? Komu zależy by Polska chyliła się ku upadkowi? Oficjalnie nie usłyszy się takich życzeń z Moskwy, Paryża, Berlina, Tel Avivu  czy Brukseli, ale w międzynarodowej polityce, co innego głoszą oficjalne oświadczenia, a co innego ukrywa się przed narodami. Takim przykładem było parę zdań wymienionych między prezydentami USA i Federacji Rosyjskiej. Rządy rządami, a właściwą politykę realizują niewidzialne służby specjalne poszczególnych państw.

Może się mylę, może jestem nazbyt podejrzliwy, może wyznaję spiskową teorię dziejów, ale lepiej dmuchać na zimne, niż ocknąć się w jakimś szambie lub co gorsza, w okowach obcych.
Czy jest na to jakaś rada? Oczywiście nie ma sytuacji bez wyjścia. Przede wszystkim należy budzić świadomość narodową i to we wszystkich środowiskach, ale zacząć trzeba od młodzieży i właściwej nauki historii i ojczystej i polskiej literatury . Innym zadaniem jest walka o media, szczególnie telewizyjne by przekazywały obiektywną rzeczywistość. Obiektywną koniecznością jest wyeliminowanie z TV różnych typków ze „Szkła Kontaktowego”, „Faktów po faktach”, „Kropki nad I” i innych tego typu audycjach robiących wodę z mózgu „miernym, biernym, ale wiernym” odbiorcom. Należy uświadomić Polaków, że „Gazeta Wyborcza”  sączy jad nienawiści do wszystkiego co nie po ich myśli. Niech teatry, ale i filmy pokazują właściwą drogę jaką powinni kroczyć Polacy, a nie zaśmiecać ich umysłów wulgaryzmami , chamstwem, i przemocą pełną mordobicia i krwawych mordów.
Niech Polacy uświadomią sobie, że filmy takich twórców jak Wajda czy Kutz nie są warte oglądania, a ich polityczny język, tak jak język Bartoszewskiego, Niesiołowskiego, Bratkowskiego, Lisa i wielu innych, nie jest z ducha językiem polskim, a w formie kompletnie dyskwalifikuje ich społeczną pozycję.
Niech Polacy uświadomią sobie, że sączący się jad nienawiści z mediów służy New Age i postmodernizmowi.
I rzecz najważniejsza aby duchowieństwo wszystkich hierarchicznych szczebli stało się pasterzami wiodącymi ku Bogu i Ojczyźnie.
A w sferze działalności politycznej koniecznością jest odpartyjnienie Parlamentu, czyli to z czym walczył Piłsudski z sejmokractwem. Partiokracja jest naszą zgubą.

Czy jednomandatowe okręgi wyborcze rozwiązałyby sprawę? Nie jest to pewne, ale taką szansę należy wykorzystać. Nie po pierwszym, ale po drugim czy trzecim podejściu, może by się udało wyeliminować z Parlamentu prostactwo, która dostaje się tam dzięki obecnej ordynacji. Nie wolno załamywać rąk i z całą determinacją przeciwstawiać się kosmopolitycznej ideologii, ateizacji w sferze duchowej, laicyzacji, liberalizmowi, w którym człowiek staje się przedmiotem gry kapitału międzynarodowego, fasadowej demokracji, postmodernizmowi.  Aby wygrać tę batalię potrzebny jest nam mąż stanu, potrzebny nam jest polski Orban, który by konkretami, a nie sloganami wiecowymi, poprowadziłby naród do celu.

Władysław Trzaska - Korowajczyk

Copyright © 2017. All Rights Reserved.