Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać. Cykl autorski: NA OJCZYSTYCH SZLAKACH - INOWŁÓDZ

/.../ Atmosferę dawności urealnia nie tylko sam zewnętrzny ogląd jednej z najstarszych na ziemiach polskich zachowanych świątyń romańskich.

Leniwie toczy wody Pilica. Zanim wchłonie je Wisła w okolicach Warki - miasta głośnego z ważonego tam od pięciu wieków piwa - rzeka biegnie środkiem Polski. Może kojarzyć się z Loarą – jakkolwiek w miniaturze – taka w jej dolinie mnogość historycznych miejscowości! Weźmy jedną z nich – Inowłódz. Porywający to widok, kiedy jadąc  malowniczą drogą krajobrazową pośród dostojnych lasów w okolicach Spały, nagle wyłania się na wysokim brzegu rzeki wieża kościoła. Jest cylindryczna, z biforiami na dwóch kondygnacjach, zwieńczona w zgrabny stożek. Architektonicznie tworzy jedną całość z maleńkim kościółkiem założonym na planie prostokąta. Dostawiona od strony wschodniej półkolista apsyda – miejsce przeznaczone na ołtarz – dopełnia konstrukcyjnej jedni. Koronę murów wieńczy arkadowy fryz, taki sam jaki puszczono pod okapem wieży. Trudno w Polsce o bardziej urokliwy kościół romański w podobnie malowniczej scenerii! Bo jest to kościół romański, pomimo gruntownej jego rekonstrukcji przeprowadzonej tuż przed drugą wojną światową. A w środku? Czuje się tu tchnienie wieków, tę niepowtarzalną atmosferę dawności, jaka przenika z układu prostoty wnętrza, z krzywizny apsydy, z obecności zachodniej empory na piętrze, dokąd prowadzi ślimak schodów kamiennych, z oryginalnej miejscami posadzki ułożonej z ceramicznych flizów. A do tego owe arabeski odkute w kapitelach.

Atmosferę dawności urealnia nie tylko sam zewnętrzny ogląd jednej z najstarszych na ziemiach polskich zachowanych świątyń romańskich. Ożywia ją treść zapisów kronikarskich. Pierwszy dziejopis w Polsce, tajemniczy co do kraju pochodzenia mnich benedyktyński, zwany u nas Gallem Anonimem,  odnotował zdarzenie poprzedzające narodziny Bolesława Krzywoustego, głównego bohatera jego kronikarskiej opowieści. Otóż rodzice Bolesława, Władysław Herman i Judyta, córka księcia czeskiego Wratysława, długo nie mogli doczekać się upragnionego potomstwa.

Strapionych tym małżonków pocieszył biskup poznański, Franko, tymi słowami: Jest pewien święty na ziemi francuskiej, ku południowi, koło Marsylii, gdzie Rodan wpada do morza – ziemia zwie się Prowansją, a święty Idzim – ma on tak wielkie wobec Boga zasługi, że każdy, kto pobożnie mu zaufa i czci jego pamięć, jeżeli poprosi go o coś, z pewnością to otrzyma. Tak jak biskup doradzał, tak też i postąpiono. Wyprawił rychło książę Herman poselstwo do Saint-Gilles z darami, wśród których był posążek dziecka odlany ze szczerego złota. Otrzymawszy listy z podarunkami, prowansalscy mnisi zarządzili w intencji potomstwa książęcej pary trzydniowe posty i modły, upraszając Boga o łaskę słowami, jakie odnotował nasz kronikarz: I daj nam dziecię za dziecię, za martwe żywe daj przecie, zachowaj dziecię ze złota, daj żywe z matki żywota.

Jeszcze wysłańcy nie zdążyli powrócić do ojczyzny, a już Judyta poczęła syna, przyszłego władcę, który jako Bolesław Krzywousty panował po śmierci ojca od 1102 do 1138 roku. Wdzięczni Bogu rodzice, Władysław i Judyta, ufundowali zaraz ten niewielki kościółek na wysokim brzegu Pilicy, datowany przez historyków na lata osiemdziesiąte  XI wieku. Oddano go w opiekę nie komu innemu, ale właśnie św. Idziemu, świętemu do tej pory nie znanemu na ziemiach polskich, a którego kult od tego czasu upowszechniał się coraz bardziej. Był przecież patronem biedaków, nędzarzy, żebraków i kalek, a ci do tej pory nie mieli jeszcze swojego orędownika.

W wiekach średnich Idzi - z łacińska zwany Egidiuszem - uchodził za jednego z najbardziej popularnych świętych nie tylko we Francji, ale i w całej zachodniej Europie. W samej tylko Anglii dedykowano mu około stu pięćdziesięciu kościołów.  Żył w VIII wieku jako pustelnik chroniąc się w grotach u ujścia Rodanu do morza. Przykład jego świątobliwego życia zjednał mu tylu naśladowców i uczniów, iż z konieczności wzniesiono dla tych mężów stroniących od świata klasztor koło rzymskiego miasta Arles. Za jego fundatora uznaje się Karola Wielkiego.  

Z upływem wieków klasztor jako opactwo benedyktyńskie stał się punktem zbiorczym dla pielgrzymów z Italii i krajów alpejskich udających się do grobu św. Jakuba Apostoła w Santiago de Compostela. Pokłoniwszy się relikwiom św. Idziego, ludzie ci wyruszali ku Tuluzie i dalej ku Pirenejom szlakiem Via Tolosana. Po drodze zatrzymywali się w miejscach uświęconych, jak w pobliskim Arles, gdzie był grób Trofima, tego, o którym wspomina św. Paweł w Liście do Tymoteusza, późniejszego apostoła Prowansji.
Tak przeto poznański biskup Franko musiał słyszeć o tym przesławnym miejscu, jak i o drodze do Santiago, skoro z taką pewnością siebie nakłonił polskiego księcia do wyprawienia poselstwa w tak odległe strony. I rzecz znamienna, spisany w XII wieku Codex Calixtinus, w którym zawarty jest pierwszy przewodnik do św. Jakuba z Composteli,  przy okazji opisu Saint-Gilles wspomina o drogocennym wotum ze szczerego złota znajdującym się przy relikwiach św. Idziego. Krok po kroku wchodziła Polska coraz głębiej w krąg łacińskiej kultury chrześcijańskiego Zachodu.