Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki- Z listów do przyjaciół. I znajomych. Szkiełko i oko wirtualne? /odc. 2 /

Musimy mieć pewien zdrowy dystans do „nauki”. Nie wszystko, co stroi się w dostojne togi, rzeczywiście zasługuje na szacunek, ponieważ nauka, niestety, zbyt często gubiła dziewictwo na rzecz dobrze opłaconego zamówienia. Uczony – tak to widzę Szanowny Profesorze w swojej, być może, naiwności – to człowiek wyjątkowy, do bólu, obiektywny (Nie potrzeba chyba dodawać, że mądry!). A „wykształciuch” – to jedynie nosiciel uzyskanych różnymi metodami certyfikatów jakości wąskiego specjalisty, bądź członka...koterii środowiskowej przyznającej status mędrca.
Nie zaprzeczysz, że tak bywa.

- Diagnozujesz: „...działanie  globalne stało się nakazem czasu....Musimy uformować nowy sposób patrzenia na rzeczywistość... poza chwilę bieżącą, poza obecny horyzont, spoglądać na współczesność z dystansem...”.


Naturalnie! Toż to czysty hołd oddany katolicyzmowi. Sam przyznajesz: „Taką próbę... stanowiły zawsze religie..”
Tyle tylko, że religia religii nierówna. Trzeba się zdecydować, którą analizujemy i przymierzamy do wizji (czy raczej odwrotnie)? Kontynuowałeś: „...wielu poszukuje ponadczasowych prawd przez naukę lub patrząc szerzej - przez filozofię.” Nie o każdych kombinacjach „wyzwolonego” umysłu można rzec, iż są naukowe czy filozoficzne. ( Pamiętamy? Philo- sophia – umiłowanie mądrości...). Do czego doprowadziły chaotyczne próby umysłów niepokornych można zafrasować się przy Nietzschego: „Bóg umarł” i marksistowskiej próbie adoptowania heglowskiej dialektyki do modelowania społeczeństw. Czym się to skończyło już wiemy – to nie Bóg umarł, a zwariował biedny Friedrich, a z marksizmu zostało tylko to co w nim było prawdziwego: nienawiść do Boga, religii, Kościoła i ludzi inaczej widzących ideał wolności i realizacji swojego człowieczeństwa.

-Nauka może wskazać, jak osiągnąć określony cel, ale nie może nam powiedzieć, czy warto do tego celu dążyć” – twierdzisz.

Tu czegoś nie rozumiem. „Nauka – ogół uporządkowanej i należycie uzasadnionej wiedzy ludzkiej” (Mały Słownik Języka Polskiego, Warszawa 1997). Skoro jest to rzeczywiście ogół uporządkowanej wiedzy to dlaczegóż nauka miałaby uchylać się od formułowania konkluzji. Nauka przecie ma służyć człowiekowi. Jego dobru. Dobru zdefiniowanemu wg ogół uporządkowanej wiedzy. Jeżeli jest inaczej można podejrzewać, iż nauka nie chce operować  c a ł ą  wiedzą, albo nie potrafi jej uporządkować i ustalić  h i e r a r c h i i     w a ż n o ś c i  elementów – wtedy - ex definitione – nie jest nauką. Czym wtedy zostaje? Pomocnicą propagandzisty?

- Możemy zgodzić się z następną Twoją sentencją, że „...filozofia.../to/...Klucz do życia: magistra vitae.”

Niech będzie – klucz do życia. Ale nie wytrych do podejrzanych furt skrótów. (Zob. np. prof. Piotr Jaroszyński – Etyka. Dramat życia moralnego. Warszawa 1996; o. prof. Mieczysław A. Krąpiec –Warszawa 1996, również op. cit.: Vittorio Messori – Wyzwanie wobec śmierci, Kraków 1995; prof. Henryk Kiereś – Źródła myślenia utopijnego w: O Europie i edukacji – zeszyt nr 6 Instytutu Edukacji Narodowej, Lublin 1999; również Paul Johnson – Intelektualiści, Warszawa 1994)

- Filozofia „...ma być bliżej >serca< niż >głowy<” - sytuujesz.

Wydaje się jednak, iż rodząc się z głowy (intelekt) u ludzi  u c z c i w y c h,  napełnionych  d o b r ą   w o l ą  musi trafić do serca. Starając się utrzymać przy tych przenośniach można rzec, iż katolicyzm mocno stąpa nogami po ziemi, ponieważ ma głowę w niebie, a serce stara zachować otwarte dla napełnienia Duchem Świętym.

