Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Na ojczystych szlakach. Jan Gać -SULEJÓW



Rozpoczynała bieg czwarta kwarta XII stulecia, kiedy po trzech miesiącach wędrowania dotarła wreszcie do granic Polski grupa mnichów z burgundzkiego Morimond. Nieśli w swoich tłumokach mszały, brewiarze i narzędzia miernicze, te ostatnie na wypadek ich braku w kraju jeszcze nieokrzesanym, na poły misyjnym, gdzie budownictwo z kamienia uchodziło za rzadkość. Ich cysterskie szare habity pokrywał pył bezdroży. A lato roku 1176 było gorące. Przybywali na wezwanie Kazimierza Sprawiedliwego. Cystersi to zakon stawiający wysokie wymagania co do miejsca zakładania klasztorów. Książę posiadł już na ten temat pewną wiedzę, bo nowo przybyli mnisi nie byli pierwszymi cystersami, jacy osiedlali się w Polsce. Żyjąc z uprawy ziemi, z karczunku lasów, z budowy młynów nad rzekami, z zakładania stawów rybnych – poszukiwali takich warunków terenowych, które umożliwiałyby im podjęcie wielokierunkowej gospodarki. Książę Kazimierz wszystkie te wymogi spełnił, osadziwszy mnichów nad Pilicą, przy przeprawie starodawnych traktów handlowych  przez rzekę, łączących Zachód z Rusią i północ z południem. Uposażył ich też w kilka wsi, w tym sulejowską, gdzie odbywały się targi przynoszące znaczne dochody,  a na rzece znajdowała się komora celna do pobierania myta za przeprawę.

Mnisi bez zwłoki przystąpili do pracy i w przeciągu dwóch lat wznieśli klasztor i kościół, konsekrowany w 1178 roku. Nie były to budowle murowane, niemniej początek był już zrobiony. Do klasztoru przybywali kolejni zakonnicy, z biegiem lat przydając drewnianym budynkom postać kamienną. Nowy kościół, wiązany ze starannie przycinanych bloków szydłowieckiego piaskowca, konsekrował arcybiskup gnieźnieński Pełka w 1232 roku. Cysterskim zwyczajem oddał go w opiekę Najświętszej Maryi Pannie. Drugim patronem obrano św. Tomasza Becketa.

Ta dedykacja może zastanawiać. Cóż ma z Polską wspólnego arcybiskup Canterbury,  kanclerz i zaufany Henryka II, wcześniej nawet jego przyjaciel? Hierarcha popadł w konflikt z królem Anglii na tle zbyt głębokiego ingerowania władcy w sprawy kościelne. Opór przeciwko decyzjom królewskim przypłacił Tomasz życiem. Oto królewscy dworzanie pewnego dnia wpadli do katedry i zasiekli mieczami arcybiskupa przy ołtarzu podczas śpiewania nieszporów. Miało to miejsce w 1171 roku. Dwa lata później papież Aleksander III ogłosił Tomasza Becketa świętym.

Śmierć ta nieodparcie kojarzy się ze śmiercią Stanisław ze Szczepanowa, która nastąpiła blisko sto lat wcześniej, w 1079 roku. Tylko że krakowski biskup musiał czekać na kanonizację do 1253 roku. No i los obu królów był odmienny, Henryk II poddał się pokucie, chociaż do końca utrzymywał, że osobiście nie miał nic wspólnego ze śmiercią swojego arcybiskupa. Nasz Bolesław Śmiały utracił tron, musiał uchodzić z kraju i zmarł w  niewiadomym do końca miejscu.

Lubię cysterskie kościoły. Są klarownie proste, prezentują czysty romanizm, bo wznoszono je szybko, nie czekając, aż nastanie kolejna epoka, a z nią pojawią się nowe prądy w architekturze. I taki jest  sulejowski kościół – jakże sympatyczny, przemawiający dostojeństwem, zaopatrzony nad portalem w piękną rozetą. Sam zaś portal obwiedziony został kolumienkami zwieńczonymi głowicami o motywach roślinnych, spiętymi trójczłonową archiwoltą, ozdobioną fryzem w plecionkę koszyczkową. I to ma wystarczyć. A że ma to być odmiana bazylikowa, chociaż przestrzennie jest kościołem niewielkim, otrzymał  boczne wejścia, prowadzące do poszczególnych naw. Ale czy można się było oprzeć nowym prądom w sztuce, skoro to cystersi wynaleźli gotyk?  Kilkadziesiąt lat później dobudowali przylegającą do kościoła obszerną salę kapitularza, której sklepienie wspiera się na pojedynczej kolumnie ustawionej centralnie. Szkoda tylko, że przepadł wirydarz, a musiał być, bo świadczą o tym  zachowane fragmentami przyziemia oraz jedno skrzydło krużganków.  I do tego siermiężnie prostego kościelnego wnętrza kilkaset lat później wprowadził się barok ze swoją mnogością ołtarzy bocznych, ze swoimi stallami, obrazami i figurami świętych, skutecznie zacierając ducha romańskiej prostoty.

Sulejowskie opactwo stanowi niezwykle atrakcyjny dla oka zespół, a to również dzięki murom obronnym wzmocnionym basztami. Jest ich sześć i wznoszono je od XV do XVII wieku. Oto one: Baszta Krakowska, Rycerska, Attykowa, Mauretańska, Opacka i Muzyczna. Najbardziej malowniczo klasztor prezentuje się od strony Pilicy, jakby wyłaniał się z nadrzecznych mgieł, opasany gąszczem szuwarów. I nic nie przysłania tego widoku, żadne inne zabudowania.  Od 1986 roku do swego prastarego kościoła powrócili cystersi, wypędzeni zeń przez Prusaków w 1819 roku. Tyle tylko że nie słyszy się już gregoriańskich śpiewów, bo zakonników jest tylko dwóch.








Copyright © 2017. All Rights Reserved.