***

Jedną z kluczowych wypowiedzi sformułowałeś tak: „...wiemy, że cała sfera materialna naszego życia, którą tworzą inżynierowie, stanowi.... niewielki fragment tego, o co w istnieniu ludzkim chodzi!... Postęp techniczny... przestał być celem. Może być – co najwyżej – narzędziem realizacji celu!”.

Pełna zgoda Profesorze - istota wszystkich rozważań ukryta jest w odpowiedzi na pytanie: O co w życiu chodzi? Jaki jest cel który nie określają „strzępki pseudoideologii” – to Twoje określenie? Bez odważnego zmierzenia się z tym wyzwaniem cała reszta zda się nie mieć solidnych fundamentów i runie – jak to nieraz bywało – przy pierwszym podmuchu zmiennych wiatrów historii.

- „Czas celów bezspornych już minął”- dajesz szybka odpowiedź.

Można by zapytać: Kto je przekreślił? Czyjaż to decyzja? Są spore grupki ludzi, którzy tak nie uważają; chociażby wiele ponad miliard katolików, czy miliony muzułmanów lub wcale liczni wyznawcy judaizmu...

- A gdy dodajesz: „...technikę powinna zawsze wyprzedzać etyka”, w sposób naturalny musi paść pytanie - jaka etyka?

Nie ma etyki „w ogóle”. Może być konkretny zbiór zasad obowiązujący w danej społeczności. Może np. być etyka chrześcijańska...Nie ustaliliśmy czy tą masz na myśli? Jeżeli tak, wiele spraw uprościłoby się, ponieważ trzeba by sięgnąć po prostu do Dekalogu i nauczania Jezusa Chrystusa. A może chodzi o jakiś inny zbiór zasad? To trzeba koniecznie wyjaśnić.

- Konstatujesz o: „ znaczącym pogarszaniu się kondycji psychicznej całych narodów”, i dodajesz ważkie wyjaśnienie: „...ucieczka od historii nigdy nie jest bezkarna....Odcięcie się od tradycji jest zabójcze dla naszej świadomości. Wyjawia kulturę z sacrum i niszczy hierarchię tradycyjnych wartości, utrudniając dokonywanie wyborów pomiędzy dobrem a złem, pięknem a brzydotą, prawdą a kłamstwem. Dlatego tendencje postmodernistyczne należy uznać za szkodliwe...różnorodność kulturowa...jest równie ważna jak różnorodność genetyczna”

W tym momencie mam prawo odczuć dezorientację. Słyszę słuszne spostrzeżenie oraz istotny element źródła choroby. A w całości analizy dostrzegam - być może krzywdząco – chęć kuracji w postaci „kontrolowanej” globalizacji, „sterowanej” administracyjnie; również przy użyciu siły. Taki Związek Szczęśliwości Globalnej.  Czy nie ma tu sprzeczności? (Zob. np. Jerzy Chodorowski – Czy zmierzch państwa narodowego?, Poznań 1996; Pierre Virion – Rząd Światowy, Warszawa 1999; Andrzej Kowalczyk – Europa jakiej nie znasz, Gdańsk 1996)

- Wreszcie zapamiętałem zarzut - tak to, „fanatyk”, odczułem – iż Papieskie nauczanie nie przekłada się („skończyło się na słowach”) na natychmiastowe efekty.

Papieże nie mają dywizji pancernych, mają natomiast wiele wieków czasu i bezcenne ziarno, które sieją do naszych umysłów i serc. Co wzejdzie?... Z tego zdamy sprawozdanie – ze świadectwa życia - przed Stwórcą. Bez możliwości apelacji do Trybunału Europejskiego czy Światowego.

Jak widzisz Profesorze, rozmowy niosą bogaty materiał do dalszych rozważań. Ważne – jeżeli jesteśmy ludźmi dobrej woli, a nie ubezwłasnowolnionymi najmitami aktualnego „tryndu” -  aby nie zmęczyła nas, nie pochłonęła codzienność; aby nie zabrakło sił, i woli, do pragnienia życia w rzeczywistości. Tej prawdziwej. Bowiem proponowana, coraz natrętniej, „rzeczywistość wirtualna”, to nie jest świat ludzi – to świat robotów.

I to chyba wyczerpuje naszą dyskusję?...